|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Outlook on life » »
O siedemnastowiecznej krytyce religii Author of this text: Andrzej Rusław Nowicki
Za ojca nowożytnego racjonalizmu uważany bywa wielki filozof francuski
Kartezjusz (1596-1650).
Przełomowe znaczenie miała zwłaszcza jego Rozprawa o metodzie (1637). Kartezjusz (podobnie jak Giordano
Bruno i Francis Bacon) stawia przed filozofią praktyczny, humanistyczny cel: poznanie przyrody w celu podporządkowania
jej człowiekowi. Pragnie, aby ludzie „mogli stać się panami i posiadaczami przyrody". Z perspektywy takiego celu
Kartezjusz poddaje scholastykę druzgocącej krytyce za jej bezpłodność: skoro nie prowadzi do nowych odkryć i wynalazków, nie ma żadnej wartości, jest zajęciem bezużytecznym. Pragnąc, żeby filozofia stała się nauką równie pewną i ścisłą jak matematyka, Kartezjusz
opracowuje dla niej metodę wzorowaną na matematyce; kryterium prawdziwości jest dla niego jasność i wyraźność
twierdzeń. Punktem wyjścia jego rozważań jest metodologiczny sceptycyzm: podaje wszystko w wątpliwość, żeby
znaleźć najbardziej solidny fundament pod dalsze filozofowanie; takim fundamentem wydał mu się nie podlegający
wątpliwości fakt własnego
myślenia (nawet kiedy we wszystko wątpię,
to skoro wątpię, myślę, a skoro myślę, więc jestem — cogito, ergo sum). Był to subiektywno-idealistyczny punkt wyjścia. Konsekwentny materializm
bierze za punkt wyjścia nie własną świadomość, która jest tylko odbiciem obiektywnej rzeczywistości, ale obiektywną, materialną
rzeczywistość, pierwotną wobec wszelkiej świadomości.
W kartezjanizmie były poważne sprzeczności wewnętrzne: w fizyce Kartezjusz był jednym z twórców materializmu mechanistycznego, natomiast w metafizyce stał na gruncie dualizmu i oprócz
„substancji rozciągłej", czyli materii, uznawał również niezależne istnienie „substancji myślącej".
Będąc wyrazicielem dążeń ówczesnej burżuazji — postępowej, zainteresowanej żywotnie
rozwojem sił wytwórczych, techniki i nauki, ale nie rewolucyjnej i nastawionej ugodowo wobec
porządku feudalnego — Kartezjusz zajmował
kompromisowe stanowisko zarówno wobec panującego porządku społecznego,
jak wobec religii; ograniczał się do
krytyki tego, co bezpośrednio hamowało rozwój nauki,
ale jednocześnie starał się wypracować sposób „pogodzenia"
religii z filozofią. Próbował także tradycyjne, tomistyczne
„dowody" istnienia boga zastąpić własnym „dowodem".
Kościół katolicki dostrzegł w kartezjańskim „dowodzeniu istnienia boga" przejaw
racjonalistycznego zaufania do potęgi rozumu i „drogę do ateizmu", w związku z czym potępił je i umieścił dzieła Kartezjusza (w roku 1663) na indeksie ksiąg zakazanych.
Kartezjanizm rzeczywiście stał się dla wielu czytelników „drogą do ateizmu", ponieważ
umacniał postawę racjonalistyczną, zachęcając do samodzielnego, krytycznego myślenia i odrzucania tego,
co nieracjonalne. Do racjonalizmu i materialistycznej fizyki Kartezjusza nawiązali francuscy ateiści
XVIII wieku.
Z zasad kartezjańskich wyszedł również Benedykt Spinoza (1632-1677), który jednak
kartezjańskiemu dualizmowi przeciwstawił konsekwentny monizm.
W opublikowanym w roku 1670 Traktacie
teologiczno-politycznym Spinoza stara się przeprowadzić rozróżnienie
pomiędzy religią a zabobonem. Pisze, że zabobon to podbudowa tyranii, która
jest zainteresowana w szerzeniu się zabobonu.
Nie mając nic wspólnego z rozumem, zrodzony z nieprzytomnego strachu zabobon
religijny skłania lud „do tego,
aby czcił
swoich monarchów
jak bogów".
Toteż w interesie tyranów leży, „aby ludzie byli oszukiwani i aby strach, w którym należy ich utrzymać,
okryty był piękną nazwą religii, w tym celu, ażeby walczyli za swoje poddaństwo, jak gdyby ono było
szczęściem, i ażeby poczytywali nie za ohydę, lecz za najwyższy honor oddawanie swej krwi i życia dla
pychy jednego człowieka". Ale zabobon religijny, który opiera się na Piśmie
Świętym, uważany
jest za słowo boże.
W związku z tym Spinoza stara się zbadać, co Pismo Święte rozumie przez „ducha bożego",
którym bóg natchnął proroków. W tym celu trzeba dociec, co oznacza hebrajskie wyrażenie "El ruagh" i czy trafnie jest interpretowane jako „duch boży". Okazuje się, że słowo "ruagh"
oznacza
wiatr, a słowo "el" to tyle, co „wielki", „silny",
„potężny". A wiać "El ruagh" (rodzaju żeńskiego), która
na samym początku Pisma świętego „unosi się ponad
wodami", to wcale nie „duch boży", ale „wielka wichura". Inaczej mówiąc — w żywiołowo materialistyczną
kosmogonię starożydowskiego folkloru dopiero późniejsi interpretatorzy
wtłoczyli religijny sens, którego tam pierwotnie
nie było.
W ogóle w Piśmie Świętym wszelkie niezwykłe dzieła przyrody (opera
naturae insolita) nazywane są „dziełami bożymi" (opera Dei), a więc szczególnie wysokie drzewa nazywane
były drzewami bożymi (potężnymi), wysokie góry — górami bożymi i również
ludzie szczególnie silni i postawni
(homines fortissimi et magnae staturae), nawet jeśli byli okrutnikami i przestępcami, nazywani byli „synami
bożymi" (filii Dei). Zatem i wyrażenie „słowo boże"
nie oznacza w rzeczywistości tego,
że to bóg przemawiał przez usta
proroków, ale tylko to, że prorocy byli ludźmi nieprzeciętnymi i że słowa ich miały wielką wagę.
W ten sposób Spinoza odkrywa, że w Piśmie Świętym mamy
do czynienia ze szczególnym „sposobem mówienia", który może być dwojako interpretowany: nie tylko w sposób
religijny, uznający istnienie osobowego boga, ale również w sposób naturalistyczny i racjonalistyczny.
Odkrycie to skłoniło Spinozę do napisania głównego dzieła filozoficznego szczególnym językiem,
dopuszczającym dwojaką interpretację. Na pozór używał takich samych słów, jak wszyscy — i to miało zabezpieczać tekst przed
zniszczeniem — ale używanym przez siebie słowom nadawał sens odmienny od potocznego i zrozumiały tylko dla
wtajemniczonych. A więc pisząc „bóg", Spinoza miał na
myśli „przyrodę"; pisząc „grzech", miał na myśli bierne uleganie
namiętnościom; pisząc „kara boża" — miał na myśli
szkody, wynikłe na mocy praw przyrody z próby ich
pogwałcenia; pisząc „objawienie", miał na myśli naukę prawa
dla ludzi prostych i niewykształconych; pisząc „miłość
boga", miał na myśli doskonalenie ducha przez rozumowe poznanie
przyrody. Kiedy zaś Spinoza wypowiadał
twierdzenie, że "cokolwiek istnieje, jest w bogu, i nic bez boga nie może
ani istnieć, ani być pojęte", to w gruncie rzeczy słowa jego znaczą w tym miejscu to, że
cokolwiek istnieje, jest częścią przyrody i nic poza przyrodą
nie może istnieć, a cokolwiek się zdarza, zachodzi według
koniecznych praw przyrody.
Spinoza odrzuca religijny pogląd na życie ludzkie, według którego ma ono sens jedynie ze względu
na pośmiertne nagrody i kary. Według religii nagrodą za „cnotę" w życiu doczesnym jest szczęście w niebie. Spinoza
odrzuca bajki o życiu pośmiertnym i wykazuje, że szczęście jest nierozerwalnie związane z „cnotą" nie w ten sposób,
że szczęście jest dopiero skutkiem „cnoty", ale w ten sposób, że sama „cnota" jest jednocześnie szczęściem.
Oczywiście Spinoza inaczej rozumiał szczęście i cnotę niż religia. Dla religii szczęście polega
na błogiej bezczynności — dla Spinozy szczęście jest działaniem. Szczęście to czynne miłowanie przyrody, wyrażające
się w nieustannym badaniu i odkrywaniu jej tajemnic.
Spinoza był monistą w obu znaczeniach tego słowa, a więc nie tylko uznawał, że istnieje jedna,
jedyna substancja, co jest oczywiście słuszne, ale również uważał, że istnieje tylko jeden, jedyny realny byt i podmiot działania. Tym jedynym realnym bytem była dla Spinozy przyroda, różniąca się wprawdzie od „boga"
brakiem świadomości i nie stawiająca sobie żadnych „celów", ale w pewnym sensie spełniająca funkcje podobne, ponieważ w takim ujęciu ulegała zatraceniu odrębność przedmiotów i nie tylko wolność ludzka, ale również samo jednostkowe, indywidualne istnienie ludzkie stawało się złudzeniem.
System Spinozy, przeniknięty duchem fatalizmu, nie dawał filozoficznego uzasadnienia możliwości aktywnego przekształcania
życia społecznego — to było jego podstawowym
brakiem i słabością.
Pierwszym wybitnym przedstawicielem angielskiego materializmu mechanistycznego był
Thomas Hobbes (1588-1679). Był on ideologiem burżuazji zainteresowanej w owych czasach umacnianiem
centralnej władzy państwowej, zwalczanej jednocześnie z prawa przez możnowładców i z lewa przez
rewolucyjny ruch plebejski. Z obu tych stron walka przeciwko władzy królewskiej prowadzona była
pod sztandarami religii. To był główny powód, dla którego Hobbes zajął się krytyką Pisma
Świętego.
Pisze o tym w przedmowie do swego głównego dzieła filozoficznego (Lewiatan,
1651): „Może najbardziej urazić ludzi
to, że pewne teksty z Pisma świętego przytaczałem dla
innego celu, niż zazwyczaj czynią to inni ludzie. Lecz uczyniłem
to… z konieczności (którą mi narzucało moje zadanie). Teksty te bowiem są wysuniętymi pozycjami
wroga, z których on atakuje władzę państwową". Fakt, że w obozie wrogów króla
znaleźli się biskupi, spowodował, iż Hobbes dostrzegł negatywne aspekty
uświęcania władzy królewskiej przez
Kościół. „Któż bowiem nie widzi — pisze Hobbes — kto ma z tego
korzyść, iż ludzie wierzą, że król nie ma władzy
nad chrześcijaninem, o ile biskup
go nie ukoronuje?". Jednakże, podobnie jak przed nim
Machiavelli, również i Hobbes, będąc ateistą, nie dąży
do zniszczenia religii, a tylko do przekształcenia jej w narzędzie władzy państwowej.
Szczególnie doniosłym osiągnięciem teoretycznym Hobbesa
jest odkrycie „zależności poglądów ludzi od ich interesów
materialnych". Ludzie — pisze Hobbes — „odwołują
się od zwyczaju do rozumu i od rozumu do zwyczaju, zależnie od tego, co im
jest wygodne; i odstępują od
zwyczaju, gdy tego wymaga ich interes, albo znów
przeciwstawiają się
rozumowi, gdy tylko rozum jest
przeciw
nim". Jeżeli twierdzenia
geometrii są powszechnie uznawane, to tylko dlatego,
że nie wchodzą w konflikt z interesami ludzi. Nie ulega
jednak wątpliwości, że „gdyby rzeczą sprzeczną z uprawnieniem jakiegoś człowieka do władzy albo z interesem
ludzi, którzy posiadają władzę, było to, że trzy kąty
trójkąta są równe dwóm kątom kwadratu, to teza ta
byłaby, jeśli nie podawana w wątpliwość, to przecież usunięta
przez spalenie wszystkich ksiąg geometrii, o ile człowiek
zainteresowany mógłby tego dokonać".
Interesująco przedstawia się u Hobbesa teoria pochodzenia religii. „Ci — pisze Hobbes — którzy mało
dociekają albo wcale nie
dociekają, jakie są naturalne przyczyny rzeczy, ze strachu, który wypływa z samej nieznajomości tego, co ma moc uczynić im wiele dobra
lub szkody, skłonni są przyjmować i wyobrażać sobie, różne rodzaje mocy niewidzialnej; i stają z obawą i czcią przed tworami własnej wyobraźni; a w chwilach udręki wzywają ich pomocy; podobnie w chwilach, gdy oczekują pomyślnego
wyniku swych przedsięwzięć, ażeby złożyć im dary: z tworów swojej własnej fantazji czynią bogów. W ten sposób
doszło do tego, że z niezliczenie
różnych tworów fantazji
ludzie
stworzyli sobie niezliczone rodzaje
bóstw". Naturalnym zalążkiem religii są cztery rzeczy: „wiara w duchy, nieznajomość przyczyn bardziej odległych, pokora
wobec tego, czego się człowiek boi, i przyjmowanie
rzeczy przypadkowych za prognostyki".
Materializm drugiej połowy XVII wieku stanowi inną formę materializmu niż materializm renesansowy. W przeciwieństwie do żywiołowo
dialektycznego materializmu Bruna i Bacona jest on materializmem mechanistycznym, w którym pojęcie materii skonstruowane jest wyłącznie z cech geometrycznych. Obie formy materializmu zestawił Marks
w Świętej Rodzinie: "U Bacona… zawiera materializm w naiwnej jeszcze postaci zalążki wszechstronnego rozwoju. Materia w swym
poetyckozmysłowym blasku uśmiecha się do całego człowieka. Natomiast
sama doktryna, ujęta w formę
aforystyczną, roi się jeszcze od teologicznych
niekonsekwencji"" — to materializm renesansowy. „W
dalszym swoim rozwoju staje się materializm jednostronnym.
Hobbes jest systematorem materializmu baconowskiego.
Zmysłowość traci swoje kwiecie i staje się
abstrakcyjną zmysłowością geometry. Ruch fizyczny zostaje
poświęcony na rzecz ruchu mechanicznego albo matematycznego;
geometria zostaje obwołana nauką podstawową.
Materializm staje się wrogi człowiekowi". Taka jest
istota materializmu mechanistycznego; dla jego przedstawicieli — takich jak Kartezjusz, Hobbes czy La Mettrie — zwierzęta i ludzie są mechanizmami i biernym
produktem środowiska. Dopiero w materializmie dialektycznym
pojawi się znów pojęcie aktywnej materii i człowieka jako aktywnego podmiotu, twórcy dziejów.
(...)
Doniosłe znaczenie miała również działalność
wolnomyślicieli angielskich końca XVII i początku XVIII wieku, takich
jak John Toland (1670-1722) oraz
Anthony Collins (1676-1729), a także
Thomas Browne
(1605- 1682),
William Wollaston (1659-1724), Thomas Chubb
(1679-1747),
Matthew Tindal (1657-1733) — toteż wielka
szkoda, że ich dzieł nie ma dotąd w przekładzie polskim.
*
Tekst pochodzi z książki Wykłady o krytyce religii.
« (Published: 27-03-2007 )
Andrzej Rusław NowickiUr. 1919. Filozof kultury, historyk filozofii i ateizmu, italianista, religioznawca, twórca ergantropijno-inkontrologicznego systemu „filozofii spotkań w rzeczach". Profesor emerytowany, związany dawniej z UW, UWr i UMCS. Współzałożyciel i prezes Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli oraz Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Założyciel i redaktor naczelny pisma "Euhemer". Następnie związany z wolnomularstwem (w latach 1997-2001 był Wielkim Mistrzem Wielkiego Wschodu Polski, obecnie Honorowy Wielki Mistrz). Jego prace obejmują ponad 1200 pozycji, w tym w języku polskim przeszło 1000, włoskim 142, reszta w 10 innych językach. Napisał ok. 50 książek. Specjalizacje: filozofia Bruna, Vaniniego i Trentowskiego; Witwicki oraz Łyszczyński. Zainteresowania: sny, Chiny, muzyka, portrety. Private site
Number of texts in service: 52 Show other texts of this author Newest author's article: W chiński akwen... Wolność w Hongloumeng | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 5315 |
|