The RationalistSkip to content


We have registered
204.318.467 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Philosophy »

Religia. Co o niej wiemy? [2]
Author of this text:

A skoro mamy dwie cechy, wobec każdej zaś dwie postawy, mamy następującą tablicę możliwości:

Pochodzenie religii Uzasadnienie religii
+ +
- -
+ -
- +

(Legenda: "+" oznacza, że się zna daną cechę, zaś "-" , że się jej nie zna.)

Każda z tych postaw może występować w różnych odmianach: można nie wiedzieć faktycznie, co uzasadnia religię, a może być tak, że tego w ogóle nie można wiedzieć, że więc nie wie się z konieczności, co uzasadnia religię. Każda z tych odmian może więc mieć różne modalności. To jednak, jaką modalność przypisuje się danej odmianie, wykracza poza logikę. Logika pozwala jedynie na utworzenie tablicy możliwych rozkładów postaw wobec naszych cech religii. Do ustalenia tego natomiast, czy na przykład tylko teraz nie znamy uzasadnienia religii, czy nigdy nie będziemy go znali, logika nie wystarcza. Tak samo, do ustalenia tego, czy znamy uzasadnienie religii — jeśli rzecz jasna zajmujemy stanowisko, że je znamy — z konieczności (kto ma religię, musi znać jej uzasadnienie), czy jest to tylko możliwe, lecz niekonieczne, logika nie wystarczy.

(C) Gdy już mamy tablicę możliwych rozkładów postaw wobec religii, nasuwają się intrygujące pytania: Czy któryś z rozkładów się urzeczywistnił? Czy rzeczywiście wystąpił w dziejach? Czy wystąpiły tylko niektóre rozkłady, czy wszystkie? Pytania te są intrygujące historycznie — to zajmujące, co ludzie myślą o religii; oraz filozoficznie — to zajmujące, zgodnie z kim sami myślimy o religii, a przeciw komu myślimy, jeśli mamy jakieś zasadnicze poglądy na religię.

Odpowiedź nie budzi wątpliwości, ponad wszelką wątpliwość bowiem wiemy, mamy to bowiem udokumentowane, że w dziejach kultury wystąpiły wszystkie logicznie możliwe kombinacje postaw wobec naszych dwóch naczelnych cech religii. Wyczerpujące przedstawienie tego ogromnego pola zjawisk wymagałoby długich jesiennych wieczorów i grona znawców. Poprzestanę więc na wskazaniu siłą rzeczy nielicznych, a w miarę możności wyrazistych rzeczników poszczególnych kombinacji postaw. Podobnie postąpię z postawą, którą wyróżniam, z moją kombinacją. Wskażę ją, lecz nie będę jej uzasadniał, tak jak nie uzasadniam w imieniu ich rzeczników pozostałych postaw ani ich nie obalam we własnym imieniu. Takie bowiem stawiam sobie zadanie: nie wchodzić w spór o religię, przedstawić geografię tego sporu. Podejmuję to zadanie w przekonaniu, że wykonanie go może sprzyjać temu, co jest powinnością człowieka myślącego — uczestnictwu w sporze o religię.

Dla postawy DWA PLUSY mamy oficjalne teologie, przypuszczam, wszystkich wyznań religijnych, posiadających centralne instytucje zarządzające, centralnych administratorów kultu i doktryny. Postawę tę zajmują niewątpliwie wszystkie religie monoteistyczne, a jej wybitnym przedstawicielem katolickim jest Tomasz z Akwinu: wiadomo, skąd pochodzi religia, zesłał ją Bóg; wiadomo też, co ją uzasadnia, Tomaszowe dowody istnienia Boga.

Postawa DWÓCH MINUSÓW stanowi sedno agnostycyzmu: agnostyk nie zna uzasadnienia przekonań religijnych, taka jego uroda; nie zna tym samym pochodzenia religii. Postawę tę uosabia w przybliżeniu J.S. Mill (1806-1873). W przybliżeniu, bo Mill utrzymywał, że dowody istnienia Boga „stwarzają jedynie prawdopodobieństwo na jednym z niższych poziomów" istnienia skończonego Boga.

Postawa PLUSOMINUSOWA (wiedza o pochodzeniu religii, a niewiedza o jej uzasadnieniu) stanowi sedno naturalistycznego ateizmu. Ateista tego pokroju zna pochodzenie religii: religia jest dziełem przyrody; nie zna natomiast uzasadnienia przekonań religijnych, bo nie może znać tego, czego jak sądzi nie ma. Ateistów było i jest niemało, a jednym z pierwszych rzeczników poglądu, że ludzie stworzyli bogów, nie zaś bogowie ludzi był Grek Ksenofanes z Kolofonu (575-480): „Gdyby byki, konie i lwy posiadały ręce i mogły nimi malować i posągi tworzyć jak ludzie, to konie malowałyby postacie bogów podobne do koni…" Interesującą odmianą postawy plusominusowej jest stanowisko Davida Hume’a (1711 — 1776): naturalizm wraz z agnostycyzmem.

Postawa MINUSOPLUSOWA (niewiedza o pochodzeniu religii, a wiedza o jej uzasadnieniu) uosabia coś, co nazywam religijnością romantyczną. Religijny romantyk wie, co uzasadnia religię - ogląd i uczucie, a „w każdej religii to, co święte, pozostaje tajemnicą i jest ukryte przed profanami", a pochodzenie religii go nie obchodzi, dopuszcza obie ewentualności. Religijnych romantyków było niemało, a jedni z najgłośniejszych to Friedrich Schleiermacher (1768-1834), autor powołanych przed chwilą słów o tajemnicy, i Sören Kierkegaard (1813-1855).

Postawa wyróżniona

Plusowominusowa postawa, którą wyróżniam, bo jest moja, choć dalece nie ja jeden ją zajmuję, stanowi pewną odmianę ateizmu naturalistycznego: znamy pochodzenie religii, a nie znamy jej uzasadnienia. Mówię o pewnej odmianie tego stanowiska, bo jego skrzydło naturalistyczne jest standardowe, a skrzydło ateistyczne swoiste. To pierwsze niesie treść następującą: religia to zjawisko przyrodnicze, występujące w tej części przyrody, w tej niszy ekologicznej, którą zajmuje człowiek, a pochodzenie tego zjawiska, jego budowę i funkcje zasadniczo znamy, tak jak zasadniczo znamy pochodzenie życia na Ziemi, budowę materii organicznej i funkcje organów w organizmach lub zbiorów organizmów w biotopach.

Powinien ktoś w tym miejscu powiedzieć: Sprawdzam! Skoro mówisz, że znasz pochodzenie religii, przedstaw tę wiedzę, kawa na ławę! Otóż nie potrafię tego zrobić, bo wiedza ta jest niegotowa, niepełna, niezamknięta, jak każda wiedza. Posłużyłem się przed chwilą — może zauważyliście — słowem zasadniczo, opisując naszą znajomość źródeł religii. Znamy je zasadniczo, powiedziałem. Słowo to sygnalizuje, że coś leży w granicach naszych możliwości, choćby się nigdy nie urzeczywistniło.

A wiedza o pochodzeniu religii nigdy się w pełni nie urzeczywistni, nigdy się nie zakończy, będzie natomiast przyrastać, jeśli rzecz jasna przyjąć optymistycznie, że ludzkość będzie trwać i trwać. Skąd to wiesz? — padnie. To tylko twoja wiara!

Nie, to nie jest wiara. To jest indukcyjne oczekiwanie. Mamy już mianowicie pokaźny zasób wyjściowy tej wiedzy, zgromadzony kolektywnym wysiłkiem przyrodników, psychologów, psychiatrów, psychologów społecznych, socjologów, filozofów. Mamy bogate grono filozoficznych koncepcji pochodzenia religii. Nie widzę powodów, dla których ten bogaty, dynamiczny zasób danych i teorii miałby nie przyrastać, tak jak nie widzę powodów, dla których miałaby się nie rozwijać biologia molekularna czy astrofizyka.

A teraz krótko o drugim skrzydle, ateistycznym, tej postawy. Ateista mojego pokroju głosi mianowicie, że nie znamy uzasadnień przekonań religijnych i znać ich nie będziemy, ignoramus et ignorabimus, przekonania te wyrażane są bowiem za pomocą słów nieokreślonych znaczeniowo, nie są więc przekonaniami, lecz obrazami. Nie sposób uzasadniać bliżej nie wiadomo czego.

Opowiadam się zatem za postawą przyznającą nam wiedzę o pochodzeniu religii, a odmawiającą wiedzy o uzasadnieniu religii.

*

Zostawmy jednak moją postawę i weźmy neutralnego obserwatora. Ląduje na Ziemi przysłowiowy Marsjanin i po pewnym czasie wysyła do centrali, do tamtejszego instytutu badań nad Naczelnymi następujący raport: „Istoty te wykazują znaczną kłótliwość w kwestii swoich bogów. Mają ich wielu, a czciciele jednych wojują z czcicielami innych. Różnią się też co do tego, czy wiedzą, że są bogowie, czy nie wiedzą, a nadto co do tego, jak rozumieć wiedzę o bogach. Jedne głoszą, że rozum daje im wiedzę o bogach, jeszcze inne, że tylko wiara; są też tacy, co ani rozumowi, ani wierze nie ufają. Rzecz jasna w tej sytuacji nie można im przypisać wiedzy o bogach, choćby faktycznie było tak, że któreś z nich ją mają. Nikt nie wie bowiem, kto nie potrafi wykazać tego, że wie, temu, kto powątpiewa, czy on wie. Nikt zaś tego nie potrafił wykazać, inaczej nie byłoby wątpiących."

— Centrala oddepeszowuje. „W porządku, tak jest teraz. A co będzie jutro?"

— Nasz Marsjanin odpowiada. „Tak będzie, dopóki oni będą tacy, jak dotąd. Jeśli się to zmieni, jeśli uzgodnią, czy wiedzą, czy nie wiedzą o istnieniu bogów, dam wam niezwłocznie znać, a wówczas zmienimy nazwę tego, co nazywaliśmy dotąd religią."

Uwagi końcowe

Zostawiam Marsjanina i wracam na chwilę do mojej ziemskiej postawy. Z mojej ziemskiej perspektywy — z perspektywy zwolennika postawy plusowominusowej w wariancie naturalistycznego ateizmu — widać, moim zdaniem, że wiemy, skąd pochodzi religia, a nie znamy, bo go nie ma, jej uzasadnienia.

Traktuję tę postawę z należytą ostrożnością jako hipotezę. Zaufanie do hipotezy rośnie w miarę, jak rośnie nasza akceptacja wypływających z niej wniosków oraz moc wyjaśniająca tej hipotezy, którą jej przypisujemy.

Weźmy tę część mojej hipotezy, na którą składa się naturalizm. Zobaczmy, co wynika z naturalizmu w jego stosunkowo świeżej wersji. Oto garść konkluzji z wydanej w roku 2001, a po polsku w roku 2006 książki I człowiek stworzył bogów . . . Pascala Boyera, antropologa i neurofizjologa, opisującej badania nad procesami zachodzącymi w ludzkim mózgu, warunkującymi powstanie wyobrażeń religijnych: "Religia w opisanej przeze mnie postaci stanowi jedynie uboczny efekt funkcjonowania naszego mózgu" (331). „Łatwiej można zrozumieć istnienie religii, biorąc pod uwagę fakt, że procesy, które sprawiają, że człowiek staje się 'wierzący', są identyczne w przypadku religii i zjawisk codziennych" (313). „Religia jest prawdopodobna [tzn. prawdopodobne jest jej pojawienie się — B.C.], bo wyobrażenia religijne mobilizują siły systemów kojarzeniowych, które istnieją niezależnie od religii" (323). „Wypracowanie idei religijnych zależy od zdolności i systemów myślowych, które posiadamy niezależnie od tych idei" (312). „Rytuał naprawdę pachnie transcendencją" (259). „Dusza zmarłego, jego 'cień' czy 'obecność' to najbardziej rozpowszechnione na całym świecie typy bytów nadprzyrodzonych" (229). "Śmierć jest wyobrażana jako kres tylko przez część naszego umysłu" (227). „Idee religijne są 'pasożytami'… co oznacza, że ich przekaz jest ułatwiony dzięki zdolnościom umysłowym, które istniałyby bez bogów, tak jak istnieją z bogami" (202).


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Wiara a religia
Wobec religii

 See comments (5)..   


«    (Published: 22-09-2006 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Bohdan Chwedeńczuk
Filozof, profesor Uniwersytetu Warszawskiego; tłumacz literatury filozoficznej; publicysta m.in. czasopisma Bez Dogmatu.   Biographical note

 Number of texts in service: 9  Show other texts of this author
 Newest author's article: Mówienie o Bogu. Po lekturze Feuerbacha
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 5037 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)