|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Neutrum »
Rozmowa z Czesławem Janikiem (Neutrum)
(„Magazyn Antyrządowy", nr 17/18 z 27
kwietnia — 10 maja 1992 r.)
-
Może na początek kilka słów o samym Stowarzyszeniu „Neutrum". Kiedy i jak powstało, jakie są jego cele, jak je realizujecie, czy osiągnęliście
jakieś sukcesy, itd.? -
Jeśli pozwoli Pan naszą rozmowę zaczniemy inaczej. W „Nowej Europie" 7
kwietnia ukazał się artykuł prof. Michała Pietrzaka pt. „Państwo
wyznaniowe czy świeckie". Autor omawia wyniki ankiety przeprowadzonej wśród
studentów II, IV i V roku Wydziału Prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Otóż
studenci postrzegają współczesne państwo polskie jako państwo
wyznaniowe (65%), 70% odpowiadających potwierdziło pogląd, że nasze państwo
nie jest neutralnym pod względem religijno-światopoglądowym. Jeszcze tylko
jeden wynik ankiety: 86% studentów uważa, że nauczanie religii jest funkcją
religijną i winno odbywać się w kościele, a 80% uważa, że nauka religii
powinna być finansowana przez rodziców, a nie przez państwo. Pierwsze fakty
prowadzące do tego, że dzisiejsze państwo polskie postrzegane jest jako państwo
wyznaniowe zaistniały już w chwili upadku systemu komunistycznego, kiedy
„nasi" przedstawiciele w parlamencie i rządzie zaczęli czynić koncesje na
rzecz kościoła rzymskokatolickiego zapominając o innych kościołach i wyznaniach oraz niewierzących. Wielu z nas zostało zaskoczonych wprowadzeniem
religii do publicznych szkół i przedszkoli, a tylko nieliczni zdawali sobie
sprawę z tego, że to dopiero początek drogi w budowaniu państwa wyznaniowego
na wzór irlandzki.
Ci, którzy zakładali we wrześniu 1990 roku Stowarzyszenie na rzecz Państwa
Neutralnego Światopoglądowo „Neutrum", chcieli w ten sposób wyrazić swój
sprzeciw przeciwko łamaniu zasady rozdziału kościoła od państwa.
Stowarzyszenie opowiada się za państwem neutralnym światopoglądowo, w którym
nie ma uprzywilejowanej religii ani ideologii; za państwem gwarantującym
wszystkim swoim obywatelom prawo do wolności myśli, sumienia i wyznania; za państwem, w którym ład społeczny oparty jest na demokratycznym kompromisie, wolności
jednostki i prawach mniejszości; za państwem, w którym prawo nie zależy od
reguł i nakazów religii lub światopoglądu; za państwem, w którym proces
wychowania i nauczania w szkołach nieprywatnych oddzielony jest od kościołów i związków wyznaniowych.
Stowarzyszenie realizuje swoje cele poprzez publiczne ogłaszanie stanowisk w sprawach działań państwa kształtujących sferę stosunków ze związkami
wyznaniowymi; organizuje wystąpienia obywatelskie, organizuje spotkania,
panele, na których poruszana jest problematyka dotycząca fundamentalnego
pytania: jakie państwo — świeckie czy wyznaniowe? Czy o ustawie
antyaborcyjnej może decydować sejm i senat, czy też może to uczynić całe
społeczeństwo? Itd.
Czy osiągnęliśmy jakieś sukcesy? Trudno odpowiedzieć na tak postawione
pytanie, jednak odpowiedź brzmi: tak. Fakt, że religia jest nauczana w szkole,
że nowy projekt rozporządzenia ministra Edukacji Narodowej w sprawie warunków i sposobu organizowania tego przedmiotu w szkołach w przyszłości zawiera
kolejne ustępstwa na rzecz kościoła katolickiego i że znowu próbuje się załatwić
nowe koncesje bez dyskusji ze społeczeństwem, nie zmienia mojego poglądu. Świadczy
tylko o tym, że zarówno kościół rzymskokatolicki nie jest pewny swoich
wiernych, jak również prof. Stelmachowski nie wie jakie byłoby zdanie rodziców
na ten temat.
Społeczeństwo umie liczyć, czy się to komuś podoba, czy nie. Gdy minister
ma pieniądze na dwie godziny zajęć pozaobowiązkowych, jakimi są lekcje
religii w szkole, a nie ma pieniędzy na obowiązkowe zajęcia z innych
przedmiotów (obcięto po 4 godziny lekcyjne) i nie ma funduszy na płace
nauczycieli, każdy odpowiedzialny rodzic zadaje sobie pytanie o co chodzi w tym
całym eksperymencie. Nie wszyscy wiedzą, że kościół rzymskokatolicki w chwili, kiedy religia wchodziła do szkół posiadał 22.000 sal
katechetycznych, a inne kościoły i związki wyznaniowe około 880. Trudna
sytuacja lokalowa szkoły publicznej stała się jeszcze trudniejsza. Minister
Stelmachowski minimalizuje płace katechetów, ale nie chce podać sum jakie
przeznacza na ten cel. Ja jako podatnik, chciałbym je jednak poznać, jeżeli
jestem pełnoprawnym obywatelem tego państwa, bowiem — podobnie jak studenci
wypowiadający się w ankiecie — uważam, że nauczanie religii to sprawa wspólnot
wierzących, a nie państwa.
Sukcesem jest z pewnością coraz większe uświadomienie sobie przez społeczeństwo
tego, co się w naszym kraju dzieje. Klęską i to nie tylko ogółu, ale przede
wszystkim elit, jest strach przed przeciwstawieniem się procesowi prowadzącemu
coraz szybciej do państwa wyznaniowego; strach przed epitetem homo
sovieticus, komucha, podwórkowy kundelek; strach przed ostracyzmem środowiskowym i dyskryminacją wynikającą ze „słusznych racji", wywodzącą się ze środowisk
politycznych związanych z kościołem.
Sukcesem jest fakt, że ludzie piszą do nas listy. Najtragiczniejsze są listy
od głęboko wierzących, którzy nie potrafią się odnaleźć w rzeczywistości
sprowokowanej działaniami hierarchii kościoła katolickiego. Wybory, aborcja,
religia w szkole — wszyscy coś na ten temat wiemy; jako przykład z listu
podam fakt, że w szkołach średnich w miejscowości B. obniża się stopnie ze
sprawowania za nieobecność na lekcjach religii. Listy są odpowiedzią na nasz
apel o nadsyłanie udokumentowanych faktów świadczących o dyskryminacji z powodów religijnych. Znamy ich dużo. Jednakże obecnie nie przekazujemy ich
MEN, bowiem wiemy, że nic to nie da. Prawdopodobnie odpowiedź ministerstwa byłaby
taka sama, jak po naszym pierwszym liście, w którym przedstawiliśmy
dokumentację świadczącą o praktykach nietolerancji i dyskryminacji. Otóż
MEN poinformował Stowarzyszenie, że przesłał nasz list do Kurii i Episkopatu — i to była cała reakcja na przedstawione fakty!
-
Czy idea państwa neutralnego światopoglądowo może mieć zastosowanie w Polsce, kraju wg danych kościelnych w 95% katolickim?
-
Musi. To, że jest taki nacisk na kształtowanie norm prawa w oparciu o prawo
kanoniczne i nakazy religijne nie zmienia faktu, że żyjemy w społeczeństwie
zarówno wielonarodowościowym, jak i wielowyznaniowym. Aby był zachowany
prawidłowy stosunek do wszystkich wyznań i światopoglądów państwo musi być
neutralne światopoglądowo, nie może tworzyć przywilejów dla jednej z religii tylko dlatego, że 95% obywateli jest jej wyznawcami. Co ciekawe, nawet
sam kościół katolicki przyjmuje za swoją zasadę takiego państwa, lecz
jedynie w krajach, w których w mniejszości są właśnie katolicy! Tam ta
zasada jest dla kościoła nie tylko do przyjęcia, ale jedyną, którą
akceptuje. Kościół rzymskokatolicki ma świadomość, że zastosowanie modelu
państwa, który posiada Irlandia i który nam grozi, np. w którymś z krajów
Dalekiego Wschodu (w krajach Islamu ta zasada jest praktykowana) doprowadziłoby
do natychmiastowej dyskryminacji mniejszości religijnych (w tym katolików).
Dlatego też tam jedyną słuszną zasadą — wg kościoła — jest państwo
neutralne światopoglądowo. Mam nadzieję, że zanim dojdzie w naszym państwie
do ostrzejszych spięć na tle narodowościowym i religijnym, powstaną w naszym
prawie zabezpieczenia przed rodzeniem się tego typu zjawisk, a kościół
katolicki będzie nadal — jak w przeszłości — siłą budującą, a nie
niszczącą.
-
Jak w świetle prawa — zarówno polskiego jak i międzynarodowego -
wyglądają takie sprawy jak np. wprowadzenie religii do szkół, próby
delegalizacji aborcji czy antykoncepcji, używanie symboli religijnych w instytucjach państwowych?
-
Choć mieliśmy zapis o rozdziale kościoła od państwa w świeckiej szkole
religia została wprowadzona. Trybunał Konstytucyjny uznał, że instrukcja nie
złamała żadnych zapisów zarówno Konstytucji jak i ustaw. Nie dziwi mnie w związku z tym i innymi faktami wypowiedź w Sejmie pani prof. Ewy Łętowskiej,
że Polska nie jest państwem prawa i długo nim nie będzie. Metodyczne łamanie
zapisów konstytucyjnych i ustawowych a nie ich zmienianie, świadczy jedynie na
korzyść stwierdzenia ks. prof. J. Tischnera o homo sovieticus. Określenie
to najwyraźniej uwidacznia się w poczynaniach „najzdrowszych sił narodu",
które w realizacji swoich planów posługują się typowymi metodami
bolszewickimi. Uważają, że nie ma potrzeby tracić czasu na konsultacje społeczne w wielu sprawach fundamentalnych, bowiem na pewno 95% obywateli jest za. (..)
Jeżeli chodzi o symbole religijne.. Uważam, że dla prawdziwego obywatela
Rzeczypospolitej nie ma ważniejszego symbolu od białego orła na czerwonym
tle. Ten symbol nie może być zawłaszczony przez Polaka-Katolika, bowiem nie
jest to jego prywatna własność, a jak uczy historia, wielu obywateli
Rzeczypospolitej innej niż polska narodowości oddawało życie w imię tego
symbolu. Dlatego też byłem zbulwersowany widząc powyżej godła — symbolu
narodu — krzyż w czasie orędzia noworocznego prezydenta RP. To, że jest człowiekiem
kościoła katolickiego nie upoważnia go do poniżania godła narodowego w imię
własnych przekonań religijnych. Z tego też względu jestem przeciwny używaniu
symboli religijnych w instytucjach państwowych. Załóżmy, że nie ma u nas
praktyk dyskryminacyjnych i w kolejnych wyborach prezydenckich wybieramy na
najwyższy urząd w państwie obywatela Rzeczypospolitej narodowości i wyznania
Mojżeszowego. Czy po objęciu urzędu nowy prezydent miałby zlikwidować w Belwederze kaplicę i stworzyć w tym miejscu świątynię żydowska? Przecież
to paranoja. Każdy kościół i wyznanie w naszym kraju ma swoje świątynie
przeznaczone do sprawowania kultu, modlitwy i rozmowy z Bogiem przez swoich
wiernych. Nie widzę w związku z tym potrzeby, aby w te sprawy z urzędu mieszało
się państwo. Niech kościół pozostanie kościołem, a państwo państwem.
Nie starajmy się budować na ziemi państwa Bożego, bowiem „Królestwo moje
nie z tego świata jest".
-
Czy jest jakaś szansa na powstrzymanie klerykalizacji Polski poprzez działania
takich grup jak Stowarzyszenie „Neutrum" na forum międzynarodowym (np. w Radzie Europy)?
-
Wydaje mi się, że szanse są bardzo małe. Proces, który trwa w Polsce zależy
jedynie od nas samych. Czy jesteśmy na tyle odważni by przeciwstawić się
temu, co się rodzi? Nie. Z prostej przyczyny. Działania twórców nowego
systemu totalitarnego opierają się na mocnej podstawie, którą jest strach.
Strach ludzi wierzących, którzy chcą ochrzcić dzieci, wziąć ślub, mieć
pogrzeb zgodny ze swoją wiarą. Jeżeli słyszą z ambony, że poparcie
„bezbożnych" działań przeciwników nauczania religii w szkole, zwolenników
antykoncepcji i wychowania seksualnego, przeciwników penalizacji aborcji to
poparcie satanizmu praktycznego i automatyczne wykluczenie ze społeczności
wiernych — wiadomo jak zareagują. W miejscowościach, gdzie się wszyscy znają
nikt nie chce uchodzić za czarną owcę tylko dlatego, że ma inny pogląd od
księdza. Cieszy fakt, że nie wszyscy poddali się naciskowi i dostajemy listy
przedstawiające praktyki bezprawne, łamiące zarówno przepisy prawa wewnętrznego
jak i konwencje międzynarodowe, których sygnatariuszem jest Polska. Spróbujmy
przedyskutować problemy wynikające z łamania prawa mniejszości religijnych i ateistów przed sądem polskim w momencie, kiedy już będziemy mieli
ratyfikowaną przez Parlament Konwencję Praw Człowieka i Podstawowych Wolności
(Konwencja Europejska). Dlaczego dopiero po ratyfikacji? Otóż Konwencja
Europejska umożliwia nam dochodzenie naszych praw (jeżeli są łamane) również
przed Trybunałem Europejskim w Strasburgu. Przyjmując, że wynik w polskim sądzie
będzie dla nas niekorzystny, odwołamy się do Trybunału. Z jakim skutkiem?
Zobaczymy.
-
Biuletyn PPS sklasyfikował Wasze Stowarzyszenie jako formację lewicową.
Czy zgadza się Pan z taką etykietką?
-
Jest to zupełne nieporozumienie. Takie sformułowanie można stosować w stosunku do partii, nawet stowarzyszeń, które skupiają w swoich szeregach
ludzi o takich właśnie poglądach. Stowarzyszenie w swoich szeregach skupia
ludzi, których łączy jedno — idea państwa neutralnego światopoglądowo. Są
wśród nas wierzący i niewierzący, przedstawiciele partii politycznych oraz
bezpartyjni, są katolicy i przedstawiciele innych wyznań. Jak w związku z tym, z tej mozaiki światopoglądów i religii zrobić formację lewicową ja
nie wiem, i nie zamierzam o tym myśleć, bo nas nie interesuje lewica, prawica i centrum. Członkiem Stowarzyszenia może zostać każdy obywatel naszego państwa
spełniający jeden jedyny warunek — chęć pracy na rzecz realizacji idei, która
jest naszym hasłem. Neutralność światopoglądową zapisały w swoich
dokumentach: Unia Demokratyczna, Kongres Liberalno-Demokratyczny, Solidarność
Pracy; jeżeli zapisze neutralność światopoglądową również ZChN będziemy
zadowoleni; usatysfakcjonowani będziemy w chwili, kiedy tę ideę wcieli się w życie.
-
Czy chciałby Pan coś dodać do niniejszego wywiadu?
-
Życzyłbym nam wszystkim więcej rozwagi i dłuższego namysłu przy tworzeniu
nowej rzeczywistości w naszym państwie.
-
Dziękuję za rozmowę.
Wywiad przeprowadził
K. Bielawski.
« (Published: 22-11-2003 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 3071 |
|