|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Outlook on life »
Ślepi przewodnicy [1] Author of this text: Lucjan Ferus
Czyli
co takiego w religii widzą ateiści.
Motto:
"W epoce mroku i ciemnoty religia jest najlepszym przewodnikiem
ludzi,
tak jak w noc ciemną choć oko wykol najlepszym przewodnikiem będzie ślepiec.
On zna wszystkie drogi i ścieżki lepiej aniżeli człek, który widzi.
Kiedy jednak
nastaje dzień, głupotą jest posługiwać się starymi ślepcami w roli
tego, który idzie
na
przedzie".
Heinrich Heine, Gedanken und Einfalle
"Religię możemy przyrównać do przewodnika, który
prowadzi ślepego — chodzi
bowiem tylko o to, aby ślepy doszedł do celu, a nie o to, aby wszystko
widział".
Artur Schopenhauer
Tytuł tekstu nawiązuje do słów Jezusa: „Przewodnicy ślepi,
którzy przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda!" (Mt 23,24), jednakże
sam tekst został zainspirowany pewnym pytaniem, które znalazło się w komentarzach zamieszczonych do jednego z moich artykułów dotyczących ateizmu.
Brzmiało ono bodajże tak: "Po co ateista zajmuje się religią, skoro to dla niego bajki?".
Nie tyle będzie to dosłowna odpowiedź, co garść refleksji, która przy tej
okazji przyszła mi na myśl.
Może najprościej
byłoby zacytować pytającemu, te oto fragmenty z Prologu Racjonalisty:
„..jest serwisem, który poza tym tropi absurdy, przesądy, szarlatanerię,
uprzedzenia, kłamstwa, fobie i głupotę". Czy już samo to, nie tłumaczy w dostateczny sposób zainteresowania ateistów religiami? Z uwagi, iż ten
problem jest o wiele bardziej złożony, pozwolę sobie na jego rozwinięcie.
Swoją odpowiedź ograniczę do religii katolickiej, a powody tego kroku znajdują
się na końcu tekstu.
Odpowiem na powyższe
pytanie tak: ponieważ te bajki wpaja się małym dzieciom (dorosłym zresztą
też) jako Prawdy Objawione, którym
powinni podporządkować się całkowicie i bez żadnych wątpliwości. A jeśli
tego nie uczynią, zostaną kiedyś ukarane
piekłem za swoje nieposłuszeństwo. Bo do tych bajek duszpasterze uczą
wiernych szacunku, jako do jedynie słusznego i wartościowego światopoglądu,
nadającego sens ludzkiemu życiu. Bo
nasze rządy traktują te bajki jako prawdy
historyczne, dopasowując do nich prawodawstwo i kodeksy karne (np. kara za
obrazę uczuć religijnych), a nasi prezydenci i parlamentarzyści kończąc
przysięgę, przywołują na pomoc boga. Bo religia uzurpuje sobie prawo do
decydowania o najważniejszych aspektach
życia ludzkiego; np. zwyczajach i normach żywieniowych, prokreacji i seksie, zapłodnieniu in vitro, badaniach
prenatalnych, prawie do aborcji, jak i sposobie odejścia z tego świata
(eutanazja).
Bo w imię tych bajek mnóstwo ludzi oddało życie; tych, którzy
bronili ich „prawdziwości" jak i tych, którzy dowodzili ich fałszu. Bo wg
tych bajek religia wartościuje ludzi
na tych lepszych — wierzących i tych gorszych
— niewierzących. Bo te bajki również dzisiaj mają wielki wpływ na świadomość i zachowania ludzi, którzy są od maleńkości nimi indoktrynowani, niezależnie
od swojej woli. Bo te bajki — mimo, że powstały w zupełnie innej kulturze,
tysiące lat temu — są naszym „świętym" dziedzictwem, którego wszyscy
wierni, pospołu z władzą świecką i duchową, gotowi są bronić za wszelką
cenę. A poglądy na świat, na życie i na człowieka do jakich doszli ludzie
sprzed paru tysięcy lat, są nadal obowiązującymi wszystkich
prawdami, stawianymi na równi z naukowym widzeniem świata i kosmosu.
Bo mimo tego, iż ateista może być obojętny w stosunku do
religii, to religia nadal stara się zapanować nad jego umysłem, wmawiając
mu, iż błądzi, a Prawda jest i tak po jej stronie. Prawda niedostępna
dla niego, gdyż aby ją poznać musi korzystać ze światłych nauk teologów i apologetów, sam w żadnym wypadku nie jest uprawniony do jakichkolwiek prób
jej zrozumienia, gdyż każda z nich skazana jest na nieuchronne fiasko.
Jednym słowem: doktryny religijne pomyślane są w taki sposób, że właściwe ich zrozumienie gwarantuje tylko poprzedzająca je wiara
religijna. Preferują też daleko idące uzależnienia od siebie: albo się
religii służy, albo jest się jej wrogiem.
Nie ma w nich miejsca na obojętność
wobec nich: „Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; i kto nie zbiera
ze Mną, rozprasza" (Mt 12,30).
I gdyby tę odpowiedź zakończyć w tym miejscu, byłaby ona daleko
niepełna, nie wyczerpująca nawet w znikomej części tego problemu. Dodam, że
gdyby to tylko chodziło o te bajki, można by przejść obojętnie obok tego kulturowego fenomenu i co najwyżej pokręcić z dezaprobatą głową nad cynicznością niektórych
arcypasterzy, całkowicie świadomych tego stanu rzeczy, jak np. papież Leon
X, który powiedział: "Ile korzyści przyniosła Nam i naszym ludziom bajeczka
o Chrystusie, wiadomo?". Albo wyjątkową szczerością papieża Grzegorza
XVI, który stwierdził: "Nie liczy się religia, tylko liczy się polityka.
Nie ważna jest sprawiedliwość, tylko ziemski interes Kościoła". Czy też
papieża Aleksandra VI, mówiącego: "Każda religia jest dobra, ale najgłupsza
jest najlepsza". Znamienne, iż tych słów nie wypowiadali ateiści, lecz
najwyżsi pasterze tej religii.
Ateiści z racji swej ponadprzeciętnej (zazwyczaj) inteligencji, jak i kierowaniu się zdrowym sceptycyzmem, widzą w religiach o wiele więcej wad i zła (ukrytego zazwyczaj pod maską dobra),
niż tylko to, że zawierają one w sobie bajki (a właściwie mity). Patrzą bowiem oni na religie z perspektywy wiedzy
religioznawczej, która jest podstawą ich areligijnego światopoglądu. I to właśnie dzięki tym specyficznym zainteresowaniom, wiedzą o niej takie
rzeczy, o jakich nie śniło się nawet pomyśleć wierzącym. Aby nie być gołosłownym
wymienię niektóre z nich i przekonajmy się na tych konkretnych przykładach,
czy ateiści mają dostateczne powody aby zajmować się religiami.
Zacznę od paru pytań, które w tym miejscu chciałbym zadać wierzącym
religijnie osobom: Czy zastanawialiście się kiedyś, kim teraz bylibyście
gdyby nie było nas — ateistów? Jak wyglądałoby wasze życie duchowe? Jaki
system religijny panowałby między innymi i nad waszymi umysłami? Jak wyglądałby
dzisiejszy świat? Ale co najistotniejsze: zastanawialiście się może jak ważną
rolę (i niedocenianą) pełnią ateiści i sam ateizm pośród religii
ludzkich?
Nie sądzę abyście kiedykolwiek myśleli o tych problemach, ponieważ
wasi duchowi pasterze uwarunkowali was na negatywnie
pojmowany wizerunek ateisty, będącego kwintesencją zła, oraz zagrożeniem
dla społeczeństwa. To prawda, jesteśmy zagrożeniem — ale nie dla was lecz dla
nich, bowiem w przeciwieństwie do wiernych potrafimy dostrzec przerażającą cenę, jaką płaci ludzkość za istnienie religii. A naszą rolę można by przyrównać do roli wilków, które spośród stada roślinożerców
eliminują jednostki słabe i chore,
tym samym podnosząc ich jakość i kondycję zdrowotną na wyższy poziom, ułatwiający
im walkę o przetrwanie.
Tak, jesteśmy podobnie jak wilki bezlitośni
w swojej przemyślanej działalności — ale tylko w stosunku do idei; do
fałszu i kłamstw udających Prawdę, a nie dla ludzi, którzy je głoszą.
Bowiem nie interesuje nas władza nad
nimi lecz prawda, której wyzwalająca
siła jest jedyną siłą (nie licząc siły rozumu), którą się posługujemy.
To fakt; nasza rola może wydawać się destrukcyjna i podstępna, ale tyko z punktu widzenia pasterzy
tego wielkiego stada (łatwo) wiernych owieczek, którzy zawsze i za wszelką cenę starają się utrzymać swoją władzę
nad ich umysłami (sumieniami) i nie
dopuścić do tego aby „przejrzały na oczy" i same zaczęły myśleć. Taka
jest (w dużym skrócie) ta głębsza prawda dotycząca ateizmu i ateistów.
A, że tak jest w istocie, domyśliło się już wielu mądrych ludzi (i
wielu też zapłaciło za to najwyższą cenę — cenę życia). I tak na przykład w doskonałej książce "Zarys dziejów krytyki religii. Starożytność"
autorstwa Andrzeja Nowickiego, znajduje się bardzo znamienny fragment tekstu z
(uwaga!) apologetyki katolickiej pt.: „Znaczenie i wartość współczesnego
ateizmu":
„W pracy tej Jean Lacroix pisze o pożytecznej funkcji ateistycznej
krytyki religii, polegającej na "oczyszczaniu" religii z tego, co ją
kompromituje. „W każdej wierze — powiada Lacroix — istnieje niezbywalna
cząstka antropomorfizmu i bałwochwalstwa" i sami ludzie wierzący powinni
swoją wiarę od tych elementów uwolnić, żeby ją bardziej „uduchowić" i wznieść na wyższy poziom. Jeśli tego sami nie robią, to dobrze, że zadanie
to wykonują za nich ateiści; zewnętrzna krytyka religii może i powinna być
bodźcem dla krytyki wewnętrznej.
To paradoksalne twierdzenie o wartości i pożyteczności ateizmu dla
rozwoju religii rozwija także inny francuski filozof katolicki, Etienne Borne.
Ten pożytek polega jego zdaniem na tym, że ateizm odnawia wrażliwość ludzi
na zło, usypianą przez piękno mitów religijnych. Mity są jego zdaniem
podobne do opium, i to z dwóch względów: nie tylko dla tego, że w pewnym
sensie usypiają, ale także dlatego, że dzięki nim śnią się nam piękne
sny. Mit jest pewną formą ucieczki przed złem. Pokazuje nam zło w świecie,
ale przesłania jego okropność „pięknem formy". Ateiści toczą walkę z mitami i w ten sposób "przeszkadzają
ludzkości śnić". Dowodząc nieistnienia Boga argumentem, że istnieje zło w świecie, ateiści obnażają tym samym istniejące w świecie zło. Zamiast
odrzucać argumenty ateistów, należałoby — powiada Borne — uznać
pozytywny wkład ateizmu do dziejów postępu myśli ludzkiej i przyjąć
ateistyczną krytykę religii jako punkt wyjścia do rozwijania nowoczesnej
teologii /../ Natomiast można się zgodzić z poglądem, że stara teologia
jest już przestarzała i niewiele warta" (koniec cytatów).
Co jeszcze mają ateiści do zarzucenia religii? Ponieważ poruszałem te
problemy wielokrotnie w swoich tekstach, tutaj potraktuję je ogólnikowo. A zatem:
— Religia prezentuje anachroniczny
wizerunek świata i praw nim rządzących. I nie ma w tym nic dziwnego, gdyż
są to poglądy wędrownych pasterzy kóz sprzed 2,5 tys. lat. Ludzi na bardzo
niskim (w stosunku do naszego) poziomie rozwoju kulturowego, cywilizacyjnego i umysłowego.
— Religia nieodmiennie stosuje zasadę: "Cel
uświęca środki", (naczelna maksyma jezuitów). W imię tej zasady każde
zło; każda podłość, każda
krzywda i każda zbrodnia wyrządzane bliźnim przez wiernych jak i kapłanów tejże
religii, nazywane jest dobrem i usprawiedliwiane
tymże celem. Najwięksi myśliciele
chrześcijaństwa służyli swymi umysłami Kościołowi (myśląc, że służą
Bogu), aby drogą rozumową uzasadnić konieczność stosowania przemocy
przez Kościół, w sprawach wiary i
dowieść logicznie, iż boże przykazanie „Nie będziesz zabijał", oznacza w licznych (religijnych) przypadkach: „Będziesz zabijał, bo tego oczekuje od
ciebie twój Bóg".
1 2 3 Dalej..
« (Published: 24-11-2013 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 9451 |
|