|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Philosophy » »
Krótkie wprowadzenie do reizmu [2] Author of this text: Michał Haraburda
Notabene, Searle pisze podobnie: "Tam gdzie zajmujemy się
rozpatrywaniem wyglądów, nie możemy przeprowadzać rozróżnienia wyglądu i rzeczywistości, ponieważ wyglądy są wówczas rzeczywistością [ 12 ]".
Idea
redukcjonizmuAktualne
fakty psychiczne, a przynajmniej te, które sobie uświadamiamy, zdaniem Johna
Searle, są emergentną własnością systemu, to znaczy taką, która wynika z interakcji elementów systemu
neurofizjologicznego mózgu [ 13 ], ale się do nich nie
sprowadzają. Gdy mamy do czynienia ze świadomościowymi zjawiskami
emergentnymi, wówczas reistyczna ich interpretacja nie zdaje sprawdzianu.
Przypomnijmy, że zjawisko emergencji ujawnia, że niektóre rzeczy są czymś
więcej niż mechaniczne oddziaływania między jej składnikami, dają w sumie
nową jakość np. żywa komórka zwierzęca jest czymś więcej niż elementy, z których
jest zbudowana. Mimo to, reizm utrzymuje się w mocy w przykładach rzeczy, w których
zjawiska emergencji nie pociągają za sobą zdarzeń świadomościowych,
inaczej te (rzeczy) są wciąż redukowalne.
Czym
jest idea redukcjonizmu, notabene wyjątkowo ważna dla reistów, lecz także
dla naukowców, a której zalążków można doszukać się już w 'brzytwie
Ockhama"? Searle relacjonuje, iż redukcjoniści doszukują się
relacji identyczności („bycia niczym więcej") między określonymi,
odpowiednimi rzeczami. Jest to redukcja ontologiczna, zarówno samych bytów jak i ich własności, którą można nazwać również fundamentalną. Dla reisty
rzecz jasna redukcja ta dotyczyć może tylko samych rzeczy, np. wyczuwany zmysłem
powonienia gaz o określonej temperaturze nie jest niczym więcej, niż średnią
energią kinetyczną ruchu cząstek.
Mamy ponadto u niego redukcję teoretyczną, która dotyczy przede
wszystkim sfery językowo-konceptualnej, inaczej: "...prawa teorii redukowanej
mogą zostać wywiedzione z praw teorii redukującej (np. redukcja praw gazowych
do praw termodynamicznych)" [ 14 ]. Z kolei redukcja przyczynowa, ma pokazywać, iż oddziaływanie przedmiotu na inny przedmiot, które
jest spostrzegalne zmysłowo, bierze się z mikroskopowej charakterystyki tego przedmiotu, np. lepkość, płynność
oraz smak wody doznawane dotykowo i smakowo wynikają ze składu chemicznego i siły
wiązań między jej cząsteczkami, albo "...przyczyną widzenia barwności
jakiegoś przedmiotu nie jest jego barwa dosłownie, a
wypadkowa fal świetlnych (elektromagnetycznych) padających na strukturę
(przedmiotu) i ulegających częściowemu pochłonięciu, odbiciu i załamaniu.
Wszakże, to na co chce on zwrócić
uwagę w pierwszym rzędzie jest, że redukcja przyczynowa nie prowadzi do
redukcji ontologicznej w przypadku umysłu jako zdarzeń świadomościowych.
Ich przyczyną są procesy neurobiologiczne, ale to nie znaczy że one się
do nich sprowadzają. Tutaj reista
ze swym redukcjonizmem musi ustąpić. Nikt
nie powie przecież, że mózg to umysł.
Mózg nie jest umysłem ( zgodnie z teorią względu), ani umysł mózgiem,
chociaż zachodzą między nimi stosunki kauzalne. Searle, zatem, zalicza
stany świadomościowe do kategorii naturalnych zjawisk; inaczej, wciąż
rozumie je naturalistycznie, za część przyrody.
Właściwie, nigdy nie spotkałem się z tym, by ktokolwiek określał świadomościowe
zjawiska psychiczne jako rzeczy. Najczęściej mówi się o aktach, stanach lub zdarzeniach psychicznych, mając zasadniczo na
uwadze to samo: 'coś', co istnieje przez chwilę, czy zachodzi w danym
momencie i ma charakter niepubliczny (pierwszoosobowy). Innymi słowy, świadomościowe
akty psychiczne istnieją dopóki jestem ich świadomy i mają naturę zdarzeń.
Co więcej, badając od strony fizycznej i neurofizjologicznej przynajmniej część
naszych czynności świadomych, np. spostrzeżeń zmysłowych czy rozumowań,
dochodzimy do wniosku iż są one raczej procesami, aniżeli pojedynczymi
zdarzeniami.
Język a reizm
Jeżeli
chodzi o stronę semantyczną reizmu, Kotarbiński nie twierdzi bynajmniej, aby
nie można było używać niby-nazw desygnujących niby-przedmioty (ich używanie
jest ekonomiczne), ale wówczas po pierwsze należy je rozumieć niedosłownie, a po drugie muszą być przekładalne na język reistyczny:
„(...) nie zaprzeczamy zdaniom brzmiącym:
"istnieją cechy", „coś jest stosunkiem"," pewien przedmiot jest
faktem", itp., jeżeli słowa w nich użyte znaczą inaczej niż w sposób omówiony,
np. jeżeli przez zwrot „istnieje cecha x-owości" ktoś chciałby rozumieć
tyle, co: "powiedzenie <> jest sensowne"
(np. przez „istnieje cecha topliwości" ten ktoś rozumiałby tyle, co
"powiedzenie <> jest
sensowne").:"(Kotarbiński, s.142)
Kładzie
on również nacisk na stałe logiczne — są to te części mowy i zdania, które
nie mają swoich odpowiedników w świecie, ale są niezbędne do konstrukcji
jakiejkolwiek sensownej wypowiedzi zawierającej nazwy rzetelne. Patrząc na poglądy Kotarbińskiego wydaje się, że
stwierdza on, iż powszechna
praktyka językowa odnosi się do konkretów:
„(...) a nazwy abstrakcyjne pełnią w komunikacji językowej jedynie rolę pomocniczą i są wygodnymi skrótami myślowymi;
używanie nazw pozornych ułatwia formułowanie zdań, ale zdania potoczne są
zawsze intencjonalnie skierowane na konkrety. (...)Tak więc dyrektywy semantyki
reistycznej są psychologicznie naturalne, gdyż zgodne z tokiem
poznania języka". [Woleński, s. 50]
Reistyczna
interpretacja semantyki budzi jednak wątpliwości, większość bowiem teorii
semantycznych traktuje nazwy i zdania jako przedmioty abstrakcyjne. Wprawdzie
posługujemy się językiem np. w sposób relacjonujący, a gdy coś
relacjonujemy chodzi nam o konkretne wydarzenia, sytuacje, czy osoby lub
przedmioty; często takim wypowiedziom towarzyszą zapamiętane obrazy korelujące z artykułowanymi przez nas zdaniami, ale przecież nie tylko. Z drugiej strony,
bowiem, operujemy językiem abstrakcyjnie
rozumiejąc jego symbole. Nie musimy myśleć o jednostkowych rzeczach, a mimo to pojmujemy, to co ktoś do nas mówi, lub gdy sami coś komunikujemy na mocy ogólnego sensu samych pojęć. Gdy mówię dajmy na to:
Reistyczny stan rzeczy wydaje się być zakamuflowanym zdarzeniem — nie
potrzebujemy czegokolwiek sobie konkretyzować. Co najwyżej chcielibyśmy
dalszych wyjaśnień.
Zauważmy również, iż potocznie przez wyrazy abstrakcyjne rozumie się
te, których nie można bezpośrednio zaobserwować zmysłami, np. sprawiedliwość,
inteligencja, wiedza, szczęście, pokój, rekreacja, prawda, ale z całą pewnością
gdyby pozostałe wyrazy, to znaczy te, które
potocznie nie uważa się za abstrakcyjne, nie miałyby obok jednostkowego,
intuicyjnie rozumianego wymiaru abstrakcyjnego, nie byłoby możliwe
komunikowane się. Jeżeli ktoś mi opowiada, że widział kamieniste szczyty gór,
to ja do tej pory znając tylko szczyty gór porośnięte lasami lub łąkami,
mimo to wiedziałbym o co chodzi — ponieważ pojęcia rozumiem tutaj ogólnie,
abstrahując od szczegółów oraz odniesień do konkretnych rzeczy. Z genetycznego punktu widzenia, te konkretne użycia słów i ich
kombinacji poprzedzają myślenie za pomocą pojęć ogólnych, niemniej te
ostatnie uzyskują prędzej czy później autonomiczny wymiar użycia względem
tych pierwszych.
Poza
tym reizm odrzuca psychikę ludzką, uważa ją za onomatoid, a przecież to ona
ustala znaczenia słów. Można przynajmniej stwierdzić, że reizm nie stosuje
się poprawnie do problematyki językowej, i co najwyżej może figurować jako
teoria aktów mowy [ 15 ].
Procesualizm
kontra reizm
Zastanawiające
jest, dlaczego niektórzy filozofowie przyrody zdecydowanie opowiadają się za
procesualistycznym ujęciem rzeczywistości, opartym na ontologii zdarzeń,
podczas gdy inni, — ci w mniejszości, są stronnikami reizmu. Inaczej, są to
zupełnie różne, czy biegunowo nieidentyczne pojęcia
świata, a przecież chodzi tu o sprawę fundamentalną, jaką jest określenie
podstawowej substancji czy zasady.
Według Whiteheada, to w zdarzeniach i bytach aktualnych przejawia się
rzeczywistość, gdzie te pierwsze stanowią ciągi aktualnych zaistnień, będących
we wzajemnych relacjach (holizm), podczas gdy te drugie, są momentalnymi,
pojedynczymi zaistnieniami [ 16 ],
które możemy tylko myślowo wyabstrahować.
Byty aktualne są najmniejszymi, niepodzielnymi elementami struktury
rzeczywistości, przy czym nie jest do końca jasne,
czy mamy je rozumieć jako kwanty fizyczne, czy
pierwiastki duchowe. Niemniej, procesualiści postulują, że wszystko,
co istnieje, jest zmianą; jest ustawicznie, bez żadnych przerw zmieniającym
się procesem (złożonym ze zdarzeń i bytów aktualnych). Jeżeli tak, to wbrew zdrowemu rozsądkowi, nie możemy mówić o istnieniu tożsamościowych substancji tj. o poszczególnych przedmiotach, roślinach,
zwierzętach czy ludziach. Jest to główny powód dla którego podważa się
doktrynę procesualistyczną. Z kolei reizm nie stoi w sprzeczności z wariabilizmem, a więc poglądem
że wszystko bez wyjątku podlega zmianie. Tyle,
że nie wszystko cały czas musi się zmieniać, istnieją bowiem pewne stałe
wielkości w przyrodzie, które zachowują stabilność przez pewien 'dłuższy'
okres czasu. W szczególności, ze zmianą, w tym z ruchem, wiąże się upływ
czy też stawanie się momentów czasowych (czas istnieje jako proces). Zmiany w rzeczach dotyczą stanów rzeczy, czy zjawisk rzeczy, jednakże sama rzecz jest
niepodzielna w momentach czasowych.
Stan
rzeczy jednak, wydaje się być zakamuflowanym zdarzeniem, to znaczy ma naturę
czegoś, po pierwsze, przyczynowo-skutkowo uwarunkowanego oraz po drugie zachodzącego
(istniejącego) tylko w danej chwili. Coś, co powstaje tylko po to, aby
'zaraz' przestać istnieć (anihilować się) albo 'błyskawicznie' połączyć
się z czymś innym, lub też 'od razu' transformować się w coś innego,
ma naturę bardziej zdarzenia aniżeli rzeczy. Leptony i kwarki uważane przez fizyków obecnie za fundamentalne, niepodzielne, a więc nieposiadające wewnętrznej struktury [ 17 ]
zachowują się właśnie tak, jak to ująłem wyżej, to samo dotyczy cząstek
oddziaływań — bozonów, które znikają zaraz po tym jak przestają być nośnikiem
oddziaływań [ 18 ].
Wprawdzie jest zdrowo-rozsądkowo przypuszczać, iż te ostatnie istnieją także
wtedy, gdy nie pośredniczą między cząstkami posiadającymi masę spoczynkową,
ale nie są wtedy obserwowalne jak same rzeczy. Po drugie, obiekty kwantowe
przyjmują wielkości nieciągłe, a przez rzeczy rozumie się coś, co jest
rozciągłe (kontinuum przestrzenne). Ponadto, obiekty fizyczne, a przynajmniej
te, które dzieją się na poziomie
atomowym, jądra atomowego oraz cząstek elementarnych i fundamentalnych, mają
naturę korpuskularno-falową [ 19 ]. A to oznacza choćby tyle, że obiekty te mogą interferować, a przecież rzecz w potocznym rozumieniu nie jest czymś, co może w tym samym miejscu występować z czymś innym (nakładać się na siebie).
1 2 3 Dalej..
Footnotes: [ 12 ] Poglądu,
że przynajmniej w niektórych aktach spostrzeżeniowych poznajemy bezpośrednio
same rzeczy, a nie ich obrazy, zresztą rozmaicie interpretowane, filozofowie
zaczęli bronić dopiero od średniowiecza, w osobie Wilhelma Ockhama, Tomasza z Akwinu (w interpretacji Alberta Krąpca). Pierwszym myślicielem w dziejach
filozofii, który podjął się
systematycznej obrony poznania źródłowego i bezpośredniego był jednak
dopiero osiemnastowieczny filozof — Thomas Reid. Zob. J. Dębowski, Bezpośredniość
poznania. Spory, dyskusje, wyniki, wyd. Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej,
Lublin 2000. [ 13 ] J.
Searle, Umysł na nowo odkryty, przeł.
Tadeusz Baszniak, wyd. PIW, Warszawa 1999 r., s. 157 [ 15 ] J. Woleński,op.
cit., s.57 [ 16 ] J. Życiński,
Teizm i filozofia analityczna, SIW
Znak, Kraków 1988, tom II, s. 85 i91 [ 17 ] M.
Heller, i T. Pabjan, Elementy filozofii
przyrody, wyd. BIBLOS, Tarnów 2007, s . 88 i 90 « (Published: 20-04-2011 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 1187 |
|