|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Culture » Etnology
Szlakami Bessów. Szkic prowokacyjno-historyczny [1] Author of this text: Witold Stanisław Michałowski
Via Babuino prowadząca do sławnych Schodów Hiszpańskich
weszła do historii literatury polskiej. Na niej mieszkał
Juliusz Słowacki. Ulica nazwę
zawdzięcza wykutemu w kamieniu nad ujęciem wody przy greckokatolickim kościele
św. Atanazego wizerunkowi małpy. Jest bardzo stary. Od wieków należał do
tych, które mówią? Umieszczonym w sąsiedztwie
satyrycznym epigramem, wierszem, płomienną odezwą.
To tradycja sięgająca Rzymu cesarzy i konsulów. Przetrwała do dziś.
Dla tych, co otarli się o Wielki Step, kamienny maszkaron małpy nie przypominał.
Starte przez wieki rysy twarzy są
dziwnie swojskie, znajome, prawie sympatyczne.
Podobne oblicza miały kamienne i terakotowe figurki, znalezione w trakcie
wykopalisk archeologicznych w Colli Albani na południu
Włoch. Trafiły do muzealnych gablot jako
wyobrażenia egipskiego boga Besa. Miał
okrągłą głowę, szerokie kości policzkowe, lekko skośne oczy,
krzaczaste brwi długie włosy, płaski nos, wąsy, bokobrody i niewielką bródkę.
Był odziany w skórę jakiegoś drapieżnika, którego przednie łapy,
uzbrojone w pazury, spoczywały na jego nagim marmurowym torsie. Nakrycie głowy
boga stanowił czerep czaszki drapieżnego zwierza z wyszczerzonymi kłami. W panteonie egipskich bogów Bes zajmował miejsce
ważne. Pomiędzy najważniejszym Amonem a opiekującym się zmarłymi
Anubisem. I choć nad Nilem kapłani traktowali go nieco po macoszemu, był
powszechnie czczony, popularny i kochany przez lud. Wesoły i cieszący się życiem
dawał radość, chronił przed nieszczęściami, zabijał węże, opiekował się
dziećmi, zachęcał do prokreacji, miłości, małżeństwa i tańca. Półnagie
tancerki tatuowały jego wizerunek
na wewnętrznej stronie swoich ud. Strzegł też siedzib ludzkich przed złymi duchami i złoczyńcami. Opiekował się ich
mieszkańcami w czasie snu.
W
Memfis, obok wspaniałej monumentalnej postaci kamiennego posągu
faraona Ramzesa w pozycji leżącej,
stoi ludzkiego prawie wzrostu figura
Besa wyposażonego w ogromny męski członek. Podobnej wysokości kamienne lub
drewniane posążki niewysokich, muskularnych
mężczyzn, szczodrze wyposażonych w przyrodzony sprzęt, można spotkać
zarówno w muzeum w Efezie, jak i sali recepcyjnej lotniska w Katmandu. W starożytnym Egipcie na papirusach, na
kamiennych stelach i na ścianach grobowców — w przeciwieństwie do ogromnej większości
bogów przedstawianych z profilu — dwuwymiarowo przedstawiano tylko Bessa oraz
boginię Ketesz, wyobrażaną jako
nagą kobietę z twarzą lwa, trzymającą w jednej ręce kwiaty, w drugiej węża.
Oboje prezentowano en face. Bogini identyfikowana z Izydą i Hathor, uważana była za Matkę Bogów. Jej
kult przywędrował pod piramidy z głębi Azji. Później przejęli go
wyznawcy Chrystusa. Warto tę informację zapamiętać.
W krajach wschodniej części Morza
Śródziemnego kult Besa był szeroko rozpowszechniony wśród Fenicjan, Etrusków i Rzymian przeszło 3 tysiące lat temu. Jego wizerunki noszono jako amulety na
szyi, umieszczano w domowych ołtarzykach, ozdabiano nimi fontanny, studnie. Tak
chyba trafił na via Babuino. W pałacach możnych nie był popularny. Wizerunku Matki
Boskiej Częstochowskiej też trudno szukać w większości mieszkań
warszawskiej „elyty" ale na pewno znajdzie się w każdym domu mieszkańca
polskiej wsi i małego miasteczka. Lud egipski za żonę Besa uważał boginię
Thoeris, często wyobrażaną jako ciężarną hipopotamicę, opiekunkę niemowląt.
Czasem utożsamiano ją z samą Hathor — opiekunką kobiet i macierzyństwa. W salach Muzeum Watykańskiego,
poświęconych wykopaliskom etruskim, niewielki terakotowy wizerunek noszonego
przed dziesiątkami wieków na szyi jako amulet Besa zarejestrowano pod numerem
inwentarzowym 22842. Inna, równie
niepozorna figurka pochodząca z kolekcji Grassi nosi podpis: IL DIO PRETTETTORE E GENIO BUONO BES. W dalszej części
ekspozycji można odnaleźć przepiękną alabastrową misę,
podtrzymywaną przez trzech klęczących Besów, i posąg nagiego boga siedzącego na kamieniu.
Na.
znajdującym się w British Museum posążku
pochodzącym z okresu panowania faraona Ahmosa I, założyciela XVIII egipskiej
dynastii, przedstawiony jest w półprzysiadzie. W rękach dzierży symbol życia
anh- „klucz Nilu", znany też jako krzyż z uszkiem oraz piorun,
symbol władzy i potęgi. Kult Besa miał już miejsce za dynastii panującej w latach 2613 do 2160 p.n.e. Szczególnie
rozprzestrzenił się jednak w okresie tzw. Nowego Królestwa blisko tysiąc lat
później, chociaż piaskowcowa stella z wyobrażeniem trzech stojących Besów
chroniących przed złymi mocami czyjegoś domostwa datowana jest już na początek
naszej ery.
Niezwykle
ciekawa jest gliniana wysokości 28 cm figurka tego boga trzymającego w ręku
nieduży bębenek na którym przygrywał sobie do tańca o czym świadczy zgięta w kolanie zadarta wysoko prawa noga. Ta pozycja choreograficzna spotykana dziś
jeszcze u szamanów w Tuwie.
W
tym samym muzeum jest jeszcze znaleziona na Cyprze terakotowa figurka nagiego i łysego Besa pochodząca z grobu 88 w Amathus datowana na około 600-500 lat
p.n.e. Podobnie datowana jest terakotowa
statuetka Besa posiadającego obfitą brodę i wąsy odkopana we wsi Amiradżan
niedaleko Baku nad Morzem Kaspijskim, oraz niezwykle do niej podobna zaledwie
12,5 cm wysokości z zachowanymi
śladami polichromii figurka opatrzona informacją, że przedstawia bóstwo
rzymskich legionistów z początków naszej ery. Jesienią 2003 r. można
było ją kupić wraz z certyfikatem gwarantującym autentyczność obiektu w antykwariacie C.Crafta w Londynie pod 45 Greath Russel Street za 1200
USD.
Autorzy
muzealnych katalogów bardzo często określając Besamianem monstrualnego karła nie zdawali sobie sprawy, że dają w ten sposób świadectwo własnej ignorancji i niewiedzy dotyczącej obyczajów
ludów Wielkiego Stepu. W zawody z nimi idą autorzy internetowej Encyklopedii
PWN. Dla nich mityczny egipski bóg Bes to karzeł z uszami, grzywą i ogonem
lwa, którego wizerunki były amuletami, a wyrocznia snów, które sprowadzał,
znajdowała się w Abydos. Skąd tu Wielki Step? Cierpliwości. Zaraz do tego
dojdziemy. Nazwanie Besa babuino, czyli małpą, uratowało rzeźbę
przed zniszczeniem. Biskupi Rzymu we wczesnym średniowieczu też nie
byli zbyt tolerancyjni. Świątynie pogańskich bogów uznanych za wyobrażenia
szatanów zawzięcie niszczono i demontowano, aby odzyskać obrobione ciosy kamienne jako materiał budowlany. A było nie było Bes na boskim etacie przetrwał blisko 3 tysiące lat. Jego
popularność stanowiła autentyczne zagrożenie dla kohort nowych świętych wędrujących
na ołtarze zarówno na Zachodzie jak i na Wschodzie naszego kontynentu. Chyba
też tylko dlatego ci ze wschodu z reguły byli obdarzeni przez malarzy ikon
bujnymi brodami i imponującymi wąsami.
Aby upodobnili się do powszechnie znanego i sympatycznego boga bratłaty.
Co
do reszty szczegółów anatomicznych trudno się wypowiadać. Za wyjątkiem
przeszytego strzałami św. Sebastiana i zaledwie paru innych chrześcijanie
wszystkich wyznań wyobrażenia ziemskich powłok swoich świętych spowijają w obszerne szaty.
Papieskich
poleceń należało przestrzegać. Stosy płonęły często. Marmurowe posągi
greckich, rzymskich, egipskich i wszelakich innych bogów, kruszono celem uzyskania surowca niezbędnego
przy wypalaniu wapna.
W średniowieczu
wierzono, że papirusy egipskie, na których znajdował się wizerunek Besa,
zawierają magiczne formuły pozwalające uzyskać bogate w wizje sny, przywrócić
miłość ukochanej osoby i odwrócić urok, jaki rzucił zły czarownik. Około
XII wieku zaczęto odnotowywać ponowne pojawianie się bogów starożytności.
Tym razem występowały pod maską zodiakalnych demonów i dzikich zwierząt,
uczestniczących w magii rytualnej. W języku praindoeuropejskim dzikie
zwierzę miało ogólną nazwę, której kontynuacje zachowały się w językach
starożytnej Italii i Grecji. Zastanawia niezwykłe podobieństwo Besa do wyobrażeń
Hefajstosa, również „karła" z prawie zwierzęcą twarzą, dużą
grzywą na głowie i wyłupiastymi oczami. Dziwny ten bóg miał swoją pierwotną
siedzibę na wyspie Lemnos w pieczarze góry Mosychlos. Na jej szczycie płonął stale ogień podsycany
gazami wydobywającymi się ze skalnych szczelin. Hefajstos miał być też biegły w obróbce metali i wyrobie różnego rodzaju urządzeń automatycznych. Należała
do nich też sieć
oplatająca łoże, na którym żona
boskiego kocmołucha zamierzała mu po raz kolejny przyprawić rogi.
Znany w grupie języków romańskich
rzeczownik bestia, oznaczający "dzikie
zwierzę", przewędrował z upływem wieków do łaciny i staropolszczyzny. Dobrotliwy bóg Bes
przekształcił się w ten sposób w Bestię, co w niemałym stopniu zawdzięczał
zapewne szacie, w jakiej jego wizerunek utrwalano. A szatą tą była
zdarta z jakiegoś drapieżnika skóra — tołub. Prastary to obyczaj i myśliwska
praktyka mieszkańców południowej Syberii.
Napotkany w kopalni złota nad strumieniem Emi myśliwy nosił zamiast czapki
naciągniętą na głowę skórę młodego jelonka wraz z uszami. Tak
było mu łatwiej podchodzić zwierzynę. Takim go też sfotografował mój
towarzysz. Zdjęcie znalazło się na wystawie w warszawskiej Galerii Nusantara.
W języku
staro-cerkiewno-słowiańskim bes
oznaczał „złego ducha", zaś Aleksander Brűckner w Słowniku
etymologicznym języka polskiego podaje, że bies
to prasłowiańska nazwa czarta u nas zapomniana. Według tego samego źródła
na ziemie polskie bies miał zawędrować dopiero w wieku XV z Rusi. W podobnym
znaczeniu bes — bies występuje u Czechów, Bułgarów, Chorwatów, Słoweńców. Warto odnotować, że za czasów
Dantego mieszkańcy Florencji mianem bescio
lub besso, co wówczas oznaczało głupca, określali mieszkańców
Sieny, z którą bezustannie toczyli walki. Dziwić się trudno za taką obrazę.
Nawet dziś nie chciałbym być w skórze przyjaciół pana młodego na wiejskim
weselu, gdyby któremuś z nich pod adresem kawalerki z sąsiedniej wsi wymknął się
epitet „barany". Tych, którzy mieli możność poznać Azję
Centralną, uderza wręcz niewiarygodne podobieństwo
oblicza Besa do wizerunków straszliwych dogszinów,
obrońców lamaickiej wiary czy czterech Niebiańskich Królów wyobrażonych
na ścianie Świątyni Pięciu Pagód w Huhhot stolicy Mongolii Wewnętrznej.
Charakterystyczna — w kucznym przysiadzie — postawa Besa, w jakim jego postać utrwalano w kamiennych i papirusowych wizerunkach, mogła
być egzotyczna dla ludów zamieszkujących przed dziesiątkami wieków basen
Morza Śródziemnego. Cedrowe i palmowe lasy, kamieniołomy łatwo obrabialnego
marmuru, tufu wulkanicznego i piaskowca dostarczały wystarczająco dużo
surowca potrzebnego do wykonania stołów, stołków, ław, foteli i różnego
rodzaju siedzisk. Natomiast nawet
dziś jeszcze, podróżując autobusem przez Iran czy Afganistan,
można spotkać sytuacje, w której współpasażerowie w czasie postoju w ramach rozprostowywania kości po długiej jeździe przyjmują ulubioną dla
nich pozycję kuczną. Mogą tak
trwać godzinami. Tak się relaksują, zażywają tabaki, palą długie fajki,
wypoczywają, oddają mocz, a nawet uprawiają
miłość. Odnotowano identyczny zachowany do dziś obyczaj wśród płci męskiej
dawnych mieszkańców Beskidu Niskiego
1 2 3 4 Dalej..
« Etnology (Published: 11-05-2005 )
Witold Stanisław MichałowskiPisarz, podróżnik, niezależny publicysta, inżynier pracujący przez wiele lat w Kanadzie przy budowie rurociągów, b. doradca Sejmowej Komisji Gospodarki, b. Pełnomocnik Ministra Ochrony Środowiska ZNiL ds. Międzynarodowego Rezerwatu Biosfery Karpat Wschodnich; p.o. Prezes Polskiego Stowarzyszenia Budowniczych Rurociągów; członek Polskiego Komitetu FSNT NOT ds.Gospodarki Energetycznej; Redaktor Naczelny Kwartalnika "Rurociągi". Globtrotter wyróżniony (wraz z P. Malczewskim) w "Kolosach 2000" za dotarcie do kraju Urianchajskiego w środkowej Azji i powtórzenie trasy wyprawy Ossendowskiego. Warto też odnotować, że W.S.M. w roku 1959 na Politechnice Warszawskiej założył Koło Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli. Biographical note Number of texts in service: 49 Show other texts of this author Newest author's article: Kaukaz w płomieniach | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 4131 |
|