|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Culture » Art »
Chrystus miasta [2] Author of this text: Mariusz Agnosiewicz
Drugi utwór Barańczaka na płycie — XI, jest równie
głębokim kawałkiem poetyckiej refleksji, na temat sieczki informacyjnej
karykaturującej nam rzeczywistość przez telewizornię, która wytwarza w nas
szkodliwy dystans wobec zła dziejącego się na świecie, podawanego w kawałkach tortu informacyjnego, obok prognozy pogody i sportu. Kiedy udaje nam
się przełamać ten dystans na ogół jest już za późno: pociągnięto za spust w naszym kierunku lub sami uwolniliśmy nabój. Prezenter jednak zaprasza nas chwilę
potem znów do świata rozrywki. Sąd będzie, lecz nie teraz. Płytę kończy spokojny utwór Staffa
Deszcz jesienny — o smutku i samotności. Tym razem jednak nie tej zwykłej i codziennej, ale wręcz
metafizycznej:
"Szczęście przyjść chciało, lecz mroków się zlękło.
Ktoś chciał mnie ukochać, lecz serce mu pękło,
Gdy poznał, że we mnie skrę roztlić chce próżno...
Przez
ogród mój, szatan szedł smutny śmiertelnie I zmienił go w straszną, okropną pustelnię… Z ponurym, na piersi zwieszonym szedł czołem".
Powyżej przedstawiłem zwięzłe i syntetyczne interpretacje
utworów na nowej płycie, aby pokazać jej jakiś zarys treściowy, na ogół nie są
to jednak rzeczy jednoznaczne — jest to poezja śpiewana w pełnym tego słowa
znaczeniu, choć w nietypowym ujęciu grupy, która nie bardzo kojarzy się z poetami (na okładce wyglądają, jak chłopaki z ulicy). Interpretacje te nie
roszczą więc sobie pretensji o wyłączność. Uznaję je po prostu za całkowicie
uprawnione, w pewnej mierze przybliżające utwory Tuwima, Barańczaka i Staffa,
które kto inny może odczytać zupełnie inaczej.
Mimo że nie przepadam za pesymistycznymi klimatami
muzycznymi, a w Chrystusie miasta tak
niewiele jest optymizmu!, to jest to rzecz naprawdę bardzo dobra. Nie polecę go
oczywiście ludziom szukającym radości życia w muzyce, ale ci, którzy szukają
trudnej refleksji — nie zawiodą się. Spodobała mi się opinia jednej z fanek
Buldoga, która chciałbym przytoczyć na zakończenie:
"Myli się ten, kto myśli, że to jest płyta nagrana przez
smutasów dla smutasów. To płyta prawdziwa, która z niezwykłym wyczuciem opowiada o tym, o czym z reguły ludziom ciężko mówić na głos lub ciężko słuchać — o biedzie, śmierci, głupocie, nieśmiałości, o miłości, o tym co boli, cieszy, o tolerancji, kłamstwie. A ten śmiech na końcu
To nie jest moja ziemia i w bonusie,
to rodzaj otuchy i pocieszenia dla tych, których ta płyta przerasta".
Mnie poza ową refleksją nowy Buldog skłonił do lepszego
poznania Tuwima, za co jestem im szczególnie wdzięczny. A jest jeszcze co
ożywiać, wszak wiersze Tuwima były jednym z elementów kampanii o unowocześnienie
obyczajów i przeciw zacofaniu i przesądom. Nie zgadzam się z opiniami tych,
którzy uznają, że śpiewanie własnych autorskich tekstów (jak robi to choćby na
ogół Kazik) jest jakimś wyższym stopniem artyzmu muzycznego danego wykonawcy.
Często bowiem ożywienie dobrego tekstu mistrza słowa jest wyzwaniem znacznie
trudniejszym aniżeli sklecenie własnych parę słów przez artystę, który jednak
przede wszystkim jest muzykiem a nie tekściarzem.
Mam nadzieję, że nowego Buldoga czeka twórcza przyszłość na
jak najlepszej fali. Mimo tych kilku słów zastrzeżeń do Tomasza Kłaptocza,
uważam go za wyjątkowo uzdolnionego muzyka, którego potencjał wokalny dawał o sobie znać w Akurat, ale dopiero z Buldogiem wzniósł się tak wysoko.
Oby tylko do następnej ich płyty nie trzeba było czekać
kolejnych czterech lat.
1 2
« (Published: 04-05-2010 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 7280 |
|