|
|
»
O karze śmierci [2] Author of this text: Mariusz Agnosiewicz
Czy psychopaci, którzy porywają dzieci po to aby
nakręcić
film [ 5 ]
na którym je torturują, gwałcą i z największym okrucieństwem mordują,
zasługują
na życie? Jak nisko musiał upaść nasz ideologizm, byśmy z pojęcia
ludzkiej godności
zrobili tak żałośnie abstrakcyjny twór? Nim zaczniemy pisać o godności spędźmy nieco czasu na
dworcu
przy konającym narkomanie. Ludzka godność to coś co musimy szukać na
ulicy, a nie zza biurek naszych gabinetów, aby poczuć jej zapach musimy
oddychać powietrzem
rynsztoka, a nie karmić się idejkami i pragnieniami.
O śmierci
Ideologia, która wydźwignęła ludzkie życie, wartość
największą,
do rangi wartości absolutnej, wynika również ze strachu przed śmiercią.
Fakt,
że człowiek kiedyś się kończy jest dla nas trudny do zaakceptowania.
Boimy się
śmierci, uważamy ją za największe zło dla człowieka.
Antagonizujemy życie i śmierć. Jeśli życie jest największym dobrem, to śmierć musi być
największym
złem. Stąd później wynika ten patologiczny do niej stosunek, jak np.
zakazanie
eutanazji, czyli pozbawienie autonomicznej swobody do decydowania o swoim prawie
do życia (są prawa i obowiązki, a życie jest przez to prawem
...obowiązkowym),
deliberacje o zabójstwach zarodków, i in. Ludzie tak boją się śmierci,
iż nawet
najpodlejsza wegetacja jest dla nich lepsza niż śmierć. Wymyślają
najcudowniejsze
diety i inne katusze, aby zachować choć o kilka tygodni swoje
istnienie. Ten
wściekły instynkt samozachowawczy nawet drobnej cząstki z tych
desperatów nie
skłania do walki o prawdziwe życie. Bowiem nie liczy się życie godziwe,
lecz
samo życie — oddychanie, jedzenie, wydalanie. Powiedzieć, że to życie
oparte
'na bezczuciu' jest czymś gorszym niż życie godziwe, to narazić się na
zarzuty o eugenikę. A przecież nie ten więcej żył, komu serce dłużej krew
pompowało.
Można żyć trzydzieści lat i się nażyć więcej niż niejeden w całym swym
istnieniu,
choćby trzykrotnie dłuższym.
Wróćmy jednak do śmierci.
Śmierć nie jest złem, lecz naturalną konsekwencją
życia.
Nie jest człowieczym przeznaczeniem żyć. Jest nim: żyć i umrzeć.
Niechęć do
śmierci wynika z płytkości myślenia, bądź nieumiejętności
filozoficznego myślenia.
Znamienity jest tytuł jednego z rozdziałów Prób Michela de
Montaigne:
Jak filozofować znaczy uczyć się umierać. Pisał w nim m.in.:
"Celem
naszej wędrówki jest śmierć; to nieunikniony przedmiot naszego dążenia:
jeśli
nas przeraża, w jakiż sposób możebna jest nam ujść jeden krok bez
drżenia? Lekarstwem
pospólstwa jest nie myśleć o tym [ 6 ],
ale jakaż głupota, jakaż tępość może sprowadzić tak grube zaślepienie?
(...)
Nie ma w tym dziwu, jeśli tak często wpadają w pułapkę. Wystarczy jeno
nazwać
śmierć, aby tych ludzi przerazić; większość odżegnuje się jakoby na
imię diabła."
Dlaczegóż rozpaczasz o swoim nieistnieniu po śmierci? Zacznij się
więc zamartwiać
tym, iż 100 lat temu też nie istniałeś. Że to co będzie po twej śmierci
będzie
równie 'straszne' dla ciebie jak to co było przed momentem twoich
narodzin.
Mówi do nas natura: "Czyż dla was mam odmienić tę piękną budowę
wszechrzeczy?
To warunek waszego stworzenia; śmierć wasza jest cząstką was samych;
uciekacie
przed samymi sobą. To istnienie, którym się cieszycie, należy zarówno
do życia
jak i do śmierci. Pierwszy dzień narodzin prowadzi was zarówno do
śmierci jak
do życia."
Z chorobliwego lęku przed śmiercią chciałbym wyleczyć
materialistów,
którzy uważają, że pierwszym dobrem człowieka jest uczepić się życia
jak "jak
rzepiak kożucha". Chciałbym was przekonać, że żyć to coś innego niż
oddychać, a nie istnieć, to coś innego niż przestać oddychać. "W którymkolwiek
punkcie
życie wasze się kończy, jest ono całkowite. Pożytek życia nie tkwi w czasie
jego trwania; jest on w jego wyzyskaniu: niejeden żył długo, a przecież
żył
niewiele. Kosztujcie życia póki tu jesteście: od waszej woli, nie od
liczby
lat zależy, abyście się dość nażyli."
Śmierć nie jest tedy dla człowieka złem, lecz
przeznaczeniem.
Kara śmierci jest sprawiedliwościową antycypacją śmierci
naturalnej.
Dlaczego jednak ogłoszono, że skoro życie=dobro, to
śmierć=zło?
Przede wszystkim wynika to z materializmu, hedonizmu i konsumpcjonizmu.
Tak,
paniczny strach przed śmiercią to jest efekt uboczny podważenia
metafizyki religijnej,
przy niedorozwiniętej alternatywie przygotowania filozoficznego.
Chciałbym podkreślić
tą konstatację z całą mocą: abolicjonizm nie wynikł z etyk
religijnych, lecz
antyreligijnych; nie jest konsekwencją ewangelii i chrześcijaństwa,
lecz materialistycznego
racjonalizmu. Jako, że większość chrześcijan jest święcie
przekonana, że
to Biblia zrodziła abolicjonizm warto zarysować okoliczności narodzin
tego ruchu
Narodziny ruchu abolicjonistycznego
Początki abolicjonistycznych postulatów w prawie
karnym i regularnego przeciw niej optowania wiążą się z okresem Oświecenia, a przede
wszystkim ze słynnym dziełem Cesare Baccarii O zbrodniach i karach
(1764). Było to pierwsze naukowe dzieło, postulujące zniesienie
kary śmierci [ 7 ]. O inspiracjach swych pisał Beccaria w liście do Morellet'a:
"D'Alembert,
Diderot, Helvetius, Buffon, Hume — sławne nazwiska, których bez
głębszego wzruszenia
nie podobna słuchać. Wasze nieśmiertelne dzieła są moją stałą lekturą,
przedmiotem
moich prac w ciągu dnia i moich rozważań w milczeniu nocy".Jak
widzimy — sami ateiści. Walkę przeciwko karze śmierci prowadzili m.in.
Diderot,
Filangieri i in. Ten nurt prowadził do jej stopniowego ograniczania.
Należy
jednak podkreślić, iż walczyli oni przede wszystkim przeciwko
okrucieństwom
związanym z wykonywaniem kary śmierci (liczne typy kwalifikowane) i ich
opowiadanie
się przeciwko stosowaniu kary śmierci należy rozpatrywać w kontekście
konfrontacji z jej okrucieństwem, nierzadko nieproporcjonalnie wielkim do
popełnionego czynu.
Kościół bynajmniej nie podjął myśli Beccarii. To znaczy ustosunkował
się do
niej o tyle, że umieścił jego dzieło na Indeksie Ksiąg Zakazanych [ 8 ]. A siedem lat po opublikowaniu angielskiego przekładu pracy Beccarii
tamtejszy
arcypasterz William Paley skomponował dzieło pod tym samym tytułem („On
Crimes and Punishments"), w którym domagał się utrzymania kary śmierci
za drobne kradzieże, proponował też wrzucanie skazańców do jaskiń
dzikich zwierząt,
aby ginęli w sposób okropny i odstraszający.
Spostrzeżenie to akcentuje również retencjonista ks.
prof.
Tadeusz Ślipko: "Rozpowszechnia się bowiem mniemanie, że idea
zniesienia
kary śmierci wypływa z chrześcijańskich źródeł inspiracji jako logiczna
konsekwencja
prawdy o Bożym Miłosierdziu. (...) nie ulega wątpliwości, że korzenie
doktryny i ruchu abolicjonistycznego tkwią w antychrześcijańskich, opartych na
materialistycznych i na skrajnie indywidualistycznych przesłankach filozofii XVIII wieku,
przede
wszystkim tzw. encyklopedystów i oświecenia." [ 9 ]
Również inni katolicy zwracali na to uwagę: "Kara
śmierci
wydaje się barbarzyństwem dla środowiska areligijnego, które żyjąc
tylko doczesnością
nie uznaje możliwości pozbawienia życia człowieka, gdyż stanowi ono dla
niego
główne dobro." (Romano Amerio)
"...'nie' wobec kary śmierci nie może być motywowane wiarą, lecz
niewiarą,
pokładającą swoje nadzieje tylko w życiu doczesnym."(Wiktor
Messori [ 10 ])
"Abolicjonizm jako konkretny program polityczny
jest wynalazkiem
Oświecenia i z pewnością trudniej go uzasadnić w oparciu o Ewangelię.
Przez
dłuższy czas był propagowany głównie przez środowiska wrogie
chrześcijaństwu,
ale chrześcijaństwo w pewien sposób przygotowało mu grunt." [ 11 ]
(Mariusz Spychalski [ 12 ])
Kolejna wielka ofensywa ruchu abolicjonistów
nastąpiła po
II wojnie światowej. Znów w obliczu okrucieństw i bestialskich masowych
mordów,
powstało pokolenie ludzi dla którego śmierć kojarzona była z wojną. To
ludzie,
którzy oddychają jeszcze wojennymi zgliszczami, tworzyli dzisiejsze
kodeksy
bądź idee abolicjonistyczne
Kościół i kara śmierci
Kościół nigdy nie był i nie jest przeciwnikiem kary
śmierci — trzeba to jasno przyznać. Przeciwne przekonanie powoduje fakt, że
akurat Jan
Paweł II jako pierwszy papież przystąpił do obozu abolicjonistów [ 13 ].
Dotąd jednak Kościół zawsze dozwalał stosowanie kary śmierci, ale i dziś wedle
kościelnych dokumentów nie jest ona zakazana [ 14 ].
Papieże nieodmiennie podkreślali legalność ius
gladii
w świetle wiary. Św. Innocenty I (401-417) ogłosił w 405 r.,
że władza świecka ma prawo miecza od samego Boga i stosuje to prawo dla
odpłaty
za popełnione wykroczenia przeciwko niej. Gorliwym zwolennikiem kary
głównej
był Innocenty III. W roku 1210 wydał zarządzenie, na podstawie
którego
nawróceni waldensi (nie uznawali kary śmierci) musieli podpisywać
następujące
orzeczenie: "O ziemskiej władzy twierdzimy, że nie popełniając
grzechu
śmiertelnego może wykonywać krwawy wyrok, jeśli skazuje na karę śmierci
nie z nienawiści, ale zgodnie z literą prawa i nie czyni tego bez
zastanowienia,
lecz po [głębokim] namyśle". Zabijanie usprawiedliwia również
św.
Tomasz, który nawet doradza, aby osobniki uznane za szkodliwe
społecznie
zgładzić jako pasożytnicze zwierzę. Warto dodać, że nad nimi jaśniało
to samo
Słowo Boże.
1 2 3 4 5 Dalej..
Footnotes: [ 5 ] Tzw. snuff movies — filmy ostatniego tchnienia [ 6 ] Zapomniał dodać, że to jest panaceum na wszystkie problemy pospólstwa [ 7 ] Oczywiście nie traktowało tylko o tym. Główną ideą była humanitaryzacja prawa karnego [ 8 ] O ile pamiętam figurowało tam aż do czasów Leona XIII [ 9 ] Wywiad na łamach Naszego Dziennika, 19-20 VIII 2001 [ 10 ] Włoski dziennikarz, zasłynął jako autor bestsellerowych rozmów z Janem Pawłem II; „NCz!", 23 stycznia 1999 r. [ 11 ] Był to bardzo osobliwy grunt, gdyż autor pierwsze jaskółki abolicjonizmu widzi w funkcjonowaniu ...Inkwizycji (!): „Średniowieczni inkwizytorzy, zgodnie z prawem kanonicznym przekazujący kacerzy władzy świeckiej (w myśl zasady: Ecclesia abhorret a sanguine [Kościół brzydzi się krwią — formalna zasada zupełnie beztreściowa, sprowadzała się do tego, że popełniano mordy cudzymi rękoma; dziś jest to traktowane jako jedna z form sprawstwa — sprawstwo z polecenia, jednak pisarczykowie przykościelni do dziś potrafią utrzymywać, że w istocie inkwizycja tych zbrodni nie popełniała — przyp. M.A.]), chcąc nie chcąc, współtworzyli pewien typ wrażliwości obecny w naszej kulturze — a zatem i oni mogą być uznani za prekursorów dzisiejszego abolicjonizmu." Myśl warta narody Nobla [ 12 ] Mariusz Spychalski, Jeszcze o karze śmierci w perspektywie teologicznej, NCz!, 27 lutego 1999 r. [ 13 ] Bardzo zabawne są również próby utrzymania katolickiego retencjonizmu jako zasady. Otóż odmawia się papieskiej wypowiedzi znamion nieomylności, utrzymując, iż okazjonalne wystąpienie nie może być wiążące. Piszą ponadto katoliccy retencjoniści: Papież też człowiek, w znaczeniu: może pobłądzić. Oczywiście wszyscy oni rozstrzygają nieomylnie, że „Wypowiedź Jana Pawła II przeciwko karze śmierci znamion nieomylności w ogóle nie posiada" (Dariusz Hybel, Papież też człowiek, NCz!, 23 I 1999). [ 14 ] Katechizm z 1983 obowiązujący obecnie mówi wyraźnie: „Kiedy tożsamość i odpowiedzialność winowajcy są w pełni uzasadnione, tradycyjne nauczanie Kościoła nie wyklucza stosowania kary śmierci, jeżeli jest ona jedynym dostępnym sposobem skutecznej ochrony ludzkiego życia przed niesprawiedliwym napastnikiem". Widać papież proklamował nieformalne moratorium kościelne... « (Published: 30-06-2002 Last change: 17-07-2004)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 886 |
|