|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Culture »
Próba interpretacji Author of this text: Jerzy Ładyka
Odnoszę wrażenie, że koncepcja ponowoczesności, przedstawiona
przez Zygmunta Baumana w Dwu szkicach o moralności ponowoczesnej jest teoretycznie
mglista, nieostra. Nie wiadomo, czy ponowoczesność jest epoką historyczną,
obejmującą wszystkie sfery życia, czy tylko przejściową fazą świadomości
społecznej. Czy jest formacją oddzieloną od nowoczesności, tj. czymś
następującym (w czasie) po niej, czy tylko rezultatem wyolbrzymienia pewnych
cech nowoczesności, które mają spełnić funkcję lustra, pozwalającego
przyjrzeć się dotychczasowej świadomości, mylnie do tej pory oceniającej
szansę swojej epoki. Zygmunt Bauman dokonuje opisu posługując się modelami
kulturowymi, które odzwierciedlają typy idealne danej epoki. Wywodzą się
one z empirii społecznej, ale są też wyczyszczone z konkretu. Przedmiotem
opisu autora jest dość wyraziście wyodrębniona rzeczywistość empirii społecznej
krajów zachodnich. W związku z tym, niektóre sądy generalizujące, wykraczające
poza obszar obserwacji autora wydają się nie w pełni uzasadnione.
Rozważania Zygmunta Baumana pobudzają do wymiany zdań. Za wstępny,
elementarny wymóg rozmowy uważam podjęcie próby odczytania tekstu, mając na
uwadze to, co autor zamierzał powiedzieć (tak jak chcą hermeneuci) a nie to,
co czytelnik może, a tym bardziej chce w tekście odnaleźć. Pozwalam sobie
przedstawić następującą interpretację.
Podstawę filozoficzną organizującą niejako problematykę
nowoczesności i ponowoczesności stanowi w ujęciu Zygmunta Baumana
metafizyczny stosunek człowieka do świata, a ściślej do bytu. Problemu
tego nie da się ze świadomości wyeliminować, gdyż jest on odnawiany wciąż
przez empirię obejmującą każdego człowieka — przez fakt narodzin i śmierci.
Moment życia, ograniczony (wyznaczony) przez te dwa wydarzenia, zaświadcza
sobą, że jest fragmentem a nie całością, że jest obrysowaną częścią
większej całości, zależną od niej. Jak ta relacja przejawia się w świadomości
ludzi poszczególnych epok — oto jest pytanie. Zdaniem Zygmunta Baumana
istoty zróżnicowania między nowoczesnością a ponowoczesnością należy
poszukiwać w odmiennym stosunku człowieka (społeczeństwa) do Chaosu -
pojęcie to występuje w tekście jako synonim Bytu. Otóż, problematyka sensu
istnienia, określanego przez stosunek człowieka do Chaosu, stanowiącego całość, z której wyodrębniony jest fragment czasoprzestrzennej egzystencji jednostki,
rozwiązywana jest inaczej w omawianych epokach.
Problem konfrontacji egzystencji i bytu transcendentnego
nie pojawia się oczywiście dopiero w epoce nowoczesności.
Pulsuje w świadomości ludzkiej odwiecznie. Ludzie zawsze stali i stoją
wobec Chaosu i nigdy nie są zdolni pojąć jego sensu, jako bytu pozbawionego
struktury, ponieważ sami są istotami ustrukturalizowanymi. Niemoc człowieka
wobec Chaosu jest niepojmowalna, dlatego wciąż od niej ucieka, uciekając od
Chaosu. Wyrazem ucieczki jest sam fenomen społeczeństwa, jako zbiorowości
spiętej zasadami, normami, wartościami, które regulują życie we wspólnocie.
Pewna niezmienność struktury, względna, co prawda, ale niewątpliwie
realna, stwarza przeświadczenie, że nie chaos, lecz społeczność jest trwałą
zasadą. Czynnikiem łagodzącym lub oddalającym przerażenie, spowodowane
konfrontacją z Chaosem, jest Bóg. I to najlepiej Bóg osobowy. Ludzie — społeczeństwo
własną niemoc, ignorancję, ulotność istnienia i zaściankowość
przekształcają we wszechmoc, wszechwiedzę, wieczność i wszechobecność
Boga. „Religia i społeczeństwo są jednią — powiada Zygmunt Bauman — bez
religii społeczeństwo jest z góry skazane". W jakim sensie? Otóż nie
obroni się przed zarzutem, że tłumacząc wszystkie sensy spraw ludzkich, nie
potrafi określić sensu własnego istnienia, nie potrafi zaprzeczyć, że życie
jest czystym przypadkiem — bezsensownym, bezowocnym wysiłkiem. Taki status światopoglądowy,
zdaniem Zygmunta Baumana, określał kulturę przednowoczesności, której
granice, dość niejasne, autor umieszcza w XVIII wieku.
W tym czasie można już bowiem mówić o ukształtowaniu się
podstawowych zasad epoki nowoczesnej. Przejawiają się one w istnieniu stałej,
trwałej struktury społecznej i gospodarczej (kapitalizm) o utrwalonym rozkładzie
prawdopodobieństwa, co pozwala na planowanie (przynajmniej na okres generacji)
życia w oparciu o obiektywne prawa, które w świadomości społecznej są
znane. Życie jednostek integrowane jest przez cel, któremu „podlegają"
wszelkie działania cząstkowe. Na tym gruncie kształtuje się tożsamość
jednostki wsparta na przeświadczeniu, że przyszłość może być wyobrażona
jako stała, że cele dzisiejsze nie tracą jutro aktualności, że zdobyte
uprawnienia będą honorowane w przyszłości. Nowoczesność preferuje opcję
filozoficzną, która w intencji zwrócona była m.in. przeciw autorytetowi
religii, opcję wspartą na wartościach oświecenia, rozumu, pozytywizmu,
optymizmu (utopii) historii. W zakresie kultury moralnej decydującą jest
zasada uzależnienia moralności zjawiskowej — przejawiającej się w postawie i działaniach ludzi — od etyki, tj. katechizmów lub kodeksów sporządzanych
przez filozofów, wychowawców i kaznodziei. Ci pełnią rolę prawodawców moralnych i sędziów w tej dziedzinie. System nowoczesności jest czystym przejawem skłonności
społeczeństwa do samozaciemniania kłopotliwej i dramatycznej
problematyki konfrontacji człowieka z Chaosem. Uwalnia jednostkę od ciężaru
osobistej odpowiedzialności. Typem idealnym człowieka w nowoczesności
jest pielgrzym, człowiek pragnący koncentrować się na strategicznym celu
życia polegającym na „spełnianiu powołania", na „uczynieniu zadość
możliwościom zawartym w uposażeniu przyrodzonym". Realizacja tych celów
może się dokonywać w sytuacji poczucia bezpieczeństwa nie zakłóconego
przez grozę samotności egzystencjalnej.
Początek ery ponowoczesności skłonny jest Zygmunt Bauman łączyć z wystąpieniem Castoriadisa w 1982 r., który podkreślił permanentny charakter
inwazji Chaosu na codzienność ludzi. Castoriadis nie dokonał oczywiście
oryginalnego odkrycia. Uczynił to o wiele wcześniej Schopenhauer. Castoriadis
dostrzegł natomiast „niemarginesowość" samowiedzy ludzkiej skupionej
na kwestii zderzenia się egzystencji z Chaosem. „Co było niegdyś herezją
na naszych oczach przekształca się w filozoficzną ortodoksję. O czym
szeptano niegdyś w skazanych na zagładę ruderach, o tym krzyczy się dziś na
placach publicznych…" (50). Zygmunt Bauman sugeruje, że epoka
postnowoczesności ma swą filozofię, nawet już ortodoksyjną. Nie bardzo
wiadomo, kto ją reprezentuje poza wymienionymi Castoriadisem i Schopenhauerem,
ale mniejsza z tym. Czy ta filozofia rzeczywiście daje świadectwo prawdzie?
Okres ponowoczesności cechuje osłabienie struktur gwarantujących
stałość przyszłości, niezniszczalność (choć względną) stawianych celów,
zabezpieczenie skumulowanych osiągnięć. Ramy ładu społeczno-gospodarczego
są te same co przedtem, ale sprzyjają wszelkim przyspieszeniom. Procesy ciągłe
tracą swą jakość, zamieniają się w pojedyncze epizody, mnożące się z szybkością, której nie dorównuje orientacja i wyobraźnia. Towarzyszy temu
przerost komunikacji oraz informacji. Słowo zamienia się w huczący, bełkotliwy
ocean, nadmiar doznań i sensów prowadzi do nonsensu. W dziedzinie sztuki
hierarchia wartości zastąpiona zostaje zrównoważeniem wszystkich wartości,
stylów, form i kryteriów. Dziedzina sztuki wymagałaby odrębnego omówienia
jako istotna treść postmodernizmu. Wydaje mi się, że w ujęciu Zygmunta
Baumana postmodernizm stanowi tylko jeden element postnowoczesności — właśnie
jest tym lustrem świadomości, które z pozycji dojrzałości spogląda
ironicznie na własną podstawę, tj. na nowoczesność.
Wróćmy do obrazu ponowoczesności. Otóż świat realny, otaczający
człowieka w codzienności jawi mu się jako chaos wciąż odtwarzany przez
epizodyczność, relatywność, niekonsekwencję, chaos nieokreśloności i przemieszania różnych elementów. Zanika dążność do poszukiwania bądź
tworzenia tożsamości, na pierwszym planie dążeń wyłania się — paradoksalnie — chęć nieposiadania tożsamości. Tworzą się
nowe typy, a ściślej, zaczynają dominować nowe modele osobowości:
spacerowicza, włóczęgi, gracza, turysty. Są to ludzie, których marginesowe
cechy stylu życia zamieniły się w główne funkcje życiowe. A stało się
to możliwe, co trzeba podkreślić, w warunkach materialnego dostatku w skali
masowej, kiedy towary „produkują" nabywców, a nabywcy korzystają z nich w obszarze znajdującym się powyżej potrzeb niezbędnych.
Odpowiednikiem nowej sytuacji w kulturze społecznej i gospodarczej są nowe trendy w sferze światopoglądowo-moralnej. Załamuje się
wiara w założenia filozofii określonej przez wartości rozumu, historii,
postępu, nauki. Już wiadomo, że nie odkryto i nie odkryje się fundamentów
bytu. Wraz z krachem filozofii i kościołów zajętych do tej pory spełnianiem
roli jedynych prawodawców i sędziów w sferze moralności, narasta
przekonanie, że najpotężniejszą siłą zdolną stawiać opór słabości
ludzkiej i skłonić człowieka ku dobru jest wola ludzka; przeczucia i intuicja człowieka zdolne do powściągania impulsów i instynktów. Człowiek,
społeczeństwo są zdolne stanąć „oko w oko" z Chaosem, co oznacza
przerwanie procesu samozaciemniania rzeczywistych problemów
egzystencjalnych. Człowiek, społeczeństwo, nie boją się przyznać, że nie
ma podstawy i celu, że swą moralność traktują jako „moralność
etycznie nieufundowalną" — która zatem musi być „niekontrolowana i nieprzewidywalna" (te właśnie zdania generalizujące wydają się niezbyt
przekonujące). Ponowoczesność, zdaniem Zygmunta Baumana, narzuca człowiekowi
ciężar odpowiedzialności — nie ma już szansy odwoływania się do „tych
na górze". Ciężar wyboru graniczy z cierpieniem, bo człowiek musi żyć,
odrzucając zdeterminowanie koniecznością i zafascynowanie przygodnością.
Człowiek, społeczeństwo same muszą tworzyć sensy, co jest trudne. Za
pociechę w tej sytuacji służy świadomość, że w tym trudzie unikania
samozaciemnienia nie da się uniknąć trudności i trzeba im wyjść
naprzeciw. Czyli „stać po stronie tego, co czasowe, przeciw bezlitosnej
wieczności". Wywody Zygmunta Baumana kończą się apelem o postawę
heroiczną — mgliste jest dla mnie tylko, czy chodzi o heroizm tragiczny
(poszukiwanie sensu bez nadziei znalezienia go w świecie pozbawionym sensu),
czy o heroizm prometejski, optymistyczny (tworzenie sensu w nadziei
usensowienia świata).
Kilka uwag krytycznych pod adresem samego wykładu. Pojęcie
chaosu, centralne w koncepcji ponowoczesności, używane jest przez autora w dwu sensach. W pierwszym Chaos (z dużej litery) oznacza byt metafizyczny, którego
istnienie sygnalizuje ludzka egzystencja, ale o którym nic nie wiadomo. A więc — nicość. „Nicość" wydaje się tutaj nazwą właściwszą, gdyż słowo
chaos zakłada istnienie jakichś elementów, które znajdują się w pomieszaniu. Lepiej by
więc było używać w tym przypadku pojęcia „Nicość", aby uniknąć
skojarzeń z Chaosem biblijnym (woda, ciemność, duch unoszący się), z którego
Bóg stwarzał świat. Ponadto, pojęcie Nicości wskazywałoby wyraźniej
pokrewieństwo stanowiska Zygmunta Baumana z egzystencjalizmem, które wydaje
się niewątpliwe. Ta semantyczna modyfikacja wydaje się także niezbędna ze
względu na konsekwencje używania w tekście pojęcia „chaosu" (z małej
litery). W tym sensie „chaos" oznacza to wszystko, co otacza człowieka w powszedniości. I tu pojawia się niespójność. Chaos w pierwszym sensie
przeraża człowieka — człowiek ucieka od niego w samozaciemnienie, w zależność
wobec autorytetu. Zaś w drugim znaczeniu przeciwnie — chaos jako nadmiar,
stwarzający szansę dla wszystkich potrzebujących, przyciąga, wabi i kusi,
zaś ludzie toną bez pamięci w tej masie konsumpcyjnej rozkoszy.
Uwaga druga dotyczy konsekwencji praktycznych moralnej koncepcji
ponowoczesności. Czy zasada rygoryzmu odpowiedzialności moralnej, czy postulat
heroizmu narzucane jednostce przez świadomość postnowoczesną pozostają w zgodzie z tezą, że klasycznymi wyrazicielami tej świadomości są typy:
spacerowicza, włóczęgi, gracza i turysty. Dlaczego te właśnie typy miałyby
być bardziej podatne na sytuację „oko w oko" z Chaosem, na odparcie
skłonności do samozaciemniania. Styl życia opisany przez autora,
prezentowany przez ludzi tego typu, wskazuje na coś zupełnie przeciwnego.
Na koniec chcę zwrócić uwagę na dwie sprawy. Analiza porównawcza
dwu epok dokonana przez autora stwarza przydatne narzędzie metodologiczne w badaniach kultury społecznej. Ciekawą byłoby rzeczą popatrzeć na nasze społeczeństwo z tej perspektywy. Analiza taka nie pozwoliłaby, co widać na pierwszy rzut
oka, zmieścić się naszym realiom ani w modelu nowoczesności, ani
ponowoczesności. Uwydatniałaby raczej opóźnienia, bądź spiętrzenia procesów
rozwojowych. I to byłoby w sensie poznawczym pożyteczne. Po drugie, sądzę,
że kierunek refleksji Zygmunta Baumana jest godny pochwały. Nie odwraca się
od bieżących przemian, od nowego stylu życia, od kultury masowej. Nie gardzi
tą sferą, ani jej nie przeklina, co słychać z wielu ośrodków skupiających
ludzi poszukujących pociechy. Stara się tę sferę kultury uszlachetnić i wypełnić rozumnością.
Redukując w ten sam sposób duże litery przy pojęciach historii,
nauki i postępu, przywraca im wymiar odpowiedni do rozumnego rozwiązywania
problemów ludzkiego życia bez odwoływania się do iluzji historycyzmu i utopii, które muszą sięgać po oręż ideologii. Ten sposób uprawiania
filozofii i socjologii ugruntowuje tolerancję i humanizm laicki.
*
„Res Humana" nr 3/1995.
« (Published: 28-06-2006 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 4882 |
|