Articles and essays »
Przed wyborami. O świadomości prawnej Polaków Author of this text: Mirosław Woroniecki
Wydarzenia polityczne tego tygodnia otwierające okres ostrej
konfrontacji wyborczej, która niestety znowu rozgrywać się będzie pomiędzy
dotychczas reprezentowanymi w Sejmie ugrupowaniami politycznymi, prowokują do
postawienia pytań o stan świadomości prawnej społeczeństwa i jego liderów,
szacunek dla obowiązującego prawa i o granice dopuszczalności czy raczej społecznej
akceptowalności forsowania własnych
interesów i związanych z nimi ludzi.
Zjawisko dotyczy nie tylko partii
politycznych lecz wszystkich w zasadzie instytucji funkcjonujących w państwie, a stopień rozpasania w żądaniach
jest wprost proporcjonalny nie tyle do rzeczywistego znaczenia danej instytucji,
ile raczej do jej wpływów w krajowym establishmencie.
W tym tygodni niewątpliwy
prym wiedzie Kościół rzymskokatolicki w związku z posiedzeniem Komisji Wspólnej
Rządu i Episkopatu w dniu 15 czerwca, które poświęcone było głównie
zmianom w prawie dotyczącym stosunków państwa z Kościołem.
Partie
polityczne ochoczo zabrały się do układania list przyszłych posłów — wśród
przyjaciół i znajomych króliczka trwa więc wielka mobilizacja i tylko co
bardziej niesfornym obywatelom przychodzi do głowy pytanie co układanie list
przez partyjnych liderów i lokalnych „baronów" ma wspólnego z demokracją?
Ogłoszono raport nadzwyczajnej komisji sejmowej badającej sprawę śmierci posłanki
SLD Barbary Blidy i zamiast poważnej dyskusji nad poważnym raportem mieliśmy
niepoważne, a nawet kompromitujące występy Ziobry i Kaczyńskiego, co może i nie byłoby dziwne bo to przecież główni bohaterowie prac komisji, ale
wszystkich przebił Premier Tusk aroganckim i bezprzedmiotowym stwierdzeniem, że
tańczący na Paradzie Równości Poseł R. Kalisz zamienił się w jastrzębia
konstruując wnioski o postawienie przed Trybunałem Stanu byłego Premiera i jego Ministra Sprawiedliwości.
Dużo
się działo w tym tygodniu i refleksje nad przebiegiem zdarzeń smutne są
wielce. Od dwudziestu już ponad lat nie tylko nie następuje wzrost świadomości
prawnej, wzrost znaczenia i roli prawa lecz
coraz bardziej widoczna jest arogancja czy nawet pogarda dla poszanowania
regulacji prawnych.
Muszę powiedzieć, że nie budziło to mojego zdziwienia w pierwszym okresie po odzyskaniu wolności szczególnie w latach transformacji
gospodarczej, kiedy nawet Balcerowicz potrafił publicznie uznać regulacje
prawne za główną barierę rozwoju gospodarczego.
Mogę zrozumieć Kaczyńskiego
bo mentalnie tkwi on w minionej epoce, ale zupełnie nie mogę zrozumieć tych
polityków których wykształcenie lub chociaż część wykształcenia
pobierana była w wolnej Polsce. Podejrzewam zatem, że komunistyczna koncepcja
traktowania prawa jako instrumentu władzy politycznej, uzewnętrznionej woli rządzących
wynikającej z ich suwerennej pozycji jest tak głęboko zakorzeniona zarówno wśród
polityków jak i reszty społeczeństwa,
że nie widzą oni nic zdrożnego ani w praktykowaniu demokracji po polsku, ani w ośmieszaniu rzetelnej prawniczej pracy ani w eskalowaniu absurdalnych żądań
Kościoła.
Trudno mi przewidzieć jak długo jeszcze ludzie nie będą
dostrzegać podstawowych związków przyczynowych jakie zachodzą wobec braku
demokracji, tolerowania jawnej politycznej hucpy pozwalającej podejmować i realizować ustalenia poza konstytucyjnych organów jak wspomniana wcześniej
komisja wspólna rządu i episkopatu, wprowadzania tylnymi drzwiami katolickich
norm społeczno-obyczajowych i realizowania polityki polskiego Kościoła
katolickiego, czy w końcu propagowania i utrwalania postaw dyskryminacyjnych i ksenofobicznych przez rzekomo liberalnego miłującego wszystkich Premiera, a poziomem i tempem rozwoju społeczno-ekonomicznego kraju.
Posiedzenie Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu omawiające
m.in. zakończenie prac Komisji Majątkowej, której dokumenty mają zostać
upublicznione, po fiasku próby oceny prawnej jaką miał dokonać Trybunał
Konstytucyjny uchylający się jak zwykle od wkraczania na teren zastrzeżony
dla interesów Kościoła, było o tyle ciekawe, że dotyczyło również zmian w prawie, a to ustawy o stosunku państwa do Kościoła katolickiego polegających
na dostosowaniu ustawy do uregulowań późniejszych tj. konkordatu i konstytucji oraz kwestiom związanym z przewodnictwem Polski w Unii
Europejskiej.
Pomijając żądania umocnienia pozycji Kościoła i rozwiązań
konkordatowych przejawiające się m.in. w żądaniu udostępnienia dokumentacji
medycznych na potrzeby toczących się postępowań przed sądami kanonicznymi
np. w sprawach unieważnienia małżeństwa, stosowania Karty Nauczyciela i związanych z nią przywilejów w szkołach prowadzonych przez Kościół, episkopat
ponownie podkreślił swój sprzeciw wobec przygotowywanej ustawy o związkach
partnerskich.
Zupełne jednak zdziwienie budzi fakt żądania „by w wymiarze
ekumenicznym omówić pewne akcje — dotyczy to praw ludzi religijnych w Europie i w świecie, spraw rodzinnych, demografii, polityki prorodzinnej". W związku z tym biskup Głódź uznał za konieczne odbycie spotkania przewodniczącego
Konferencji Episkopatu Polski i przewodniczącego Rady Ekumenicznej z premierem
bądź ministrem spraw zagranicznych w celu postawienia tej problematyki na
forum Unii Europejskiej i z takim żądaniem zwrócono się do Premiera. Wydaje
mi się, że nie odmówi wszak niedługo wybory. Zajęty walką z laicyzacją Kościół
katolicki zabezpiecza głównie pozycję finansowo-prawną zupełnie ignorując
klimat ideowo-etyczny przybierający coraz bardziej konserwatywny, pełen
strachu przed nowoczesnością charakter w jakim coraz bardziej pogrąża swoich
wyznawców.
Raport komisji Kalisza ma ogromnie doniosłe znaczenie nie
tylko jako uzasadnienie konkretnych zarzutów jakie mogą być postawione
osobom, które pełniły czołowe funkcje w rządzie, lecz przede wszystkim jako
opis praktyki rządzenia w IV RP, jako diagnoza nienormalnego stanu kraju
poddanego eksperymentowi praktycznej realizacji urojeń przywódców prawicy.
Różnica
pomiędzy dotychczasowymi raportami komisji sejmowych zawierającymi wnioski o postawienie polityków przed Trybunałem Stanu, a raportem Kalisza polega na
tym, że zawiera on rzeczywiste faktyczne i prawne uzasadnienie wywiedzione w sposób fachowy, logiczny i kompletny.
Zdając sobie sprawę jak trudno będzie
doprowadzić do rozliczenia IV RP — państwa prokuratorów już samo podjęcie dyskusji i sformułowanie ocen przez opinię publiczna będzie
sukcesem. Zarzuty publicystów prawej strony sceny politycznej jak twierdzenia
zawarte w publikacji Dominika Zdorta z „Rzeczpospolitej", który pisze, że
zarzuty zawarte w dokumencie to czysta publicystyka, czasem absurdalne, czasem
komiczne w mojej ocenie jako prawnika, dyskwalifikują tego autora jako
wiarygodnego publicystę, albo też wskazują jak niską ma on świadomość
prawną i byłoby lepiej aby przed zabraniem głosu skorzystał z wiedzy
kompetentnych prawników .
Raport wysuwa trzy zarzuty wobec Jarosława Kaczyńskiego,
które polegają na realizacji stworzonej przez niego koncepcji wykluczenia dużych
grup społecznych i stworzenia systemu eliminowania konkretnych przedstawicieli
tych grup przy pomocy prawa karnego, na wprowadzeniu zarządzeń z dn.11.09.2006
r. i 11.04.2007 r. nadających ministrowi Ziobrze szczególną pozycję prawną
wobec innych ministrów, co dało mu prawo nadzoru nad służbami , a więc
wkroczył w konstytucyjne prawo Prezydenta RP do powołania wicepremiera i ministrów, łamiąc ustawę o Radzie Ministrów i o działach administracji rządowej.
Trzecim zarzutem jest organizowanie nieformalnych spotkań, na których
podejmowano decyzje dotyczące prowadzonych postępowań zastrzeżone dla
prokuratorów, a więc kreowano nieformalny ośrodek władzy. Jeżeli chodzi o ministra Ziobro, to może on mieć postawione zarzuty polegające na tym, że
jako minister sprawiedliwości i prokurator generalny realizując koncepcję
Kaczyńskiego zbudował i nadzorował system wykluczania, a także okłamał
Sejm RP, co do okoliczności śledztwa w wyniku którego B. Blida miała zostać
zatrzymana.
Niezależnie od tego jakie inne
intencje, w tym przedwyborcze można by przypisywać autorom raportu to samo
przygotowanie tez zawartych w raporcie prawnikom nie powinno nasuwać żadnych
zastrzeżeń warsztatowych.
Na czym polega zatem ignorancja i lekceważenie prawa, czy jest związana z nieznajomością jego treści czy może z wyżej wspomnianą, wpojoną społeczeństwu
tradycją pojmowania go jako instrumentu sprawowania władzy?
W mojej ocenie można
zasadnie twierdzić, że ignorancja w zakresie znajomości prawa jest ściśle
związana z problematyką trudności w antycypacji postępu i nowoczesności
zdolności rozumienia złożonych problemów rzeczywistości i dawania sobie z nimi rady. Po części to także wina sposobu edukacji, wszechogarniającego
konserwatyzmu stanowiącego mieszaninę tradycjonalizmu, uprzedzeń i lenistwa
umysłowego, a nawet niechęci do pozytywnego odbioru rozwoju społecznego. Tak
jak otaczający nas świat staje się coraz bardziej złożony, wymagający
intensywnego, aktywnego podejścia tak i prawo staje się coraz bardziej
skomplikowane, obejmuje coraz większe obszary ludzkiej aktywności i może być
trudne w odbiorze i zrozumieniu, co nie zwalnia od obowiązku jego zrozumienia,
szczególnie jeżeli zabiera się głos publicznie w sprawie jego treści.
« (Published: 17-06-2011 )
Mirosław WoronieckiAdwokat, specjalista prawa gospodarczego, cywilnego i prawa karnego gospodarczego, historyk doktryn politycznych i prawnych, doradca organizacji pozarządowych. Przewodniczący Rady Stowarzyszenia Dom Wszystkich Polska Number of texts in service: 52 Show other texts of this author Newest author's article: Dwie lewice | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 1917 |