The RationalistSkip to content


We have registered
204.980.521 visits
There are 7362 articles   written by 1064 authors. They could occupy 29015 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
« Letters and opinions  
Dlaczego monarchia oświecona może lepiej chronić wolność niż demokracja [2]
Author of this text:

Peter Gay uważa go za przykład typowego practical philospoher godzącego się na kompromisy polityczne i akceptującego polityczną rzeczywistość, byle tylko posunąć naprzód sprawę oświecenia i tolerancji religijnej , lecz z drugiej strony mającego wyraźne poglądy polityczne , które, o czym już wspomniałem, określa mianem „konstytucyjnego absolutyzmu".

Konstytucyjny absolutyzm Voltaire’a polegał na tym, iż popierał on wszelkie pomysły zmierzające do osłabienia pozycji i i przywilejów politycznych szlachty, zwłaszcza tej skupionej w parlamentach (dlatego chwalił antyfeudalną wizję historii Francji przedstawioną przez ks. Dubosa), przy jednoczesnym zabezpieczeniu w jakichś sposób praw ludu (tu podobały mu się propozycje gminowładztwa przedstawione przez jego przyjaciela d'Argensona). Stąd pochodziła niechęć jaką darzył arystokratycznych pisarzy takich jak Montesquieu (podziwiał jego metody badawcze, choć nie do końca je pojmował, ale krytykował wnioski). Voltaire włączał się w każdą akcję mogącą ograniczyć wpływy parlamentów. Gdy w 1750 roku było widać, że rojalistyczny minister Machault (powiązany z d'Argensonem, markizą de Pompadour i Voltaire'm — tzw. „partią króla") nie zdoła przeprowadzić tego planu, wskutek braku dostatecznej śmiałości samego króla Ludwika XV, Voltaire był bardzo zrezygnowany (jego pamflet: „Głos mędrca" — La voix du sage nie przekonał stronników „partii króla" ani samego władcy do energiczniejszego działania i parlamenty przetrwały burzę, wyczuwając lęk i niezdecydowanie króla. Rezygnacja przywiodła Voltaire’a do Prus, gdzie miał nadzieję obcować ze skuteczniejszym władcą.

Zupełnie odwrotnie niż Montesquieu, Voltaire pokładał ufność we wzmocnieniu władzy królewskiej, o ile oczywiście władca będzie człowiekiem oświeconym i tolerancyjnym — jakim był np. Fryderyk II Pruski. Miał nadzieję, że frakcja filozoficzna na dworze weźmie w końcu górę (wielkim rozczarowaniem był upadek liberalnego ministra Choiseula w 1770 roku), co doprowadzi do zlikwidowania przejawów nietolerancji religijnej, egoizmu szlachty, „politycznej władzy religii" (określenie Pierre’a Manenta) i zniesienia takich despotycznych elementów rządu jak lettres de cachet. Te cele zostały zrealizowane, lecz niestety dla Voltaire’a nie we Francji, lecz w Austrii, Prusach, Toskanii, Hiszpanii, Szwecji i Portugalii.

Porównajmy przez chwilę dzisiejszą demokrację z XVIII-wieczną monarchią, taką jaka stara się być oświeconą. Zobaczymy zaraz, że np. ówczesny król Sabaudii był bardziej dostępny niż dzisiejszy prezydent Włoch (Rousseau mogący swobodnie rozmawiać z włoskimi książętami versus przepaść społeczno-obyczajowa na linii prezydenci dzisiejszych republik a obywatel). Zobaczymy, że Maria Teresa Habsburg otaczała się doradcami mądrzejszymi od siebie, podczas gdy dziś demokratyczny premier raczej tępi bystrzejszych od siebie jako konkurentów. Król nie musi schlebiać i kadzić narodowi, lecz czyni to co uważa za słuszne. Ta niezależność od ludu jest zaletą rządu a nie wadą, czyni rządy bardziej fachowymi. Pamiętajmy, że filozofowie mogli niemal bezkarnie krytykować monarchów, a handlarze rybami, jak pisze p. Bartyzel, nie słuchali próśb królów by usunęli stragany z dziedzińca Luwru.

Charakterystyczny dla monarchii wyraźny podział na rządzących i rządzonych, powoduje unikniecie demokratycznej schizofrenii politycznej, powodującej, że każdy ukryje przeciwnika króla, ale mało który obywatel ukryje przeciwnika władzy, która „niby" reprezentuje tego obywatela — a wiec demokracja otwiera drogę tyranii. Monarchia może zbankrutować i nie musi to pociągać za sobą bankructwa narodu, bo ten jest w dużym stopniu niezależny od finansów władcy. Mając za sobą mityczne poparcie ludu, demokratyczni politycy w ich imieniu godzą się na wszystko, narzucają wszystko i nawet przepraszają (np. „Francuzi" — „Niemców") za wszystko nie spytawszy o zdanie obywateli. W monarchii wojsko i wojna ograniczają się do królewskich sił wojskowych i nie angażują całego narodu, podczas gdy demokratyczny pobór powszechny przyniósł rzezie czasów napoleońskich i I wojny światowej (prowadzonej przez demokratycznych ministrów i demokratycznych ministrów marionetkowych cesarzy). Pisarz Laurence Sterne bawiący we Francji w czasach wojny siedmioletniej nie wiedział nawet, że jest wojna, bo wojna to sprawa książąt — nie ludu. Lud nie ma w niej nic do wygrania, więc takie postawienie sprawy jest uczciwe. Monarcha był w stanie rozsądzić spór między np. władzą ustawodawczą i sądowniczą, dziś takiego arbitra bardzo brakuje. Własność prywatna jest bardziej zagrożona w demokracji niż w monarchii, bo istnieje w niej: „sprawiedliwość społeczna" — tj. kradzież w majestacie prawa.
Dla monarchy etniczność nie ma znaczenia, liczy się za to lojalność, stąd era monarchii nie znała nacjonalizmu, a wiemy jakie mogą być skutki rozbudzonego nacjonalizmu… Z pewna przesadą można też stwierdzić, że
w demokracji prawda rzadko przebija się w gąszczu ideologii i mitów, bo tylko suwerenny monarcha ma interes w jej poznaniu, gdyż musi on zostawić swe państwo w jak najlepszym stanie dla potomków-dziedziców. Monarchia absolutna nie jest tez tak przegadana jak demokracja, i oszczędza ludzką energię.

Jak już wspomniałem, modne jest przeciwstawianie XVIII-wiecznej mało oświeconej monarchii francuskiej, brytyjskiej quasi-monarchii, będącej tak naprawdę rodzajem parlamentarnej arystokracji podobnej do niderlandzkiej arystokracji burmistrzów miast i innych dostojników tzw. Regentów. Otóż tak jak w Paryżu spalono ręką kata „Listy perskie" Montesquieu, tak w Londynie palono pisma jakobińskie również ręka kata. Jak w Paryżu więziono Diderota za ateistyczne listy o ślepcach, tak w Londynie więziono Wilkesa za zbyt bezpośrednią krytykę polityki króla. W obu państwach, tak jak i w Holandii w XVIII wieku nie można było publicznie krytykować panującego ustroju, co wynikało z prowizoryczności ówczesnych rządów. Dziś nasze demokracje mają — dzięki postępowi technologii — pełną kontrolę nad populacją, więc nie musza już reagować tak ostro.

Na koniec dodać można, że ogromna większość klasycznych filozofów gardziła demokracją lub bała się jej. Jefferson demokrację rozumiał jako rodzaj wybieralnej arystokracji, co do dziś powoduje błędne wnioski. Wyjątkami byli Spinoza, van der Enden i Rousseau; wszyscy trzej nie do końca władni nad własnymi myślami.


1 2 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Czy grozi nam nowe średniowiecze?
Nowy spór o teodyceę

 Comment on this article..   See comments (49)..   


« Letters and opinions   (Published: 29-11-2011 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Piotr Napierała
Urodzony w 1982r. w Poznaniu - historyk; zajmuje się myślą polityczną oświecenia i jego przeciwników i dyplomacją Francji i Anglii XVIII wieku, a także kwestiami związanymi z ustrojem państw (Niemcy, Szwecja, W. Brytania, Francja) w tej epoce.
 Private site

 Number of texts in service: 74  Show other texts of this author
 Newest author's article: Bernard-Henri Lévy American Vertigo
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 7575 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)