The RationalistSkip to content


We have registered
204.981.960 visits
There are 7362 articles   written by 1064 authors. They could occupy 29015 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Outlook on life »

Wiara ateisty
Author of this text:

Na stronie internetowej trynitaryści.republika.pl w dziale „Polemika z Racjonalistą" znajduje się artykuł pana Jana Lewandowskiego pt. „Czy ateizm jest światopoglądem naukowym?", w którym to artykule autor próbuje wykazać, że światopogląd ateistyczny jest w takim samym stopniu oparty na wierze, co światopogląd teistyczny. I chociaż w wielu kwestiach nie sposób nie zgodzić się z autorem artykułu, to jednak z tą główną konkluzją zgodzić się nie można.

Otóż każdy człowiek zajmujący się nauką (a również wielu, którzy z nauką nie mają wiele wspólnego), zdaje sobie sprawę z tego, że założenia współczesnej nauki nie zawsze mają pokrycie w faktach i nie zawsze opierają się na empirycznych dowodach. Autor artykułu ma rację że, „ateiści scjentyczni", jak ich nazywa, wykazują dużą dozę naiwności twierdząc, jakoby ich światopogląd opierał się wyłącznie na bezspornych faktach potwierdzonych naukowo. W swoim artykule próbuje jednak wykazać, że zarówno ateizm jak i teizm w rzeczywistości opierają się głownie na wierze, a cechy tej wiary są tożsame. Z tym już trudno się zgodzić.

Prawdą jest niewątpliwie to, że wiele tez naukowych nie znajduje oparcia w materiale dowodowym i że mogą być one w przyszłości odrzucone jako błędne. Nie oznacza to jednak, że „wiara" ateisty (oparta na nauce) jest tym samym co wiara teisty w tzw. prawdę objawioną. Różnica jest bowiem zasadnicza. Polega ona na tym, że ateista zdaje sobie sprawę z tego, że jego światopogląd może być błędny lub nie do końca prawdziwy i nie boi się do tego przyznać; stara się na bieżąco korygować swój obraz świata w oparciu o nowe fakty, teorie i hipotezy, które w przyszłości mogą być zweryfikowane pozytywnie lub negatywnie. Ateista wie, że nigdy nie pozna całej prawdy o wszechświecie, co jednak nie oznacza że nie powinien próbować poznać choćby jej niewielkiej cząstki. Światopogląd ateisty (w przeciwieństwie do światopoglądu teisty) stale się rozwija. Wie on (ateista), że na wiele pytań nie ma odpowiedzi i zastępuje je naukowymi hipotezami (podkreślam HIPOTEZAMI, czyli tezami co do których wie, że mogą być błędne), ale opartymi przynajmniej na pewnych racjonalnych przesłankach, a nie (jak robią to teiści) bajkami wyssanymi z palca.

W jednym z fragmentów autor omawianego artykułu pisze tak: "nawet gdyby nauka " tajemnicę natury i pierwotnego tworzywa bytu (co jest priorytetowym celem nauk przyrodniczych), to i tak nadal nie miałoby to nic wspólnego ze sporami ateizm vs. teizm. Rozszyfrowanie mechanizmów rządzących jakimś układem nie musi wyjaśniać automatycznie tego, skąd pochodzi ten układ (a o to właśnie spierają się teiści i ateiści odnośnie Wszechświata). Jeśli znalazłem zegarek na ulicy, to fachowe ustalenie jego marki nie naprowadzi mnie jeszcze na to, kto był jego właścicielem". To prawda, ale ateiści wcale nie kryją tego, że nie wiedzą skąd pochodzi ten układ, teiści natomiast są święcie przekonani, że układ ten stworzył bóg. Posługując się więc przykładem z zegarkiem, ateista przyznaje się że nie wie kto był właścicielem znalezionego zegarka (i czy zegarek w ogóle miał właściciela), teista twierdzi zaś kategorycznie, że był nim Jan Kowalski (na jakiej podstawie?).

Dalej pan Jan Lewandowski pisze tak: "Żadna jednostka nie będzie w stanie umotywować nawet podstawowych elementów swego przekonania czy światopoglądu w pełni racjonalnie, pozbywając się ostatecznie elementów fideizmu (wiary). Jest to niemożliwe i niewykonalne. Większość ludzi na świecie jest bowiem tak naprawdę skazana tylko na wiarę w zakresie kształtowania swego światopoglądu. Rodzimy się i dorastamy w nastroju zaufania, najpierw do rodziców, że są naszymi biologicznymi rodzicami — nie sprawdzamy tego (choć ktoś może być uczestnikiem adopcji), potem do partnera małżeńskiego, że kocha nas (nie da się sprawdzić, czy ktoś np. tego nie udaje z powodu określonych celów)". W tym przypadku pomylono ze sobą dwa pojęcia: wiary w coś co wiemy że jest możliwe i wiary w coś, co do czego nie mamy podstaw przypuszczać że jest możliwe. Moi rodzice wcale nie muszą być moimi rodzicami biologicznymi, ale jest możliwe, że nimi są ponieważ jakichś rodziców biologicznych mieć muszę; nie mogę być pewny tego, że moja żona mnie kocha, ale istnieje możliwość, że mnie kocha, ponieważ istnieje miłość (wiem to, ponieważ sam kocham). Nie mam natomiast jakichkolwiek przesłanek, by chociaż domniemywać że istnieje bóg, więc tym bardziej nie mogę przypuszczać, że stworzył świat.

W jeszcze innym fragmencie autor pisze: "Ufamy bez sprawdzania nauczycielom, encyklopediom, słownikom, nie sprawdzając namacalnie tego co się nam podaje — często bowiem z braku miejsca referuje się nam jedynie krótko same wyniki badań. Nawet gdyby podało się nam często przebieg tychże badań, nie bylibyśmy w stanie go zweryfikować. Po pierwsze dlatego, że każda dziedzina jest już dziś zbyt specjalistyczna aby laik mógł opanować ją w krótkim czasie, i po drugie dlatego, że nawet gdybyśmy opanowali teoretyczną część zagadnienia, to i tak zabrakłoby nam drogiego laboratoryjnego wyposażenia aby to wszystko ostatecznie zweryfikować." To prawda, ale na świecie istnieje wiele zespołów badawczych, które wzajemnie sprawdzają wyniki i poprawność swoich badań, więc jeśli wszystkie te zespoły zweryfikują przebieg tych badań pozytywnie to mamy uzasadnione prawo przypuszczać, że wyniki są prawdziwe. Autor artykułu twierdzi, że nie zawsze można zweryfikować wyniki badań. No cóż, jeżeli nie można, to nie można również przyjąć ich wyników za prawdziwe. To chyba oczywiste. Pan Lewandowski pisze wprawdzie, że "Na przykład w przypadku badań nad słynnym całunem turyńskim wybuchła afera gdy się okazało, że trzy laboratoria jakie miały pracować nad tym niezależnie, w rzeczywistości jednak kontaktowały się ze sobą i wspólnie ustalały wyniki badań tak, aby się one zgadzały". Jednak, jak autor sam zauważył, „wybuchła afera", więc proces weryfikacji jakoś zadziałał, a poza tym przypadki tego typu nie zdarzają się chyba zbyt często (w końcu autor sam twierdzi, że jest "sceptyczny wobec wszelkiego rodzaju spiskowych teorii dziejów"). Trudno przecież sądzić, że wszyscy uczeni celowo wprowadzają nas w błąd.

Dalej autor stwierdza: "A więc jedyne co pozostaje ateistom scjentystom to bezkrytycznie w coś wierzyć, choć przecież taki sam zarzut stawiają teistom" i dalej „Wszystko co więc ateista scjentyczny w danej sytuacji mówi jest więc tylko bezkrytyczną wiarą w to co powiedzieli mu inni. Czym się to różni od wiary teisty w prawdomówność autorów jakiegoś boskiego objawienia?" To nie prawda, że ateista wierzy w coś bezkrytycznie, ateista jeśli już nawet w coś wierzy, to robi to warunkowo. Wie, że to co dzisiaj przyjmuje za prawdę, jutro może okazać się nieprawdą. Ateista w przeciwieństwie do teisty nie stara się umacniać w swojej „wierze", wręcz przeciwnie, bezustannie poddaje ją próbie, a jeżeli „wiara" ta w konfrontacji z nowymi faktami nie wytrzymuje tej próby, odrzuca ją. Teista natomiast to człowiek, który boi się spojrzeć prawdzie w oczy, wierzy w pewne tezy i nie próbuje nawet sprawdzić czy są one prawdziwe. Ateista stara się dowiedzieć czy to, co uznaje za prawdę, w rzeczywistości tą prawdą jest. Rozumie, że współczesne koncepcje wyglądu, powstania i funkcjonowania wszechświata są raczej teoretycznymi modelami (mniej lub bardziej poprawnie opisującymi przedmiot badań) niż rzeczywistością. Te modele są jednak przynajmniej w jakimś stopniu oparte na materiale dowodowym i są bardziej wyjściem do kolejnych badań niż ich końcowym efektem.

„Wiara" ateisty nie jest więc wiarą w dosłownym (czy powszechnie przyjętym) znaczeniu tego słowa. Ateista nie jest przekonany, że jego obraz świata w pełni odpowiada prawdzie. Światopogląd ateisty jest „światopoglądem warunkowym", który pod wpływem nowych odkryć naukowych może (i powinien) ulegać zmianie.

To, że (jak twierdzi cytowany przez autora artykułu P. K. Feyerabend) „(...) nauka współczesna jest o wiele mniej klarowna i znacznie bardziej zwodnicza niż kiedykolwiek były jej XVI i XVII- wieczne poprzedniczki" nie znaczy, że powinniśmy od niej odejść w kierunku religii, której założenia są zupełnie niedorzeczne i sprzeczne z najbardziej nawet podstawowymi prawami nauki.

Podsumowując powiem tak: nauka próbuje znaleźć (z większym bądź mniejszym skutkiem, często potykając się i błądząc) odpowiedzi na zagadki wszechświata, natomiast religia te odpowiedzi wymyśla, nie zadając sobie nawet trudu naukowej weryfikacji tego co wymyśliła. Oto jest podstawowa różnica między wiarą teisty, a „wiarą" ateisty.


 See other sites:
Metoda poznawcza racjonalizmu
Ja, wierzący ateista...
Metoda krytyczna
Nie taki ateista straszny, jak go malują
Ateizm
Ateizm to za mało
 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Ja, wierzący ateista...
W obronie ateizmu

 Comment on this article..   See comments (24)..   


«    (Published: 31-07-2004 Last change: 26-08-2004)

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Marcin Kwiek
Publicysta Racjonalisty

 Number of texts in service: 2  Show other texts of this author
 Newest author's article: Eutanazja – za czy przeciw?
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 3546 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)