The RationalistSkip to content


We have registered
204.319.957 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Philosophy » »

Antychryst cz.3 [3]
Author of this text: Fryderyk Nietzsche

Translation: Leopold Staff

56. — W końcu chodzi o to, dla jakiego celu się kłamie. Że w chrześcijaństwie brak „świętych" celów, to mój zarzut przeciw jego środkom. Tylko złe cele: zatrucie, oszczerstwo, zaprzeczenie życia, pogarda ciała, poniżenie w godności i samopohańbienie człowieka przez pojęcie grzechu — p r z e t o są też jego środki złe. — Czytam z przeciwnym wprost uczuciem Księgę Praw Manu, bez porównania bardziej duchowe i wyższe dzieło, które choćby tylko wymienić jednym tchem z Biblią byłoby grzechem przeciw d u c h o w i. Łatwo odgadnąć: ma ono prawdziwą filozofię poza sobą, w sobie, nie tylko niepachnącą judainę rabinizmu i zabobonu — nawet najwybredniejszy psycholog tu się pożywi. N i e zapominajmy o rzeczy głównej, o zasadniczej różnicy w porównaniu z wszelkiego rodzaju Biblią: dostojne stany, filozofowie i wojownicy dzierżą wraz z nim tłum w swojej ręce; wszędzie dostojne wartości, uczucie doskonałości, potwierdzanie życia, tryumfująca błogość z siebie i z życia — słońce leży na całej księdze. Wszystkie rzeczy, które chrześcijaństwo obrzuca swym bezdennym prostactwem, na przykład płodzenie, kobietę, małżeństwo, traktuje się tu poważnie, z czcią, z miłością i zaufaniem. Jakże można właściwie dawać w rękę dzieciom i kobietom książkę, która zawiera te nikczemne słowa: „dla uwarowania się wszeteczeństwa niech każdy ma swoją własną żonę, a każda niech ma swego własnego męża… lepiej w stan małżeński wstąpić niż upalenie cierpieć" (Paweł, / List do Koryntian 7, 2 i 9). I w o l n ó ż być chrześcijaninem, dopóki powstanie człowieka jest schrystianizowane, to jest zbrudzone pojęciem immaculata conceptio… Nie znam książki, w której by powiedziano kobiecie tak wiele delikatnych i dobrotliwych rzeczy, jak w Księdze Praw Manu; ci starzy siwi brodacze i święci mają rodzaj grzeczności względem kobiet, być może nieprzewyższony. „Usta kobiety — napisano tam w jednym miejscu — piersi dziewczęce, modlitwa dziecka, dym ofiarny, są zawsze czyste". W innym miejscu: „nie ma nic czystszego nad światło słońca, cień krowy, powietrze, wodę, ogień i oddech dziewczyny". Ostatni ustęp — może też kłamstwo święte! — „wszystkie otwory ciała powyżej pępka są czyste, wszystkie poniżej są nieczyste. Tylko u dziewczyny jest całe ciało czyste".

57. Nieświętość środków chrześcijańskich chwyta się in flagranti, jeśli się mierzy cel chrześcijański wedle celu Księgi Praw Manu — jeśli się to największe przeciwieństwo celów silnie oświetli. Krytykowi chrześcijaństwa nie zostaje oszczędzonym podanie chrześcijaństwa w pogardę. — Taka księga praw jak Księga Manu, powstaje, jak każda dobra księga praw: zbiera ona doświadczenie, roztropność, moralność eksperymentalną długich stuleci, zamyka ona, nie tworzy nic więcej. Założeniem kodyfikacji w jej rodzaju jest zrozumienie, że środki do stworzenia powagi dla powolnie i drogo nabytej p r a w d y, są zasadniczo różne od tych, którymi by jej dowodzono. Księga Praw nie mówi nigdy o pożytku, argumentach, kazuistyce w przeddziejach jakiegoś prawa: przez to właśnie utraciłoby ono rozkazodawczy ton, „powinieneś", warunek tego, że się słucha. W tym właśnie leży problemat. — Na pewnym stopniu rozwoju pewnego ludu oznajmia najbaczniejsza, to jest wstecz i w dal patrząca jego warstwa, że doświadczenie, wedle którego żyć trzeba — to jest można — jest skończone. Cel jej zmierza do zebrania jak najbogatszego i najzupełniejszego żniwa czasów eksperymentów i złego doświadczenia. Czemu przede wszystkim zapobiec teraz należy, to dalszemu jeszcze eksperymentowaniu, dalszemu trwaniu płynnego stanu wartości, badaniu, wybieraniu, krytykowaniu wartości in infmitum. Przeciw temu stawia się podwójny mur: najpierw objawienie, to jest twierdzenie, że rozum owych praw n i e jest ludzkiego pochodzenia, n i e był powoli i wśród chybień szukany i znaleziony, lecz został tylko udzielony, jako boskiego pochodzenia, cały, doskonały, bez dziejów, jako dar, jako cud… Następnie tradycję, to jest twierdzenie, że prawo istniało już od pradawnych czasów, że podawać je w wątpliwość jest brakiem pietyzmu, zbrodnią względem przodków. Powaga prawa opiera się na dwóch tezach: Bóg je dał, przodkowie przeżywali. — Wyższy rozum takiego postępowania leży w zamiarze, by świadomość krok za krokiem wyprzeć z życia uznanego za słuszne (to jest dowiedzione niezmiernym i surowo przesianym doświadczeniem): tak, że osiąga się doskonały automatyzm instynktu — ten warunek wszelkiego rodzaju mistrzostwa, wszelkiego rodzaju doskonałości w sztuce życia. 

Ustanowić księgę praw w rodzaju Manu znaczy pozwolić jakiemuś ludowi stawać się w przyszłości mistrzem, stawać się doskonałym — dążyć do najwyższej sztuki życia. Na to stać się on musi nieświadomym: to cel każdego świętego kłamstwa. — Porządek kastowy, najwyższe, dominujące prawo, jest tylko uświęceniem porządku natury, pierwszorzędną prawnością natury, nad którą nie ma mocy żadna samowola, żadna „idea nowoczesna". W każdej zdrowej społeczności występują oddzielnie, warunkując się nawzajem, trzy typy o różnym ciążeniu fizjologicznym, z których każdy ma swoją własną higienę, swoje własne królestwo pracy, swój własny rodzaj poczucia doskonałości i mistrzostwa. Natura, n i e Manu, rozdziela ludzi więcej duchowych, więcej silnych muskułami i temperamentem i tych trzecich, nieodznaczających się ani jednym, ani drugim, średnich — tych ostatnich jako wielką liczbę, pierwszych jako wybór. Najwyższa kasta — zwę ją najmniej licznymi — ma jako doskonała także przywileje najmniej licznych: tu włącza się przedstawicielstwo szczęścia, piękności, dobroci na ziemi. Tylko najbardziej duchowi ludzie mają pozwolenie na piękność, na piękno: tylko u nich dobroć nie jest słabością. Pulchrum est paucorum hominum: dobro jest przywilejem. Niczego natomiast zabronić im bardziej nie można niż brzydkich manier lub pesymistycznego spojrzenia, oka, które zbrzydza — lub zgoła oburzenia na powszechny wygląd rzeczy. 

Oburzenie jest przywilejem czandalów; pesymizm również. „Świat jest doskonały — tak mówi instynkt najbardziej duchowych, instynkt potwierdzający — niedoskonałość, wszelkiego rodzaju pod nami, odległość, patos odległości, sam czandala należy jeszcze do tej doskonałości". Najbardziej duchowi ludzie, n a j s i l n i e j s i, znajdują swe szczęście w tym, w czym by inni znaleźli swą zgubę: w labiryncie, w srogości dla siebie i innych, w próbie; ich rozkoszą jest przezwyciężanie siebie: ascetyzm staje się u nich naturą, potrzebą, instynktem. Trudne zadanie uważają za przywilej; igrać z brzemionami, które miażdżą innych — za wytchnienie… Poznanie — forma ascetyzmu. — Jest to najczcigodniejszy rodzaj ludzi: co nie wyklucza, że i najpogodniejszy, najmilszy. Panują, nie dlatego że chcą, lecz dlatego że s ą; nie jest im dane do woli być drugimi. — D r u d z y: to stróże prawa, przestrzegacze porządku i bezpieczeństwa, to dostojni wojownicy, to król przede wszystkim, jako najwyższa formuła wojownika, sędzi i strażnika prawa. Drudzy to egzekutywa najbardziej duchowych, najbliższa ich własność, to co zwalnia ich od wszelkiej grubej roboty w pracy panowania — ich orszak, ich prawa ręka, ich najlepsi uczniowie. — We wszystkim tym, by rzec raz jeszcze, nie ma nic z samowoli, nic „robionego"; co jest inne, jest robione — natura jest wówczas pohańbiona... Porządek kastowy, porządek wedle stopni, formułuje tylko najwyższe prawo samego życia; rozgraniczenie trzech typów jest konieczne do utrzymania społeczności, do umożliwienia wyższych i najwyższych typów — nierówność praw dopiero jest warunkiem tego, że w ogóle prawa istnieją. — Prawo jest przywilejem. W swoim sposobie istnienia ma każdy też swój przywilej. Nie ważmy lekce przywilejów ludzi średnich. Życie, dążące w wyżyny, staje się coraz twardsze — zimno rośnie, odpowiedzialność wzrasta. Wyższa kultura jest piramidą: stać ona może tylko na szerokiej podstawie, najpierwszym jej warunkiem jest silna i zdrowo skonsolidowana średniość. Rzemiosło, handel, rolnictwo, nauka, większa część sztuki, jednym słowem cały ogół działalności z powołania, zgadza się jedynie z średnia miarą możności i pożądania; wszystko to by było nie na swym miejscu wśród wyjątków, właściwy tu instynkt kłóciłby się tak z arystokratyzmem, jak z anarchizmem. Że się jest publicznym pożytkiem, kołem, funkcją, to zależy od przeznaczenia z natury: n i e społeczeństwo, lecz rodzaj szczęścia, do którego najliczniejsi są jedynie zdolni, robi z nich inteligentne maszyny. Dla człowieka średniego być średnim jest szczęściem; mistrzostwo w czymś jednym tylko, specjalność jest naturalnym instynktem. Byłoby zupełnie niegodne głębszego ducha widzieć już zarzut w średniości samej. Jest ona nawet pierwszą koniecznością do tego, że śmieją istnieć wyjątki: jest ona warunkiem wysokiej kultury. Jeżeli człowiek wyjątkowy właśnie ludzi średnich dotyka palcami delikatniejszymi niż siebie i sobie równych, to nie jest to tylko dwornością serca — jest to po prostu jego obowiązkiem... Kogóż najbardziej nienawidzę wśród dzisiejszej hołoty? Socjalistycznej hołoty, apostołów-czandalów, którzy podkopują instynkt, ochotę, uczucie zadowolenia robotnika ze swego małego istnienia — którzy zawistnym go czynią, którzy zemsty go uczą… Krzywda nie leży nigdy w nierówności praw, leży w roszczeniu sobie „równych" praw. Co jest z ł e? Lecz rzekłem to już: wszystko, co pochodzi ze słabości, z zawiści, z zemsty. — Anarchista i chrześcijanin jednego są pochodzenia...

58. Rzeczywiście, stanowi to różnicę, w jakim celu się kłamie: czy się tym zachowuje, czy burzy. Między chrześcijaninem i anarchistą można położyć znak równości: ich cel, ich instynkt dąży do zburzenia. Dowód na to twierdzenie trzeba z historii tylko odczytać: zawiera go ona w przerażającej wyrazistości. Jeśli poznaliśmy dopiero co prawodawstwo religijne, którego celem było „uwiecznić" najwyższy warunek rozkwitu życia, wielką organizację społeczności — to chrześcijaństwo znalazło posłannictwo swe w tym, by położyć kres właśnie takiej organizacji, ponieważ w niej życie kwitło. Tam miano rozumowy wynik długich czasów eksperymentu i niepewności na najszerszy zasiać pożytek i możliwie największe, najbogatsze, najzupełniejsze żniwo znieść do domu: tu przeciwnie w przeciągu nocy zatruto żniwo… To, co istniało aere perennius, imperium Romanum, było najwspanialszą z osiągniętych dotychczas form organizacji w ciężkich warunkach; w porównaniu z nią wszystko dawniejsze i późniejsze jest tylko łataniną, partactwem, dyletantyzmem. Owi święci anarchiści zrobili sobie „bogobojność" z tego, by zburzyć „świat", to znaczy imperium Romanum, aby nie został kamień na kamieniu — aż Germanie i inne chamy stali się panami gruzów... Chrześcijanin i anarchista: obaj decadents, obaj niezdolni działać inaczej niż rozprzęgając, trując, zaprawiając goryczą, wysysając krew, obaj z instynktem śmiertelnej nienawiści do wszystkiego, co stoi, co jest wielkie, jest trwałe, co życiu przyszłość przyrzeka… 


1 2 3 4 5 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Antychryst cz.1
Antychryst cz.2

 See comments (1)..   


«    (Published: 19-09-2004 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 3630 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)