|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Philosophy »
"Stworzenie człowieka" i wzory wartości. Biblia jako Księga Kultury [1] Author of this text: Ryszard Paradowski
Tora, Biblia, Stary Testament, Stare Przymierze — oto przed nami święte
pismo kultury Bliskiego i Środkowego Wschodu, kultury żydowskiej, chrześcijańskiej,
śródziemnomorskiej, wreszcie — europejskiej. Nie tyle więc „Pismo święte"
religii żydowskiej czy chrześcijańskiej,
czy (w pewnej mierze) muzułmańskiej — chociaż też — ale właśnie
„święte" pismo kultury. Przy czym święte w cudzysłowie, bowiem kultura
jako taka nie replikuje charakterystycznego dla religii podziału na sacrum i
profanum [ 1 ], jakkolwiek, z drugiej
strony, istnieje w niej bardziej ogólny odpowiednik tego ściśle religijnego
rozróżnienia [ 2 ] .
„Święta" jest Biblia jako tekst kultury w tym znaczeniu, że w formie
opowieści o wydarzeniach, a więc czegoś jak najbardziej profanicznego
(wydarzenia historyczne, nawet z udziałem „boga", są jako takie zupełnie
zwyczajne), przedstawia to, co „święte" kultury, czyli jej wartości [ 3 ]
„Święte" religii, a więc sacrum w
wąskim znaczeniu religijnym, daje się z niej również wyodrębnić, nie
wyczerpuje ono jednak całości „świętości" kulturowej: jest jej częścią,
właśnie dla celów religijnych wyodrębnioną [ 4 ] .
„Święte" religii jest, mówiąc w pewnym uproszczeniu, połową „świętego"
kultury. Tekst niniejszy ma być dowodem, albo, skromniej, ilustracją tego
twierdzenia. Dowód twierdzenia, że sacrum religii
jest tylko połową "sacrum" kultury zamierzam przeprowadzić (albo przynajmniej twierdzenie to
zilustrować) analizując biblijną opowieść o stworzeniu człowieka. Opowieść
ta jest pierwszą (i bodaj najważniejszą) kulturową formą (ściślej -
biblijną formą) samego "sacrum" kultury, czyli formą wartości.
W Starym Testamencie umieszczone są dwie opowieści o stworzeniu człowieka
[ 5 ]
Na pierwszy rzut oka wydaje się to niezrozumiałe: dlaczego akurat dwie, a nie
na przykład trzy lub pięć — przecież ze skarbnicy mitów ludzkości (czy
nawet z obszaru ówczesnej ekumeny) dałoby się uskładać całą antologię
opowieści o stworzeniu człowieka? I dlaczego akurat te? Odpowiedź brzmi: bo
wyczerpują one problem. Po pierwsze — problem antropogenezy, po drugie -
problem sacrum, szeroko pojętego sacrum kultury: obie te
opowieści ł ą c z n i e stanowią formę kulturową (właśnie jako biblijne opowieści o stworzeniu) kompletnego zestawu wartości podstawowych. Zestaw nie byłby
kompletny, gdyby jedna opowieść mówiła o glinie, a druga o wodzie (bo
przecież człowiek, jak wiadomo, w znacznej części zbudowany jest z wody),
nie byłby również kompletny,
gdyby jedna mówiła o stworzeniu kobiety z żebra człowieka, druga zaś,
odwrotnie, o stworzeniu mężczyzny z żebra człowieka-kobiety. W pierwszym
przypadku zestaw byłby niepełny, bo liczba rodzajów surowca jest nieskończona, w drugim — bo drugie opowiadanie byłoby prostą odwrotnością pierwszego.
Tak proste zestawienia nie wyjaśniałyby żadnego problemu. Może byłoby prościej, i bardziej zrozumiale, gdyby opowieść była tylko jedna, i najlepiej — tylko
ta o stworzeniu kobiety z jakiejś drugorzędnej części ciała człowieka
[ 6 ] . Ta bowiem opowieść jest jakoś religijnie (i nie po prostu religijnie, ale również
politycznie [ 7 ] funkcjonalna — na
potwierdzenie tej tezy wystarczy zauważyć, że tylko (lub prawie tylko) ona
jest przytaczana zarówno jako wzór religijny, jak i jako pochodny odeń wzór
kulturowy. Można by wówczas uczciwie
twierdzić, że przynamniej
„Pismo święte" rekomenduje ten wzór jako uniwersalny. Kłopot jednak
polega na tym, że Księga jako „uniwersalne" prezentuje dwa wzory, przy
czym wzory nie tylko różne, ale nawet przeciwstawne.
Księga kultury nie ułatwia sprawy jej polityczno-religijnym użytkownikom.
Odmienne (i przeciwstawne) wzory wyrażają się w pewnych
charakterystycznych odmiennościach narracji. O ile w opowieści pierwszej Bóg
stworzył „istoty żywe różnego rodzaju" [ 8 ] przed człowiekiem, co
jest, w pewnym sensie, antycypacją darwinowskiej teorii ewolucji, to nic nam
nie wiadomo o tym, by podobnie uczynił w opowieści drugiej; przeciwnie,
stworzył, wedle niej, człowieka przed zwierzętami. Napisano wyraźnie: „Gdy
Pan Bóg uczynił ziemię i niebo, nie było jeszcze żadnego krzewu polnego na
ziemi ani żadna trawa polna jeszcze nie wzeszła (...) [ 9 ] — wtedy to Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi…"
[ 10 ] Ta odmienna od tamtej, przedstawionej w pierwszej opowieści, kolejność
stworzenia, ważna jest nie tylko dlatego, że pozostaje w sprzeczności z nauką
(w końcu teoria Darwina pojawiła się dopiero po wielu stuleciach) — przecież
pierwsza opowieść dowodzi, że twórcy Księgi znali kolejność „właściwą" — ale dlatego, że służy innym, niż „historyczna prawda" celom. Ale wróćmy
do samych opowieści.
Pierwsza opowieść, zwłaszcza w porównaniu z drugą, jest bardzo
lapidarna: składa się właściwie z jednego zdania. Wydaje się więc, na
pierwszy rzut oka, bardzo uboga. Nic bardziej mylnego: to jedno zdanie zawiera
dokładnie tyle samo treści, co całe dwa następne podrozdziały. I co właściwie
zawiera, najlepiej można odczytać, odwracając kolejność — badając
najpierw opowieść drugą.
Pomińmy na razie to, co dla samej antropogenezy jest najważniejsze -
opowieść o drzewie — tym bardziej, że, po pierwsze, głównym naszym celem
jest jednak wyjaśnienie kwestii wartości, a po drugie — kwestię
antropogenezy rozwinąć można dopiero, biorąc opowieść o drzewie w całości,
co wykracza, przynajmniej formalnie, poza opowiadania o stworzeniu [ 11 ]
.
1 2 3 Dalej..
Footnotes: [ 1 ] "Doświadczenie religijne przyjmuje z góry podział świata na sacrum
i profanum". M.Eliade, W
poszukiwaniu historii i znaczenia religii, Warszawa 1997, s. 183. [ 2 ] Jest więc raczej odwrotnie — „święte" religii jest szczególnym
przypadkiem „świętego" kultury. Twierdzenie niektórych religioznawców, uniwersalizujące podział świata na sacrum
i profanum, ma swoje źródło w przyjmowanym czasem jawnie, czasem
milcząco, tak czy owak dość szeroko, założeniu o zasadniczo religijnym pochodzeniu kultury (a w każdym
razie tego, co w niej szczególnie istotne — wartości „wyższych") ,
gdy tymczasem generalizacja ta ograniczona być musi do kultury religijnego t y p u (typu kultury
opartego na religii) — kultury innych typów mają swoje podziały, które
jedynie metaforycznie (ale też w znacznym stopniu myląco, bo kosztem
zacierania różnic między typami) oddawane
być mogą z pomocą tych kategorii. W niniejszym artykule pojęcia "sacrum" i „wartości", ze względu na uzus językowy,
stosuję mimo wszystko zamiennie, jakkolwiek sacrum
nie jest, moim zdaniem, synonimem wartości, lecz jej kulturową, a
konkretnie — magiczną względnie religijną formą (spersonalizowaną lub
nie spersonalizowaną), skupiającą w sobie wyłączną kompetencję do
stanowienia zasad. Sacrum to również
ustanowione w tym trybie zasady. "Sacrum"
kultury natomiast obejmuje zarówno zasadę ustanowioną na podstawie wyłącznej
kompetencji, jak i zasadę ustanowioną na podstawie kompetencji
powszechnej. Z uwagi na ogromną
ilość literatury przedmiotu, jakiekolwiek odniesienia do występujących w
kwestii sacrum i profanum
stanowisk pomijam. Pomijam też ważną skądinąd kwestię związku "sacrum"
kultury z jej "profanum". Na
ten temat zob. np. W.Paradowska, R.Paradowski, Typology
of cultures and economy in culture, Hemispheres. Studies on Cultures and
Societies, nr 18, 2003. [ 3 ] Wartości, co jest ich atrybutem niezbywalnym, występują tylko w
formach (nie występują, chociaż
istnieją, jako nie uformowane).
Formą jest w szczególności opowieść o wydarzeniach, będąca treścią
mitu. Formą, chociaż nie bezpośrednio, lecz w sposób zapośredniczony
przez opowieść, jest sam mit, czyli tekst. Wartość istnieje jako nie
uformowana tylko w akcie wyboru metafizycznego, trochę na podobieństwo neutrina — ledwie zaistnieje, a już znika, chociaż
nie całkiem: kontynuuje swoje istnienie już jako uformowana. To filozofia
bierze na siebie owo karkołomne zadanie uchwycenia wartości jako takiej,
czyli jako nie uformowanej. Paradoks filozofii polega tu na tym, że stawia
ona sobie zadanie uchwycenia wartości w jej istnieniu pozakulturowym, ma
jednak do dyspozycji tylko narzędzia kulturowe, a przede wszystkim język.
Na temat wyboru metafizycznego zob. np.: W.Paradowska, R.Paradowski, Władza
i prawo. Filozoficzne podstawy wyboru politycznego i teorii polityki. Przegląd
Politologiczny nr 2, 2004. Por. też tychże (zwłaszcza w sprawie
„miejsca", w którym wartość istnieje jako nie uformowana) Podmiotowość jako transcendencja. Przyczynek do problemu podmiotowości
politycznej, Środkowoeuropejskie Studia Polityczne nr 1, 2005. [ 4 ] W tekście biblijnym (abstrahuję tu od historycznych perypetii
samego tekstu, związanych z jego redagowaniem i przekładami) ujawnia się
to bardzo wyraźnie w oficjalnych interpretacjach, ujętych w przypisach i
podtytułach, a także w sposobie religijnego wykorzystania tekstu -
wykorzystania go w „nauczaniu". Najbardziej bodaj drastycznym
przypadkiem, ilustrującym dostosowanie kulturowego biblijnego przesłania
do potrzeb religii, jest
nazwanie antropogenezy upadkiem, a wolności, ustanowionej w jej efekcie -
grzechem. Nawiasem mówiąc, określenie go „pierworodnym" jest w tym
wszystkim akurat najmniej nieadekwatne. Antropogeneza jest jak najbardziej
„pierworodna", za to nazywanie jej „grzechem" może być uzasadnione
tylko w ramach określonego, partykularnego punktu widzenia. Ten partykularny punkt widzenia kwestionuje np. H.S.Kushner:
„Historia Ogrodu Edenu nie jest historią upadku człowieka, ale
pojawienia się ludzkości". Zob. Co się naprawdę zdarzyło w ogrodzie Edenu?, Tygodnik Powszechny, 13
kwietnia 1997; cyt. za M.Bogucka, Gorsza płeć. Kobieta w dziejach Europy od antyku po wiek XXI,
Warszawa 2005, s. 21. [ 5 ] Wybitny religioznawca francuski, J.Delumeau, podobnie jak inni
autorzy, w szczególności ci, których przytacza, czyni z dwóch opowieści
jedną: w kwestii kolejności stworzenia odwołuje się do opowieści
pierwszej, zaś nierównoczesność stworzenia mężczyzny i kobiety
przyjmuje za opowieścią drugą. Por. jego Historia
Raju. Ogród rozkoszy, Warszawa
1996, s. 166 i n. [ 6 ] Z takim (na pozór przynajmniej) prostym odwróceniem historii z żebrem
mamy do czynienia w opowieści o zerwaniu owocu. Jednak nowa funkcja tej
opowieści i jej związek z opowieścią o zakazie zrywania sprawia, że owo
„odwrócenie" nie pretenduje do uogólnienia (do uznania mężczyzny za
trwale wtórnego w stosunku do kobiety), potwierdzając ogólną swoją
wymową nie „hierarchiczny", lecz „równościowy" model człowieka. [ 7 ] Religijnie c z y l i politycznie: wyodrębnienie z kultury jej „połowy" i
przedstawienie jej jako całości jest od samego początku politycznie
funkcjonalne — służy legitymizacji panowania. [ 9 ] Można by nawet twierdzić, że i świat roślin nie był jeszcze
stworzony. [ 11 ] Formalnie, bo „stworzeniem" człowieka jest nie co innego, ale właśnie
antropogeneza, czyli akt zerwania owocu. Formalnie o stworzeniu traktują
opowiadania o stworzeniu, w istocie zaś — opowiadanie o zerwaniu owocu. « (Published: 10-11-2006 )
Ryszard ParadowskiFilozof (metafizyka, filozofia kultury, filozofia polityczna), rosjoznawca, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, Instytutu Ameryk i Europy, gdzie jest zastępcą dyrektora do spraw nauki i wykłada filozofię i filozofię kultury. Ostatnio opublikował książkę „Metafizyka i kultura. Repetycje kartezjańskie”, Wydawnictwo Centrum Studiów Latynoamerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2011 i artykuł Religia jako ideologia, w kwartalniku: Środkowoeuropejskie Studia Polityczne (1/2012, Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu). Number of texts in service: 9 Show other texts of this author Newest author's article: Definiowanie boga i człowieka w Księdze Rodzaju | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 5110 |
|