|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Catholicism Świętych powątpiewanie [3] Author of this text: Marek Bończak
Karą jest grzech ciężki.
Gdy zaś umrze się z takowym na koncie idzie się do piekła. Ergo: gumka równa
się piekło. Rozsądni chrześcijanie mówią, że nic sobie z tych strachów
nie robią. Generalnie nie wiedzą, że antykoncepcja (szczególnie stosunek
przerywany i prezerwatywa) i nie zależy im na edukacji w tym kierunku, ponieważ
myślą, że antykoncepcja to nic złego, albo to mniejsze zło niż niepożądana
ciąża. I tak ścierają się scholastyczna moralność chrześcijańska i ludzki zdrowy rozsądek.
Generalnie, wśród kleru krąży
opinia, że ludzie są głupi, i że trzeba ich uświadamiać. Należy uszanować „głos ludu", tę intuicję, która
jest wyrazem mądrości chrześcijańskiej, a przede wszystkim ludzkiej. W Afryce miliony ludzi umiera z powodu AIDS. Używanie antykoncepcji jest jedynym
sposobem walki z tym nieszczęściem. Nawet tam Kościół mówi „nie"
antykoncepcji. Niech nie kopulują, Jezus im pomoże. Tyle, że
ich Jezus jest zajęty w bogatej Europie, szczególnie w Rzymie, wysłuchiwaniem
pełnych mądrości mamrotań starców in red.
Jeśli zaś chodzi o wykształcenie
dużej części polskiego kleru, to z pewnym obiektywizmem można powiedzieć,
że niewiele się ono różni od wiedzy, którą wynosi młodzież z lekcji
religii.
Dogmatyka jest bajkowa i przyjmowana bez żadnego sprzeciwu. W ten sam sposób jest również
rozpowszechniana — jako zbiór absolutnie niepodważalnych prawd wiary, faktów
często przeczących zdrowemu rozsądkowi czy prawdzie. Przeciętnemu księdzu
trudno zrozumieć i pogodzić się z tym, że wiele elementów wiary należy do
niezbędnego w procesie kształtowania się każdej religii, mitologii, co
bynajmniej nie podważa ich wartości duchowej.
Niestety, mimo wysoko rozwiniętej
wiedzy biblijnej sam Watykan maniakalnie trzyma się wielu, dziecinnie dziś
brzmiących dogmatów, np. czyśćca i wniebowzięcia w ich oryginalnej formie,
dziś nie do zaakceptowania. Paradoksalnie, w katolickiej Polsce wyznawanie wiary we wszystko, co zostało stwierdzone przez
władze kościelne na przełomie czasów staje się dziś niemal zaszczytem,
powodem do dumy, czymś wyróżniającym ponad innych, godnych pogardy heretyków,
innowierców, niedowiarków.
5. Chrześcijaństwo nihilizmem?
Relacja między świeckim rozumieniem wartości życia a jego
interpretacją chrześcijańską polega na sprzeczności pojmowania życia. Oba
poglądy niemal całkowicie się wykluczają.
Religia jest wytworem człowieka. Wraz z rozwojem intelektu i świadomości
człowiek odczuł w sobie potrzebę duchową. Religia jest jej mniej lub
bardziej uporządkowanym uzewnętrznieniem. Uświadomienie sobie własnej odrębności
od świata, oraz jego przewagi nad jednostką, czy grupą ludzką (również
ludzkością pojętą całościowo) jest motorem napędowym w tworzeniu przez człowieka
najpierw magii, potem mitu i wreszcie religii.
Religijność jest zatem czymś naturalnym, choć nie koniecznym dla każdego
człowieka.
Chrześcijaństwo jest wtórnym wytworem ludzkiej religijności. Jest ono
konkretyzacją uczucia religijnego; konkretyzacją z wszystkimi zaletami i wadami organizacji religijnej. Jednakże popularność i ogólnie przyjęty
autorytet moralny chrześcijaństwa, wraz ze specyfiką jego doktryny stanowi,
że jest ono szczególnie niebezpieczne dla społeczeństwa.
Kościół katolicki reprezentuje najostrzejszy i najbardziej
ortodoksyjny nurt chrześcijaństwa. Specyfika, z jaką jawi się on współczesnemu
człowiekowi pozwala zidentyfikować go jako wroga numer jeden wolności człowieka.
Chrześcijaństwo zakłada, że prawdziwe szczęście czeka na człowieka w życiu przyszłym, jeśli będzie wiernym wyznawcą jego doktryny. W ten
sposób deprecjonuje się życie doczesne, upatrując w nim jedynie czas „próby" i „oczyszczenia". Samo założenie, że Bóg stworzył człowieka na tej
ziemi tylko po to, by nią zarządzał w jego imieniu, jednocześnie tęskniąc
za pełnym zjednoczeniem z Nim po śmierci jest niedorzeczne i stawia Boga w złym
świetle. Ostatecznie podobne twierdzenie zawiera w sobie tezę, że nawet
hipotetyczny Adam, mimo że był całkowicie niewinny, nie mógł zjednoczyć się
całkowicie z Bogiem przed śmiercią, co w konsekwencji sprawiało mu przykrość
(tęsknił za szczęśliwością wieczną). Stawianie niewinnej istoty w sytuacji, która sprawia jej przykrość nie jest moralne i żaden cel nie uświęca
takiego środka. Poza tym świat nie jest rajem a pełną cierpienia i niesprawiedliwości. Nikt przy zdrowych zmysłach nie przypisze jego stworzenia
dobremu Bogu. Stąd jedynym rozwiązaniem stało się zwalenie winy na człowieka.
Zatem drugim bardzo ważnym elementem doktryny chrześcijańskiej jest doktryna o grzechu pierworodnym. Z jednej strony oddala on niebezpieczeństwo posądzenia
Boga o niedoskonałość (czy wręcz sadyzm), z drugiej zaś bezlitośnie pogrąża
człowieka w wiecznym mea culpa, co wzmacnia i ostatecznie gloryfikuje
tezę o jedynie pośmiertnej szczęśliwości. Od tej chwili nawet pośrednie,
mniejsze szczęście jest nam odebrane za to, że wprowadziliśmy grzech na ten
świat i sprawiliśmy przez to, że jest, jaki jest. Bóg jednak okazał się
taki dobry, że nie tylko nam przebaczył, ale
nadal chce nas w niebie, które wydaje się teraz jeszcze bardziej
smakowite. Ostatecznie dla tego, kto siedzi po uszy w gnojówce prysznic jest
czymś bardziej upragniony, niż dla kogoś jedynie nieco pobrudzonego…
Jest tylko mały problem. Skoro Adam wszystko zepsuł a my solidarnie z nim ponosimy karę i jesteśmy grzeszni i pożądliwi (concupiscentia), to sami
nie możemy osiągnąć zbawienia — celu, za którym tęsknimy. Potrzebna jest
nam pomoc ze strony dobrego Boga. I tu pojawia się doktryna o łasce.
Ona również przypomina nam na każdym kroku, jak trudno jest nam czynić dobro i jak łatwo popełniać zło. Praktycznie wszelkie dobro pochodzi od Boga i sami nic szlachetnego byśmy nie wykombinowali, gdyby nie jego pomoc (łaska uświęcająca).
Jesteśmy niczym dzieci z moralnym porażeniem mózgowym; gdyby Bóg cofnął swą
łaskę to nie podnieślibyśmy się nigdy z grzechu („nawet sprawiedliwy
grzeszy siedem razy dziennie"). Walcząc z grzechem, jak don Kichot z wiatrakami z rosnącą tęsknotą spoglądamy oczyma wiary w kierunku
niebieskiej ojczyzny i z coraz większym wstrętem myślimy o naszym codziennym
„łez padole".
Łaska jest niewidzialna i nieuchwytna; trzeba wziąć na wiarę, że gdy
kapłan dokonuje czynności sakramentalnych, otrzymuje się odpowiednią łaskę,
chociaż skłonności do złego bynajmniej nie stają się mniejsze. Praktycznie
sam Jezus i Kościół są, według teologów, największą łaską, którą
otrzymujemy, jako dar i zobowiązanie. To ostatnie jest najniebezpieczniejszym
elementem doktryny o łasce.
Weźmy małżeństwo. Skoro
otrzymujemy łaskę, by wytrwać w tym sakramencie, który jest znakiem miłości
Chrystusa do Kościoła, to jest oczywistym, że powaga
boskiego Gwaranta i waga wspomnianego znaku czynią małżeństwo
nierozerwalnym (ewentualny rozwód rzucałby cień na miłość Chrystusa do
Oblubienicy i robił z Niego kpiny, jako gwaranta związku). Na pocieszenie
poucza się małżonków, że otrzymali łaskę niezbędną do właściwego (uświęcającego)
trwania w tym związku. Logika jest taka sama jak przy grzechu pierworodnym: jeśli w ich związku coś nie zafunkcjonuje, to wina leży jedynie po ich stronie.
Analogicznie ma się rzecz z kapłaństwem.
Jeszcze raz wymyślona doktryna triumfuje nad prawdziwym życiem.
Jakiekolwiek nie byłyby dobre strony chrześcijaństwa, to odsyłając do nieba
nasze pragnienie szczęścia i zakładając nam w zamian obrożę winy za obecny
stan naszego świata i nas samych, oraz odbierając nam wiarę w człowieka,
jego przyjęcie przynosi więcej szkód niż korzyści.
Czy może istnieć coś
bardziej nihilistycznego?
Człowiek myślący nigdy nie
wyzbędzie się poszukiwania odpowiedzi ostatecznych na pytania, które stawia
mu jego serce i otaczająca go rzeczywistość. Zawsze będzie czuł potrzebę
zgłębienia tajemnic bytu, również tego najwyższego.
Wiara jest jedną z form zaspokojenia tych potrzeb; jest wypełnieniem
przestrzeni; jest polem siły, które pojawia się koniecznie z całą swoją
dynamiką, jako że w człowieku nie może być pustej przestrzeni. Nie może być
jednak tak, że ktoś wykorzystuje to pragnienie dla własnych celów. Doktryna
chrześcijańska z agresywnym „albo, albo" zabija spontaniczność poszukiwań
Boga, dając już gotową odpowiedź. A gdy ta nie wystarcza kłamie, że inne są
niewiele warte. Dziś, jak nigdy, mamy szansę wyzwolić się z jarzma
bezdusznej dogmatyki. Wykorzystajmy ją!
1 2 3
« Catholicism (Published: 17-03-2003 Last change: 06-09-2003)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 2350 |
|