|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
»
Naturalne wyjaśnienie "cudu gospodarczego" powojennych Niemiec [1] Author of this text: Mariusz Agnosiewicz
Wokół cudów kłębią się mity, te zaś występują w wielu dziedzinach życia. Ekonomia jest ich istnym eldorado. Jednym z największych mitów współczesnej
Europy jest sukces gospodarczy Niemiec. Jak wyjaśnić bowiem fakt, że kraj, który przegrał II wojnę światową niezwykle szybko wyrósł na największą potęgę
gospodarczą Europy? Cud, panie!
A skąd ten cud? Gdyby powojenne Niemcy były krajem suwerennym, wyjaśniliby go w ten sposób, że wziął się on z niemieckiego nadczłowieczeństwa. Ponieważ
jednak po wojnie to USA było twórcą obowiązującej polityki historycznej, więc wymyślono bajkę, że cud się wziął z Planu Marshalla, czyli z amerykańskiej
pomocy.
Dziś wiemy, że pomoce finansowe dla krajów rozwijających się to jedne z najgorszych haczyków ekonomicznych, ukierunkowujące gospodarkę, której się „pomaga"
w interesie „pomagających". Należałoby się raczej zastanawiać, dlaczego Plan Marshalla wyrządził tak niewiele szkód gospodarce niemieckiej. Wyjaśnienie
tkwi w tym, że „pomoc" ta była na tyle niewielka w stosunku do PKB, że nie zdołała odpowiednio wpłynąć na gospodarkę. „Pomoc" w ramach Planu Marshalla dla
Niemiec Zachodnich zamknęła się w 1,65 mld dol, podczas kiedy roczne opłaty Niemiec w ramach reparacji wojennych oraz kosztów za powojenną okupację Niemiec
w ramach tzw. Bizonii kosztowała Niemcy 2,4 mld dol. rocznie. Mówiąc inaczej, powojenne Niemcy więcej dawali Aliantom aniżeli od nich dostawali.
Narodził się więc drugi mit ekonomiczny. Cud ekonomiczny to efekt cudownej doktryny ekonomicznej zaaplikowanej Niemcom przez ministra finansów w rządzie
Adenauera, Ludwiga Erharda, który nazwany został „ojcem niemieckiego cudu gospodarczego". Jest to równie wielki mit, co i Plan Marshalla. Jego wyznawcy
kolportują memy głoszące, jak dokonał się cud: Erhard obciął 98% podatków i w 5 lat wyprzedził Anglię, która była w obozie zwycięzców.
Neoliberałowie głoszą, że cud gospodarczy Niemiec to dowód na cudowność doktryny neoliberalnej, gdyż „wolnościowa" polityka Niemiec wysunęła je na czoło
Europy.
Więcej: Ludwig Erhard i „społeczna gospodarka rynkowa"
Są to całkowite bajki. Podstawą niemitologicznej wiedzy ekonomicznej jest odrzucenie jakichkolwiek uniwersalnych doktryn. Wiara w to, że istnieje jedna
optymalna doktryna nadająca się do zastosowania w każdym czasie i miejscu jest skrajnie irracjonalna i szkodliwa. W istocie bowiem każda doktryna może
działać dobrze i każda może działać źle — w zależności od okoliczności w jakich jest aplikowana. Prawdziwie racjonalna polityka ekonomiczna musi być
elastyczna, a nie dogmatyczna. Powinna się zmieniać w zależności od okoliczności zewnętrznych i wewnętrznych.
Mit cudu Erharda bardzo łatwo jest obalić: przed I wojną światową i przed II wojną światową Niemcy stały się największą potęgą gospodarczą w oparciu o
politykę dokładnie przeciwną do Erharda! Od czasów Bismarcka Niemcy przodowały w prosocjalnych i propaństwowych rozwiązaniach. Ich osią był protekcjonizm
czyli ochrona własnego rynku. Bismarck oświadczył: „Niemcy nie będą już miejscem zrzucania nadwyżek produkcji z innych krajów". W latach 1860-1914
rozwijały się najszybciej w Europie, choć były krajem bardziej interwencjonistycznym niż inne kraje Europy i jako pierwsze aplikowały różne postulaty
socjalistów. Po I wojnie światowej Republika Weimarska była oparta na polityce liberalnej i nie doprowadziła do odbudowy Niemiec, lecz do degrengolady.
Czy zatem nie jest to dowód na uniwersalną wyższość socjalizmu nad liberalizmem? W żadnym razie: nie ma żadnej uniwersalnej doktryny — to podstawowa
racjonalna teza ekonomiczna. Czynniki zewnętrzne sprawiły bowiem, że w specyficznych warunkach powojennych to liberalizm Erharda był rozwiązaniem
bezwzględnie najlepszym, optymalnym — przez pewien krótki okres. Później znów rozwiązania propaństwowe i protekcjonistyczne były najlepsze. Dobrze widać to
po upadku Erharda. W latach 50. jego polityka wiązała się z nieprawdopodobnym rozwojem ekonomicznym Niemiec. W latach 60. jego polityka doprowadziła do
recesji. Odtąd Niemcy nigdy nie były już tak liberalnym krajem, jak w latach 50., a jednak ich supremacja gospodarcza na kontynencie tylko się umacnia.
Umacniają ją już jako państwo mocno regulowane.
Jak wyjaśnić ten fenomen, bez odwoływania się do cudów i bajek doktrynalnych?
Trzecim mitem, jaki się pojawia jest bajka o wyjątkowości kultury niemieckiej. Skoro Niemcy rosną spektakularnie pod protekcjonistycznym Bismarckiem,
socjalistycznym Hitlerem i liberalnym Erhardem to może są po prostu wyjątkowi, pracowici, sumienni itd. Nic z tych rzeczy! Jeszcze w XIX w. Niemcy nie byli
zbyt zamożni, przedsiębiorczy i silni. Anglicy górowali nad nimi jeszcze bardziej niż dziś Niemcy górują nad Polakami (sic!) To nader budujący wniosek,
pokazujący, jak niezwykle płynna jest historia, jak wiele można zmienić w krótkim czasie.
W 1820 PKB na osobę w Niemczech według parytetu siły nabywczej wynosiło zaledwie 63% Wielkiej Brytanii, a pół wieku później spadło do 58%! Zadufani
Brytyjczycy uważali wówczas, że Niemcy są skazani na biedę. W latach 20. XIX w. John Russel, brytyjski podróżnik i pisarz, pisał, że Niemcy to ludzie „mało
bystrzy", którym „niewiele trzeba, by czuć satysfakcję z życia" i którzy są „mało otwarci na nowe idee". Brytyjczycy postrzegali też Niemców jako
indywidualistów, którzy nie potrafią współpracować. Świadczyć miał o tym żenujący stan infrastruktury w ówczesnych krajach niemieckich. John McPherson,
były gubernator Indii (czyli osoba nawykła do standardów z krajów mało rozwiniętych), pisał, że drogi tam były tak niskiej jakości, że zdecydował się na
podróż przez Włochy.
Oto Niemcy indywidualistyczne. Wystarczyło jednak, by Bismarck zaczął budować wspólnotę i ją chronić, by Niemcy zaczęli wyrastać na nr 1 w Europie!
Wspólnota i protekcjonizm to kluczowe koła zamachowe dla budowy siły. Synergia jest najważniejsza!
W okresie 1870-1913 protekcjonistyczne Niemcy rozwijały się najszybciej w Europie. W tym samym czasie wolnorynkowa Wielka Brytania — była jednym z najwolniej
się rozwijających krajów Europy.
Dlaczego jednak po II wojnie „cud gospodarczy" wydarzył się przy liberalnym podejściu, które było wielowiekową przyczyną słabości?
Słowo-klucz to rabunek i łupy wojenne. Otóż III Rzesza, w przeciwieństwie do II Rzeszy, czyli Cesarstwa Niemieckiego, prowadziła wojnę w zupełnie innym
stylu. Na nieprawdopodobną skalę dokonywano rabunku majątkowego. Kampanie rabunkowe były jednym z istotnych priorytetów operacyjnych i miały charakter
zorganizowany. Niemcy po doświadczeniach Republiki Weimarskiej doskonale rozumieli, że brak kapitału jest największą barierą i zagrożeniem odbudowy.
Od pierwszych ofensywnych posunięć hitlerowskich na arenie europejskiej zawsze podstawą był rabunek. Już w 1938, kiedy III Rzesza dokonała inwazji na
Czechosłowację, przede wszystkim zagrabiono czeskie złoto. Niedawno ujawniono, że w czasie wojny Bank Centralny Anglii, upłynniał w imieniu nazistów
czeskie złoto!
Oto prawdziwi architekci wojny: bankierzy. Cóż z tego, że Niemcy toczyły z Anglią destruktywną wojnę, skoro bank angielski jednocześnie handlował
zrabowanym przez nazistów złotem!
Wojna była „tylko" przedłużeniem tej wielkiej operacji rabunkowej. Dotyczyła ona nie tylko złota, ale i wszelkich przedmiotów o dużej wartości majątkowej,
w tym dzieła sztuki. Jeśli idzie o samo złoto, to chronologicznie naziści opędzlowali rezerwy następujących krajów: Austria, Czechosłowacja, Norwegia,
Holandia, Belgia, Jugosławia, Grecja, Albania.
„Według niektórych autorów, było to największe zinstytucjonalizowane złodziejstwo w dziejach świata — przebiło dokonania takich specjalistów w dziedzinie
przejmowania cudzego mienia jak Wandalowie czy armia Napoleona." (Kto ukradł złoto nazistów)
Największym obiektem rabunku i celowej destrukcji była Polska, gdzie zniszczono 62% przemysłu, 84% infrastruktury. Według prof. Jana Pruszyńskiego
szacunkowa wartość rynkowa dzieł sztuki zrabowanych przez Niemców i Rosjan w Polsce w latach 1939-1945 wynosi 30 mld dolarów. Straty, jakie wyrządzili
Niemcy w Polsce w 2004 oszacowano na 640 mld dol.
Polacy cieszą się czasami, że nie udało się Niemcom zrabować polskiego złota, bo wywieziono je do Anglii. Zrabowano je w Anglii. Polacy nie zdawali sobie
wówczas sprawy, że na poziomie bankowym wojna nie miała stron.
II wojna światowa była przede wszystkim wielką operacją rabunkową Europy. Kto wie, czy nie była to najważniejsza oś tego wielkiego konfliktu, gdyż z punktu
widzenia strategii plan III Rzeszy był pozbawiony sensu i skazany na upadek. Nie przewidywano żadnego końca wojny po zdobyciu określonych celów
strategicznych, tylko „wojnę nieustającą" aż do podboju świata. Elementarna wiedza wojskowa oraz gospodarcza wyraźnie wskazuje, że taki plan nie mógł się
udać. Przed wypowiadaniem wojny totalnej całemu światu Niemcy powinny zabezpieczyć się surowcowo i energetycznie. Zaatakowano tymczasem w trakcie wielkiej
rozbudowy rynku energetycznego Niemiec.
W 1939 Niemcy byli dostatecznie silni, by obrabować większość Europy, ale nie byli na tyle silni, by wygrać z całym światem.
Co więcej, Niemcy nie zdecydowały się przerwać wojny w 1944, kiedy było wiadomo, że nie mają już szans. Walczyli do samego końca. Jednocześnie hitlerowcy
nie obawiali się o powojenny los Niemiec. Heinrich Himmler na początku 1945 mówił, że zrabowany majątek jest przeznaczony dla przyszłych pokoleń i na
odrodzenie Niemiec.
Zwycięstwo militarne nie było realne strategicznie, lecz zrabowany majątek gwarantował Niemcom zwycięstwo ekonomiczne. Niemcy przegrali militarnie, lecz
nigdy nie odebrano im znaczących ilości tego, co zrabowali. Choć Amerykanie ponoć przejęli dużo z tych łupów — dzięki czemu ich temat nie był oficjalnym problemem.
1 2 3 Dalej..
« (Published: 21-08-2015 Last change: 22-08-2015)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 9892 |
|