Być może jednak nie jest to wcale żadna aberracja, lecz naturalne zjawisko wynikające z dziejów Zachodu. Moim zdaniem nie jest przypadkiem, że polityczna
poprawność narodziła się w krajach Zachodu — w tych, które miały najbardziej imperialną i kulturobójczą przeszłość i podłoże swego bogactwa. Polityczna
poprawność to swoisty wyrzut sumienia zbiorowego społeczeństw, które zbudowały swój sukces ekonomiczny na podboju słabszych ludów i karczowaniu ich kultur.
Nie dziwi przy tym, że ów wyrzut przybrał postać chorobową i prowadzi do samodegradacji.
Polityczna poprawność funkcjonuje dziś na Zachodzie nie tyle jako forma budowania harmonijnego bytu społecznego, lecz jako forma zmasowanej neutralizacji
wszelkiego potencjału kulturowego i społecznego grupy dominującej.
Polityczna poprawność stała się dziś czystą toksyną, która wyklucza jakąkolwiek krytykę pod adresem grup mniejszościowych, co paradoksalnie długofalowo
może się okazać groźniejsze dla owych grup aniżeli dla grupy dominującej, której jedyna strata polega na odebraniu wolności słowa. Tymczasem zakaz krytyki
grup to nie tyle ich afirmacja społeczna, co petryfikacja i wzmacnianie ich słabości i wad (a nie ma grup bez wad). Krytyka bowiem i presja społeczna
działa oczyszczająco, jako forma kulturowego doboru generującego optymalne przystosowania środowiskowe. Zniesienie takiej presji międzygrupowej to paraliż
takich sił rozwojowych.
Z historii można podać wiele przykładów dla tezy, że grupy zanikają nie tylko poprzez eksterminację, ale i poprzez degenerację, kiedy brak jest sił dośrodkowych.
Mówiąc inaczej, kiedy nie ma wrogów, przeciwników. Kiedy dziś odkrywamy „nietknięte cywilizacją" pierwotne plemiona w Amazonii, rozczulając się nad ich
sielskim życiem, warto pamiętać, że ich prymitywny stan nie wynikał z tego, że są to ludzie inni od nas. Ich stan jest właśnie efektem braku wrogów i presji
na rozwój oraz zmiany. Jest to swoiste „przekleństwo raju" (izolacji w życiodajnym regionie). Kiedy jest ci dobrze, nic nie zmieniasz. Takie sztuczne raje ziemskie są tak mało odpornymi
grupami, że wszelkie zmiany mogą je łatwo zdmuchnąć, przez same tylko interakcje z innymi ludźmi (wirusy i bakterie). Grupy, które za długo tkwią w raju,
mogą nie przetrwać już wyjścia z niego.
Dlatego ten, kto w fałszywym przekonaniu odkupiania własnych win imperialnych z przeszłości tworzy dla grup dawniej upośledzonych strefy „raju" i braku
naturalnych napięć — działa na niekorzyść tych grup w perspektywie długofalowej.
Oto współczesne oblicza politycznej poprawności na Zachodzie:
Na Uniwersytecie w Oxfordzie odwołano debatę o aborcji pod wpływem protestów, że obaj jej uczestnicy byli mężczyznami.
W USA poprawni politycznie studenci zaapelowali do wydawców, by umieszczali na dziełach literatury klasycznej specjalne ostrzeżenia dla ludzi po
przejściach typu przemoc seksualna, rasizm czy inne traumy, że dane dzieło zawiera wątki, które mogą im przywołać złe wspomnienia. Od tego już tylko krok
od całkowitego zakazu klasycznej literatury dla młodzieży i wyrugowania jej ze szkół.
W Yale Silliman College wezwano do rezygnacji Erikę Christakis wraz z jej mężem, gdy wysłała ona do swoich studentów apel, by byli wyrozumiali, gdyby na
imprezie Halloween pojawiły się jakieś przebrania, które wydadzą im się „niewrażliwe kulturowo", by nie stosowali cenzury w ramach imprezy, która służy
jedynie zabawie. Tutaj już o krok od totalnego zamordyzmu multikulti, gdyż nawet w średniowieczu w monokulturowych krajach zachodnich zdawano sobie sprawę
z potrzeby jakiegoś wentyla bezpieczeństwa, w ramach którego można się pośmiać z tych, co na co dzień nie można. Temu służyły święta głupców czy osła, w
ramach których drwiono z religii, papieży, królów i elit.
Polityczna poprawność jest szkodliwą toksyną krajów zachodnich, którą najwyraźniej muszą odchorować. Nie ma natomiast żadnych sensownych powodów, byśmy
pielęgnowali to w Polsce — dlatego, że mamy zupełnie odmienne doświadczenia historyczne. Nie mamy żadnych powodów czuć tak potężnych wyrzutów wobec
jakichkolwiek grup mniejszościowych. Nie popełniliśmy żadnych ludobójstw czy kulturobójstw, w które obfitują dzieje krajów Zachodu. Byliśmy oazą tolerancji
wobec innych religii, obyczajowości i płci.
Polska to jedyny kraj Europy, w którym nigdy nie kryminalizowano homoseksualizmu. Jedynie w okresie zaborów, kiedy na terenie Polski funkcjonowały kodeksy obcych państw homoseksualizm był nielegalny. Po odzyskaniu niepodległości w kodeksie karnym II RP znikło karanie za homoseksualizm, podczas kiedy jeszcze wtedy wszędzie wokół był on przestępstwem. Dołóżmy do tego, że mieliśmy pierwszą w Europie, nowoczesną konstytucję, byliśmy jednym z państw, w których najszybciej przyznano kobietom prawa wyborcze.
Kultura sarmacka była wyjątkową kulturą wolności europejskiej, której siła polegała na tym, że potrafiła twórczo przyswajać wątki z bardzo różnych kręgów kulturowych, nie tracąc swego narodowego rdzenia.
Polityczna poprawność jest formą inkwizycji kulturowej i współczesnym fundamentalizmem, który wykształciły u siebie te społeczeństwa zachodnie, które od
bardzo niedawna uczą się idei tolerancji, po całych wiekach ekscesów fundamentalistycznych. Tak jak każdy fundamentalizm — jest to zjawisko szkodliwe
kulturowo.
Polska musi powrócić do swych wolnościowych korzeni, odrzucając krępowanie wolności słowa i myśli w imię tolerancji, tak jak dawniej odrzuciliśmy ideę
polowania na czarownice w imię prawdy i zbawienia.
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.