|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
The Bible » The Bible - generally »
Relatywizm etyczny Biblii [1] Author of this text: Mariusz Agnosiewicz
"Ateizm obnaża swoją nędzę ludzką,
zło i pesymizm
nie tylko w krajach pomarksistowskich, ale także na
Zachodzie, gdzie całe życie publiczne staje się chore,
puste i beznadziejne (...) Religia katolicka daje
najbardziej wzniosłą i uniwersalistyczną wiedzę etyczną,
której brakuje ateizmowi i religiom partykularystycznym."
Ksiądz Czesław S. Bartnik Biblia, którą ukazuje się w naszych
chrześcijańskich społeczeństwach jako najbardziej wysublimowany i najwznioślejszy
wyraz doskonałej moralności, może się taką jawić jedynie przy wybiórczym
jej czytaniu. Wszystko jest tam generalnie zrelatywizowane (jedynie posłuszeństwo
bogu ma bezwzględny charakter). Tak np. już sam początek stanowi zakaz
zabijania, co się tłumaczy jako zakaz bezwzględny, choć w rzeczywistości
dotyczył on chyba tylko „plemienia wybranego". Widzimy setki przykładów
jak Żydzi „pod boskim natchnieniem" przeprowadzają niezliczone masakry
religijne wobec wszystkich tych, którzy wierzą w innego boga. 'Miłuj bliźniego
twego jak siebie samego' jest „zrównoważone" np. we fragmencie Psalmu,
gdzie czytamy pieśń do Boga: "Dzięki
Tobie nacieramy na naszych wrogów i naszych napastników depczemy w imię
Twoje".
Bóg-Jezus nakazuje w NT, by nadstawiać
policzek i w żadnym razie się nie mścić; Bóg-Jahwe w ST dekretuje inaczej: "Pan
powiedział do Mojżesza: … powiesz Izraelitom: … Ktokolwiek bluźni imieniu
Pana, będzie ukarany śmiercią. Cała społeczność ukamienuje go. Zarówno
tubylec, jak i przybysz będzie ukarany śmiercią za bluźnierstwo przeciwko
Imieniu. Ktokolwiek zabije człowieka, będzie ukarany śmiercią… Złamanie
za złamanie, oko za oko, ząb za ząb. W jaki sposób ktoś okaleczył
bliźniego, w taki sposób będzie okaleczony… Jednakowo będziecie sądzić i przybyszów, i tubylców, bo Ja jestem Pan, Bóg wasz!" (Kpł 24:13-22)
O Bogu się
mówi, że jest bogiem miłości, ale zarazem czytamy w Księdze Powtórzonego
Prawa „boskie wyznanie": "Gdy wyostrzę miecz mój błyszczący i sąd
podejmie ręka moja, wywrę zemstę na wrogach moich, i odpłacę tym, którzy
mnie nienawidzą; krwią upoję strzały moje, a miecz mój naje się mięsa,
krwią poległych i pojmanych z nieczesanych głów wrogów."
Najbardziej żenujące „słowa boże" znajdują się w Księdze Ezechiela. W tzw. wyroczniach przeciw narodom dominują słowa krew i miecz. Słowa
te mówi sam Bóg: "...wytnę
cię z ludzi i wytracę cię z ziem, i zetrę: a poznasz, żem ja Pan!… zniosę z niej człowieka i bydlę… I uczynię pomstę moję… I uczynią w Edom według
gniewu mego i zapalczywości mojej… Córki...
mieczem pobite będą, a poznają, żem ja Pan!… mieczem siec będzie… I puszczę nań mór i krew na ulice jego, i będą padać zabici w pośrzodku
jego mieczem wokoło: a poznają, żem ja Pan!… przywiodę na cię miecz i wybiję z ciebie człowieka i bydlę… Obrócę cię w krew, krew ma cię ścigać...
wygubię na niej wszystko, co się tam rusza. Pagórki twoje pokryję
trupami, na twych wyżynach, na twych dolinach, we wszystkich parowach padać będą
pobici mieczem., itd." (Ezech.
25-35)
Podsumowując całe okrucieństwo ukazane w ST, ksiądz Jan Meslier napisał: "Czyż
znajdziemy w Jehowie wzór dla naszego postępowania? Jest to Bóg naprawdę
dziki, stworzony naprawdę dla ludu głupiego, okrutnego i nieobyczajnego. Bóg
ten zieje zawsze gniewem, tchnie jedynie zemstą, nie zna litości, nakazuje rzeź,
rabunek i niespołeczność. Jednym słowem, jest to Bóg, którego postępowanie
nie może służyć za wzór dla uczciwego człowieka, a naśladować go może
jedynie herszt bandytów."
W ST widzimy etykę
wyraźnie „prorodzinną" i nakaz bezwzględnego posłuszeństwa rodzicom: "Czcij
ojca swego i matkę swoją, abyś długo żył na ziemi" (2 Mojż. 20,12, por. 3 Mojż. 19,3). Zaś w NT przedkłada
się nad to gminę chrześcijańską. Jezus do matki odnosi się arogancko i oschle, zaś o rodzinie wyraża się jak burzyciel ładu społecznego: "Bo
przyszedłem poróżnić człowieka z jego ojcem i córkę z jej matką, i synową z jej teściową. Tak to staną się wrogami człowieka domownicy jego" -
czytamy u Mateusza; zaś u Łukasza wyraża się to jeszcze wyraźniej: "Jeśli
kto przychodzi do mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem". Św.
Paweł kwestionuje sens zawierania nowych związków małżeńskich: "Nie
jesteś związany z żoną? Nie szukaj żony (...) wszyscy tacy
będą mieli doczesne kłopoty, ja zaś chciałbym wam tego oszczędzić".
Odnośnie powściągliwości
seksualnej nie ma umiarkowanego stanowiska, lecz wiele radykalizmów: z jednej
strony Jezus mówi w Kazaniu na Górze mówi: "Każdy, kto pożądliwie
patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa. Jeśli
więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je (...) I jeśli prawa
twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją". A nieco wcześniej
czytaliśmy dzieje Dawida i Salomona, świątobliwych królów wedle katolickiej
communis opinion, których zachowanie było co najmniej dwuznaczne i nie
potępione przez Boga. Wielki król Dawid zakochał się w Betszebie, żonie
Uriasza z którą sypiał w ukryciu przed jej mężem. Kiedy ta zaszła z nim w ciążę, Dawid nakazuje podstępne pozbycie się Uriasza (2 Sm 11, 2-27). Bóg
nie potępił poligamii, lecz jedynie cudzołóstwo Dawida (2 Sm 12, 7-8). Król
Salomon również swawolił z bardzo wieloma kobietami (różnej narodowości).
Miał w sumie 700 żon oficjalnych i 300 nałożnic (1 Krl 11,3). Córki
bogobojnego Lota spiły ojca i wykorzystały go seksualnie, gdyż chciały zajść z nim w ciążę: "...rzekła starsza do młodszej:
Ojciec nasz wprawdzie już jest stary, ale nie ma w tej okolicy mężczyzny, który
by przyszedł do nas na sposób wszystkim właściwy. Chodź więc, upoimy ojca
naszego winem i położymy się z nim, a tak będziemy miały potomstwo z ojca
naszego." (Rdz 19, 30; BT).
Przesadnie
rygorystyczny moralnie ksiądz Meslier wytykał w swym dziele słabości moralne
ST, pisząc m.in.: "Nędznicy, oni Bogu swemu każą wyrażać się tak,
jak nie śmiałby mówić żaden łobuziak. U Ezechiela Bóg powiada, że młoda
Ooliba takich jedynie kocha, co mają członek osła a nasienie konia. Jakżeżby
tacy zwariowani oszuści mogli znać przyszłość? Na szczęście dla narodu żydowskiego
żadna ich przepowiednia się nie spełniła". Członki osła uchowały się
dziś jedynie w nielicznych przekładach:
"Zapałała namiętnością do swoich zalotników, których członki były
jak członki osłów, a wytrysk ich nasienia jak wytrysk ogierów" (Ezech.
23,20; BW)
Są tam ponadto takie prawidła moralne, które
pozostają bądź to całkiem nieżyciowe i nigdy nie wprowadzane społecznie w życie, bądź też takie z którymi trudno byłby się zgodzić człowiekowi
współczesnemu. Większość tych zasad jest nieadekwatna do życia. Oczywiście
nie w tym rzecz, aby stanowić reguły moralne takie jakich pragnie większość
społeczeństwa, czyli schlebiać we wszystkim ludzkiej naturze i popędom.
Moralność jest często naginaniem (choć odpowiedniej było określić to:
kształtowaniem) natury, ale standardy muszą być ustanowione na poziomie, o dosięgnięciu którego można myśleć. Poprzeczka ustawiona za wysoko
powoduje, że rezygnujemy w jej dosięgania. "Wyznawcy Chrystusa chcieliby,
żebyśmy uważali za cud powstanie ich religii, która okazuje się całkowicie
przeciwna naturze, przeciwna wszystkim skłonnościom serca oraz wroga rozkoszy
zmysłów. Lecz surowość doktryny czyni ją tym bardziej cudowną w oczach tłumu.
To samo usposobienie, które każe uznawać niepojęte tajemnice za boskie i nadprzyrodzone, każe czcić, jako boską i nadprzyrodzoną, moralność nie
nadającą się do zastosowania i przewyższającą siły człowieka. Podziwiać
jakąś moralność a wprowadzać ją w życie, to dwie odrębne sprawy. Wszyscy
chrześcijanie nie ustają w podziwie i wychwalaniu moralności ewangelicznej.
Lecz przestrzega jej bardzo mała liczba świętych podziwianych przez ludzi, którzy
sami uchylają się od naśladowania ich postępowania pod pozorem, że nie mają
dość siły albo łaski. Cały świat jest mniej lub więcej zarażony moralnością
religijną opartą na przekonaniu, że chcąc przypodobać się Bogu trzeba
koniecznie stać się nieszczęśliwym na ziemi. We wszystkich częściach
naszego globu istnieją pokutnicy, samotnicy, fakirzy, fanatycy, wydaje się, że
zgłębili oni starannie środki samoudręczenia na cześć istoty, której
dobroć wszyscy zgodnie sławią ! Religia w samej swojej istocie jest wrogiem
radości i dobrobytu ludzi. Błogosławieni ubodzy ! Błogosławieni, którzy płaczą
! Błogosławieni są ci, co cierpią ! Biada tym, którzy żyją w obfitości i radości ! Oto rzadkie odkrycia, głoszone przez chrystianizm! (...) Moralność,
która przeciwstawia się ludzkiej naturze, nie nadaje się wcale dla człowieka.
Powiecie jednak, że natura człowieka została znieprawiona. — Na czym polega
to rzekome znieprawienie? Czy na tym, że człowiek ma namiętności? Czyż
jednak namiętności nie stanowią najgłębszej istoty człowieka? Czyż nie
powinien szukać, pożądać, kochać tego, co jest użyteczne lub co uważa za
użyteczne dla swojego szczęścia? Czyż nie powinien bać się i unikać tego,
co uważa za przykre lub zgubne dla siebie? Rozpalcie jego namiętności do
rzeczy pożytecznych, połączcie jego dobrobyt z tymi rzeczami, odwróćcie go z powodów wyraźnych i zrozumiałych od tego, co może wyrządzić szkodę jemu
samemu lub innym ludziom, a uczynicie zeń istotę rozumną i cnotliwą. Człowiek
bez namiętności byłby równie obojętny na grzech jak i na cnotę"
(Meslier) — odpowiedź dobra zarówno dla chrześcijaństwa
jak i buddyzmu.
Biblia przekonuje nas ponadto, że wszyscy
ateiści to ludzie zepsuci i niemoralni, co wynikać ma z samego faktu bycia
ateistą. Słowa psalmisty głoszą, iż bezbożnicy są "zepsuci, ohydne
rzeczy popełniają, nikt nie czyni dobrze (...) nie ma takiego, co
dobrze czyni, nie ma ani jednego". Pogląd ten pokutował przez
wieki chrześcijańskich dziejów. Skruszenie tego przesądu dokonało się
dopiero niedawno. Na kartach Słownika historycznego pochodzącego z końca
XVII w. można było napotkać sugestię, iż "ateizm niekoniecznie
prowadzi do moralnego zepsucia". Ale jeszcze w wieku XX papież Pius XI
grzmiał w encyklice Mit brennender Sorge, że ateista jest niemoralnym głupcem:
"Głupiec, który mówi w swym sercu, że nie ma Boga, będzie chodził
drogami zepsucia moralnego", powołuje się jednocześnie na przytaczane słowa
psalmisty.
Największą jednak dewiacją religii, która
mieni się być jedyną prawdziwą i inną niż cała reszta, jest zwyczaj składania
bogu ofiar z ludzi przez jej patriarchów. Wspólny rys wszystkich niemal
religii starożytnych i wielu nowożytnych (np. Aztekowie). Z oburzeniem
wspominał o tym ksiądz Meslier: "Najpotworniejsze zaś jest to, że prawo
tego nędznego narodu żydowskiego nakazywało także składać ludzi w ofierze.
Barbarzyńcy..., którzy ułożyli to okropne prawo, nakazywali bezlitośnie
pozbawiać życia każdego, kto był ofiarowany Bogu żydowskiemu nazywanemu
Adonai. Zgodnie z tym ohydnym nakazem Jefte poświęcił własną córkę, a Abraham chciał uśmiercić własnego syna (...) Niegdyś w początkach swej
egzystencji narody dzikie, okrutne i prowadzące ustawiczne wojny czciły pod różnymi
imionami jakiegoś Boga odpowiadającego ich pojęciom, to znaczy Boga
okrutnego, drapieżnego, interesownego, żądnego krwi. We wszystkich religiach
świata spotykamy Boga zbrojnych zastępów, Boga zawistnego, Boga mściwego,
Boga zagłady, Boga, który upodobał sobie rzeź i którego czciciele uważają
za swój obowiązek dogadzanie tym jego zamiłowaniom. Składa mu się w ofierze
jagnięta, byki, dzieci, ludzi, heretyków, niewiernych, królów, całe
narody."
1 2 3 4 Dalej..
« (Published: 02-12-2002 Last change: 08-08-2006)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 2076 |
|