|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Neutrum » Reports »
O perspektywach problemów wyznaniowych i światopoglądowych w Unii Europejskiej [1] Author of this text: Adam Cioch
Polska w Unii Europejskiej a stosunki wyznaniowe
Konferencja naukowa zorganizowana przez Stowarzyszenie Kultury Europejskiej
SEC i Stowarzyszenie na Rzecz Państwa Neutralnego Światopoglądowo NEUTRUM,
Warszawa, 31 maja 2004 r.
Mówienie o perspektywach to jest, innymi słowy,
prognozowanie. Chciałbym powiedzieć, że wbrew pozorom nie jest to zajęcie
zupełnie absurdalne, dlatego że możemy mówić o tym, co się wydarzy w przyszłości. Istnieje taka dziedzina wiedzy jak meteorologia. Ona też się
zajmuje częściowo prognozowaniem pogody. Prognozowanie pogody to jest mówienie o pogodzie, która będzie w jakiejś przyszłości, na podstawie zupełnie
racjonalnych przesłanek, które mamy dzisiaj. Na przykład są to: badania,
pomiary, obserwacje satelitarne, informacje z innych krajów. Więc ja też będę
mówił o przyszłości jednak w oparciu o pewne racjonalne przesłanki. Jest to
zajęcie oczywiście ryzykowne, dlatego że zawsze może się wydarzyć coś, co
zniweczy wszelkie prognozy. Przykładowo, takim wydarzeniem w dziedzinie
politycznej i społecznej, w pewnym sensie, były wydarzenia z 11 września w Stanach Zjednoczonych. One jakby wykręciły historię i wprowadziły ją w zupełnie
nieoczekiwane tory.
Jeżeli chodzi o sprawy związane z problemami światopoglądowymi
opieram się na dwóch takich przesłankach: pierwszą stanowią tendencje,
jakie generalnie są na świecie. To znaczy, jeżeli ktoś prognozuje pogodę, mówi o różnicach ciśnień i o wiatrach, które wieją. I o tym, że one coś tam
przywieją ze sobą. Więc chcę mówić o tym, jakie wiatry wieją w Europie i gdzie one nas prowadzą. Po drugie, chcę prognozować na podstawie sytuacji w krajach, które są pewnymi wzorcami w Europie. Można z dużą dozą dokładności
mówić o tym, co będzie w Europie na podstawie tego, co już jest w krajach,
na których inne kraje europejskie się wzorują w pewnych rozwiązaniach.
Zatem wieją wiatry? Przede wszystkim chciałbym, żebyśmy
sobie zdawali sprawę z tego, że ciągle żyjemy w oświeceniu, tzn. w epoce oświecenia.
Może to kogoś zaskoczy, ale musimy mieć świadomość tego, że oświecenie
nigdy się nie zakończyło. Wbrew temu czego nas uczono w szkole, że po oświeceniu
był romantyzm, pozytywizm itd. Oświecenie, jako zwrócenie się w stronę
rozumu, w stronę praw człowieka, w stronę praw jednostki, w stronę państwa,
które szanuje prawa swoich obywateli — ono ciągle trwa. Jakkolwiek są pewne
wahnięcia przez te 200 czy właściwie 300 lat, od kiedy ono się zaczęło. Po
drodze był faszyzm, po drodze były rozmaite wydarzenia, ale ciągle ten kult
rozumu, kult postępu, czyli modernizacji.
Nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy, że wierzymy w tzw.
postęp. W to, że można coś naprawiać. W to, że można coś zmieniać na
lepsze. Kilkaset lat temu uważano, że wszystko jest idealne i wystarczy tylko
konserwować zastane struktury. Że struktury społeczne i prawa są doskonałe i nie należy niczego zmieniać. My żyjemy w czasach, w których modny jest
postęp. A w jaką stronę prowadzi nas ten postęp, w jaką stronę prowadzi
nas to oświecenie, które mimo wszystko ciągle trwa? Otóż prowadzi nas w stronę dostrzegania wartości każdej ludzkiej jednostki i jej praw. Proszę
zwrócić uwagę, że to się nasila. W XIX wieku rozpoczęła się emancypacja
kobiet. Ona znajduje coraz to nowe wymiary. Najpierw chodziło o prawa
polityczne, o samo prawo głosu. Teraz już chodzi o zakaz dyskryminacji, o możliwość
wyboru, o pełną możliwość uczestniczenia w życiu społecznym.
Jeszcze w XIX wieku nikomu się nie śniło o tym, że można
walczyć o prawa mniejszości seksualnych. Pod koniec XIX wieku zaczęła się
intelektualna dyskusja czy w ogóle rozmowa na temat homoseksualizmu. I to taka
dosyć pokątna. Nabierała ona tempa w XX wieku, aby po rewolucji obyczajowej
lat sześćdziesiątych nabrać przyspieszenia. I to wszystko jest w pewnym
sensie oświeceniowym dążeniem do zatroszczenia się o każdego.
Chciałbym powiedzieć, że w perspektywie wyznań i światopoglądów
prowadzi to do pewnych napięć. Do napięć pomiędzy tymi siłami, które
prowadzą do uznawania praw człowieka w coraz większym i szerszym zakresie, a siłami, które nie są tym zainteresowane, bo z jakichś powodów, np.
doktrynalnych, te dążenia są im obce. Tutaj mam na myśli nieustanny
konflikt, jaki występuje między tym nurtem oświeceniowym, a Kościołem
rzymskokatolickim i np. pewnymi fundamentalistycznymi środowiskami
protestanckimi. Ten konflikt ciągle trwa. Przybiera on różne formy, ale on się
nigdy nie kończy właściwie.
Chciałem zwrócić uwagę na następujące punkty tego
konfliktu. Punkty zapalne, które już istnieją i które, być może, będą się
zaogniać. Mam na myśli szkolnictwo. Istnieje tzw. idea szkoły republikańskiej, a więc szkoły, która daje możliwość każdemu dziecku obiektywnego
zapoznania się ze stanem wiedzy w różnych dziedzinach. Idea ta w dużej
mierze realizowana we Francji, prowadzi do tego, aby dziecko — niezależnie od
tego, z jakiej rodziny pochodzi, z jakiego jest środowiska wyznaniowego — miało
możliwość zapoznania się z innymi punktami widzenia. Szkoła ma być takim
miejscem neutralnym, dzięki któremu dziecko może dokonać już jako osoba
dorosła wolnych wyborów, ponieważ jest poinformowane o różnych punktach
widzenia niezależnych od tego, co mu się mówi w domu czy w jego kościele.
Ono podejmuje wolną decyzję, aby wybrać taki a nie inny światopogląd. To
oczywiście napotyka na rozmaite przeszkody, no i na opór. Widzimy go w Polsce,
kiedy wszelkie próby edukacji seksualnej, wolnej od nacisków ideologicznych,
napotykają na natychmiastowe kontruderzenie Kościoła i środowisk
prawicowych. To się wiąże z podstawowym pytaniem: kim jest dziecko? Czy
dziecko jest tylko zabawką w ręku rodziców i np. kościoła, do którego
rodzice chodzą i którego nauczanie przyjmują? Czy dziecko jest jednostką, która
ma prawo, ponieważ ma tylko jedno życie, zrobić własny użytek ze swojego życia?
Dzięki postępowi odkrywamy, że jednak ono ma takie prawo. Jest Karta Praw
Dziecka, przyjęta w latach osiemdziesiątych XX wieku, która takie prawo
dziecku przypisuje. Czy polska szkoła takie prawo dziecku daje? Śmiem w to wątpić. W Polsce nie jest na pewno realizowany ideał szkoły republikańskiej. Szkoły
wolnej od nacisków ideologicznych. Sam fakt obecności nauczania religii w szkołach
już niweczy jej republikańskość.
Kolejna sprawa, to napięcie, jakie rodzi się w Europie i nie tylko w Europie przy dążeniu do jak najszerszej realizacji praw kobiet i mniejszości seksualnych. Tutaj już dziś pan Dominiczak wspomniał o instytucjach religijnych dyskryminujących. Może nie zdajemy sobie nawet sprawy z tego paradoksu jaki występuje w społeczeństwie demokratycznym. Z jednej
strony ustala się prawa, które zakazują dyskryminacji ze względu na
orientację seksualną — mamy takie prawo w Polsce, z drugie zaś strony społeczeństwo
akceptuje takie społeczności wewnątrz siebie, które tę dyskryminację
jawnie praktykują. Rodzi się pytanie, czy społeczeństwo powinno to akceptować? W jakiej mierze? Podam pewne przykłady.
W Niemczech, kiedy wprowadzano prawo o rejestrowanych związkach
partnerskich przed bodaj pięcioma laty, osoby, które zawarły taki związek,
były wyrzucane z pracy z instytucji kościelnych. Oczywiście to było zgodne z tradycją Kościoła, jak tutaj ksiądz raczył zauważyć, ale tradycją
dyskryminującą — jak najbardziej! Podniósł się w Niemczech rwetes, czy Kościół
ma prawo dyskryminować, skoro prawo państwowe przestało to robić. I okazuje
się, że współczesne państwa demokratyczne przyznają tym organizacjom
przywilej negowania prawa antydyskryminacyjnego. Oznacza to de facto, że prawo
państwowe zgadza się na to, aby pewne instytucje społeczne nie akceptowały
tego prawa. Więc ten konflikt będzie narastał, tak sądzę, im bardziej społeczeństwa
będą sobie uświadamiały wartość i godność jednostki ludzkiej.
Niedawno był w Hiszpanii proces katechetki, która sądziła
się z Kościołem o to, że została zwolniona z pracy po rozwodzie. Zrobiła
coś jak najbardziej legalnego i straciła pracę, z tego powodu, że to zrobiła.
Można uważać, że Kościół ma swoje wewnętrzne prawa. Ale rodzi się
pytanie, czy i w jakim zakresie społeczeństwo powinno tolerować takie
sytuacje.
Nowy proces, to już zupełnie ostatnie lata, który się
pojawił w niektórych krajach, np. w Kanadzie, dotyczy tego, że próbuje się
uchwalić prawa antydyskryminacyjne. Chodzi np. o prawa zakazujące propagowania
homofobii. Homofobia jest realnym problemem, nie tylko — jak to niektóre
osoby zarzucają — jakimś wyrazem histerii mniejszości seksualnych. Podam
przykład z miasta, w którym mieszkam — z Łodzi. W ciągu ostatnich trzech lat
ze względu na orientację seksualną zamordowano dwie osoby, w tym jednym mieście.
To jest tylko jedno spore miasto w jednym średniej wielkości kraju. Jedną z ofiar był ksiądz rzymskokatolicki brutalnie zakatowany w miejscu schadzek gejów.
Zatem homofobia to są osoby poniżane, to są osoby pobite, także zamordowane.
Aby przeciwdziałać tego typu atmosferze, która prowadzi do takich przestępstw,
próbuje się zakazać prowadzenia nagonki przeciwko mniejszościom seksualnym.
Pojawia się pytanie, czy nauczanie niektórych kościołów nie jest formą
nagonki? Czy nie jest formą spychania niektórych ludzi na margines życia społecznego?
Sugerowanie, że są nienormalni, że są chorzy — co słyszymy w Polsce i co
nie spotyka się na ogół z reakcją sądów ani prokuratorów — czy nie
prowadzi to, oczywiście nie wprost ale pośrednio, do stwarzania atmosfery, w której zwyrodniałe jednostki łatwiej będą dokonywać takich czynów?
Stawiam to jako pytanie. Nie wiem, czy ktokolwiek znalazł odpowiedź na nie.
Np. w Kanadzie, kiedy próbowano w stanie Ontario uchwalić tego typu prawo,
organizacje religijne natychmiast podniosły rwetes, ponieważ zdano sobie sprawę,
że to może prowadzić do cenzurowania Biblii, dlatego, że niektóre fragmenty
Biblii, w niektórych tłumaczeniach, zdają się obrażać osoby homoseksualne
czy sugerować, że są gorsze, mniej wartościowe. Ja nie mówię, że tak
jest, tylko pokazuję pewien problem, który rodzi się w państwie
demokratycznym, które chce zadbać w najlepszy sposób o swoich obywateli.
Kolejna sprawa, to ustawy antysekciarskie. Na przykład
Francuzi mają w swoim prawie pojęcie „sekty szkodliwej". Zazwyczaj nam się
to źle kojarzy, dlatego że histeria antysekciarstwa w Polsce jest sterowana
przez ośrodki związane z Kościołem — zwłaszcza przez dominikanów. Nie
trudno zauważyć, że ona prowadzi głównie do eliminacji tą drogą mniejszości
wyznaniowych, do ich marginalizacji. Natomiast w prawie francuskim chodzi zupełnie o coś innego. Mianowicie o to, aby próbować zdelegalizować wyznania, związki
wyznaniowe, aby nie doprowadzić do ich legalizacji, jeżeli przywódcy tych związków w sposób stały, ciągły łamią prawo, albo, jeżeli ich członkowie są
namawiani do łamania prawa. Taka rzecz we Francji przytrafiła się Kościołowi
scientologicznemu, któremu zarzucono nielegalne praktyki medyczne oraz
oszukiwanie swoich wyznawców. Podniósł się straszny hałas, bo jest to kościół
bardzo wpływowy w Stanach Zjednoczonych, skupiający bardzo zamożnych ludzi zwłaszcza z show-buisnesu. Oskarżono Francję o to, że prześladuje mniejszości
wyznaniowe. Ustawodawstwo antysekciarskie, jeżeli będzie gdziekolwiek indziej
jeszcze przyjęte, może doprowadzić do różnych — zależy też oczywiście
od formy, w jakiej będzie przyjęte — paradoksalnych sytuacji. Np. w Polsce,
kiedy atakuje się tzw. sekty, kiedy się wymienia cechy sekty, to można
przypisać je dowolnemu kościołowi, jeżeli ktoś się bardzo postara. Na
przykład autorytarne przywództwo, nieomylność przywódcy, który ma wszelką
władzę — wypisz, wymaluj rzymski katolicyzm! Albo kwestia izolowania członków
wyznań przez przywódców.. A zakony kontemplacyjne? W niektórych z nich
kontakt między mniszką a jej najbliższą rodziną może się odbywać raz na
kilka miesięcy. Jeżeli rzeczywiście ustawodawstwo pójdzie w stronę obrony
praw jednostki, to nie wiemy, gdzie to nas zaprowadzi.
1 2 Dalej..
« (Published: 03-09-2004 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 3618 |
|