|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Various topics » PSR »
Quo vadis, PSR? [2] Author of this text: Mariusz Agnosiewicz, Nina Sankari
A szkoda, że tylko tyle. Zjazd Delegatów odbył się w roku, który był naznaczony wybuchem najpoważniejszego w 8-letniej historii Stowarzyszenia konfliktu, w
wyniku którego najpierw doszło do paraliżu władz Stowarzyszenia przez działania uznane przez Główny Sąd Koleżeński i Główną Komisję Rewizyjną za
niestatutowe, co skutkowało usunięciem bądź rezygnacją wszystkich poza Jackiem Tabiszem członków ówczesnego Zarządu Głównego i większości składu
pozostałych organów PSR. Konflikt był tak poważny, że zagrażał integralności Stowarzyszenia i gdyby nie zdecydowane wsparcie Oddziału Warszawskiego w
tamtym momencie, po opustoszeniu Oddziału Krakowskiego (i jego niestatutowym samorozwiązaniu się) oraz Katowickiego niewiele po organizacji by pozostało.
Oczywiście nie ma czym się chwalić. Gdyby na Zjeździe doszło do rzeczowej dyskusji na temat przyczyn konfliktu, jego przebiegu i skutków oraz wniosków na
przyszłość z zaistniałej sytuacji, można byłoby uznać sprawę za zamkniętą i niewartą wspominania, a tym bardziej „wynoszenia" na zewnątrz, zgodnie ze
świetnie się trzymającą nadal zasadą o „praniu brudów we własnym domu".
Niestety, taka debata nie miała miejsca, zastąpiła ją natomiast burzliwa dyskusja nad tzw. „Stanowiskiem wewnętrznym" dotyczącym wspomnianych wydarzeń,
przyjętym wcześniej Uchwałą Zarządu Głównego. Dokument ten na 9 stronach przedstawiał konflikt jako spisek członków ZG przeciwko Prezesowi Stowarzyszenia,
wspartych przez działania innych członków pozostałych organów PSR. Nie wyjaśnia on jednak niestety ani przyczyn samego konfliktu, ani gwałtowności jego
przebiegu. Trudno uznać, że jedyną przyczyną tak głębokiego kryzysu była wyłącznie wspomniana w relacji, to prawda, że poważna, różnica programowa pomiędzy
świeckością a ateizmem. Trzeba przy tym stwierdzić, że argument na rzecz wpisania ateizmu do Statutu Stowarzyszenia [ 2 ] brzmi kuriozalnie:
W trakcie trwania kryzysu związanego z tzw. „rozwojowcami", pewna grupa osób zaatakowała nasze stowarzyszenie pod pozorem tego, iż zajmujemy się
ateizmem, choć nie pojawia się on ani razu w statucie. Oczywiście z treści statutu wynika również postawa ateistyczna, ale dla osób chcących
wykorzystać zapisy w złym celu potrzebne jest takie bardziej precyzyjne i dokonane wprost sformułowanie. Proponowana zmiana nie oznacza, że wszyscy
członkowie PSR mają obowiązek bycia ateistami i zajmowania się ateizmem. Oznacza natomiast iż żaden członek PSR nie może atakować tego, iż inni jego koledzy i koleżanki zajmują się propagowaniem ateizmu w ramach PSR.
Czy podobnie należy interpretować analogiczne zapisy, np. "działanie na rzecz umocnienia neutralności światopoglądowej Państwa"? Czy nie
jest tak,że zdefiniowane w Statucie cele Stowarzyszenia powinny łączyć jego członków?
Bez obarczania Prezesa Jacka Tabisza winą za konflikt w obliczu niestatutowych działań drugiej strony, trudno oprzeć się zdziwieniu, że nie widzi on swojej
odpowiedzialności za przebieg i skutki kryzysu, któremu ani nie potrafił zapobiec, ani zaproponować koncyliacyjnego rozwiązania. Niestety, bez rzetelnej
debaty na temat kryzysu, nic nie chroni Stowarzyszenia przed jego powtórzeniem się. Sprowadzenie wielopłaszczyznowego konfliktu o podłożu ideowym,
strukturalnym i funkcjonalnym do personalnej walki o władzę, niczego nie wyjaśnia i nie rozwiązuje.
W tym kontekście negatywny odbiór krytycznych uwag zgłaszanych na Zjeździe na temat modelu zarządzania Stowarzyszeniem, w tym licznych błędów w zarządzaniu
finansami PSR oraz w sferze formalno-prawnej budzi niepokój i rozczarowanie.
Nieumiejętność przyjmowania krytyki i konstruktywnego jej przetwarzania oraz wyciszanie dyskusji wśród członków PSR na tematy ważne dla dalszego
funkcjonowania organizacji nie pomogą w budowaniu solidnych fundamentów dla dalszej działalności Stowarzyszenia. Próby antagonizowania członków PSR i
stosowanie zakulisowych praktyk w zarządzaniu nie mogą przynieść pozytywnych rezultatów dla rozwoju organizacji. Nie wyciągnięto wniosków z poprzedniego
konfliktu, ceną za który okazała się utrata przytłaczającej większości członków Krakowskiego i Katowickiego Oddziałów PSR. Czy członkowie Warszawskiego
Oddziału PSR, którzy zgłaszali uwagi krytyczne na Zjeździe, jak również Ci, którzy w Warszawie na spotkaniu z członkiem Zarządu formułowali żądania
przejrzystych reguł funkcjonowania Stowarzyszenia i współpracy z Zarządem opartej na zdrowych zasadach, również zostaną potraktowani jak „zamachowcy",
„rozłamowcy"? Czy Prezes PSR Jacek Tabisz, zamiast występować w roli ofiary napaści ze strony coraz to nowych wrogów, którzy dopiero co byli jego
największymi sprzymierzeńcami, będzie zdolny podjąć odpowiedzialność za losy organizacji, na czele której stoi? Czy nowo wybrani członkowie Zarządu zechcą
mu w tym pomóc?
Historię piszą zwycięzcy. Może jednak warto posłuchać także głosu przegranych, którzy wprowadzają do opisu wydarzeń
wymiar krytyczny, wzbogacając pamięć o dodatkową wiedzę. Ta wiedza może zarówno pomóc korygować obraz przeszłości, jak i projektować przyszłość wolną
od poddanych krytyce błędów.
1 2
Footnotes: [ 2 ] Na grudniowym zjeździe zmieniono cele PSR wpisując dwa nowe punkty: propagowanie ateizmu oraz zwalczanie akomodacjonizmu. Dokonało to głebokiej redefinicji rozumienia racjonalizmu, ograniczając go do najtwardszej grupy ateistów. Dotąd racjonalizm rozumiany był szeroko i bez problemu mieścili się w nim zarówno agnostycy czy nawet deiści. Generalną zasadą było niedefiniowanie szczegółów rozumienia racjonalizmu na poziomie prawnym, statutowym, pozostawiając to w gestii dokumentów ideowych, debat i konferencji. Statut wskazywał tylko jedną cechę wspólną racjonalistów: konstruowanie światopoglądu w oparciu o dorobek nauki. Obecnie statut dodał dwa nowe elementy: ateizm oraz obronę konfliktu religii i nauki. Orędownicy tych zapisów wywodzili wprawdzie, że nie wprowadza to zakazu przyjmowania do stowarzyszenia tych racjonalistów, którzy nie uważają, że konfrontacjonizm czy ateizm są nieodłącznymi elementami racjonalizmu, niemniej de facto taki będzie miało to skutek, gdyż w świetle nowego brzmienia statutu osoby takie mogą czuć się racjonalistami drugiej kategorii. W moim przekonaniu zmiany te zostały dokonane nazbyt pospiesznie, bez solidnej debaty wewnętrznej, a głównym ich uzasadnieniem były racje nie tyle pozytywne, ile negatywne: konflikt na tle tych kwestii z oddziałem krakowskim stowarzyszenia, głównie w konsekwencji zorganizowania przez ten oddział debaty na Dzień Darwina z udziałem prof. Vetulaniego, w trakcie której ten opowiedział się przeciwko stanowisku konfrontacjonistycznemu. W świetle nowego brzmienia statutu prof. Vetulani nie mógłby już zapewne otrzymać tytułu Racjonalisty Roku, którego był ostatnim laureatem. W światowym ruchu racjonalistycznym konfrontacjonizm w żadnym razie nie
jest powszechnie przyjętą normą, lecz jedną z żywych kontrowersji
ideowych, której towarzyszą liczne debaty (por. Skeptic Ink: Confrontationism v. Accommodationism, Revisited). Wobec skromnej dyskusji wokół tych zmian nie jestem pewien, czy członkowie PSR mają świadomość tego, że na nowy kształt racjonalizmu nie łapie się nawet Carl Sagan, na którego książkach wielu z nas się wychowało światopoglądowo (por. dyskusję na stronie randi.org: If alive today, would Carl Sagan have been an accommodationist or confrontationalist?, por. też. rozdział z książki Sagana Miliardy, miliardy, pt. Przymierze między religią a nauką). W nowych ograniczeniach nie mieści się liczne grono najwybitniejszych zagranicznych racjonalistów i ateistów, by wymienić Paula Kurtza, założyciela Committee for the Scientific Investigation of Claims of the Paranormal (CSICOP) oraz Council for Secular Humanism, Michaela Shermera, założyciela The Skeptics Society i wydawcę czasopisma „Skeptic", tudzież Eugenie Scott, wieloletnią przewodniczącą National Center for Science Education, która jest uznawana za wiodącą specjalistkę od krytyki kreacjonizmu. Obecny statut PSR zobowiązuje mnie do „ochrony nauki" przed Carlem Saganem, Paulem Kurtzem, Michaelem Shermerem i Eugenie Scott, co przyznam jest dla mnie nieco kłopotliwe. Nawet jeśli większość z nas preferuje konfrontacjonizm nad akomodacjonizmem, czy jest to dostateczny powód, by „kanonizować" to stanowisko, de facto odpychając od stowarzyszenia tę mniejszość polskich racjonalistów, która nie utożsamia się ze stanowiskiem konfrontacjonistycznym? — przyp. Mariusz Agnosiewicz. « (Published: 31-12-2013 Last change: 01-01-2014)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 9528 |
|