|
|
»
O karze śmierci [4] Author of this text: Mariusz Agnosiewicz
W 1997 w felietonie Kara główna Jan
Woleński
(filozof, prawnik) opowiadając się po stronie abolicjonizmu, podkreślał
bardzo
istotny aspekt związany z forsowaniem kary śmierci: "Jedno jest
wszelako
bezsporne: traktowanie kary śmierci jako karty przetargowej w grze o głosy wyborców
jest świadectwem wyjątkowego cynizmu politycznego." [ 21 ]
Warto dodać, iż to ateiści i agnostycy.
W roku 1999 ciekawy tekst napisał Gustaw
Herling-Grudziński,
gdzie czytamy m.in.: "Kto broni szubienicy, gilotyny i krzesła elektrycznego
na gruncie deterrent (odstraszania), ma słabe pojęcie o mechanizmie
zbrodni"
(Znamię Kaina. List do Arcybiskupa
Józefa Życińskiego, Metropolity Lubelskiego).
Podobnie Leszek
Kołakowski, który pisał w Gazecie Wyborczej:
"Nie ma argumentów zniewalających, moralnych lub praktycznych, za
stosowaniem
kary śmierci; nie ma też zniewalających argumentów przeciwnych.
Bezpieczniej
jest jednak — zarówno w sensie utylitarnym, jak i moralnym — iść za
przykładem
krajów cywilizowanych, co karę śmierci zniosły i nie popadły z tego
powodu w ruinę." [ 22 ]
Jak więc widać występuje zasadniczy dysonans między
głosem
autorytetów, a głosem ludu. Trudno jest na tej podstawie przesądzić
jednak co
powinno być priorytetowe. Żyjemy w ustroju demokratycznym, którego
istota polega
na tym, iż to społeczeństwo decyduje o zasadniczych kwestiach, zaś
władze mają
być jedynie reprezentantami społeczeństwa. Jednakowoż rozsądek nakazuje
również,
aby nie lekceważyć głosu myślicieli i prawników, gdyż czasami jednostka
może
mieć więcej racji niż milion jednostek razem wziętych. Ponadto wskazuje
się,
iż opinia społeczna bazuje na ogół na emocjach, nie na trzeźwym
rozeznaniu sprawy
opierającym się na wiedzy o wszystkich aspektach danego problemu.
Wreszcie na koniec tego wątku trzeba podkreślić, iż
nie wszyscy
intelektualiści i prawnicy są jednego zdania. Spośród czołowych
przedstawicieli
jurysprudencji zwolennikami kary głównej są m.in. prof. W. Mącior [ 23 ]
oraz prof. J. Wąsik [ 24 ].
Władysław Mącior mówił na łamach Życia: "Gdyby to ode mnie
zależało,
ta kara obowiązywałaby już od jutra. Jej zniesienie było błędem, bo
pozbawiono
społeczeństwo ochrony przed najbardziej niebezpiecznymi przestępcami.
Kara śmierci
nie jest moralnym złem, ale ostatecznym środkiem karnym. Zakaz
zabijania nie
jest absolutny. Inaczej mordercami byliby żołnierze, którzy walczyli
podczas
wojny i sędziowie w Norymberdze, którzy skazali na śmierć zbrodniarzy
III Rzeszy.
Zbrodniarzem byłaby też osoba, która zabiła w obronie koniecznej."
(27-28 I 2001 r.)
Janusz Kochanowski z Instytutu Prawa Karnego
Uniwersytetu
Warszawskiego pisał na łamach Rzeczpospolitej: "Kwestia kary śmierci
to dylemat,
który stale powraca i nie zostanie zamknięty przez podpisanie jednej
czy drugiej
konwencji. Byłem kiedyś jej zagorzałym przeciwnikiem, ale zmieniłem
stanowisko.
Dlatego dziś, w przypadku McVeigha, odwróciłbym pytanie: czy można
sobie wyobrazić,
że nie zapadłaby kara śmierci w tej sprawie? Dla mnie jego casus wydaje
się
klasycznym przykładem, w którym kara śmierci powinna była zapaść i zapadła.
Karę śmierci kwestionowano kiedyś, mówiąc, że jest ona nieskuteczna,
ale w ten
sposób zrobiono krok w stronę zakwestionowania skuteczności kary w ogóle. A jeśli nie funkcjonuje odpowiedzialność karna, to w pewnym momencie
przestanie
funkcjonować jakakolwiek odpowiedzialność. Doszliśmy do granicy, której
już
przekroczyć nie możemy, bo nastąpi moralny rozkład społeczeństwa. (...)
ostatnio
wraca się do klasycznego rozumienia odpowiedzialności karnej, która
opiera się
na poczuciu potrzeby sprawiedliwości. Istnieje coś takiego jak
sprawiedliwość,
której nie należy mieszać z żądzą odwetu czy zemsty." Z intelektualistów warto wymienić choćby Stanisława Lema:
"...
jestem entuzjastycznym zwolennikiem kary śmierci w przypadkach, kiedy
zwolnienie
lub ucieczka zbrodniarza pociąga za sobą łańcuch dalszych mordów i gwałtów (...)
Nie uważam wcale, że skoro Boga nie ma, to wszystko wolno. Nigdy nie
wolno wszystkiego" [ 25 ]
Nie sposób zapomnieć o Waldemarze Łysiaku.
„...ludzie...,
którzy żądają zniesienia kary śmierci, lub gdzie indziej obstają przy
utrzymaniu
tego zniesienia, posługując się hasełkami typu: humanitaryzm,
barbarzyństwo,
okrucieństwo, sadyzm, deptanie ludzkiej godności i temu podobne, to oni
depczą
godność człowieka! Depczą godność człowieka krzywdzonego, bezkarnie
mordowanego, i pozbawiają go praw, angażując się w obronę zabójców! Prawo do życia
ma mieć
ten, kto bez skrupułów zabiera życie innym! Humanitaryzm dla morderców, a co
dla ofiar? Prawo do nekrologu, tak? Uważam, że to właśnie
jestobrażaniem
człowieczeństwa, bo to jest negowanie praw do dysponowania własnym
życiem, to
jest deptanie ludzi pogrzebanych, którzy nie zasłużyli na śmierć
okrutną, nieoczekiwaną i niezawinioną. To ten wasz selektywny humanitaryzm, przeznaczony tylko
dla
zbirów podczas gdy kupa ofiar to kupa zeschłych liści, szkoda sobie
głowę zawracać,
to on jest barbarzyństwem, bo tworzy cywilizacje taniego życia, które
można
odebrać jak przedmiot! Podpisując się na swoich apelach i petycjach,
podpisujecie
zgody in blanco dla morderców na bezkarne mordowanie! [...] Kara
odstrasza, a kara śmierci odstrasza bardzo! Nie odstraszy kogoś, kto w afekcie
zabija gacha
swej żony na gorącym uczynku, lecz odstraszy tych, co z zimną krwią
popełniają
zbrodnie — porywaczy, bandytów, sadystów, trzy razy się zastanowią,
zbyt duże
ryzyko." (Dobry, 1990)
2. Odstraszający wpływ kary śmierci
Argument ten nie wydaje się być przekonywający.
Teoretycznie
zdawać by się mogło, że im straszniejsza kara, tym większe opory przed
popełnieniem
zbrodni. Nie ma jednak takiej prostej zależności, a kara śmierci
najpewniej
nie spełnia znaczącej roli ogólnoprewencyjnej. Motywy popełniania
przestępstw
nie zasadzają się na ogół się na rachowaniu grożącej dolegliwości
karnej, gdyż
przestępca liczy, iż ujdzie bezkarny. Zresztą nawet jeśli zdaje sobie
sprawę,
że grozi mu kara śmierci, to i tak możliwość, że faktycznie zostanie
ona orzeczona
jest nieoczywista, gdyż jest to kara zasadniczo stosowana jako
ultima ratio.
Aby kara śmierci pełniła tę funkcję musiałaby być sankcją obficie
szafowaną i występującą w różnych typach przestępstw. Oczywiście dostrzega się
wśród zwolenników
tej kary postulaty dość szerokiego jej stosowania, lecz jest to nie do
zaakceptowania.
Kara śmierci musiałaby pozostać ultima ratio, jeśli miałaby być
przywrócona.
No chyba, iżbyśmy poważnie potraktowali głosy niektórych katolickich
retencjonistów z lubością odwołujących się do Starego Testamentu, gdzie kara śmierci
groziła
za ponad 30 typów przestępstw. [ 26 ]
Należy zauważyć, że w czasach kiedy stosowano tę karę
dość
obficie nie powstrzymywało to przestępczości. Zauważył to już
Monteskiusz w swym słynnym dziele O duchu praw: "Doświadczenie poucza, iż w krajach, w których kary są łagodne, działają one na obywateli tak samo jak gdzie
indziej
wielkie (...) Niech kto zbada przyczynę wszelkiego skażenia; ujrzy, iż
tkwi
ona w bezkarności zbrodni, a nie w umiarkowaniu kar." [ 27 ]
Ponadto przytacza się współczesne badania, które mają
dowodzić,
iż w rzeczywistości również dziś brak jest realnej zależności między
poziomem
przestępczości a istnieniem bądź nie kary śmierci. Były też wyniki
badań przeciwne.
Pisał o tym m.in. Waldemar Łysiak w swym felietonie Prawo Kaina czy
prawo
Abla?: "...gdy w USA zaczęto realia ujawniać, jak lawina ruszył w kolejnych
stanach proces przywracania kary śmierci. Przywrócono ją już w 37
stanach, nawet
tam, gdzie wcześniej funkcjonowało rekordowe liczbowo lobby wrogów kary
śmierci — w stanie Nowy Jork. Efekt? Od chwili przywrócenia kary śmierci, a także zaostrzenia
działań policji i zaostrzenia wyroków sądowych, jedno z najniebezpieczniejszych
miast świata, Nowy Jork, błyskawicznie stało się jednym z bezpieczniejszych
miast Stanów. Tylko w ubiegłym (1995) roku zanotowano tam najniższy
wskaźnik
przestępczości od dwudziestu trzech lat, a liczba morderstw spadła
prawie o połowę! Mówią to statystyki. Statystyki nie naciągane do tezy, o czym
każdy
Nowojorczyk może się przekonać wieczorem, spacerując chodnikami swego
grodu.
Uczciwe statystyki mówią również, że łagodzenie kar skutkuje wzrostem
samosądów,
bo gdy państwo nie wypełnia jednego ze swych głównych obowiązków wobec
ludzi
(zapewnienie bezpieczeństwa) to ludzie muszą się bronić sami."
Trudno więc jednoznacznie przesądzić o tym, gdyż
wyniki te
często mogą zależeć od przyjętej metody, a nawet przedwstępnych
założeń. Ponadto
warto przypomnieć to o czym się czasami mówi: są trzy rodzaje kłamstw -
zwykłe
kłamstwa, wielkie kłamstwa i statystyki.
Tak czy inaczej występowanie realnego wpływu kary
śmierci
na ogólny poziom przestępczości może być poddawane w wątpliwość.
3. O sprawiedliwości
Przyznam, że z owej triady naczelnych argumentów
retencjonistycznych
dwa powyższe nie są przesądzające, bardzo oboczne i mogłyby dla mnie
nie istnieć
na dobrą sprawę. O wszystkim przesądza argument sprawiedliwościowy,
który z tej przyczyny zostawiłem sobie na koniec.
Życie człowieka jest najwyższą wartością — nie ulega
wątpliwości;
każdy człowiek ma niezbywalne prawo do życia — i to jest prawdą
niewzruszoną.
Podstawą kary śmierci, czyli eliminacji przestępcy, jest jednak
sytuacja w której
istota ludzka wyzbywa się człowieczeństwa, staje się dzikim
zwierzęciem, pozbawionym
wszelkim odczuć ludzkich, zdolnym jedynie do popełniania dalszych
bestialstw.
Eliminacja takiej jednostki nie jest wyłącznie kwestią odpłaty, lecz
również
racjonalnych i utylitarnych racji.
1 2 3 4 5 Dalej..
Footnotes: [ 21 ] Jan Woleński, Okolice filozofii prawa, Universitas, Kraków 1999 [ 22 ] Leszek Kołakowski, Mini wykłady o maxi sprawach. Seria druga, Znak, Kraków 2002 [ 23 ] W. Mącior, Kara śmierci jako ultima ratio, PiP 9-12/1981 [ 24 ] J. Wąsik, Projekt 'reanimacji' kary dożywotniego pozbawienia wolności, [w:] Problemy prawa karnego, Lublin 1993 [ 25 ] Stanisław Lem, „Świat na Krawędzi", Rozmowa szósta. O złu w historii, głupocie i prywatyzacji zbrodni [ 26 ] By wspomnieć tylko jednego z takich katolickich fundamentalistów Roberta Nogackiego, który z podziwem odnotowuje przykład Babilonii, gdzie prawo przewidywało ucięcie ręki lekarzowi za spartaczoną operację, a murarzowi, którego budowla się zawaliła przygniatając jakichś ludzi — umieszczenie w burzonym budynku analogicznych członków rodziny murarza. Pisze Nogacki: „Tak ostre kryteria prawne okazywały się niejednokrotnie zbawienne", bo selekcja naturalna przesiewała złych murarzy i złych chirurgów (Kara śmierci w tradycji katolickiej, NCz! 23 I 1999) [ 27 ] Monteskiusz, O duchu praw, De Agostini, Warszawa 2002, s. 98-99 « (Published: 30-06-2002 Last change: 17-07-2004)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 886 |
|