|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
»
Zamglona przejrzystość władzy [2] Author of this text: Witold Filipowicz
Nie koniec jednak na
tym zagadkowych zdarzeń. Tak tajemniczo przenoszony dyrektor generalny
odnajduje się — w listopadzie 2004 roku — na stanowisku..."p.o."
dyrektora Biura Dyrektora Generalnego w Urzędzie Patentowym Rzeczypospolitej
Polskiej.
Tu ponownie rozpoczyna
się obszar ruchomych pisaków. Jeżeli przeniesienie było dobrowolne, na własny
wniosek, to jakie szczególne okoliczności wpłynęły na decyzję zamiany
najwyższego stanowiska w administracji na rzecz stanowiska niższego? Przede
wszystkim interesujące jest to, że nastąpiła zamiana stanowiska, w założeniu,
trwałego i stabilnego na stanowisko o takim statusie jego objęcia, że w jednej chwili i bez żadnych powodów można je stracić?!
Jeżeli przeniesienie
miało nastąpić na czyjś wniosek, to w tej sytuacji jedynym racjonalnym
powodem, jaki przychodzi na myśl, jest stwierdzona przez przełożonych
bezsporna niekompetencja. Czy w takiej sytuacji przeniesienie na inne
kierownicze stanowisko decyzyjne znajdowałoby jakieś uzasadnienie?
Zresztą, gdyby
informacja z notatki prasowej była zgodna z prawdą — bo jak rozumieć
stwierdzenie „są zgodne ze stanem faktycznym"? — to pierwszym krokiem tak
potraktowanego pracownika powinno być wniesienie pozwu do sądu pracy. No,
chyba że jednak nie byłoby argumentów uzasadniających wniesienie pozwu.
Inna zagadkową historią
jest samo stanowisko dyrektora w Urzędzie Patentowym RP, na które przez co
najmniej dziesięć miesięcy nie organizowano konkursu. A po tym zagadkowym
jego objęciu — nie wiadomo, na jakich podstawach prawnych — nadal się tego
konkursu nie organizuje. Od chwili jego obsadzenia wkrótce minie rok. Jaki jest w tym przypadku wspominany wcześniej w powołanych przepisach interes służby
cywilnej, trudno dociec. Awersję do konkursów Urząd Patentowy RP przejawia
zresztą nie tylko do tego jednego stanowiska dyrektora. Inne urzędy zdają się
tę awersję podzielać.
Być może Ministerstwo
Zdrowia stanowi chlubny wyjątek. Przynajmniej jeśli chodzi o stanowisko
dyrektora Biura Administracyjno-Gospodarczego. W ciągu niespełna półtora
roku organizuje już na nie ...4 konkurs. Pierwszy, z wiosny ubiegłego roku,
rozegrał się dopiero pod koniec roku, bo na jego rozpoczęcie trzeba było
czekać około 5 miesięcy od daty ogłoszenia. Zespół konkursowy wskazał wówczas,
jako najlepszego kandydata, „p.o." dyrektora, co zdaje się stanowić swoistą
regułę, sądząc po analizach ogłoszeń o wynikach konkursów. W testach
wiedzy wówczas „p.o." osiągnął trzeci wynik, zadecydowała więc rozmowa
kwalifikacyjna z komisją, której połowa składu pochodziła z ministerstwa.
Co ciekawe, w tamtym konkursie nie przeprowadzano testów umiejętności
analitycznych, ponoć na wniosek ministerstwa, uznającego tę umiejętność za
nieistotną.
Konkurs, ten pierwszy,
został później unieważniony z powodu błędów komisji. Kolejne dwa konkursy
musiały być przeprowadzone w jakimś super ekspresowym tempie i widać również
zakończyły się bez obsadzenia stanowiska, skoro na początku sierpnia ogłoszony
został kolejny konkurs.
W tych dwóch
poprzednich, ekspresowych, udział mogli brać wyłącznie urzędnicy mianowani,
więc prawdopodobnie „p.o." dyrektora udziału brać nie mógł. Teraz zaś,
zgodnie z prawem, po dwukrotnym przeprowadzeniu konkursów bez rezultatu, znów
mogą brać udział wszyscy spełniający warunki wykształcenia i doświadczenia.
Można się zatem spodziewać, iż ponownie spotkają się w tym konkursie
znajomi z konkursu pierwszego. Jaki będzie wynik tego czwartego konkursu, czas
pokaże. Ciekawe, czy i tym razem resort zrezygnuje z testów analitycznych.
Jako się rzekło,
diabeł tkwi w szczegółach, a przy ich drążeniu daje o sobie znać kolejne
porzekadło: im dalej w las, tym więcej drzew.
Zagadkowości związane z wyższymi stanowiskami zaczęły się pojawiać przy okazji natrafienia na ślad
byłego dyrektora generalnego z Ministerstwa Zdrowia, który odnalazł się na
stanowisku dyrektorskim w Urzędzie Patentowym RP. Tu z kolei, pod koniec roku
2003 opuścili stanowiska dyrektor generalny oraz dyrektor Biura
Administracyjno-Gospodarczego — obaj objęli te stanowiska w wyniku wygranych
konkursów. Gdzie się teraz objawi były dyrektor generalny Urzędu
Patentowego, na razie nie wiadomo.
Natomiast dyrektor
administracyjny — według wyjaśnień Szefa Służby Cywilnej — odnalazł się w Urzędzie Transportu Kolejowego na stanowisku...naczelnika wydziału.
[ 3 ]
Jak należy przypuszczać na podstawie obowiązujących przepisów, były
dyrektor w UP RP przystąpił do otwartego i konkurencyjnego naboru na
stanowisko naczelnika wydziału w UTK. Chyba że i w tym przypadku zastosowano
przepis art. 53 usc. Też zgodnie z interesem służby cywilnej.
Nagły wstręt do wyższych
stanowisk? Chyba niezupełnie, bo w niedługim czasie obejmuje funkcje
„p.o." dyrektora Biura Administracyjno-Budżetowego w UTK. W stosunkowo krótkim
czasie organizowany jest konkurs na to właśnie stanowisko. Konkurs wygrywa
„p.o." dyrektor-naczelnik, co zresztą nie było jakimś szczególnym
wyczynem, bowiem do tego konkursu dopuszczono dwie osoby, ale faktycznie udział
wzięła tylko jedna osoba — ta wygrana.
Przyglądając się
sylwetce podwójnego dyrektora natrafiono w Internecie na interesującą
informację. Otóż w czasie sprawowania funkcji dyrektora Biura
Administracyjno-Budżetowego w UTK, jednocześnie osoba o tych samych danych
personalnych i tym samym doświadczeniu i kwalifikacjach pojawiła się jako właściciel
kancelarii rzeczoznawców majątkowych. W zakresie oferowanych usług widnieje,
m.in. doradztwo w dziedzinie zamówień publicznych. Dyrektorzy administracyjni,
co do zasady, mają w zakresie swoich kompetencji dysponowanie finansami w związku z udzielaniem zamówień publicznych. Konflikt interesów zdawał się tu sam
narzucać.
Ale poważniejszą
jeszcze kwestią było to, czy ta sama osoba mogłaby jednocześnie piastować
wysokie stanowisko w administracji rządowej i być właścicielem podmiotu
prowadzącego działalność gospodarczą, na dodatek w tak zbieżnym zakresie.
Ustawa o ograniczeniu działalności gospodarczej zdaje się zdecydowanie tego
zakazywać. Sankcjonując to konsekwencjami do zwolnienia dyscyplinarnego włącznie.
Próby ustalenia różnych
szczegółów z dyrektorem generalnym UTK kończyły się początkowo głuchą
ciszą. Dopiero interwencja w Ministerstwie Infrastruktury skłoniła UTK do
udzielania informacji, choć też w sposób nadzwyczaj oszczędny. Po wstępnych
badaniach terenu, wrócono do tematu po kilku miesiącach. I tu znów
zaskoczenie. Znikł ówczesny dyrektor generalny, znikł też podwójny dyrektor
administracyjny. Nowy dyrektor generalny i „p.o." dyrektora
administracyjnego w UTK, mimo wysłania kilku e-maili od początku sierpnia,
konsekwentnie zachowują milczenie. Kolejna interwencja w Ministerstwie
Infrastruktury w związku z oniemiałym UTK na razie nie przyniosła żadnego
rezultatu.
Trudno byłoby — w kontekście powyżej opisywanych zdarzeń — pominąć milczeniem kolejną
zagadkową historię, trzeba trafu, znów związaną ze stanowiskiem dyrektora
Biura Administracyjno-Gospodarczego. Bardziej szczegółowo historia ta została
opisana w artykule "Dyrektora na chwilę
przyjmę".
W skrócie wyglądało
to tak, że w przeprowadzonym konkursie na to stanowisko faworyt z Urzędu
Patentowego RP odpadł po pierwszym etapie, a komisja — mimo determinacji połowy
składu z UP RP, zmierzającej do unieważnienia konkursu — wskazała, mocą
dodatkowego głosu przewodniczącego komisji, osobę „obcą". Kierownictwo
UP RP, nie mogąc się pogodzić z konkursową tragedią, wykorzystało
dziwaczny przepis art. 48 ust. 3 usc i „zaproponowało" podpisanie umowy
na...3 miesiące, po czym umowy nie przedłużyło. Przegrany faworyt powrócił
na stanowisko „p.o." i wszyscy byli zadowoleni.
No, może niekoniecznie
wszyscy, bo sprawa trafiła do sądu pracy. Tkwi tam od początku stycznia, a i
tu dają się zauważyć niepokojące, bo niezrozumiałe zdarzenia. Ten temat
zasługuje na odrębne opracowanie zwłaszcza, że sprawa w toku i wiele jeszcze
może się przydarzyć. Tu dość wspomnieć, że sygnatura akt 378/05
z lutego, w lipcu już występuje pod sygnaturą 1950/05 [ 4 ]
Podobno w wyniku podziału jednego wydziału sądu na dwa odrębne. Logicznie
rzecz biorąc sygnatura na skutek tego podziału powinna się zmniejszyć mniej
więcej o połowę. A w tym przypadku numer zwiększył się pięciokrotnie,
natomiast rozprawę wyznaczono na koniec września. Blisko 9 miesięcy od
terminu wpłynięcia pozwu! Do Sądu Pracy, należy podkreślić.
Wracając zaś jeszcze
na chwilę do Urzędu Patentowego, to w odpowiedzi na pozew zawarto jedynie
dywagacje na temat owego art. 48 ust. 3 usc wraz z konkluzją, że pracodawca
miał takie prawo, by zatrudnić na jakikolwiek okres i pozbyć się
niechcianego dyrektora. To samo prawo pozwala pracodawcy, ponoć, w ogóle się
nie tłumaczyć z motywów swojego postępowania. Ani słowa odniesienia do jakości
wykonywanych obowiązków. Nie, bo nie. Tak rzecze funkcjonariusz publiczny, członek
korpusu służby cywilnej, zobowiązany — konkretnymi przepisami prawa — do
działania zawsze w interesie państwa, zawsze w interesie społeczeństwa. Na
czym ten interes tu miałby polegać, to już ocenią sądy.
Kiedy się tak z jednej
strony słucha i czyta dziesiątków wypowiedzi o przejrzystości władzy
publicznej, uczciwym państwie, profesjonalnej i rzetelnej służbie cywilnej,
jasnych i bezstronnych konkursach, bezwzględnej walce w korupcją, układami,
kumoterstwem i nepotyzmem, a z drugiej strony obserwuje się zdarzenia podobne
tym opisanym powyżej, nasuwają się wątpliwości, czy te płomienne przemówienia
rzeczywiście dotyczą RP.
Zwłaszcza w okresie
wyborczym ten dysonans szczególnie daje się odczuwać, gdy osoby z pierwszego
planu polityki i władzy państwowej, roztaczają nam przed oczami wizję państwa
powszechnej szczęśliwości, choć od lat wciąż siedzą za sterami, zamieniając
się tylko miejscami od czasu do czasu. Zdarzenia w rodzaju powyższych nie są
też im obce, a można zaryzykować twierdzenie, że to tylko wierzchołek góry
lodowej.
Wyborca znów ma w uszach pieśni chóralne i występy solowe o krainach czarów, a przed sobą mgłę i ruchome piaski. Nie o takiej RP mówił tamten Sierpień.
1 2
Footnotes: [ 3 ] Pismo
Szefa Służby Cywilnej — DRiS-417-3/05/JIP z dnia 4.03.2005 r. [ 4 ] Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy, sygn. akt XXIII P 1950/05. « (Published: 02-09-2005 )
Witold FilipowiczAbsolwent Uniwersytetu Warszawskiego, magister administracji, studium podyplomowe integracji europejskiej. Wieloletni pracownik administracji rządowej szczebla centralnego, w tym na stanowiskach kierowniczych, specjalista z zakresu zamówień publicznych i funkcjonowania administracji. Autor szeregu publikacji, m.in. w "Dziś", Komentarze", "Forum Akademickie", "Obywatel" oraz na wielu serwisach internetowych publicystyki niezależnej, autor raportu "Służba cywilna III RP: zapomniany obszar", prezentowanego i opublikowanego na stronach Fundacji Batorego w Programie Przeciw Korupcji. Number of texts in service: 21 Show other texts of this author Newest author's article: Przekrzywiona opaska Temidy | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 4336 |
|