The RationalistSkip to content


We have registered
200.162.476 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2991 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
Mariusz Agnosiewicz - Kryminalne dzieje papiestwa tom II
Mariusz Agnosiewicz - Zapomniane dzieje Polski
 Outlook on life » »

e. Odkupienie [1]
Author of this text:

Przejdę zatem od razu do drugiego filaru naszej religii: ofiary odkupienia dokonanej przez Syna Bożego. Jest ona dla mnie nie mniej niezrozumiała niż grzech pierworodny. Co mówi na ten temat sama religia ?: -„Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy kto w niego uwierzy nie zginął, ale miał życie wieczne /.../ Jego to ustanowił Bóg narzędziem przebłagania przez wiarę mocą Jego krwi”.

Jak należy zrozumieć powyższą prawdę, aby być w zgodzie nie tylko z doktryną religijną, ale także z własnym rozumem kierującym się prawami logiki i konsekwencji w myśleniu ? Jak należy rozumieć powyższą prawdę, jeśli się weźmie pod uwagę atrybuty boga Absolutu i wyprowadzi z nich logiczne konsekwencje? Jeśli ktoś uważa, iż te pytania są zbyt retoryczne, służę bardziej konkretnymi:

-"Czy mówimy tutaj o tym samym Bogu, który żałował, że stworzył ludzi, bo wielka była ich niegodziwość i usposobienie ich było wciąż złe?" /przypomnę, że ludzie byli tacy właśnie dzięki Bogu, bo to On nakazał im rozmnażać się z naturą skażoną grzechem i skłonnościami do czynienia zła i niegodziwości właśnie/.

— "Czy mówimy tutaj o tym samym Bogu, który nie wiedząc jak rozwiązać powyższy problem potopił całą ówczesną ludzkość, włącznie ze zwierzętami, ocalając tylko garstkę z której miała się „odrodzić" nowa ludzkość ?… O tym samym, który po potopie przyznaje się do błędu, mówiąc: -"Nie będę już więcej złorzeczył ziemi ze względu na ludzi, bo usposobienie człowieka jest złe już od młodości". A mimo to, tego usposobienia /czyli natury/ Bóg ludziom nie zmienia, więc po potopie sytuacja jest dokładnie taka sama jak i przed potopem. Czy naprawdę mówimy o tym samym Bogu ?

Należało by wiec spytać: -"Kiedy on tak zdążył ukochać ten świat i człowieka w nim ?". W St. Testamencie, kiedy każe swemu narodowi wybranemu przelewać morze krwi współbraci, nie oszczędzając nikogo; ani mężczyzn, ani kobiet, ani dzieci — jakoś nie dostrzega się tej bożej miłości do człowieka. Oczywiście mam na myśli całą ludzkość, a nie jakąś wybraną nację, bo niektórzy autorzy apologetyczni tak dziwnie wyobrażają sobie miłość Boga do ludzi, iż np. wydarzenie gdzie Jahwe zatrzymuje słońce na niebie, by przedłużyć dzień /tak właśnie !/, aby Izraelici zdążyli wybić do nogi swych wrogów, a sam ciska z nieba głazami, siejąc spustoszenie w sze­regach Amorytów — to wydarzenie tłumaczą jako przejaw wielkiej miłości Boga do ludzi /ciekawe czy Amoryci uważają podobnie ?/. Uważam więc, iż odpowiedzi na powyższe pytania są jak najbardziej zasadne, nim przejdę do rozważań o ofierze złożonej z Syna Bożego, przez Boga który tak bardzo ukochał ludzi.

A więc /pomijając aspekt moralny tej ofiary/ należy na wstępie wyjaśnić sobie parę rzeczy: otóż idea ofiary jest prawie tak stara jak sama ludzkość. U jej podstawy leżało przeświadczenie, iż bóstwo któremu jest ona składana jest tego świadome, że ma ono wpływ na naszą rzeczywistość /nasz los/ i że daną ofiarą można je przekupić, aby było łaskawe dla ofiarodawcy.

Od tysięcy lat tak się więc przyjęło, iż to ludzie składali swym bogom ofiary, po to, aby zjednać sobie ich przychylność i łaskawe wejrzenie w ich niepewny los. Jest to logiczne i całkowicie zrozumiale; jeśli się ma do czynienia z nieznanymi i potężnymi siłami /tak kiedyś ludzie personifikowali działania natury/, to lepiej zjednać je sobie i być ich sprzymierzeńcem niż wrogiem.

I gdyby to ludzie złożyli Bogu w ofierze jednego ze swych najlepszych synów — Jezusa — byłoby to działanie logicznie nie sprzeczne z ówczesnymi poglądami, choć moralnie naganne, bo człowiek tamtych czasów miał już dawno za sobą /choć nie wszędzie/, okres ofiary zwany „życie za życie". Natomiast w omawianym przypadku, ta logika rozumowania jest całkowicie zachwiana i przez to sens tej ofiary staje się całkiem niezrozumiały /przynajmniej dla mnie, ale być może źle to sobie tłumaczę/.

Oto sam Bóg składa w ofierze /komu, bo chyba nie ludziom ?/ swego jedynego, ukochanego syna, by tą ofiarą odkupić grzechy ludzi i zbawić ich /”On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy”/. Ale nie automatycznie, a jedynie tych, którzy w to wydarzenie uwierzą /co też jest dość dziwne: nie liczy się sam akt ofiary, ale wiara w niego !/;czy to oznacza, iż Bóg czuje się winnym w stosunku do swego stworzenia – człowieka ? Być może, bo fakt, iż ludzie mają grzeszną naturę, obciążoną skłonnościami do czynienia zła i nieprawości, jest przecież „zasługą" Boga i tylko Boga ! /Jak to wynikało z analizy grzechu pierworodnego w kontekście bożych atrybutów/.

Więc dlaczego Bóg nie zmienił po prostu człowiekowi tej skażonej grzechem natury, tylko jego „naprawę" wymyślił w taki dziwny, barbarzyński i okrutny sposób ? Czy nie wiedział on, że dzięki tej ofierze z jego Syna zginą miliony ludzi; mordowanych podczas krucjat torturowanych przez oprawców Św. Inkwizycji, palonych na stosach, zabijanych w rzeziach i pogromach religijnych, w aneksjach i eksterminacjach całych kultur, zwanych eufemistycznie „Ewangelizacjami" ? Naprawdę nie wiedział ? Aż nie chce mi się wierzyć ?!

Jeśli Bóg tak „ukochał" człowieka, dlaczego nie przebaczył mu tej wielkiej „zniewagi", jaką było zjedzenie owocu zakazanego, zaraz na samym początku ?! Dlaczego nakazał mu rozmnażać się tak długo z tą grzeszną naturą ?! Czy tylko po to, aby jego Syn zaistniał w dziejach człowieka jako jego Zbawiciel ?

Co więc ta nieludzka i okrutna ofiara załatwiła, prócz nowej kasty kapłanów i niemożliwego do udowodnienia zbawienia duszy ludzkiej /notabene już z natury nieśmiertelnej/ ? – nic ! Czy była ona cezurą, o której można by rzec:
-"Oto do tego znamiennego punktu w czasie, człowiek był zły, okrutny i podły. Oszukiwał, kłamał, kradł i grabił. Mordował i zabijał skrycie oraz jawnie. Prowadził niekończące się wojny, rzezie i pogromy religijne wzniecane przez fundamentalistów i fanatyków swej wiary, a także czynił każdą podłość jaką mógł wyrządzić drugiemu człowiekowi, każdą zbrodnię i każdą niegodziwość. Wystarczyło, iż miał z tego jakąś korzyść lub satysfakcję, albo po prostu czynił to z głupoty immanentnej naszemu gatunkowi. Taki był człowiek, póki Jezus nie oddal za niego życia na krzyżu.

A potem patrzcie: to już nie jest ten sam człowiek! Po męczeńskiej i odkupicielskiej śmierci Jezusa, zmienił się całkowicie:
-"Jest dobry, miły, grzeczny, tolerancyjny i wyrozumiały, kochający swych wrogów, szczery i opiekuńczy dla bliźnich, uczynny, a nade wszystko uczciwy i prawdomówny. Walk, bitew ani rzezi ­- niegdyś tak ulubionych jego rozrywek — nie uświadczysz. Nie mówiąc już o wojnach ! W ogóle brzydzi się przemocą i nie przeciwstawia się złu. Dobrami materialnymi i bogactwem pogardza, władzę i przywileje z nią związane lekceważy i nie pożąda ich. Nie osądza i nie potępia, nie przysięga ani nie krzywoprzysięga. Nie grzeszy, modli się w odosobnieniu za swoich nieprzyjaciół, nie kradnie, nie cudzołoży, nadstawia drugi policzek, jest bogobojny nad podziw — bo ten człowiek należy do ludu bożego, zbawionego przez jego Syna.

Niestety, ofiara z Syna Bożego nie była taką cezurą, bo ludzie jak byli, tak są nadal grzeszni; Bóg nie zmienił natury choćby tym, co uwierzy1i w jego Syna… Nad ludźmi nadal panuje przekleństwo grzechu pierworodnego i zło nadal triumfuje nad rodzajem ludzkim /za to mamy obiecane zbawienie naszych dusz !/.

Jest jeszcze jeden aspekt tej ofiary, także całkowicie dla mnie niezrozumiały. Nasza religia mówi, iż Syn Boży przez swe cier­pienie na krzyżu wziął na siebie całe cierpienie ludzkości. Czy także tych, którzy cierpieli potem dzięki religii, którą On zapoczątkował ? Czy jego cierpienie było większe niż 6.472 niewolników, który zostali ukrzyżowani za udział w powstaniu Spartakusa w 73 roku p.n.e., i którzy przez 4 dni konali w upale, wysuszającym ich zwłoki niczym wędzone na słońcu mięso ? Czy cierpienie stworzenia, ma w oczach jego Boga jakąś szczególną wartość? Wygląda na to, że tak, skoro przez to cierpienie Jezus odkupił grzechy wszystkich ludzi. Lecz chyba tylko symbolicznie wziął on to cierpienie wszystkich ludzi na siebie, bo ludzie jak cierpieli, tak cierpią nadal, i jak byli grzeszni tak są nadal.

Chyba nigdy nie uda mi się zrozumieć właściwie tego teologiczno-soteriologicznego problemu. I nawet stwierdzenie św. Ambrożego, iż ''nie dialektyką podobało się Bogu zbawić swój naród", wcale mnie jakoś nie przekonuje. I jeszcze coś mi nie daje spokoju jeśli chodzi o ten problem: jeśli już sytuacja na ziemi dojrzała do tego, iż Bóg uznał, że potrzebna jest interwencja jego Syna /zakładając, że to się odbywa w taki prymitywny – jak na Boga – sposób/, to dlaczego po złożeniu do grobu, i potem kiedy ukazał się on swoim uczniom — przekonując ich o swym zmartwychwstaniu — nie został na ziemi dłużej, aby swoją — jak najbardziej żywą — osobą, przekonać niedowiarków i przeciwników o fakcie zmartwychwstania. Przecież on ukazał się tylko tym, którzy i tak w niego wierzyli; najbliższym ze swego otoczenia. Dlaczego nie ukazał się swoim największym oponentom i wrogom – Sanhedrynowi, arcykapłanom i Wysokiej Radzie, najwyższemu kapłanowi Kajfaszowi i uczonym w Piśmie, a także namiestnikowi Piłatowi i jego świcie ? Ludowi, który go lżył podczas egzekucji ? [ 1 ]

Biorąc „na zdrowy rozum", to im przede wszystkim winien ukazać się Jezus zmartwychwstały, aby przekonać tych, którzy skazali go na śmierć, uznawszy, iż jest fałszywym prorokiem i uwodzicielem ludu. To ich świadectwo /tego faktu/ miałoby niepodważalną moc dla niedowiarków. A jakie to było ważne, można przeczytać w Ewangelii św. Marka:
-„Po swym zmartwychwstaniu, wczesnym rankiem w pierwszy dzień tygodnia Jezus ukazał się najpierw Marii Magdalenie, z której wyrzucił siedem złych duchów. Ona poszła i oznajmiła to tym, którzy byli z nim, pogrążonym w smutku i płaczącym. Ci jednak słysząc, że żyje i że ona go widziała, nie chcie1i wierzyć. Potem ukazał się w innej postaci dwóm z nich na drodze, gdy szli do wsi. Oni powrócili i oznajmili pozostałym. Lecz im też nie uwierzy1i. W końcu ukazał się samym jedenastu, gdy siedzieli za stołem i wyrzucał im brak wiary i upór, że nie uwierzyli tym, którzy widzieli go zmartwychwstałego”.

Otóż to! Wynika z tego jasno, iż nawet najbliżsi mu nie uwierzyli w Jego zmartwychwstanie, nie będąc jego świadkami. Ten fakt /opisany w Ewangelii/, powinien chyba, coś dać do myślenia Jezusowi, prawda ? Skoro nie uwierzyli Jego uczniowie, którzy nie byli naocznymi świadkami tego wydarzenia, jak można przypuszczać, iż uwierzą inni: oponenci i wrogowie ?


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
f. Jaką wiarę akceptuje rozum?
m. Ziarna prawdy w mitach

 See comments (3)..   


 Footnotes:
[ 1 ] Syndrom proroka z sąsiedztwa

«    (Published: 19-05-2002 Last change: 06-09-2003)

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Number of texts in service: 130  Show other texts of this author
 Newest author's article: Słabość ateizmu
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 295 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)