The RationalistSkip to content


We have registered
204.380.838 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Outlook on life »

Racjonalna wiara [3]
Author of this text:

* Wierzę, iż pogląd, że marne stworzenie może, czy też powinno — w jakikolwiek sposób — służyć swemu Stwórcy i przydawać mu chwały (np. wielbić go, oddawać mu cześć i składać hołdy, budować mu świątynie lub gigantyczne pomniki, adorować jego wizerunki, modlić się do niego, być bogobojnym itp.), jest w równym stopniu infantylny, co logicznie sprzeczny. Podobnie zresztą jak i pogląd, że najbardziej na czym Bogu zależy u człowieka, to wiara w jego istnienie, i że za jej brak gotów jest skazywać niewierzących na wieczne męki w piekle, które specjalnie w tym celu zaprojektował.

* Wierzę, iż nie ma żadnej potrzeby, aby rozdzielać dzieło boże na sacrum i profanum. Skoro wszystko jest dziełem Boga, wszystko należy traktować z jednakowym szacunkiem, czy jak kto woli: uwielbieniem. Jeśli jednak ktoś odczuwa potrzebę oddawania Bogu czci, może to czynić wszędzie, gdyż wszędzie jest on obecny w jednakowym stopniu. Nie ma więc dostatecznych racji do tego, by oddawać cześć Bogu w specjalnie budowanych świątyniach, odprawiając w tym celu wymyślne rytuały podczas widowiskowych obrzędów, celebrowane przez kapłanów wystrojonych w paradne, kolorowe szaty. Wierzę, iż Bóg, który domagałby się od swych stworzeń okazywania sobie hołdów poprzez liturgię i rytuał (włącznie ze składaniem sobie przeróżnych ofiar), budowania dla siebie tzw. domów bożych — bez wątpienia nie może być wiarygodnym (prawdziwym) Bogiem.

* Wierzę, iż człowiek nie powinien czuć się winny w stosunku do swego Stwórcy i nie może być on odpowiedzialny za istnienie zła w dziele Boga o takich atrybutach. Tym bardziej nie można tą odpowiedzialnością obarczyć wszystkich ludzi, którzy w żaden sposób nie mogli się przyczynić ani uczestniczyć w wydarzeniu sprzed tysięcy lat, czy też mieć na nie jakikolwiek wpływ. Bóg ma ku temu możliwości, by jego kreacja była doskonała, więc stwarzając ją ułomną, a winą za zaistniały stan rzeczy obarczając swoje stworzenia — nie jest godzien miana Boga. Jakby na to nie patrzeć, człowiek nie ma żadnego powodu by czuć się winnym i odpowiedzialnym w tej sprawie. Nie musi więc błagać swego Boga o wybaczenie mu win i grzechów, prosić o zbawienie, czy też próbować w jakikolwiek sposób zasłużyć sobie na jego miłosierdzie.

* Wierzę, iż pogląd, że Bóg „posłał" swego Syna, by złożył życie w ofierze odkupienia grzechów ludzi i dzięki niej zbawił tych, którzy w niego uwierzą, jest absurdalny z paru powodów. Wynika bowiem, że Bóg złożył tę ofiarę z siebie (dogmat o Trójcy Św.), samemu sobie, po to, by przebłagać (przekupić) siebie za swe ułomne stworzenia — ludzi. Bóg o takich atrybutach nie musi naprawiać swego dzieła w trakcie jego realizacji i to w taki szokujący i bezsensowny sposób, skoro mógł sam na początku z łatwością rozwiązać ten problem (jest także nieskończenie miłosierny). Tym bardziej, że ta boża ofiara od niczego człowieka nie wybawiła (grzech pierworodny nadal na nas ciąży i wynikłe z niego konsekwencje), oprócz obiecanej nieśmiertelności duszy na końcu dziejów, której mamy dostąpić po weryfikacji na Sądzie Ostatecznym.

* Mądra wiara w Boga oznacza, iż nie muszę dla niego nic robić; jest on wszak pełnią doskonałości i pierwowzorem wszelkiej możliwej doskonałości, w sobie i z siebie najszczęśliwszy. Wystarczy więc, że będę dobrym człowiekiem dla innych ludzi i nie dla pośmiertnej nagrody w niebie, ale dlatego, że tak powinna być pojmowana i realizowana istota człowieczeństwa, niezależna od kultury, w której przyszło nam żyć.

Napisałem także stosowną modlitwę o adekwatnej do powyższego Creda treści. Inspiracją do jej napisania, były dwie modlitwy znamienitych myślicieli chrześcijaństwa: św. Tomasza z Akwinu i kard. J.H.Newmana. Oto one:

Modlitwa św. Tomasza z Akwinu (filozof i teolog katolicki, dominikanin, żył w XIII w):

„Zachowaj mnie Panie od zgubnego mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Wyzwól mój umysł od niekończącego się brnięcia w szczegóły i daj mi skrzydła, bym w lot przechodził do rzeczy. Nie śmiem cię Panie prosić o lepszą pamięć, lecz proszę o wielką pokorę i mniej niezachwianej pewności. Użycz mi chwalebnego poczucia, iż czasem mogę się mylić. Daj mi zdolność postrzegania dobrych rzeczy w nieoczekiwanych miejscach i niecodziennych zalet w ludziach. Daj mi Panie łaskę mówienia o tym. Amen".

Zastanawiam się tylko, dlaczego św. Tomasz nie miał śmiałości poprosić Boga o dobrą pamięć, a nie wahał się z prośbą o wielką pokorę? Czyżby aż tak bardzo była mu ona potrzebna? Widocznie tak, skoro jest on autorem również i tych słów: „Heretycy słusznie mogą być skazywani przez władze świeckie na śmierć, nawet gdy nie gorszą innych, ponieważ są bluźniercami przeciwko Bogu jako wyznawcy fałszywej wiary". Zaiste, nie można w tych słowach dopatrzyć się ani cienia pokory, ani braku pewności, ani owego poczucia własnej omylności. A już najmniej jest w tym stwierdzeniu nauki Jezusa, a nawet prawdę mówiąc — nie ma jej tam wcale! Niestety, każdy prosi o to, czego mu brakuje.

Modlitwa kard. J.H.Newmana (autora „Logiki wiary", współtwórcy i uczestnika Soboru Watykańskiego I, zwołanego w XIX w):

„Boże mój, wyznaję, że ty możesz rozświetlić moją ciemność. Wyznaję, że tylko ty to możesz. Pragnę aby ciemność moja została rozświetlona. Nie wiem czy to uczynisz, ale że możesz tak uczynić i że ja tego pragnę, to już dostateczne są racje abym prosił o to, co mi przynajmniej prosić nie zabroniłeś. Przyrzekam, że dzięki łasce twojej, o którą proszę, przyjmę wszystko o czym będę pewny, że jest prawdą. Jeśli kiedykolwiek dojdę do pewności i z pomocą twojej łaski będę się wystrzegał oszukiwania samego siebie, które mogłoby mi podsunąć to, czego pragnie natura, zamiast tego czemu przyświadcza rozum. Amen".

Ktoś kiedyś powiedział, że kard. Newman zaliczał się do ludzi, którzy chociaż wierzyli w Boga, to jednak nie dowierzali mu. Jest to chyba święta prawda, biorąc pod uwagę treść tej modlitwy; prosi on Boga aby mu rozświetlił ciemności umysłu, ale zaraz dodaje, że to on sam będzie decydował o tym co ma być prawdą, a co nie. Poza tym obraża Stwórcę, uznając pragnienia naszej natury za nieistotne, a przeciwstawiając rozum — naturze, udowadnia, iż być może wiedzę teologiczną ma dużą, lecz biologiczną — żadną! Jeśliby przyjąć, że „Logika wiary" była jego ostatnią książką, to widać po niej wyraźnie, iż Bóg nie przychylił się do jego modlitwy; ciemności umysłu nie zostały mu rozświetlone. Oślepienie wiarą zdominowało zbytnio logikę rozumowania, czyniąc z niej karykaturę logiki i rozumnej myśli. Nie potrafił niestety wznieść się on ponad religijne widzenie rzeczywistości i religijne dogmaty.

Na podstawie powyższych modlitw doszedłem wtedy do przekonania, że ja jednak inaczej modliłbym się do swego Boga. Jakby więc mogła wyglądać moja modlitwa — współczesnego zwykłego człowieka — gdybym przypadkiem odczuł wewnętrzną potrzebę „porozmawiania" z Nim? Może np. tak:

" Boże, wierzę, że tylko ty możesz rozświetlić ciemności mojego umysłu i wierzę również, iż to, że tak się stało jest twoją zasługą, a nie moją. Dzięki ci za to Panie i proszę o jeszcze. Przyrzekam, iż dzięki łasce twojej, za prawdę będę uważał wszystko to, co dyktuje mi rozum, kierujący się prawami logiki, odrzucający prawdy same w sobie sprzeczne jak i te, które są sprzeczne z prawdami już wcześniej przyjętymi i uznanymi za prawdziwe.

Raczyłeś dać mi Panie dociekliwy umysł i zdolność głębszego widzenia świata, dzięki temu pozwoliłeś mi zgłębić tajniki i mechanizmy działania natury ludzkiej, przez co nie muszę się jej wstydzić ani walczyć z jej potrzebami, czy też tłumić je w sobie. Dzięki twojej łasce zrozumienia nie oddzielam potrzeb natury od potrzeb rozumu, ani nie przeciwstawiam ich sobie. Także nie wstydzę się sposobów zaspokajania niektórych z nich ( w szczególności tych, które dotyczą sfery związanej z płciowością człowieka). Na ogół żyję ze swoją naturą w zgodzie, choć jednocześnie mam wiele do niej zastrzeżeń.

Ustrzegłeś mnie Panie od manowców myślenia, na jakie kierują człowieka jego religie, fałszując mu obraz świata i siebie samego, wpajając mu „jedynie słuszny" światopogląd i dziwnie pojmowaną hierarchię wartości. Odgradzają one człowieka od innych rodzajów wiedzy, nie pozwalając wejść na drogę zrozumienia, która prowadzi do duchowego wyzwolenia. Jednym słowem; jestem ci wdzięczny za to, że nie pozwoliłeś mi uzależnić się od tego niebezpiecznego „opium ludu".

Dziękuję ci także i za to, że pomogłeś mi przełamać uwarunkowanie, będące wynikiem wczesnej indoktrynacji religijnej i nie dopuściłeś do tego, aby mój światopogląd został otoczony niewidocznym murem, chroniącym go przed szeroko pojętą wiedzą o świecie. Nie pozwoliłeś abym wzorem Newtona, którego genialny umysł nie ustrzegł się oślepienia wiarą religijną, tłukł głową o niewidzialne ściany klatki w jaką zamyka człowieka jego głęboka wiara w dogmaty religijne. Za to również ci dziękuję Panie, a przy okazji i za to, że nie urodziłem się w czasach, kiedy za takie poglądy jakie posiadam, torturowano ludzi, wyrywano im języki i palono na stosach,.. ponoć dla ich własnego dobra.

Bez twojej pomocy, sam nie potrafiłbym dostrzec przerażającego faktu, iż to lekarstwo jakie sobie ordynuje wierzący człowiek w postaci zachowań religijnych — na dolegliwości, które go nękają — nic mu nie pomoże (prócz złudnej i chwilowej poprawy samopoczucia), bo przyczyny naszej niedoskonałości leżą zupełnie gdzie indziej. Zachowałeś mnie Panie dotąd i zachowaj dalej od zgubnego mniemania, iż ja — zwykły zjadacz chleba — mogę ci „służyć", wykonując bezmyślne rytualne gesty i czynności, uczestnicząc w widowiskowych obrzędach i wymawiając symboliczne, pusto brzmiące słowa. I, że na dodatek dzięki nim należeć będzie mi się od ciebie wielka nagroda w zaświatach.

Dzięki ci Panie, że zachowałeś mnie od tych śmiesznych, a zarazem żałosnych poglądów, dotyczących ludzkich wyobrażeń o twoich jakoby potrzebach i zamysłach względem ludzkości. Jestem wdzięczny ci też za to, że moje wartościowanie świata pozbawiłeś owego dualizmu myślowego, który za podstawę racji bytu przyjął walkę Dobra ze Złem, i który wymyślił swemu Bogu potężnego przeciwnika — Szatana, aby na jego barki złożyć winę za wszelkie zło panujące w naszym świecie.

Wiem dobrze, że gdybym przyjął ten dualistyczny obraz twego dzieła, musiałbym się wyrzec ciebie — jako doskonałego pod każdym względem bytu; Boga o nieskończonych i niczym nie ograniczonych możliwościach. Lecz ja tego nie uczynię, bo wiem, iż tylko ty jeden ponosisz całkowitą odpowiedzialność za wszystko co istnieje i co będzie istniało kiedykolwiek. Dlatego nie szukam dodatkowych uzasadnień istnienia zła w naszym świecie, prócz twej woli,.. może akurat masz taką koncepcję swego dzieła?.


1 2 3 4 5 Dalej..
 See comments (62)..   


«    (Published: 27-03-2012 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Number of texts in service: 130  Show other texts of this author
 Newest author's article: Słabość ateizmu
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 7894 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)