The RationalistSkip to content


We have registered
204.380.852 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Reading room »

Nasza druga połowa [4]
Author of this text:

Mężczyzna poczuł jak znów ogarnia go fala podniecenia. Czuł wyraźnie to ciepło w dole brzucha, promieniujące na całe ciało. To rozkoszne uczucie, które już wcześniej dane mu było odczuwać, a którego przyczyn nie był w stanie wytłumaczyć sobie.

— A więc to ma związek z samicą,… jednak wąż mówił prawdę,… — myślał mężczyzna, przypominając sobie jednocześnie każdą chwilę tego snu, każdy jego moment. Przeżywał po raz wtóry senną wizję, tym razem świadomie z udziałem swej woli i wyobraźni.

- Dlaczego Bóg pozbawia mnie tych doznań? I dlaczego nie chciał, abym o nich wiedział? — pytał się w myślach, zasypiając z mocnym postanowieniem, iż musi koniecznie porozmawiać ze Stwórcą na ten temat.

Następnego ranka człowiek obudził się jakby całkiem odmieniony. Czuł w sobie jakąś nieznaną dotąd siłę i energię do pracy. Robota dosłownie „paliła mu się w rękach", a głośne podgwizdywanie słychać było chyba w całym ogrodzie Eden. Nie mógł doczekać się spotkania ze Stwórcą. Był jednak pewien problem natury hmm,... biologicznej powiedzmy; otóż mężczyzna — mając w pamięci ów dziwny sen — był bez przerwy podekscytowany,… i podniecony zarazem, co łatwo dało się dostrzec zresztą.

- Jak więc w takim stanie pokazać się Bogu? — zastanawiał się, zawstydzony nieco tym nieoczekiwanym przypływem potencji.

Pomyślawszy trochę, splótł sobie z liści figowca przepaskę i założył ją na biodra, zadowolony, iż teraz niczego kompromitującego nie będzie już widać. Mógł już bez obawy oczekiwać spotkania ze Stwórcą.

Po południu, kiedy był odczuwalny przyjemny powiew wiatru i gdy Bóg korzystając z niego (nie ja to wymyśliłem!) przechadzał się jak zwykle o tej porze, pomiędzy szpalerami kwiatów, delektując się ich wyglądem i zapachem, człowiek starannie wytarł zabrudzone ziemią ręce i podchodząc do niego, powiedział:

- Panie,… nie jest chyba dobrze, aby mężczyzna był sam,… czy możesz mi uczynić odpowiednią dla mnie pomoc? — zwrócił się w ten sposób do Boga, mając cichą nadzieję, iż prawdziwe pobudki jego prośby nie wyjdą na jaw. Ostatecznie roboty miał naprawdę dużo, jak na jedną osobę i ta jego prośba była jak najbardziej uzasadniona. Tak mu się przynajmniej wydawało.

Stwórca zatrzymał się i zwrócił swe oblicze na człowieka, przyglądając mu się uważnie. Potem uśmiechnął się nieznacznie i rzekł:

- Mówisz więc, iż nie jest dobrze, aby mężczyzna był sam? Chodzi ci zapewne o pomocnika do pracy?

Człowiek podrapał się w głowę i przestąpił z nogi na nogę.

- Raczej o pomocnicę,… jeśli można prosić — odparł nieśmiało, spuszczając w dół oczy. Bóg, który już miał zamiar podjąć swój popołudniowy spacer, podszedł bliżej do człowieka i patrząc mu w oczy, spytał:

- Słucham? Możesz to powtórzyć?

Mężczyzna zaczerwienił się mocno i jąkając się nieco z wrażenia, powiedział patrząc pod nogi: — Chciałbym Panie,… to znaczy prosiłbym cię,... abyś mi uczynił niewiastę do pomocy,… chodzi o samicę rodzaju ludzkiego,… której dotąd nie mam.

Stwórca nie przestając mu się przyglądać badawczym wzrokiem, spytał:

- Skąd wiesz, że powinieneś mieć samicę? Skąd wiesz, że to niewiasta? Jednym słowem; skąd wiesz o swojej p ł c i o w o ś c i ?

Mężczyzna jeszcze niżej opuścił głowę. Przestępując z nogi na nogę i wyłamując sobie palce ze zdenerwowania, zastanawiał się usilnie, co ma odpowiedzieć Bogu na te jednoznaczne pytania, które świadczyły o tym, iż nie dał się on nabrać na to prymitywne wytłumaczenie. Ma powiedzieć prawdę, czy raczej skłamać? Jeśli powie prawdę, Bóg zapewne ukarze go i nic na tym nie zyska. Nie! Trzeba wymyślić coś innego, coś co wytłumaczyłoby moje zachowanie — postanawia w duchu i patrząc odważnie Bogu w oczy, mówi z determinacją:

- Panie! Dałeś mi rozum po to, abym myślał. Wszystkie samce zwierząt mają samice,… pomyślałem więc, iż ja również powinienem mieć swoją partnerkę,... tym bardziej, że moja natura samca domaga się jej od czasu do czasu,… tylko nie chciałem ci tym zawracać głowy… — dodaje ciszej, jakby mniej pewnie, lecz po chwili „bierze się w garść" i mówi dalej podniesionym nieco głosem:

- Przecież gdybyś nie miał zamiaru mi jej uczynić, nie dawałbyś mi natury samca, prawda? Nie uczyniłbyś mnie mężczyzną! Dlaczego więc pozbawiasz mnie tej przyjemności, którą daje posiadanie samicy mojego rodzaju?

- Skąd wiesz, że samica twojego rodzaju dała by ci przyjemność? Skąd ci jest znany s e k s u a l n y aspekt tego problemu? — spytał Bóg nieco wyższym tonem, jeszcze przenikliwiej przyglądając się człowiekowi.

Jego mina świadczyła, iż zaczyna coś podejrzewać. Omijając kępy kwiatów wolno zbliżał się, a kiedy stanął dwa kroki przed mężczyzną, uniósł w górę swe krzaczaste, siwe brwi i spytał zdziwiony:

- Po co uczyniłeś sobie odzienie z liści, które nosisz na biodrach? Zimno ci może? — W jego głosie słychać było wyraźną ironię, ale też jakby zapowiedź czegoś znacznie gorszego. Człowiek pochylił głowę i odparł niewyraźnie:

- Nie chciałem Panie abyś mnie widział nagiego. Pomyślałem sobie, iż może to ci się wydawać nieprzyzwoite,… wstydziłem się… — zaczął się jąkać na koniec, nie wiedząc co powiedzieć więcej, aby to zabrzmiało przekonywująco.

- Skąd ci przyszło do głowy, iż twoja nagość może wydawać mi się nieprzyzwoita? Skąd ten nagły w s t y d  u ciebie? Czy możesz mi to wyjaśnić? — spytał Bóg człowieka, a jego groźna mina świadczyła, iż domyśla się wszystkiego. Jakby jednak chcąc się upewnić jeszcze, spytał:

- Czy może zjadłeś owoc z drzewa, z którego ci zakazałem jeść?

Mężczyzna czuł jak policzki płoną mu ze wstydu. Z nisko opuszczoną głową myślał rozpaczliwie: — Gdybym teraz miał niewiastę u swego boku, mógłbym na nią zwalić winę, a tak kogo mogę nią obciążyć?… Ale zaraz,... przecież to ten wąż namówił mnie do tego! No jasne, że to jego wina! — I nie namyślając się już dłużej, człowiek opowiedział Bogu w jaki sposób został skuszony do zjedzenia owocu zakazanego, eksponując rolę węża w tym wydarzeniu, oraz wpływ swej własnej natury, którą — jakby nie było - dostał od swego Stwórcy.

Oczekiwał wybuchu gniewu Boga, złorzeczenia i przekleństw,… czy czegoś w tym rodzaju, lecz nic takiego nie nastąpiło. Bóg przyglądał się z góry, skulonemu i wystraszonemu człowiekowi, który z nisko pochyloną głową czekał teraz na jego osąd i wyrok. Patrzył na niego w milczeniu i zastanawiał się jak ma postąpić. Zdał sobie sprawę w tym momencie, iż nie może go ot tak zwyczajnie ukarać. I to aż z paru powodów na raz;

To prawda, iż człowiek złamał jego zakaz, lecz został ponoć skuszony przez jego własne stworzenie! Sabotaż w moim własnym dziele?! Trzeba to będzie wyjaśnić,… to po pierwsze. Po drugie — człowiek uczynił to w stanie nieuświadomienia czym jest dobro i zło, a więc nie mogę żądać całkowitej o d p o w i e d z i a l n o ś c i od kogoś, kto nie posiada całkowitej świadomości popełnionego czynu. Po trzecie wreszcie — jego roszczenia są całkiem na miejscu; nie samą pracą wszak człowiek żyje! A skoro mu dałem naturę samca i rozum, który pozwolił mu uświadomić to sobie — nie mogę go ukarać za brak konsekwencji w tym aspekcie mego dzieła. To byłoby nieuczciwe z mojej strony i nie sprawiedliwe na dodatek — myślał Bóg patrząc na człowieka.

— Z drugiej strony jednak — złamał mój zakaz, więc muszę go ukarać,... choćby dla przykładu jedynie, aby było wiadomo, iż nikt bezkarnie nie może łamać moich zakazów i przekraczać zakreślonych przeze mnie granic! Inaczej w przyszłości będą uważali, iż wszystko im wolno! Lecz czy ja — byt o nieskończonych możliwościach — mógłbym naprawdę ukarać to biedne, ograniczone prawie we wszystkim stworzenie? Nie! To byłoby wbrew mojej naturze,… poza tym kłóciłoby się z moim poczuciem miłosierdzia i sprawiedliwości. Nie, nie mogę tego zrobić! — Bóg zmarszczył brwi, zastanawiając się w skupieniu nad tym niełatwym problemem moralno-teologicznym.

Nagle jego oblicze rozpogodziło się; Znalazł satysfakcjonujące go rozwiązanie. — Zatem muszę uczynić coś takiego, aby ta k a r a za nieposłuszeństwo, była jednocześnie n a g r o d ą za jego wierną służbę i oddanie mi. Aby była jednocześnie upragnionym i przeklinanym darem, upadkiem ale też i wyniesieniem na szczyt doznań,… tak właśnie uczynię! — postanowił Bóg w duchu i aby nie przedłużać już tej denerwującej ciszy, ujął mężczyznę pod łokieć i prowadząc go wolno obok siebie, żwirowaną alejką ogrodu rajskiego, zaczął mówić jakby z wyrzutem w głosie:

— A więc nie posłuchałeś mnie,… zjadłeś owoc z drzewa wiedzy i teraz tak samo jak i ja, wiesz czym jest dobro i zło. Jednym z aspektów tej wiedzy jest uświadomienie sobie własnej płciowości i seksualnego charakteru swej natury. Wiąże się to nieuchronnie z utratą niewinności i poczuciem wstydu,… czego już zaczynasz doświadczać,....- spojrzał kątem oka na człowieka, który szedł obok z pochyloną głową i mówił dalej:

— Chciałem ci zaoszczędzić przez jakiś czas, tych wszystkich przykrych doznań, których nieuchronnie niesie ze sobą posiadanie samicy. Chciałem także, abyś przez czas jakiś — chociaż samotny — czuł się wolny, skoro nie miałeś możliwości przeżyć beztroskiego, szczęśliwego dzieciństwa. Chciałem wreszcie abyś nauczył się odnajdywać przyjemność w pracy, którą wykonujesz, gdyż przez pracę będziesz się stawał człowiekiem i to ona będzie źródłem twego utrzymania, twego przyszłego życia i życia twego potomstwa. — Stwórca zamyślił się na chwilę. Człowiek także milczał, zastanawiając się nad usłyszanymi słowami. Słychać było tylko cichy chrzęst ich kroków na ścieżce, świergot ptaków i letni koncert świerszczy. Słońce chyliło się już ku zachodowi, ciepłe powietrze przesycone było oszałamiającymi zapachami kwiatów. Mężczyzna nabrał go głęboko w płuca i spojrzał na Boga, który w tym momencie podjął swój wywód:

— To wszystko, co jest związane z twoją płciowością i tak by cię nie ominęło, ponieważ jest konsekwencją twojej natury. Natury samca, który m u s i mieć samicę, w przeciwnym wypadku — jak słusznie zauważyłeś — po co uczyniłbym cię mężczyzną, prawda? Lecz ty łamiąc mój zakaz, pospieszyłeś się zbytnio,… za co będziesz musiał zapłacić pewną cenę, gdyż nikt nie może bezkarnie przekraczać nakreślonych mu praw przeze mnie...

— Ale to wąż skusił mnie do tego, Panie! Samemu nie przyszło by mi nawet na myśl, aby zerwać i spożyć zakazany owoc. — wtrącił nieśmiało człowiek, przykładając rękę do piersi, jakby tym gestem chciał uwiarygodnić swoje słowa. Bóg machnął niecierpliwie ręką.


1 2 3 4 5 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Niewiasta czyli zło konieczne?
Niedoceniony dar

 See comments (2)..   


«    (Published: 18-01-2004 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Number of texts in service: 130  Show other texts of this author
 Newest author's article: Słabość ateizmu
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 3205 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)