|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Philosophy » »
Antychryst cz.3 [4] Author of this text: Fryderyk Nietzsche
Translation: Leopold Staff
Chrześcijaństwo
było wampirem imperium Romanum — unicestwiło w ciągu nocy ogromne dzieło
Rzymian, uzyskanie gruntu pod wielką kulturę, która ma czas. — Nie
rozumiecież tego wciąż jeszcze? Imperium Romanum, które znamy, o którym
historia prowincji rzymskiej coraz lepiej nas poucza, to najgodniejsze podziwu
dzieło sztuki w wielkim stylu, było początkiem, budowa jego obliczona była
na to, by dowieść się tysiącleciami — nigdy dotąd tak nie budowano, nigdy
nawet nie śniono, by budować w równej mierze sub specie aeterni.
Organizacja ta była dość silna, by wytrzymać złych cesarzy: przypadek w osobach nie śmie mieć nic do czynienia w takich rzeczach — pierwsza zasada
wszelkiej wielkiej architektury. Lecz nie była dość silna przeciw najbardziej
zepsutemu rodzajowi zepsucia, przeciw chrześcijanom… To tajemne robactwo,
przypełzające wśród nocy, mgły i dwuznaczności do wszystkich jednostek i wysysające z każdej jednostki powagę w sprawie rzeczy prawdziwych, instynkt w ogóle do rzeczy realnych, ta tchórzliwa, niewieścia i cukrowosłodka zgraja
czyniła stopniowo „dusze" obcymi tej niezmiernej budowie — owe wartościowe,
męsko-dostojne natury, które w sprawie Rzymu czuły swą własną powagę, swą
własną dumę. Potulne skradanie się, tajemniczość konwentyklów, posępne
wyobrażenia, jak piekło, jak ofiara z niewinnego, jak unio mystica w piciu krwi, przede wszystkim powolne podniecanie ognia zemsty, zemsty czandali -
to stało się panem Rzymu, ten sam rodzaj religii, który zwalczał już Epikur w jego przedistnieniowej formie. Trzeba czytać Lukrecjusza, by pojąć, co
zwalczał Epikur, n i e pogaństwo, lecz „chrześcijaństwo", to znaczy zepsucie
dusz pojęciem winy, kary i nieśmiertelności. — Zwalczał podziemne kulty,
całe chrześcijaństwo w stanie utajonym — przeczyć nieśmiertelności było
wtedy już prawdziwym z b a w i e n i e m. — I Epikur byłby zwyciężył, każdy
szanowny duch w państwie rzymskim był epikurejczykiem: wtedy zjawił się Paweł…
Paweł, w ciało i geniusz zmieniona nienawiść czandali do Rzymu, do świata,
Żyd, Żyd wieczny par excellence… Odgadł on, w jaki sposób można
przy pomocy małego, sekciarskiego ruchu chrześcijańskiego na uboczu od żydowszczyzny
wzniecić „pożar świata", w jaki sposób można z pomocą symbolu „Boga
na krzyżu" skupić w ogromną moc wszystko u dołu leżące, wszystko
tajemnie buntownicze, całe dziedzictwo anarchistycznych wichrzeń w państwie.
„Zbawienie idzie od Żydów". — Chrześcijaństwo jako formuła celem
prześcignięcia i zsumowania wszelkiego rodzaju kultów podziemnych, na przykład
Ozyrysa, Wielkiej Matki, Mitrasa — na zrozumieniu tego polega geniusz Pawła.
Instynkt jego był w tym tak pewny, że wszystkie wyobrażenia, którymi czarowały
owe religie czandalów, włożył z bezlitosnym pogwałceniem prawdy w usta
„Zbawiciela" swego wynalazku, i nie tylko w usta — że zrobił z niego coś,
co zrozumieć mógł także kapłan Mitrasa… Oto czym była jego droga do
Damaszku: pojął on, że potrzebuje wiary w nieśmiertelność, by „świat"
pozbawić wartości, że pojęcie „piekła" zapanuje jeszcze nad Rzymem — że
„zaświatem" zabije się życie… Nihilista i chrześcijanin: to się z sobą
godzi, i nie tylko godzi...
59. Cała
praca starożytnego świata na próżno: nie mam słowa na wyrażenie swego
uczucia wobec czegoś tak potwornego. I jeśli się pomyśli, że praca jego była
pracą przygotowawczą, że z granitową świadomością siebie położono właśnie
dopiero podwaliny pod prace tysiącleci, to cały sens starożytnego świata
jest próżny!… Po co Grecy? Po co Rzymianie? — Wszystkie założenia
uczonej kultury, wszystkie naukowe metody już istniały, ustalono już wielką,
nieporównaną sztukę dobrego czytania — to założenie tradycji kultury, jedności
wiedzy; wiedza przyrodnicza, w przymierzu z matematyką i mechaniką, była na
jak najlepszej drodze — zmysł faktów rzeczywistych, ostatni i najwartościowszy z wszech zmysłów, miał swoje szkoły, swoją liczącą już stulecia tradycję!
Rozumiecie to? Wszystko, co istotne, było znalezione, by móc zabrać się do
pracy: — metody, trzeba to rzec dziesięciokrotnie, s ą tym, co istotne, także
tym, co najtrudniejsze, jako też tym, co najdłużej ma przeciwko sobie
nawyknienia i lenistwa. Cośmy sobie dziś, z niewysłownym samoprzezwyciążeniem — bo wszyscy na jakiś sposób mamy w krwi złe instynkty, chrześcijańskie -
zdobyli z powrotem, wolne spojrzenie w obliczu rzeczywistości, ostrożna ręka,
cierpliwość i powaga w najmniejszej rzeczy, cała rzetelność poznania — to
już istniało! Już przeszło przed dwoma tysiącami lat! A do tego dobry,
delikatny takt i smak! Nie jako tresura mózgu! Niejako „niemieckie" wykształcenie z chamskimi manierami! Lecz jako ciało, jako gest, jako instynkt — słowem jako
rzeczywistość!… Wszystko na próżno! Nazajutrz już tylko wspomnieniem! -
Grecy! Rzymianie! Dostojność instynktu, smak, metodyczne badanie, geniusz
organizacji i zarządu, wiara, wola przyszłości ludzkiej, wielkie
potwierdzenie wszech rzeczy, widzialne jako imperium Romanum, widzialne
dla wszech zmysłów, wielki styl już nie jeno sztuką, lecz rzeczywistością,
prawdą, życiem… I w ciągu nocy nie przez kataklizm przyrody zasypane! Nie
przez Germanów i inne ciężkonogi zdeptane! Lecz przez chytrego, tajnego,
niewidzialnego, niedokrwistego wampira zhańbione! Nie pokonane — jeno
wyssane!… Skryta żądza zemsty, drobna zawiść zapanowała! Wszystko
żałośliwe, z powodu siebie cierpiące, nawiedzane lichymi uczuciami, cały świat
getta duszy od razu u g ó r y! — Trzeba czytać tylko jakiegokolwiek chrześcijańskiego
agitatora, na przykład świętego Augustyna, by pojąć, by n o s e m p o c z u
ć, co za niechlujne bractwo stanęło przez to u góry. Oszukano by się grubo,
przypuszczając jakikolwiek brak rozsądku u tych przywódców ruchu chrześcijańskiego — o, są oni roztropni, roztropni aż do świętości, ci panowie Ojce Kościoła!
Czego im brak, to zgoła czegoś innego. Natura ich zaniedbała — zapomniała
wyposażyć ich skromnie w szanowne, w przyzwoite, w schludne instynkty… Między
nami mówiąc, nie są to nawet mężczyźni… Jeśli islam pogardza chrześcijaństwem,
to ma tysiąckrotne do tego prawo: islam ma mężczyzn jako założenie...
60. Chrześcijaństwo
pozbawiło nas żniwa kultury starożytnej, później znów pozbawiło nas żniwa
kultury islamu. Cudowny mauretański świat kulturalny w Hiszpanii,
pokrewniejszy n a m w gruncie, bardziej przemawiający do zmysłu i smaku niż
Rzym i Grecja, został zdeptany (nie mówię jakimi nogami). Dlaczego? Ponieważ
powstanie swoje zawdzięczał dostojnym, męskim instynktom, ponieważ
potwierdzał życie nawet jeszcze z rzadkimi i wyrafinowanymi kosztownościami
życia mauretańskiego!… Krzyżowcy zwalczali później coś, przed czym w prochu leżeć byłoby im bardziej przystało — kulturę, wobec której nawet
nasz wiek dziewiętnasty mógłby wydawać się sobie bardzo ubogim, bardzo „późnym". — Oczywiście, chcieli oni brać łupy: Wschód był bogaty… Bądźmy przecie
otwarci! Wojny krzyżowe — wyższego rodzaju korsarstwo, nic więcej! Szlachta
niemiecka, w gruncie szlachta wikingowa, była zatem w swoim żywiole: Kościół
wiedział zbyt dobrze, czym się pozyskuje szlachtę niemiecką. Szlachta
niemiecka, zawsze „szwajcarowie" Kościoła, zawsze w służbie lichych
instynktów Kościoła, lecz d o b r z e p ł a t n i… Że też Kościół właśnie z pomocą niemieckich mieczy, niemieckiej krwi i odwagi stoczył swą śmiertelną
wojnę przeciw wszystkiemu, co dostojne na ziemi! W miejscu tym nasuwa się moc
bolesnych pytań. Niemieckiej szlachty brak prawie w dziejach wyższej kultury:
zgadujecie powód… Chrześcijaństwo, alkohol — dwa wielkie środki
zepsucia… W istocie rzeczy nie powinno by być wyboru, wobec islamu i chrześcijaństwa,
równie jak wobec Araba i Żyda. Rozstrzygnięcie jest dane: nikomu nie jest
dane do woli tu jeszcze wybierać. Albo jest się czandalą, albo się nim n i e
jest… „Wojna z Rzymem na noże! Pokój, przyjaźń z islamem": tak czuł,
tak czynił wielki duch wolny, geniusz wśród niemieckich cesarzy, Fryderyk
Drugi. Jak to? Mus iż Niemiec być wpierw geniuszem, wpierw duchem wolnym, by
czuć przyzwoicie? Nie pojmuję, jak Niemiec mógł kiedykolwiek czuć po chrześcijańsku...
61. Rzecz
konieczna dotknąć tu stokroć jeszcze Niemcowi boleśniejszego wspomnienia.
Niemcy pozbawili Europę ostatniego wielkiego żniwa kultury, jakie Europa zebrać
mogła — odrodzenia. Rozumiecież wreszcie, c h c e c i e ż rozumieć, czym było
odrodzenie? Przemianą wartości chrześcijańskich, z pomocą wszystkich środków,
całego geniuszu podjętą próbą dopomożenia do zwycięstwa przeciwnym wartościom,
wartościom dostojnym… Dotychczas istniała tylko ta wielka wojna, nie było
dotychczas żadnego bardziej rozstrzygającego postawienia kwestii, niż
odrodzenie — m o j e zagadnienie jest ich zagadnieniem — nie było też nigdy
bardziej zasadniczej, prostszej, surowiej na całej linii rozwiniętej i w
centrum przypuszczonej formy ataku! Napaść w rozstrzygającym miejscu, w siedzibie samego chrześcijaństwa, dostojne wartości tu na tron wprowadzić,
to jest wszczepić w instynkty, w najgłębsze potrzeby i pożądania tam właśnie
siedzących… Widzę przed sobą możliwość o zgoła nadziemskim czarze i barw uroku — zda mi się, że jaśnieje ona we wszystkich dreszczach
wyrafinowanej piękności, że jest w niej u dzieła sztuka tak boska, tak
diabelsko boska, że przeszukuje się daremnie tysiąclecia, by znaleźć drugą
taką możliwość; widzę widowisko tak w myśl bogate, tak cudownie
paradoksalne zarazem, że wszystkie bóstwa Olimpu miałyby powód do nieśmiertelnego
śmiechu — Cezar Borgia jako papież… Rozumiecież mnie?… Hejże, to byłoby
zwycięstwo, którego dziś ja tylko pożądam — tym samym byłoby chrześcijaństwo
uprzątnięte! — Cóż się stało? Niemiecki mnich, Luter, przybył do Rzymu.
Mnich ten, z wszystkimi w krwi żądnymi zemsty instynktami unieszczęśliwionego
kapłana, oburzał się w Rzymie przeciw odrodzeniu… Miast z najgłębszą
wdzięcznością zrozumieć potworność, która się zdarzyła, przezwyciężenie
chrześcijaństwa w jego siedzibie — umiała tylko nienawiść jego z tego
widowiska ciągnąć pokarm dla siebie. Człowiek religijny myśli tylko o sobie. — Luter widział zepsucie papiestwa, podczas gdy właśnie przeciwieństwa
dotknąć można było rękoma: stare zepsucie, peccatum originale, chrześcijaństwo
już nie siedziało na stolcu papieskim! Lecz życie! Lecz tryumf życia! Lecz
wielkie „Tak" mówione wysokim, pięknym, zuchwałym rzeczom!… I Luter
przywrócił znowu Kościół: napadał nań… Odrodzenie — zdarzenie bez
sensu, wielkie na próżno!- Ach, ci Niemcy, ileż nas oni już kosztowali! Na
próżno — to zawsze było dzieło Niemców. — Reformacja, Leibniz, Kant i tak
zwana filozofia niemiecka; wojny o „wolność"; państwo — każdym razem
jedno na próżno względem czegoś, co już istniało, co już n i e p o w e t o w a n e… To są moi wrogowie, wyznaję, ci Niemcy: pogardzam w nich wszelkim
rodzajem niechlujstwa w pojęciach i wartościach, tchórzostwa przed każdym
rzetelnym „Tak" i „Nie". Prawie od tysiąca lat skłaczali i plątali
wszystko, czego swymi dotknęli palcami, mają na sumieniu wszystkie połowiczności — trzy-ósmości! — na które Europa jest chora — mają też na sumieniu
najniechlujniejszy rodzaj chrześcijaństwa, jaki istnieje, najbardziej
nieuleczalny, najbardziej nie do zbicia, protestantyzm… Jeśli się nie
uporamy z chrześcijaństwem, Niemcy będą temu winni...
1 2 3 4 5 Dalej..
« (Published: 19-09-2004 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 3630 |
|