|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Society »
Nieustanna gra [2] Author of this text: Monika Sadlok
Nie wymaga jednak wielkiej rewolucji, by system edukacji
stał
się naprawdę porywającą przygodą, w której uczestnicy naprawdę będą
chcieli brać udział i samodzielnie pogłębiać wiedzę. Podstawowe elementy
gry przecież już są: współzawodnictwo, czyli rywalizacja dotycząca ocen,
niepewność losowa, czyli niezapowiedziane kartkówki, wcielanie się w role
codzienne: nauczyciel (władca, kumpel)
oraz uczeń (prymus, pupilek), mocne doznania, może związane z maturą,
ciekawość, czyli nowe informacje, nagroda, przejście do kolejnej klasy,
wiedza. Jednak zabawa w szkole nie jest dobrowolna. Prawdziwa zmiana w tej
sferze nastąpi dopiero przy okazji wymiany pokoleniowej, gdy część
dzisiejszych uczniów zastąpi obecnych nauczycieli, a kolejni uczniowie,
ministrów i urzędników decydujących o systemie edukacji. Neil Gershenfeld,
proponuje unowocześnienie systemu edukacji, i to na każdym poziomie, dzięki
laboratoriom „Fab Lab", gdzie będzie można samemu zrobić praktycznie
wszystko. Sala wyposażona w komputer oraz zestaw narzędzi: wycinarka laserowa,
drukarka trójwymiarowa, zestaw podzespołów elektronicznych.
Zmiana jest tym bardziej konieczna, ponieważ pracownik
coraz częściej staje się uczestnikiem kolejnych mechanizmów
grywalizacji. Pracownicy, którzy mają jasno wyznaczony cel, pracują
precyzyjnej i łatwej korygują swoje błędy. Przykładem
stosowania mechanizmów gry w miejscu pracy jest podwrocławski LG, gdzie nad
liniami produkcyjnymi zawisł ogromny telewizor, na którym pojawiała się
informacja dotycząca liczby produktów z defektami, oczywiście informacja
dotyczyła wszystkich fabryk LG, co stwarzało naturalne środowisko wzajemnej
rywalizacji. Zasady te nie dotyczą oczywiście tylko środowiska przemysłu.
Jesse Schell, właściciel Schell
Games, wykładowca na uniwersytecie Carnegie Mellon, ekspert w dziedzinie
projektowania gier, twierdzi, iż w grze wymyślamy sobie problemy, przeszkody,
które chcemy pokonać, wyznaczamy nowe cele, tym samym mechanizmom możemy w miejscu pracy sprawić, by zadania przyciągały więcej ludzi, poprzez dołożenie
wewnętrznego systemu nagród.
Rozwiązania zaczerpnięte wprost z wirtualnego
świata gier doskonale widać w przypadku coraz częściej wykorzystywanych rozwiązaniach
online — iMeet, to wirtualne miejsce organizacji konferencji, prywatki,
spotkania. Każda osoba korzystająca z usług musi uzupełnić swój profil,
także dostarczyć informacji z innych portali społecznościowych . Można więc
podczas rozmowy, jednocześnie sprawdzić ścieżkę kariery zawodowej rozmówcy,
korzystając np. z bazy LinkedIn. Sytuacja, w której większość pracowników,
będzie już miało z swojej karierze ponad 10 000 godzin grania, prowadzi
także to zmian w ich postrzeganiu rzeczywistości. Prosty przykład dotyczy
przywództwa, które dla graczy jest przywilejem zmiennym, zależnym od
okoliczności w grze, w korporacji natomiast, bardzo często liderem zostaje
jedna z osób, na bardzo długi okres czasu, co prowadzi do zjawiska poziomu
niekompetencji, zjawisko polega na tym, iż jeśli jesteśmy dobrzy w jakiejś
dziedzinie, awansujemy, tak długo, aż osiągniemy stanowisko, w których
zakres kompetencji i potrzebnych umiejętności przekracza nasze możliwości.
Firmy często starają się nie tylko w miarę szybko diagnozować takie
przypadki, ale co najważniejsze przeciwdziałać im, poprzez wysyłanie
najlepszych w danej dziedzinie na dodatkowe kursy, szkolenia, tak aby awansując
na kolejne stanowiska, posiadali niezbędne cechy oraz umiejętności, ale także
posiadali jeszcze zapas możliwości, dzięki którym ich ścieżka rozwoju nie
jest zamknięta. Sytuacja znana z gier, przywództwo jest funkcją przejściową,
jeśli robisz coś dobrze, zrób to, a później zobaczymy jakie jeszcze zadania
przed nami. Korporacje, ale także mniejsze firmy przejmują ten model tworząc
grupy zadaniowe, tymczasowych liderów. Co jeszcze zostanie zapożyczone, przyszłość
pokaże.
Wszystkie te zjawiska prowadzą jednak to sytuacji całkowitego
odrealnienia. Świat wirtualny i świat rzeczywisty w szybkim tempie stają się
niezwykle podobne. Czy ktoś kontroluje kierunek tego rozwoju? Dotychczas
bowiem, wszelkie rewolucje technologiczno — cywilizacyjne odbywały się w asyście
państwa, ponieważ niosły ze sobą napięcia, potrzebę nowych regulacji,
rozwiązywania konfliktów pomiędzy przedstawicielami nowego i starego systemu.
Bardzo powierzchowna analiza idących zmian, pokazuje, iż wybory nie są
proste, muszą bowiem uwzględniać siłę nowych procesów rozwojowych, przy
zachowaniu choć minimalnej politycznej kontroli. Nowa neoindustrialna rewolucja
niesie ze sobą ogrom danych, co do których w chwili obecnej, nie ma jeszcze
pomysłu jak je wykorzystać. Tak potężne firmy jak Google. Facebook, Apple są
jednak przekonane, że będą one już wkrótce podstawą rozwoju nowoczesnej
gospodarki. W chwili obecnej, olbrzymi zasób danych wykorzystywany jest przez
firmy marketingowe, telekomunikacyjne, edukacyjne . Z jednej strony mamy więc
ogromne możliwości, których nigdy wcześniej człowiek nie posiadał, z drugiej jednak pojawia się ogrom pytań, wątpliwości i zagadnień przede wszystkim odnoszących się do bezpieczeństwa, podmiotu kontroli,
relacje pomiędzy kapitałem, pracą. Czy ten innowacyjny potencjał wystarczy
do stworzenia wystarczającej ilości miejsc pracy, które zastąpią te z okresu przed neoindustrialnej rewolucji?
Ekonomiści z Massachusetts Institute
of Technology Erik Brynjolffson i Adrew McAfee, podkreślają niezwykłą
dynamikę zmian, co zwiastować może problemy, o których w chwili obecnej nikt
nawet nie jest w stanie pomyśleć. Jeśli automatyka, niekoniecznie
„ubrana" w kształt człekokształtnego robota, zacznie wypierać z rynku
pracy kolejne i kolejne zawody, gdy nagle okaże się, że zaledwie 10%
populacji może kierować produkcją, tworzeniem informacji, zarządzaniem, które w konsekwencji będą sprowadzać się do wydania kolejnych poleceń w systemie
zero jedynkowym, to czy współczesne społeczeństwo jest gotowe na taką zmianę,
na odnalezienie swojej roli społeczno — kulturowej w nowej rzeczywistości,
jak wyglądać będą nasze relacje? Pytania te będą pojawiać się coraz częściej i dotykać praktycznie każdej strefy życia.
Jeśli do tego rzeczywiście skala
uprzywilejowanych obywateli mających zatrudnienie skurczy się do niewyobrażalnie
niskiej skali, to jaką formę przybierze protest pozostałych. Już w chwili
obecnej dostrzegalny, a co ważniejsze wywołujący społeczny niepokój niesie
rozwarstwienie pomiędzy liczbą osób żyjącą w biedzie, często bez
ubezpieczenia lekarskiego, a grupą najbogatszych mieszkańców globu. Wystarczy
spojrzeć na przykład Francji, gdzie zaledwie kilka lat temu mogliśmy
zaobserwować pierwsze objawy buntu nowej generacji obywateli, a może bardziej
na miejscu będzie użycie terminu człowieka, który nastawiony jest na
posiadanie tu i teraz, ponieważ nie dostrzega już horyzontu przyszłości, który
ukryty jest skutecznie przez podstawowe fakty: jeszcze przed wybuchem kryzysu 1%
najbogatszych rozporządzał 24% bogactwa, a górne 10% kontrolowało 62 %
narodowego majątku. Biedniejsza połowa miała do dyspozycji zaledwie 6%.
Jeszcze bardziej dobitne fakty przedstawia Robert Reich, minister pracy podczas
prezydentury Billa Clintona, który wskazuje na fakt, iż rozwarstwienie dochodów,
przekłada się na patologiczne wzorce konsumpcji, 5% najbogatszych Amerykanów
odpowiedzialnych jest za 37% amerykańskich wydatków konsumpcyjnych, które
dotyczą głównie dóbr luksusowych. Czysto ekonomiczne fakty, mają swoje
konsekwencje w innych dziedzinach funkcjonowania człowieka. Kate Picett i Richard Wilkinson, brytyjscy badacze, pokazują, że nierówności w dochodach,
wyraźnie odbijają się na stanie zdrowia. Efekty swoich obserwacji zawarli w pracy Duch równości, społeczeństwa w których różnice dochodowe nie są aż tak ogromne, obywatele żyją dłużej
są zdrowsi, bardziej ufają nie tylko sobie nawzajem, ale także osobom
odpowiedzialnym za istnienie i funkcjonowanie struktur państwowych, dzieci uczą
się lepiej, w konsekwencji obserwuje się mniej aktów przemocy.
Co stanie się w momencie, gdy dostęp do służby zdrowia i profesjonalnego leczenia będzie w zasięgu tylko grupy z samego szczytu finansowej piramidy? Już teraz,
szczególnie widoczne zjawisko w przypadku poważnych schorzeń typu
nowotwór itp., gdy dochodzi do sytuacji w której potrzebny jest przeszczep
organu. Sytuacja ta przypomina jak najbardziej zjawisko grywalizacji.
Kwalifikacja obu odbywa się na podstawie kryteriów, które z punktu widzenia
etyki nie zawsze są słuszne. Jakim bowiem kryterium jest wiek: jeśli
pozbawimy szansy przeżycia osoby, którą państwo wykształciło i która płaci
podatki? Jako społeczeństwo poniesiemy o wiele większą stratę niż w przypadku eliminacji pacjenta, który dopiero zaczyna swoją drogę życiową,
gdzie przez najbliżej kilkanaście lat będzie generował koszty społeczne.
Dlaczego więc częściej do przeszczepu kwalifikowane są osoby bardzo młode
niż starsze? A jeśli wśród dwojga młodych ludzi jeden z nich okaże się
osobą uzależnioną, to czy jego dyskwalifikacja ma cokolwiek wspólnego z zasadami życia społecznego, gdzie przecież błędy są możliwe do
skorygowania .Wydaje się jednak, że poza równością, elementem o znacznie większym
znaczeniu dla zachowania prawidłowego rozwoju społecznego, jest wolność.
Przykładem, chyba najbardziej wyrazistym jest Kuba, gdzie zasada równości
jest niewątpliwie zachowana, co potwierdzają
wskaźniki takie jak długość życia, dostęp do usług publicznych
itp., to jednak nie jest krajem — marzeniem dla potencjalnej rzeszy emigrantów.
Wybierają raczej, mniej równe, ale jednak zapewniające poczucie życia w wolności, Stany Zjednoczone. Wolność i równość to wartości, które zawsze trudne były do pogodzenia.
Pierre Rosanvallon, w Społeczeństwie równych, przekonuje, że
owe wartości są niezbędne dla zapewnienia funkcjonowania demokracji.
Rewolucja amerykańska i francuska, które stanowiły fundament nowoczesnej
demokracji, kierowały się właśnie tymi dwiema wartościami, wolnością, która
wynika z równości wszystkich wobec stanowionego prawa.
Kryzys, który wybuchł w XIX wieku, miał bardzo podobne przyczyny, jakie obserwujemy obecnie, błyskawiczny
rozwój kapitalizmu, połączony z szybkim wzrostem dochodów niektórych grup
społecznych, a co się z tym wiąże postępujące rozwarstwienie społeczne,
które skutecznie napędzało poczucie krzywdy i niesprawiedliwości, czyli
niezbędnego pokarmu dla rozwoju buntu. Wówczas też zaczęły pojawiać się
pierwsze próby naukowego wyjaśnienia nierówności społecznych, w kulturze
wiktoriańskiej panowało przekonanie, że biedni są winni sami swojej biedy ze
względu na podrzędną kondycję moralną i skłonność do pijaństwa, rozwiązłości
czy też kradzieży. Ewentualnie można jeszcze użyć medycznych pseudodowodów,
które opierały się na pomiarze wielkości czaszki,
gdzie biedota to w istocie podrzędny gatunek antropologiczny, co wiązało
się z pojęciem eugeniki, która chronić miała zdrowie społeczne przez
upowszechnieniem podrzędnych cech genetycznych.
1 2 3 Dalej..
« (Published: 04-01-2013 )
Monika SadlokPolitolożka, obecnie kończy doktorat z zakresu nauk o polityce.
Poza pracą naukową, działa również społecznie w "Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej", w "Stowarzyszeniu Meritum", oraz w "Fundacji Młodzi Twórcy im. prof. P. Dobrowolskiego". W marcu 2011 dołączyła do grona celebrantów humanistycznych.
Number of texts in service: 16 Show other texts of this author Latest author's article: Pierwsze uczelnie wyższe | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 8619 |
|