»
Naturalne wyjaśnienie "cudu gospodarczego" powojennych Niemiec [2] Author of this text: Mariusz Agnosiewicz
Naturalnie uruchomienie tego kapitału „ku chwale Niemiec" nie było łatwym procesem, w szczególności w pierwszych latach powojennych, kiedy alianci
bezpośrednio okupowali Niemcy, podzielone na kilka stref.
I tutaj mamy odpowiedź, po co powojennym Niemcom był krótki okres silnego liberalizmu: w ten sposób można było „wyprać" zagrabiony w czasie wojny
majątek i wprowdzić go do regularnego życia gospodarczego.
Nie było to możliwe w oparciu o socjalizm, gdyż ówczesne państwo niemieckie było kontrolowane i infiltrowane przez Aliantów, którzy
dodatkowo je „doregulowali", by mieć jeszcze mocniejszą kontrolę nad procesami gospodarczymi Niemiec. Trzeba pamiętać, że państwo nie jest dobre uniwersalnie, lecz tylko wtedy, gdy kontrolują je właściwe osoby, o nastawieniu propaństwowym i prospołecznym.
Dzięki oderwaniu państwa od gospodarki można było wprowadzić do obiegu wielki kapitał. Od początku był to trik, gdyż swój liberalizm Erhard nazwał
dla niepoznaki „społeczną gospodarką rynkową". A jednocześnie w sposób maksymalny uwalniał podmioty prywatne spod państwowej kontroli i wpływu. Dzięki temu
Alianci stracili kontrolę nad procesami gospodarczymi Niemiec.
I własnie dlatego „cudowne" objawienie się kapitału w Niemczech miało miejsce w liberalnych latach 50. Liberalizm w latach 60 stał się już i
niepotrzebny i szkodliwy, więc go zniesiono. Ultraliberalizm w latach 60. nie wywoływał już „cudu" gospodarczego, bo zrabowany majątek był już w legalnym
obiegu i teraz należało go jedynie strzec, pielęgnować i rozwijać. Dlatego wtedy już najlepszy był protekcjonizm i jak największe regulowanie.
Nie jest przypadkiem, że najcudowniej urosły kluczowe przedsiębiorstwa okresu nazistowskiego. Te podmioty, które w okresie nazistowskim stały się zamożne,
w okresie „antynazistowskim" urosły cudownie do pozycji potęg globalnych.
Wielce pouczająca jest także analiza drugiego niezwykle ciekawego powojennego „cudu gospodarczego" — Japonii, drugiego kluczowego państwa Osi. Jest to
ciekawe dlatego, że wydarzył się on wkrótce po „przegranej" wojnie. Oto przegrana Japonia naraz urosła do pozycji, której nigdy dotąd nie miała w swojej
historii. Droga rozwoju Japonii była odwrotna aniżeli Niemiec: cud niemiecki uruchomił liberalizm Erharda, a wywindował późniejszy protekcjonizm. Cud
japoński zaczął się dzięki radykalnemu protekcjonizmowi lat 50 i 60. W latach 80. Japonia stała się największym światowym wierzycielem. W tym samym czasie
USA było już największym dłużnikiem na świecie — i zrozumiano, że coś poszło zdecydowanie nie tak, gdyż USA mogą być rychło rzucone na kolana gospodarczo.
Oto bowiem zwycięskie USA są wprawdzie nr 1 na świecie, lecz był to kolos na glinianych nogach. Gospodarki nr 2 i 3 były gospodarkami głównych pokonanych
państw Osi.
Przy czym o ile Niemcy były jeszcze w karbach, o tyle Japonia była jak tygrys gospodarczy. W latach 80. japońska Nomura była największą na świecie
pojedynczą spółką akcyjną, a jej kapitał netto, ponad 10 mld USD w 1986 r. był wyższy niż Merrill Lynch, Salomon Brothers i Shearson Lehman łącznie.
Głównym atutem powojennej odbudowy Japonii był brak „pomocy" amerykańskiej przy odbudowie, tak jak w Niemczech. Japonię szczęśliwie ominął Plan Marshalla i
dotacyjna „odbudowa".
Doprowadziło to do rozpoczęcia przez USA wojny ekonomicznej z Japonią. Zaczęła się ona na przełomie lat 80 i 90. 12 stycznia 1990 Amerykanie za pomocą spółek Morgan Stanley i
Salomon Brothers uderzyli w japońską giełdę: „W ciągu miesiąca indeksy giełdowe w Tokio frontalnie runęły w dół. Index giełdy spadł o 70%, ceny
nieruchomości leciały przez 14 lat w dół. Straty finansowe tamtego krachu porównywane są ze skutkami II wojny światowej w Japonii, ponoć nawet II wojna
światowa mniej kosztowała. W 1998 roku japońskie banki zniknęły z rankingów największych banków, a osiem z dziesięciu największych pod względem
kapitalizacji rynkowej należało do kapitału amerykańskiego. Japonia po prostu kupiła konia trojańskiego."
Od tego czasu Japonia się zliberalizowała, a jej potencjał zaczął spadać.
Obecnie takim koniem trojańskim dla Niemiec jest umowa TTIP.
Jakie lekcje wynikają dla nas z niemieckiego i japońskiego cudu gospodarczego?
1. W ekonomii nie ma wprawdzie cudów, lecz za to wszystko jest możliwe, włącznie z tym, że „ostatni będą pierwszymi". Kluczem do sukcesu jest trzymanie się
z dala od jakiegokolwiek doktrynerstwa i wiary w jedną ideologię.
2. Wiara w cudy jest szkodliwa. Jak słusznie mawiali nasi niezwykle racjonalni romantycy, jedyne prawdziwe cuda dzieją się w dziedzinie ducha. Kiedy ktoś
opowiada o cudach w gospodarce najpewniej chce was oszukać. Taki bowiem charakter mają opowieści o cudownym wpływie Planu Marshalla oraz ultraliberalizmie
— oba te mechanizmy są w ujęciu całego społeczeństwa antyrozwojowe.
3. Źródłem wszelkiego zła w polityce globalnej są imperia czyli kraje panujące. Ich pozycja była zawsze pokłosiem wielkiej KRADZIEŻY. Rabowania słabszych.
Nigdy w oparciu o własny potencjał.
4. Krajem, który swego czasu był potęgą ale nie był jednocześnie imperium była dawna Rzeczpospolita.
5. Niektórzy uważają, że XX wiek był straszny, gdyż był wiekiem wojen światowych i totalitaryzmów. Ja uważam, że był wspaniały poznawczo. Dowiedzieliśmy
się więcej o cywilizacji ludzkiej niż kiedykolwiek indziej. W Europie był on wiekiem Niemiec.
Łatwo można z tego przejść do germanofobii lub germanofilii. Jednym Niemcy wydają się czarnym ludem Europy, innym najlepszą częścią Europy. Żaden z tych
poglądów nie jest prawdziwy. Po prostu w XX w. Niemcy w końcu dostały swoje 5 minut historii — ogromnym kosztem. W istocie Niemcy są bardzo typowym krajem
europejskim, który dotąd był największym pechowcem Europy. Przez dwa tysiące lat byli o włos od potęgi i budowy własnego imperium, lecz stale przechodziło
im to koło nosa.
Fatum niemieckie zaczęło się już w starożytności. Imperium grecko-rzymskie miało charakter kolonialny i rozwijało się wedle logiki sukcesywnego
przepływania władzy imperialnej do najsilniejszej prowincji. Budowa imperium kolonialnego zaczęła się od Aten i jej Związku Morskiego. Straciły one władzę
na rzecz prowincjonalnej Macedonii Aleksandra Wielkiego. Ta z kolei straciła władzę na rzecz dalszej prowincji kolonialnej: Rzymu. Następna w kolejce była
właśnie Germania. To ona przejęłaby władzę w imperium, gdyby Konstantyn nie zburzył logiki rozwoju i nie przeniósł jego stolicy do naturalnej superfortecy
nad Cieśniną Bosfor.
Kilka wieków później Niemcom udało się stworzyć własne cesarstwo i zapowiadało się, że będą panować w Europie. Batalię z papieżem jednak przegrali i
cesarstwo poszło w rozsypkę.
W konsekwencji ominął ich podbój świata, jaki stał się udziałem Europy. Na krucjatach wzbogaciła się Francja. Na podbojach kolonialnych w Ameryce — Anglia
oraz prowincjonalne Hiszpania i Portugalia.
Kiedy Europa podbijała świat, Niemcy gmerali w Europie. Zburzyli jej ład rozpoczynając reformacyjną rewolucję religijną. Apogeum tej rewolucji było
Oświecenie, które doprowadziło ją do końca. Liderami ruchu oświeceniowego na poziomie politycznym byli tzw. monarchowie oświeceni: Rosji, Austrii oraz
Prus. Ich łupem padła Rzeczpospolita Obojga Narodów. Ich potęga została jednak złamana przez Francję na czele której stanął Korsykańczyk, Napoleon
Bonaparte.
W XIX w. jak wspomniałem, Niemcy prezentowały się dość marnie. Kiedy ponownie udało im się odbudować cesartwo, świat był już niemal w całości podzielony
przez inne kraje europejskie.
Nietzsche widział w Niemcach siewców resentymentu. Ich niespełnione ambicje imperialne położyły się cieniem w XX w.
XX wiek zakwestionował kierunek cywilizacji. Niemcy przegrali militarnie obie wojny światowe, lecz stali się najsilniejszym krajem Europy. To jest
najważniejszy wniosek z XX w.: sukces militarny rozszedł się z sukcesem gospodarczym i społecznym. Jeszcze bardziej niż Niemcy, wojnę przegrała Japonia,
która była jedynym krajem w który uderzono dwiema bombami atomowymi. I mimo tego stała się jeszcze silniejsza niż Niemcy, kładąc u swych stóp cały świat za
pomocą ekonomii.
Przez wojny światowe rozmontowano europejskie imperia kolonialne.
Świat nie stał się automatycznie wolny, gdyż kolonializm zastąpiony został przez neokolonializm, który jest panowaniem za pomocą instrumentów finansowych.
Jest to niewątpliwy postęp, gdyż rozlew krwi nie jest dziś przepustką do panowania. Wygranie wojny nie gwarantuje zupełnie niczego, co więcej największą
siłę daje unikanie wojen.
Częstokroć narzekamy na bankierów i koła finansowe, że dorabiają się na wojnach, że tyle się natrudziliśmy, by wygrać wojnę, po czym okazuje się, że
największym zwycięzcą jest ten kto nie walczył i nie przelewał krwi. Czyż jednak nie jest to dla ludzkości fenomenalna lekcja, której nie dał nam żaden
inny wiek?!
Bankierzy uczą nas, że prowadzenie wojen się po prostu obiektywnie nie opłaca nikomu, tylko im, którzy nie walczą i dogadują się z obiema stronami. Dopóki
nie odrobimy tej lekcji będziemy płacić podwójnie: krwią i utraconymi zyskami.
Kolejnym fenomenem XX w. jest zmiana dominującego narzędzia supremacji.
Całe dotychczasowe dzieje pokazywały, że władza bierze się głównie z agresji, podboju. Ten kto podbił, ten panował. Neokolonializm przyniósł nam coś
zupełnie innego: ten kto pomaga, ten panuje. Pomoc w rozwoju jest dziś głównym instrumentem podboju.
Przyjmowanie jakiejkolwiek pomocy rozwojowej z zagranicy to prosta ścieżka dla utraty niepodległości, do popadnięcia w sieć zależności ekonomicznych z
których wyplątać się jest niezwykle trudno.
Pomoc międzynarodowa to największy mit współczesności. Kto przyjmuje pomoc ten skazuje się na zależność a może i niewolę ekonomiczną. Europa po II wojnie
poszła drogą na skróty: ograniczania produkcji i kredytowania rozwoju — i przez to zostanie podbita w białych rekawiczkach i bez przelewu krwi. Obecnie
czas życia na kredyt się powoli kończy, a zaczyna się odcinanie kuponów przez „pomagających".
1 2 3 Dalej..
« (Published: 21-08-2015 Last change: 22-08-2015)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 9892 |