|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Outlook on life »
U źródeł pochodzenia wartości moralnych [2] Author of this text: Henryk Borowski
Powszechność (umowność) jest, nawiasem mówiąc, bardzo ważnym warunkiem odkryć również na gruncie nauk przyrodniczych,
kiedy to usiłując stwierdzić zgodność sądu z rzeczywistością, należy sąd ów w miarę możności rozszerzyć, czyli nie zawężać go tylko do
jednej osoby. Odkrywana w ten sposób prawda musi być potwierdzona przez najszerszy ogół ludzi, który, jako taki, obejmuje też, i to jest
sprawa dość ważna, osoby w danej sprawie kompetentne. Konwencjonalizm, czyli umowność, był i jest obecny zawsze w problematyce etycznej. Przejawił się nawet w etyce kościelnej.
Najlepszym na to dowodem mogą być przecież liczne sobory (watykańskie i inne), które kreowały liczne przypadki dobra i zła moralnego w rezultacie dyskusji prowadzonej przez ich uczestników. Dyskusje te miały i mają miejsce zawsze również w Kościele protestanckim,
który jest Kościołem bardziej pluralistycznym aniżeli katolicki. Możliwe i rzeczywiste są, więc tym bardziej w różnego rodzaju
organizacjach społecznych (pozakościelnych) i po prostu w społecznościach pod względem religijnym
wielowyznaniowych. Chodzi tu przecież o moralność, a nie o religię.
Kształtowanie się ocen i opinii moralnych, czyli po prostu, dóbr moralnych ma miejsce
m.in. w najrozmaitszych zrzeszeniach, organizacjach i tzw. ciałach ustawodawczych, gdzie prócz norm prawnych kreuje się również moralność.
Powstawanie tych norm i dóbr moralnych dokonuje się (a jakże!) pod wpływem dyskusji i głosowań przesądzających o ich powstawaniu wtedy,
gdy głosowała większość. A czymże są dyskusje i głosowania w parlamentach różnych krajów dotyczące np. podatków, opłat, zwolnień od różnego
rodzaju świadczeń, różnego rodzaju obciążeń finansowych, przyznawanie odznaczeń, tytułów, wyróżnień lub
głosowania dotyczące rozwodów, aborcji, eutanazji, praw do zawierania związków małżeńskich przez ludzi różnych wyznań, ras, orientacji — jeśli nie konstrukcją lub rekonstrukcją różnego rodzaju dóbr moralnych! Najczęstszymi wyrazami używanymi w obradach parlamentarnych
są bodajże wyrazy takie, jak „sprawiedliwość" i „korupcja". A są to przecież wyrazy
par excellence etyczne. Podobnie dzieje się w sądach, gdzie mówi się przecież nie tylko o prawie, lecz i o moralności. Ważną, a może nawet najważniejszą rolę odgrywa tzw. ława przysięgłych: gremium, które nie inaczej, jak właśnie przez dyskusję i porozumienie
orzeka o winie: a więc o negatywnej ocenie czynu, co jest równoznaczne z kreowaniem wartości ujemnej. Nie inaczej wygląda to wtedy,
gdy chodzi o wartościowanie dodatnie, czyli o dobro, o którym mówi się nie tylko w sądzie, ale niekiedy również i tam.
Nie mają więc racji przedstawiciele religijnego i moralnego dogmatyzmu, którzy sądzą, że tworzenie dobra moralnego
przez ludzi jest niemożliwe; a jeśli nawet możliwe, to z bliżej nieokreślonych powodów niewskazane. Chodzi tu przecież o konwencję,
wyraz
ten jest bliskoznacznikiem, jeśli nie synonimem wyrazów takich jak „tradycja", „obyczaj", które umowność tę podtrzymują; albo,
na odwrót: umowność ta utrzymuje tę tradycję. Pojęcia te mogą się wydawać czymś odmiennym tylko ludziom, których pamięć sięga dwóch,
trzech pokoleń, a nie np. historykom kultury i obyczajów, którzy te „wieczne prawdy" odkrywali już nieraz. I nieraz były to tylko
akceptowane przez pewien czas konwencje.
W dawnych czasach procesy te zachodziły bardzo powoli; obecnie, tj. w czasach gwałtownego rozwoju komunikacji i środków przekazu, wszystko to staje się coraz jaśniejsze; wyraźniej widzi się rozwój uniwersalnych wartości.
Wszelkie badania socjologiczne potwierdzają fakt oczywisty, że moralność ma charakter społeczny. A ma ten charakter nie tylko dlatego, że jest uwikłana we współżycie między ludźmi, lecz przede wszystkim dlatego,
że moralna ocena, moralne wartościowanie czynów jest możliwe tylko wtedy, gdy dokonywane jest przez kogoś oceniającego
czyjeś postępowanie w sposób całkiem bezstronny. Im większa bezstronność osób biorących udział w tej ocenie i im więcej
jest tych osób, tym ocena jest sprawiedliwsza i na odwrót, jeśli ocena dokonywana jest przez niewielką liczbę ludzi i,
jeśli nie jest całkowicie bezstronna, to nie jest lub bardzo łatwo może przestać być sprawiedliwą. Ludzie czasem mogą
jednak podzielić się w tej ocenie tak dalece, że stwierdzenie dobra moralnego staje się niemożliwe. Możliwe jednak, po
ujawnieniu się wszelkich podmiotowych i przedmiotowych czynników danego czynu. Jest więc moralność zjawiskiem społecznym i jako konstatowana przez aprobatę oraz porozumiewanie się różnego rodzaju środowisk społecznych, może być badana metodami
socjologicznymi: czyli
za pomocą różnego rodzaju sondaży i ankiet dotyczących opinii i ocen różnych środowisk społecznych i wszelkich ludzkich zbiorowości.
*
„Res Humana" nr 6/2005.
1 2
« (Published: 05-05-2006 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 4750 |
|