|
|
Science » » » »
Jakie trwogi skłaniają Europejczyków do powrotu na łono religii? Author of this text: Tom Rees
Translation: Caden O. Reless
W miarę jak Europa pogrąża się w odmętach finansowej apokalipsy, pojawia się
pytanie, którym niemal z pewnością nie zaprzątają sobie teraz głowy ani Merkel,
ani Sarkozy, ani Papandreu, a mianowicie: „Jaki wpływ ma cały ten bałagan na
religijność?".
Istnieje przecież pewna ilość badań [ 1 ], wiążących poczucie niepokoju i niepewności z nasiloną religijnością, a wcześniej w bieżącym roku mieliśmy nawet
więcej dowodów na to, że religijność jest w jakiś sposób powiązana z niepewnością ekonomiczną. [ 2 ]
Jednak większość z tych badań została nakreślona dość grubą kreską. Przyglądano
się w nich przeciętnym wskaźnikom religijności i przeciętnym wartościom innych
zmiennych w odniesieniu do szerokiego zestawu krajów.
Tim Immerzeel i Frank van Tubergen z Uniwersytetu
Utrechckiego (Królestwo Niderlandów) chcieli przyjrzeć się sprawie nieco
dokładniej (możecie pamiętać van Tubergena z wcześniejszych badań, w których
zajmował się wpływem nierówności dochodów na chodzenie do kościoła). [ 3 ]
Badacze dążyli do tego, by oddzielić efekt psychologicznego poczucia zagrożenia,
charakterystycznego dla danej osoby, od samego faktu zamieszkiwania w kraju,
który może uchodzić za mniej bezpieczny. Chcieli również potraktować oddzielnie
wpływ wydarzeń przeszłych i wpływ wywierany przez bieżącą sytuację. W końcu -
chcieli także oddzielić poczucie niepewności, wynikające z sytuacji finansowej,
od poczucia zagrożenia o charakterze egzystencjalnym (np. zagrożenie życia).
Udało im się tego dokonać po przeanalizowaniu wyników Europejskiego Sondażu
Społecznego (European Social Survey, ESS, przyp. tłum), którym w kilku rundach
objęto w latach 2002-2009 ludność 32 krajów Europy i Izraela. (Wykorzystano dane
pochodzące tylko z 25 krajów, ponieważ w przypadku Bułgarii, Cypru, Chorwacji,
Łowy, Portugalii, Rumunii i Ukrainy nie zebrano odpowiedzi na wszystkie istotne
pytania).
Odkryto parę interesujących rzeczy. Po pierwsze, ludzie cieszący się dobrym
zdrowiem są ogólnie mniej religijni, choć — z drugiej strony — częściej chodzą
do kościoła (prawdopodobnie dlatego, że łatwiej im się tam dostać). Wdowy i wdowcy są bardziej religijni, natomiast rozwiedzieni — najmniej.
Osoby, które w przeszłości doświadczyły wojen, a współcześnie — zagrożenia
terroryzmem, również należą do bardziej religijnych.
Liczy się także bezpieczeństwo finansowe, choć tu sprawy zaczynają się nieco
komplikować. Osoby, które mają aktualnie stałe miejsce zatrudnienia, są mniej
religijne (podobnie jak ludzie lepiej wykształceni), co wskazuje, że poczucie
bezpieczeństwa finansowego wycisza nieco entuzjazm dla religii. Z kolei ludzie,
którzy pamiętają z dzieciństwa, że ich
rodzice byli bezrobotni, są obecnie mniej religijni.
Istnieją również pewne dość słabe powiązania między siłą przekonań religijnych a warunkami ekonomicznymi, panującymi w otoczeniu. W krajach o wyższej stopie
bezrobocia ludzie wprawdzie częściej chodzą do kościoła, ale nie są wcale
bardziej religijni. Prawdopodobnie traktują Kościół jak rodzaj zabezpieczenia
społecznego.
W przeciwieństwie do wyników innych badań, nie stwierdzono zbyt dużego wpływu
poziomu wydatków socjalnych na religijność, w tym na przekonania religijne, a w
przypadku chodzenia do kościoła — tylko marginalny i negatywny.
Ostatecznie Immerzeel i van Tubergen doszli do wniosku, że warunki panujące w danym kraju nie miały, ogólnie rzecz biorąc, zbyt dużego wpływu na indywidualny
poziom religijności; dotyczy to w podobnym stopniu innych okoliczności
życiowych.
Choć może to dziwnie zabrzmieć, warto zwrócić uwagę, że wyniki tych badań
pozostają w zdecydowanej sprzeczności z wynikami innych badań, opublikowanych
nieco wcześniej w tym roku. W pierwszych, autorstwa Eda Dienera,
[ 4 ] wykazano, że w trudnych okolicznościach społecznych religijność przyczynia się
do poprawy samopoczucia. W drugich, autorstwa Fredericka Solta i jego
współpracowników [ 5 ], donoszono, że w krajach o dużych nierównościach
społecznych zarówno najbogatsi, jak i najbiedniejsi są bardziej religijni.
Być może wynika to stąd, że Immerzeel i van Tubergen brali pod uwagę tylko i wyłącznie kraje europejskie (w dodatku tylko te bogatsze, ponieważ — jak
pamiętamy — kilka biedniejszych musieli wykluczyć), a więc wszystkie kraje były
do siebie podobne, przynajmniej pod względem poziomu zabezpieczeń społecznych i skali nierówności dochodów. Być może nie znaleźli zbyt wielu różnic, ponieważ po
prostu zbyt wiele ich nie było?
Mimo że nie jest jest to jeszcze fakt, który powinien kogokolwiek skłaniać do
wyrzucenia na śmietnik idei, że zawirowania gospodarcze mogą prowadzić do spadku
religijności, z pewnością daje do myślenia.
Wnioski z badań są takie, że zarówno poczucie zagrożenia o podłożu ekonomicznym,
jak egzystencjalnym może prowadzić do wzrostu religijności. Co więcej, nie jest
wykluczone, że panujący obecnie stan finansowej niepewności, również może
doprowadzić do wzrostu żarliwości religijnej. Biorąc pod uwagę wskaźniki
dzietności i trendy imigracyjne, [ 6 ] może to być jeszcze jedna oznaka
tego, że w procesie sekularyzacji Europy największe wyzwania stoją wciąż jeszcze
przed nami.
Źródło:
Epiphenom
Referencje: Immerzeel, T., & van Tubergen, F. (2011).
Religion as
Reassurance? Testing the Insecurity Theory in 26 European Countries European
Sociological Review DOI: 10.1093/esr/jcr072.
Footnotes: « (Published: 28-11-2011 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 7572 |
|