|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Various topics » Ecohumanism
Globalne umiarkowane ocieplenie nie musi być katastrofalne [1] Author of this text: Matt Ridley
Mój artykuł o umiarkowanym ociepleniu w „Times" z 28 września 2013 r., na próżno
apelował o umiarkowane, pośrednie stanowisko wobec zmiany klimatu i przedstawiał porównanie do debaty geny czy wychowanie. Oto, co napisałem:
Po której stronie jesteś w debacie klimatycznej? Czy sądzisz, że zmiana klimatu jest najpilniejszym
kryzysem, przed jakim stoi ludzkość, wymagającym niemal nieograniczonych
funduszy? Czy też jest to wszystko mistyfikacją, wymyśloną, by uzasadnić
socjalizm, a tak naprawdę nic się nie dzieje?
Bowiem najwyraźniej dla większości istnieją tylko te dwie opcje. Wiem o tym z gorzkiego doświadczenia. Za każdym
razem, kiedy argumentuję za umiarkowaną „trzecią drogą" mówiąc — że zmiana
klimatu jest rzeczywista, ale powolna, częściowo spowodowana działalnością
człowieka, ale także podatna na czynniki naturalne, i może być
niebezpieczna, ale jest bardziej prawdopodobne, że nie będzie — atakują
mnie obie strony. Dostaję e-maile mówiące, że teoria cieplarniana jest bzdurą i że nadchodzi epoka lodowcowa; i inne od strażników płomienia, którzy
nazywają mnie „negacjonistą".
Poczytajcie jednak między
wierszami wczorajszy raport Międzyrządowego Panelu Zmiany Klimatycznej (IPCC), a zobaczycie, że także autorzy tego raportu skradają się ku umiarkowanemu środkowi.
Przyznają teraz, że temperatura stoi w miejscu od co najmniej 15 lat, czego
nie przewidzieli i nie potrafią wyjaśnić i za co potępiano sceptyków
jeszcze dwa lata temu. Przyznają — przez zaciśnięte zęby — że przez
trzydzieści lat ocieplenie było znacznie powolniejsze od przewidywanego. Nawet
obniżyli szacunki „przejściowej" wrażliwości klimatu, które mówią, o ile z grubsza podniesie się temperatura pod koniec tego stulecia, do 1-2,5C, z czego połowa już się zdarzyła.
Przyznają, że poziom
morza podnosi się około 30 cm na
stulecie i nie wykazuje oznak przyspieszenia. Przyznają, że nie było żadnej
mierzalnej zmiany w częstotliwości lub natężeniu susz, powodzi i sztormów.
Nie przewidują już dłużej milionów uchodźców klimatycznych w najbliższej
przyszłości. Zrezygnowali z przepowiedni o pogorszeniu się malarii, załamaniu
się pokrywy lodowej Antarktydy i o wielkim wypływie metanu z Arktyki (Lord
Stern, który nadal mówi o uchodźcach, metanie i pokrywie lodowej, najwyraźniej
nie otrzymał notatki służbowej). Zniknęły wywody o punktach zwrotnych.
Do części z tego
doszli dość późno. Gdyby byli gotowi słuchać zwolenników umiarkowanego
ocieplenia i sceptyków, takich jak Steve McIntyre, Ross McKitrick, Pat Michaels,
Judith Curry i inni, nie musieliby gorączkowo poszukiwać spóźnionych wyjaśnień
ad hoc. Te kwestie były do znudzenia
omawiane przez zwolenników umiarkowanego ocieplenia.
Wojna klimatyczna została
spolaryzowana w taki sam sposób, jak debata na temat „geny czy wychowanie" w latach 1970.
Wówczas, jeśli twierdziłeś, że geny wpływają na zachowanie choćby
odrobinę, klasyfikowano cię jako bezdusznego fatalistę z możliwymi
tendencjami nazistowskimi. Doprawdy nie przesadzam. Dzisiaj, jeśli wyrazisz cień
wątpliwości wobec katastroficznego ocieplenia, jesteś bezdusznym głupcem z możliwymi tendencjami do negowania Holocaustu. Sceptycy są „naprawdę podłymi
ludźmi", powiedział w tym tygodniu senator USA Tim Wirth.
W wojnie o geny czy
wychowanie polaryzację podtrzymywał fakt, że ludzie czytają wyłącznie
sprawozdania własnej strony o argumentacji przeciwników. Spędzali więc czas
na atakowaniu absurdalnych strachów na wróble. Podobnie jest w debacie
klimatycznej. Najbardziej popularne blogi sceptyków — takie jak Wattsupwiththat w Ameryce, Bishop
Hill w Wielkiej Brytanii, JoNova w Australii i Climate Audit w Kanadzie — dostarczają
czasami znakomitych analiz, a czasami częstują szalonymi błędami: tak jak powinna wyglądać
konwersacja naukowa.
[Aktualizacja: Steve
McIntyre z Climate Audit znalazł olbrzymi problem w raporcie IPCC już
pierwszego dnia: wygląda na to, że zmieniono wykresy w stosunku do poprzednich
wersji — nie uzgadniając tego z recenzentami — w taki sposób, że zredukowało
to ewidentny brak zgodności między modelem a rzeczywistością. Patrz
"The
IPCC disappears the discrepancy".]
Jednak najbardziej
„poprawni" klimatolodzy nie zbliżają się nawet do nich, a więc nie
rozumieją, o czym mówią sceptycy. Powtarzają, że sceptycy „nie wierzą" w zmianę klimatyczną. Nic nie mogłoby być dalsze od prawdy: większość uważa,
że spowodowana przez człowieka zmiana klimatu jest realna, tyle że niezbyt
groźna. Tak więc powiedzenie przez IPCC, że ma 95 procent pewności, iż połowa
ocieplenia od roku 1950 jest spowodowana przez człowieka jest
prawdziwym niewypałem: też mi niespodzianka.
Ogrzaliśmy świat i prawdopodobnie ogrzejemy go jeszcze trochę. Sam dwutlenek węgla nie może
spowodować katastrofy. Do tego potrzeba trzykrotnego wzmocnienia przez
dodatkowe opary wodne — a to się nie dzieje. Być może nie jest to więc
wystarczająco duży problem, by uzasadnić rujnowanie krajobrazu turbinami
wiatrowymi, wycinanie lasów deszczowych, żeby uprawiać biopaliwa i odmawianie
pożyczek z Banku Światowego Afrykanom na ratującą życie, produkowaną z węgla
elektryczność. (Ogłaszam, że mam komercyjne interesy w węglu i energii
wiatrowej, chociaż zyski z energii wiatrowej rozdzielam w postaci nagród za
eseje; w tym tygodniu nagrodę otrzymał Michael Ware za znakomity tekst w „Spectatorze" o szaleństwie samochodu elektrycznego.)
Oczywiście, nawrócenie
się IPCC na bardziej umiarkowane ocieplenie nie zostanie przedstawione w ten sposób, żeby
nie zabić kury znoszącej złote jajka, które dają tak wielu aktywistom
dobrze płatną pracę, naukowcom obficie finansowane laboratoria, a inwestującym w energię odnawialną zyski z subsydiów. Ostatecznie dr Rajendra Pachauri,
przewodniczący IPCC twierdził z pewnością siebie w 2009 r., że „kiedy piąta
ocena IPCC ukaże się w 2013 lub 2014 r., będzie generalne ożywienia
zainteresowania w działaniach, które muszą zostać podjęte". Powiedział
to zanim wybrano ludzi do napisania tego raportu, zanim odbyły się
jakiekolwiek spotkania i zanim badania, na których ten raport miał się opierać,
zostały w ogóle opublikowane.
Debata geny czy
wychowania nabrała z czasem rozsądku: większość ludzi zgadza się teraz, że
jest to po trosze jedno i drugie. W końcu takie samo umiarkowanie zajdzie w sprawie klimatu, ale do tego czasu góry naszych pieniędzy mogą zostać wydane
na technologie, które przynoszą więcej szkody niż pożytku.
Potrzebujemy rozmów między
dorosłymi, bez obrzucania się wyzwiskami, o możliwości, że jeśli klimat
ponownie zacznie się ocieplać w tempie, jakiego oczekuje IPCC, może to dokonać
więcej dobrego niż złego przez przynajmniej 70 lat: dłuższy sezon uprawny,
mniej susz, mniej śmierci zimowych (które znacznie przekraczają śmierci
letnie, także w gorących krajach) oraz ogólne zazielenienie planety. Patrz tutaj
i tutaj.
Satelity pokazują,
że w okresie 1982-2011, 31 procent porośniętych obszarów Ziemi stało się
bardziej zielone, 3 procent bardziej brązowe. Główna przyczyna: dwutlenek węgla.
Oddajmy ostatnie słowo
profesor Judith Curry, z School of Earth and Atmospheric Sciences w Georgia
Institute of Technology, która była dawniej zaniepokojona, ale już nie jest.
Jej przesłaniem dla IPCC w tym tygodniu jest: „Kiedy już rozwiążecie
problem niepewności w oszacowaniach wrażliwości klimatu i poprawicie swoje
modele klimatyczne, dajcie nam znać… I dajcie nam znać, jeśli znajdziecie
takie rozwiązania 'problemu', które nie są gorsze niż sam potencjalny
problem".
Post-scriptum:
W odpowiedzi na
komentarz Toma Whipple’a kwestionujący moją uwagę o „kurze znoszącej złote
jajka" napisałem, co następuje:
Dziwi mnie pana naiwność.
Proszę obejrzeć totalną sumę grantów dla klimatologów na ich badania. Jest
to bardzo wysoka suma, która w ciągu ostatnich 30 lat niezmiernie urosła, a jest niemal całkowicie niedostępna dla sceptyków i zniknęłaby jak śnieg w lecie, gdyby naukowcy byli bardziej otwarci w sprawie umiarkowanego ocieplenia.
Nie, oni nie zostają bogaczami, ale otrzymują bardzo duży strumień funduszy
od podatników, którego sceptycy nie otrzymują.
Jeśli chodzi o tezę,
że odejście od konsensusu jest lukratywne, to prawdą jest odwrotność.
Sceptyczni naukowcy tracili w pewnych wypadkach pracę, a sceptycy, których
znam, walczą o związanie końca z końcem przez wykonywanie innych prac.
Jak napisał „Jo
Nova", jeden z tych, którzy ledwie wiążą koniec z końcem, po zbadaniu sum
wchodzących w grę: "Jak podkreślił 'Climate Money': wszystko,
co udało się Greenpeace’owi znaleźć, to zaledwie 23
miliony dolarów dla sceptyków
od Exxon, wypłacanych na przestrzeni dziesięciu lat, podczas gdy złoty
cielec, jakim jest katastrofalna zmiana klimatu, ściągnął w tym samym czasie
2 tysiące milionów rocznie dla naukowców, którzy innych naukowców nazywają
'negacjonistami'".
patrz http://scienceandpublicpolicy.org/originals/climate_money.html
Tylko rząd USA wydał
„79 miliardów dolarów od 1989 r. na politykę związaną ze zmianą
klimatyczną, włączając badania naukowe i techniczne, administrację,
kampanie edukacyjne, pomoc zagraniczną i ulgi podatkowe". Tom, wspaniale byłoby
znaleźć dane dla Wielkiej Brytanii — czemu pan tego nie zrobi?
Jak zaś wskazali inni,
McIntyre, McKitrick, Michaels, Curry i inni istotnie publikują w pismach.
Pilnowanie jednak dostępu do nich przez alarmistów, co ujawnił skandal „klimat-gate",
trwa nadal i sceptykom jest coraz trudniej opublikować swoje prace. Należy też
pamiętać, że 30% źródeł ostatniego raportu IPCC nie było recenzowane
przez specjalistów.
1 2 Dalej..
« Ecohumanism (Published: 09-10-2013 )
Matt RidleyUr. 1958. Brytyjski pisarz popularnonaukowy, sympatyk filozofii libertariańskiej. Współzałożyciel i b. prezes International Centre for Life, "parku naukowego w Newcastle. Posiada doktorat z zoologii (Uniwersytet Oksfordzki). Przez wiele lat prowadził dział naukowy w "The Economist", pisał także dla "Daily Telegraph". Autor książek: The Red Queen: Sex and the Evolution of Human Nature (1994; pol. wyd. Czerwona królowa, 2001, tłum. J.J. Bujarski, A. Milos), The Origins Of Virtue (1997, wyd. pol. O pochodzeniu cnoty, 2000, tłum. M. Koraszewska), Genome (1999; wyd. pol. Genom, 2001, tłum. M. Koraszewska), Nature Via Nurture: Genes, Experience, and What Makes us Human (także jako: The Agile Gene: How Nature Turns on Nurture, 2003), Rational Optimist 2010. Private site
Number of texts in service: 106 Show other texts of this author Newest author's article: Nie sprawdziły się czarnowidzkie scenariusze przeszłości | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 9327 |
|