|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
»
Zastępowanie domniemań presupozycyjnych przez zwroty kategorycznie jednoznaczne [5] Author of this text: Jerzy Kolarzowski
W lingwistyce semiotycznej przyjęło się uważać,
iż znaczenie wypowiedzi polega na rozumieniu użytych w zdaniu słów i związków
frazeologiczno-składniowych między nimi. Natomiast pojęcie sensu zawiera w sobie odczytanie intencji nadawcy komunikatu, a przynajmniej zbliżenie się do
istotnych zamiarów, które wypowiadający czy zapisujący sentencję, miał na
względzie.
Każdy student prawa już na pierwszym roku uczy się,
że przepisy prawa stanowionego powinny być abstrakcyjne i generalne. Z czasem
dowiaduje się, że ustawodawcy dążyli do unikania kazuistyki, enumeratywnego
wymieniania sytuacji, próby oddania w języku wszelkich możliwych zastosowań
tworzonej przez nich normy. Stąd też w wielu ustawach i aktach niższego rzędu
pojawiają się długie zdania, wielokrotnie złożone, których redakcja ma na
celu ująć maksymalnie dużą ilość przypadków, pozostawiając miejsce dla
znawców wykładni i wszystkich stosujących prawo. Rzecz w tym, iż nie zdając
sobie sprawy z głębi komunikacyjnej rzeczywistości języka, buduje się
przepisy prawne, będące spiętrzonymi presupozycjami. Zestawione razem ze sobą
np. przeczenia, czy implikacje nie tylko rozmywają precyzje znaczeniową normy
prawnej, zdarza się często, że niweczą jej sens.
Często można i powinno się zastępować
presupozycję w brzmieniu normy prawnej zwrotem kategorycznym. Takie zastąpienie
nie musi wydłużać zapisu normy prawnej, a nawet jeżeli tak się stanie,
stanowi to małą niedogodność w porównaniu z wątpliwościami
interpretacyjnymi użytkowników. Tak więc wielokrotnie postulowana zwięzłość
prawa nie zawsze musi stanowić jego zaletę. Sytuacji takiej doświadczają często w odniesieniu do literatury prawniczej studenci i początkujący prawnicy.
Czytelnicy podręczników akademickich i komentarzy do ustaw przekonują się, iż
lepiej uczyć się np. prawa cywilnego z obszernych podręczników a w przypadku
wątpliwości, co do właściwego rozumienia interesującej ich normy prawnej,
korzystać z opasłego komentarza, w którym wiele aspektów interpretacyjnych i praktycznych zostało wyjaśnione. W czasach współczesnych, kiedy Dzienniki
Ustaw i i Monitor Polski zastępuje elektroniczna baza prawnicza, można
zastanowić się, czy nie było by lepiej napisać ustawę o kilka stron dłuższą,
za to przejrzystą dla wszystkich podmiotów stosującą ją w praktyce. Z całą
mocą podkreślam, że w powyższych uwagach nie chodzi o promowanie po tylekroć
wyklinanej kazuistyki. Ale mając do wyboru kazuistykę najeżoną
presupozycjami, a więc wysoce dyskusyjną w swym przesłaniu i kazuistykę
prawa wypowiedzianą w prostych, krótkich zdaniach — lepiej obcować z tę
drugą bez presupozycji. Najlepiej zaś, kiedy przygotowany i oczytany twórca
ustawy bądź innego aktu znajdzie i dobierze takie słowa, że przy zachowaniu
sensu norma prawna nie będzie musiała przybierać formy wyrażenia
presupozycyjnego. Przy tej okazji warto zatrzymać się nad innym, zbliżonym do
poprzedniego problemem, który dla twórców prawa stał się
„zmitologizowanym" zwyczajem. Rzecz w tym, że pod wpływem
neopozytywistycznej filozofii i szkoły interpretacji prawniczej, przyjęto założenie,
zgodnie z którym jeden paragraf, czy artykuł powinien stanowić odrębne
zdanie (w sensie gramatycznym, interpunkcyjnym) [ 10 ]. W efekcie powstają normy prawne, przybierające postać zdań
„tasiemcowych" — złożonych nie dwu-, ale trzykrotnie i więcej razy.
Niestety temu wątpliwemu założeniu, sprzyjała praktyka orzecznictwa, która
kropkę w obrębie konkretnego przepisu traktowała jako sygnał dający możliwość
do interpretacyjnego rozbijania normy i uzupełniania w ten sposób powstałych
luk, dowolnym typem zastosowanej wykładni. Mając świadomość jak trudno będzie
zmienić tego rodzaju praktykę technika legislacyjna stoi przed dylematem: albo
przyswoi zdobycze najnowszego językoznawstwa i neurolingwistyki powoli zmieniając
nawyki interpretatorów prawa, albo nadal tworzone będzie prawo trudne, a w
wielu wypadkach już w chwili ogłaszania — błędne.
2. Tworzenie prawa i organizacja biur prawnych
Tworzenie prawa we współczesnym świecie jest działalnością
zbiorową zmierzającą do uproszczeń. Jak chodzi o akty prawne niższego rzędu
strony internetowe oferują różnego rodzaju wzorcowe statuty stowarzyszeń,
fundacji i spółek. Na dyskach CD można zakupić lub pozyskać w Internecie różnego rodzaju szablonowe wzory umów prawnych.
Z tych też powodów praca prawników w biurach
prawnych często nabiera charakteru technicznego, w której często nieuświadomione
nawyki biorą górę nad uwagą i precyzją. Odbija się to szczególnie na jakości
tworzonego prawa. Dokładna lektura takiego prawa przez wyczulonego
lingwistycznie specjalistę pozwala wykryć szereg automatycznych zachowań językowych.
Problemy narastają i komplikują się, gdy
przepisami prawnymi należy uregulować jakiś nowy obszar życia społeczno-gospodarczego,
wkroczyć na teren ustawodawcy dotąd mało znany lub zupełnie nieznany, związany
np. z postępem technicznym. W takich sytuacjach należałoby rozważyć szereg
postulatów natury organizacyjnej skierowanych pod adresem biur prawnych różnego
szczebla od biur prawnych pracujących na potrzeby parlamentu, czy głowy państwa
po zespoły prawników skupionych w kancelariach, często pracujących na
zlecenie zarówno ministerstw, jak i dużych korporacji i przedsiębiorstw
prywatnych.
Jeżeli zespół prawniczy przystępuje do
opracowywania projektu ustawy, którego celem jest uregulowanie nowej dziedziny
stosunków społecznych winien składać się mniej więcej w 2/3 z wykwalifikowanych prawników i w 1/3 z zaproszonych specjalistów, którzy znają
potrzeby i problemy związane z mającą podlegać uregulowaniu materią. Jest
to założenie dość oczywiste i nie wymaga dogłębnego tłumaczenia.
Natomiast innym problemem związanym z kosztami i angażowaniem znacznej liczby
osób jest kwestia czy projekt danego aktu prawnego powinien być przygotowywany
przez jeden czy przez więcej zespołów. Sprawa nie jest oczywista, gdyż można
rozważyć tu kilka rozwiązań. W dobie dzisiejszej, gdy regulowana materia
bywa niekiedy dość skomplikowana a postęp naukowo-techniczny jest szybszy niż
wymiana pokoleniowa, odchodzi się od koncepcji autorskich — takich, w których
pracuje jeden zespół, pod kierownictwem doświadczonego lidera naukowca bądź
praktyka. Nawet jeżeli zdecydowano się powołać z przyczyn organizacyjnych i finansowych jeden zespół, to i tak często przesyła się owoc jego pracy na
zewnątrz do pojedynczych specjalistów — prosząc ich o uwagi, poprawienie
ewidentnych błędów i ewentualnie szerszy komentarz, co do przyjętych rozwiązań. Z sytuacją optymalną mamy do czynienia wówczas, gdy nad projektem pracują
dwa niezależne i konkurencyjne zespoły, nie kontaktujące się ze sobą w pierwszym etapie pracy. Po zakończeniu pierwszego etapu zespoły wymieniają się
projektami i ich przedstawiciele porównują ich treść, wzajemnie punktując
rozwiązania przejrzyste i nośne a wytykając konkurentom błędy. Na koniec
uzgadniają całość jednolitego dokumentu. Oczywistym jest, że tego rodzaju
organizacja angażuje większą ilość osób, często wydłuża czas pracy, a ponadto niesie zagrożenie, że przygotowywane w odrębnych zespołach projekty
nie dadzą się ze sobą uzgodnić. Wówczas potrzebne jest powtórzenie całej
pracy od nowa, przyjęcie wspólnych dla konkurujących zespołów założeń z nadzieją, że od nowa wykonana praca przyniesie spodziewany rezultat.
Z doświadczeń państw obcych jednoznacznie wynika,
że napisanie spójnego i sensownego dużego tekstu przez więcej niż dwa zespoły,
jest nierealne. Do tego dobrze jest, by były to zespoły, które już mają za
sobą — czyli przed przystąpieniem do nowego zadania — zarówno czas
konkurencji, jak i ściślejszej współpracy.
Doświadczenie neurolingwistyki i doświadczenia
socjolingwistyczne (w przypadku tej drugiej subdyscypliny częściej są to
eksperymenty) pokazują, że tego rodzaju pracochłonna procedura prac, pozwala
uniknąć wielu błędów lingwistycznych i prawnych, a przez to osiągnąć
zadawalający, prawidłowy efekt.
Kryzysy społeczne, jak uczą tego badania prowadzone
nad przeszłymi epokami, często przejawiają się ogromnymi trudnościami w zakresie komunikacji społecznej. Trudności te niejednokrotnie wynikają z rozbieżności w sposobie rozumienia słów, a tym bardziej fraz znaczeniowych,
przez ludzi wywodzących się z różnych grup etnicznych, społecznych,
wiekowych, czy zawodowych. Prawo jako instrument polityki społecznej, zwłaszcza
na etapie tworzenia, nie może symptomów tego zjawiska pomijać, czy nie zauważać.
Odkrycie oraz sklasyfikowanie presupozycji może
niekiedy znakomicie ułatwić konstruowanie oraz rozumienie wypowiedzi i tekstów
perswazyjnych. Może też niekiedy zwłaszcza w przypadku nieświadomego ich
stosowania całkowicie wypaczyć intencję nadawcy komunikatu językowego.
Dotyczy to zwłaszcza komunikatu posługującego się fachową terminologię
prawną, a więc i tekstu przybierającego postać aktu normatywnego.
1 2 3 4 5
Footnotes: [ 10 ] Por. J. Wróblewski, Zasady tworzenia
prawa, Warszawa, PWN, 1989. « (Published: 23-01-2006 )
Jerzy KolarzowskiDoktor habilitowany, adiunkt w Instytucie Historyczno-Prawnym Uniwersytetu Warszawskiego (Wydział Prawa i Administracji). Współzałożyciel i rzecznik prasowy PPS (1987 - luty 1988), zwolniony z pracy w IPiP PAN (styczeń 1987), współredagował Biuletyn Informacyjny Ruchu Wolność i Pokój (1986–1987), sygnatariusz platformy Wolność i Pokój (1985), przekazywał i organizował przesyłanie m.in. do Poznania, Krakowa, Gdańska, Lublina i Puław wielu wydawnictw podziemnych. Posiada certyfikat „pokrzywdzonego” wystawiony przez IPN w 2003 r. Master of Art of NLP. Pisze rozprawę habilitacyjną "U podstaw europejskiej filozofii praw człowieka. Narodziny jednostki w sferze publicznej i prywatnej w pismach Braci Polskich". Zainteresowania: historia instytucji życia publicznego i prywatnego, myśl etyczna i religijna Europy (zwłaszcza okresu reformacji). Bada nieoficjalne nurty i idee inspirujące kulturę europejską. Hobby: muzyka poważna, fotografia krajobrazowa. Autor książki Filozofowie i mistycy Number of texts in service: 51 Show other texts of this author Newest author's article: Polski i brytyjski samorząd terytorialny - zasadnicze różnice | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 4566 |
|