|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Philosophy » »
Stanisława Brzozowskiego Wstęp do filozofii – próba analizy [3] Author of this text: Paweł Bielawski
Wszelkie
wartości i normy są ustanowieniem swobody, gdyż to dzięki niej możliwa jest
jakakolwiek wartość. Bez swobody, nie ma wartości i być nie może. Należy
podkreślić, że świat jest nie siedliskiem homo sapiens — nieopierzonego dwunoga,
który ma dostosować się do środowiska, ale zadaniem dla człowieka — ducha,
istoty wolnej i świadomej, który powinien środowisko, swobodnym czynem,
dostosować do siebie, tj. kształtować według wartości."Kto nie wierzy w czyn
własny, ten nie może wierzyć i w czyn ludzkości, a zatem w znaczenie ludzkości"
[ 36 ].
III. Jak możliwe jest rozstrzygnięcie pomiędzy koncepcjami Ryszarda i Emanuela?
Należy zadać
teraz pytanie: Jak możliwe jest rozstrzygnięcie pomiędzy oboma stanowiskami? Czy
jest to w ogóle możliwe? Czy jest możliwy np. kompromis? Wydaje się to wątpliwe — są to stanowiska o kompletnie innych założeniach, różniące się od podstaw.
Godzenie deterministycznego naturalizmu z indeterministycznym idealizmem nie
wchodzi raczej w grę.
Zdaje się, że
rozstrzygnąć trzeba będzie poprzez wybranie lepszej koncepcji. Ale po czym
poznać, która jest lepsza? Jakie przyjąć kryteria? Przy wyborze stanowiska, można
by się zastanowić: w jaki sposób zrobiłby to sam Brzozowski?
Sądzę, że gdyby autor Wstępu do filozofii miał dokonać takiego
rozstrzygnięcia, posłużyłby się dwoma kryteriami. Po pierwsze: kryterium
spójności i stopnia uzasadnienia koncepcji; w Monistycznym pojmowaniu dziejów i filozofii krytycznej czytamy
bowiem: „Światopogląd całkowity w samej rzeczy musi sam sobie wystarczać, sam
siebie poręczać, sam siebie utwierdzać. Prawdziwość jego musi być wynikiem,
wypływającym logicznie z własnych założeń" [ 37 ].
Po drugie rozważyłby zapewne praktyczne konsekwencje przyjęcia danej koncepcji,
gdyż „podstawą teoretycznej prawdziwości jakiegoś punktu widzenia jest jego (w
najszerszym znaczeniu tego wyrazu) praktyczna wartość" [ 38 ].
"Duszą światopoglądu, jego prawdziwym princeps movens jest zawsze potrzeba
zajęcia pewnej czynnej postawy wobec życia i świata. Nie tyle myśl nasza
teoretyczna, ile czyny nasze wymagają jedności" [ 39 ].
Tezy te są bardzo podobne do tez pragmatyzmu, który w celu rozwiązania sporów
metafizycznych "zrywa z abstrakcją i połowicznością, z pustosłowiem, z przyczynami a priori, niezmiennymi zasadami, zamkniętymi systemami,
rzekomymi absolutami i prapoczątkami", a „zwraca się zaś ku temu, co konkretne i adekwatne, ku faktom, działaniu, skuteczności" [ 40 ].
Zdaje się, że Brzozowski przychylałby się do takiego właśnie podejścia.
1. Spójność teoretyczna i stopień uzasadnienia
1.1. Koncepcja
Ryszarda
Chciałbym
przyjrzeć się nieco dokładniej teorii Ryszarda. Wydaje się, że jego teoria
zawiera wiele nieścisłości.
Według
Ryszarda, ludzkość ciągle zmierza do ustalenia swojego typu gatunkowego i dąży
do „ostatecznej równowagi", a gdy ludzkość stanie się już formą ustaloną, to
życie duchowe człowieka będzie „nieustannym odczuwaniem szczęśliwości" i „każda
rzecz będzie dla nas pretekstem do odczucia pełni" [ 41 ].
Pierwsza część zdaje mi się zupełnie słuszna, ale nie widzę, niestety, żadnych
podstaw by przyjąć, że ludzkość kiedykolwiek osiągnie punkt „równowagi
ostatecznej". Nie dostrzegam żadnej tezy, w koncepcji Ryszarda, która by takie
przekonanie uzasadniała. Nie ma ona również ugruntowania w naukach
przyrodniczych. Odnoszę wrażenie, że Ryszard wkracza na tory czystej spekulacji
metafizycznej — coś, przeciw czemu ostrze jego krytyki było wymierzone — i wykracza, w ten sposób, daleko poza pozytywistyczny program czystego opisu i funkcjonalnego związku.
Teza o punkcie ostatecznej równowagi byłaby ewentualnie do przyjęcia, gdyby
człowiek — istota ewoluująca — miała się dostosowywać do statycznego środowiska.
Ryszard, znając O powstawaniu gatunków Darwina (odnosi się do niego we Wstępie...), powinien
zdawać sobie sprawę, że nie tylko człowiek, ale i całe środowisko naturalne
ciągle ewoluuje. Człowiek się zmienia, ale także i jego otoczenie. Nic nie
wskazuje na to, żeby ewolucja całego środowiska, wraz ze wszystkimi gatunkami,
prócz Homo sapiens, w pewnym momencie się nagle «zatrzymała» specjalnie po to,
by ludzkość osiągnęła wreszcie swój upragniony stan permanentnej szczęśliwości.
Ryszard
upatruje znaczenie swej teorii w tym, że postęp ugruntowuje ona na przedmiotowym
biegu rzeczy, tzn. postęp jest wynikiem konieczności, która w przyrodzie
obowiązuje. Cokolwiek by się nie działo, jest dobre, „wszelkie ideały zaś, plany
udoskonalenia społeczeństwa i ludzkości uważa jedynie za odbicie tego biegu
rzeczy, tego przedmiotowego procesu w intelektach ludzkich" [ 42 ].
Ludzkość jest częścią przyrody, więc wszelkie systemy wartości są jej częścią;
„myśl i ciało, duch i materia rozpływają się w jednym, obejmującym wszystko
życiu przyrody" [ 43 ].
Postęp jest wynikiem konieczności, tj. przyrodniczego determinizmu. Znaczy to, w praktyce, że niezależnie od tego, co się dzieje, dzieje się dobrze. Przypomina
mi to wypowiedź Martina Edena, tytułowego bohatera powieści Jacka Londona i żarliwego zwolennika filozofii naturalistycznej: „Pamiętajcie, że głoszę tu
prawa biologii, a nie sentymentalnej etyki" [ 44 ].
Interesującą
kwestią jest owa niezachwiana, jak się zdaje, wiara Ryszarda w przedmiotowy bieg
rzeczy. Z jakiej racji obiektywny bieg rzeczy, czyli po prostu kolejne fakty
następujące po sobie, jest w ogóle uważany za postęp? Można by się pokusić o zadanie pytania: „czy, gdyby okazało się, że prawdziwy rozwój społeczny podąża w wprost przeciwnym kierunku, twórcy i wyznawcy monistycznego pojmowania dziejów
obowiązani byliby zmienić odpowiednio swoje ideały" [ 45 ]?
Jak w ogóle ma się wartość do konieczności?
„Porządek
świata niezależny od nas i nami władający — zarówno supranaturalistyczny, jak i naturalistyczny — wtedy tylko mógł stawać się źródłem wartości, gdy przedtem
przez nas został owartościowany" [ 46 ].
Upatrywanie postępu w przedmiotowym biegu rzeczy przyrody wydaje się oparte na
milcząco przyjętym założeniu, że to, co naturalne, musi siłą rzeczy być dobre (z
samego faktu bycia naturalnym). Oznacza to, że bezwzględnie dobre jest wszystko,
co w naturze występuje, w tym również prawa biologii i wszelkie ich
konsekwencje. To przekonanie nie ma nic wspólnego z nauką i jej odkryciami. Z czego, w takim razie, ten pogląd wynika? Sądzę, że jest on raczej nieświadomą
naleciałością z religijnego poglądu na świat lub heglizmu — dogmatem, zgodnie z którym natura jest urządzona doskonale, dzięki temu, że stworzył ją Bóg — istota
doskonała. Jest to stanowisko, które wyznawane jest przez ludzi, którym wydaje
się, że przyroda urządzona jest w sposób optymalny, a wręcz doskonały. Z tego
powodu uważają oni prawa natury i jej porządek za ideał, źródło wartości i dobry
wzór do naśladowania, który chcą rozszerzyć na całą ludzkość. W moim
przekonaniu, jest to pogląd nieuprawniony, gdyż doskonałość przyrody jest
iluzoryczna.
Dlaczego jest
iluzoryczna? Chociażby dlatego, że społeczna ewolucja cywilizacji ludzkiej
przebiega nieporównywalnie szybciej i sprawniej niż ewolucja biologiczna. Na
przykład, człowiek jako ssak ma naturalną skłonność do agresji wobec drugiego
człowieka, zwłaszcza wobec takiego, który się od niego znacznie różni, gdyż
osobniki jednego gatunku poszukują tego samego pokarmu i wystawione są na
jednakowe niebezpieczeństwa. Z tego powodu „walka o byt jest najbardziej zacięta
pomiędzy osobnikami i odmianami tego samego gatunku" [ 47 ].
Jeżeli więc człowiek pierwotny zobaczył nieznajomego człowieka, który do tego
znacznie różnił się od niego wyglądem, istniało wysokie prawdopodobieństwo, że
ów nieznajomy jest dla niego zagrożeniem. Był to adekwatny mechanizm w czasach
społeczeństw zbieraczo-myśliwskich, gdy społeczeństwa ludzkie były bardzo
rozproszone, a nieznajomy człowiek był potencjalnym wrogiem.
W dzisiejszych
czasach wysokiej gęstości zaludnienia i społeczeństw zglobalizowanych, i multikulturowych, jest to mechanizm przestarzały i nieadekwatny, którego jednym z możliwych efektów jest np. rasizm — fenomen mający źródło w naturalnych
instynktach. Ewolucja biologiczna zwyczajnie nie nadąża za ewolucją
kulturalno-społeczną człowieka. Już Karol Darwin wiedział o tym, że „krzyżowanie
pomiędzy [...] osobnikami tej samej odmiany, lecz pochodzącymi z rozmaitych
szczepów, nadaje potomstwu siłę i płodność, z drugiej zaś strony, bliski chów
krewniaczy zmniejsza siłę i płodność" [ 48 ].
Gdyby prawa przyrody były optymalne, to matka natura już dawno by sama dostroiła
ludzi, by instynktownie wybierali partnerów innej rasy, gdyż im większe
zróżnicowanie genetyczne rodziców, tym lepsze potomstwo.
Innym
przykładem niedoskonałości przyrody są choroby genetyczne. Wszystkie istoty żywe
dziedziczą geny, w niezmienionej postaci, po swoich przodkach. Wyjątkiem od tej
reguły są mutacje, które są błędem w kopiowaniu materiału genetycznego. Błędy te
często mają poważne konsekwencje, na przykład w postaci takich chorób jak
zespół Downa. Wachlarz genetycznych schorzeń jest bardzo szeroki. Gdyby prawa
przyrody były optymalne, to takie przypadki albo nie miałyby w ogóle miejsca,
albo występowałyby sporadycznie, a geny przekazywane następnemu pokoleniu za
każdym razem byłyby ulepszane. Tak jednak nie jest.
Bieda,
morderstwa, wojny, gwałty, choroby — wszystko to są zjawiska całkowicie
naturalne, ale chyba nikt nie powiedziałby, że są dobre. Z wyżej wymienionych
powodów sądzę, że nie można uznać przyrody za wzorowy mechanizm. Oznacza to, że
uznawanie przedmiotowego biegu rzeczy za postęp jest bezzasadne.
Ryszard
twierdzi również, że jego światopogląd nie jest ani jego, ani niczyim dziełem,
tylko naturalnym światopoglądem ludzkości, tzn. rzeczywistość składa się z faktów, zachodzących w przyrodzie. Nic przyrody nie musi poręczać, gdyż ona
poręcza sama siebie i na niej się wszystko opiera. „Ludzkość jest częścią
przyrody i nie może być inaczej rozważana" [ 49 ],
myśl ludzka również włączona jest w systemat przyrody. Żeby to zobrazować i nieco rozjaśnić, Ryszard daje taki oto przykład:
1 2 3 4 5 6 Dalej..
Footnotes: [ 37 ] S.
Brzozowski, Monistyczne pojmowanie dziejów i filozofia krytyczna, [w:] S.
Brzozowski, Kultura i życie. Zagadnienia sztuki i twórczości. W walce o światopogląd, PIW, Warszawa 1973, s. 297. [ 40 ] W.
James, Pragmatyzm, Zielona Sowa, Kraków 2005, s. 28. [ 41 ] S.
Brzozowski, Wstęp do filozofii, [w:] S. Brzozowski, Kultura i życie.
Zagadnienia sztuki i twórczości. W walce o światopogląd, PIW, Warszawa 1973,
s. 566. [ 44 ] J.
London, Martin Eden, Zielona Sowa, Kraków 2005, s. 249. [ 45 ] S.
Brzozowski, Monistyczne pojmowanie dziejów i filozofia krytyczna, [w:] S.
Brzozowski, Kultura i życie. Zagadnienia sztuki i twórczości. W walce o światopogląd, PIW, Warszawa 1973, s. 285. [ 47 ] K.
Darwin, O powstawaniu gatunków, Jirafa Roja, Warszawa 2006, s. 77. [ 49 ] S.
Brzozowski, Wstęp do filozofii, [w:] S. Brzozowski, Kultura i życie.
Zagadnienia sztuki i twórczości. W walce o światopogląd, PIW, Warszawa 1973,
s. 565. « (Published: 03-08-2010 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 500 |
|