The RationalistSkip to content


We have registered
204.983.601 visits
There are 7362 articles   written by 1064 authors. They could occupy 29015 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Sklepik "Racjonalisty"
  »

Kazirodcze więzi czyli perwersyjna lojalność
Author of this text:

"Tylko wtedy, gdy zerwało się kazirodcze więzi, można sądzić krytycznie własną grupę, tylko wtedy można w ogóle sądzić.

Większość grup, bez względu na to, czy są to pierwotne plemiona, narody czy religie, troszczy się o własne przeżycie i podtrzymanie władzy swoich przywódców, grupy te wykorzystują wrodzony zmysł moralny swych członków, by pobudzić ich przeciwko obcym, z którymi znajdują się w konflikcie.

Ale posługują się one kazirodczymi więzami, które utrzymują człowieka w moralnej niewoli wobec jego własnej grupy, po to, by zdławić poczucie jego moralności i jego sąd, tak, że nie krytykuje on swej własnej grupy za pogwałcenie zasad moralnych, które to pogwałcenie — gdyby się dopuścili go inni - wywołałoby w nim gwałtowny sprzeciw."

Powyższe słowa w różnych konfiguracjach, od dłuższego już czasu nawiedzały mnie we śnie i na jawie. I wreszcie udało się… Po zabawie w Rutkowskiego (przed aresztowaniem), odszukałem je ponownie w „Szkicach z psychologii religii" Ericha Fromma.

Autorowi, pięćdziesiąt lat temu, nie śniło się zapewne, że znajdzie się ktoś, kto bawiąc się jego słowem na prowincji, będzie próbował je nagiąć, nawiasem mówiąc bez specjalnego wysiłku, do polskiej rzeczywistości początku XXI wieku...

Polskiej skorumpowanej rzeczywistości, gdzie nie sposób postępować moralnie, kiedy interesy własnej grupy są ważniejsze od dobra publicznego.

Gdzie amoralny familizm staje się drogowskazem i głosi, iż w interesie swojej grupy należy użyć wszystkich środków, byle osiągnąć cel, choćby najbardziej haniebny.

Gdzie spektakularna pryncypialność oraz zjawisko brudnej wspólnoty, która rządzi się zasadą perwersyjnej lojalności (kazirodczymi więzami), a nie ogólnymi zasadami i regułami i jest naczelną zasadą i drogowskazem...

Gdzie Partie Prawicowej i Centralnej Frustracji pozornie walczą z Sojuszem Lewizny Demagogicznej i odwrotnie...

Gdzie w sytuacji istniejącej fikcji prawnej, bijącej rekordy ślamazarności i dyletantyzmu, przy użyciu hermetycznej, semantycznie mglistej terminologii ważne, istotne procesy sądowe, ślimaczą się w wypróbowanym tempie i metodologii...

Gdzie wiara w prawo jako najpiękniejszy kwiat humanizmu niestety obumiera.

Gdzie klęska współczesnego stanu moralności staje się normą.

Gdzie wyrok sądowy urzędnika państwowego jest paradoksalnie jego prywatną sprawą.

Gdzie w Europie Zachodniej, sędziowie i prokuratorzy giną z rąk mafii, a w Polsce — bawią się z nią na wspólnych balach.

Gdzie jasne masy (nie odważyłbym się powiedzieć — ciemne) jak w bajkę o żelaznym wilku wierzą w walkę dobrej białej gwardii ze złą czerwoną, czy też "wicewersal " w zależności od opcji, czy też braku opcji, gdzie Wersal jako synonim dobrych manier budzi ironiczny uśmiech...

Gdzie zwykła ludzka uczciwość i szacunek dla prawdy jako etycznego imperatywu staje się unikalną przypadłością.

Gdzie normalność staje się artykułem pierwszej potrzeby.

Gdzie megatony pustosłowia wypowiadanego przez różnej maści polityków i urzędników mają rangę idiotyzmu, i jest to diagnoza a nie obelga.

Gdzie spora ilość polityków sprawia wrażenie jak gdyby była po trepanacji czaszki i zachowuje się tak, jakby wyjęto im mózg, a włożono trociny.

Gdzie mimo odwiecznych zapewnień, rządzą nie fachowcy, a niekompetentny aparat partyjny, którego najważniejszym narzędziem jest aparat niekompetencji.

Gdzie bankructwo jednego ugrupowania partyjnego jest źródłem sukcesu innego.

Gdzie politycy nie odpowiadają ani przed prawem, ani tym bardziej własnymi finansami za nietrafione decyzje.

Gdzie proces prawny człowieka władzy jest trudniejszy do przeprowadzenia, jak uzyskanie prywatnej audiencji u papieża.

Gdzie różne eksperymenty, jak: prywatyzacja, edukacja, zdrowie, ZUS etc… powodują, że przy naszym mniejszym, bądź większym współudziale jednostkowym, III Rzeczpospolita karleje, a IV funkcjonuje tylko w głowach tych dwóch, co ukradli księżyc...

Gdzie słowo „przekręt" wreszcie, nie posiadające ongiś zbyt eleganckiej konotacji, pochodzące ze slangu cinkciarzy, oznaczające po prostu oszustwo, w środowiskach politycznych stało się czymś, co w logice formalnej stanowi warunek konieczny...

Gdzie skala rozczarowania społeczeństwa jest tak ogromna, że niewykluczone, iż najbliższe wybory będą musiały być „przymusowe."

Gdzie bezmiar sloganowej głupoty, której wydaje się, że myśli, jest porażający...

I po cóż więc zrywać kazirodcze więzi w grupie (innymi słowy — fałszywą solidarność zawodową lekarzy, sędziów etc., a także partyjną, powodującą niezwykłe poczucie mocy i nietykalności, wręcz jak za czasów czerwonych sekretarzy), po cóż oceniać kolegę parlamentarzystę, senatora, sędziego, prokuratora, burmistrza, lekarza… defraudującego pieniądze, skorumpowanego, kpiącego z prawa, mającego powiązania z gangsterami, o jeździe po pijanemu nie wspominając, skoro jutro sytuacja może się zmienić i oceniający znajdzie się na miejscu ocenianego?

Zresztą, co tu dużo mówić o jeździe po pijanemu. Purpuratom też się zdarza i do żadnego klubu poselskiego przecież nie należą...

Alkoholowy rzecznik — przepraszam — rzecznik sojuszu pytany ongiś o pijaństwo w szeregach SLD, stwierdził nieśmiało, iż ci z innych klubów piją również, przecież policja odwozi pijanych parlamentarzystów do domów i włos im z głowy nie spadnie...

Czyż nie należałoby pomyśleć o leczeniu posłów? Niektórych naturalnie… Człowiek nie staje się alkoholikiem dopiero wówczas, gdy jest już ludzkim i społecznym wrakiem. Alkoholikiem został dużo wcześniej, lecz moment, w którym to nastąpiło, wyborcom najczęściej nie mógł być znany...

Erich Fromm powiedział kiedyś, że nieszczęściem narodu niemieckiego (okres III Rzeszy) była ucieczka od wolności. Niewykluczone, że gdyby zajmował się Polakami, mógłby powiedzieć, że nieszczęściem narodu polskiego jest ucieczka od rzeczywistości. Nie zawsze akceptujemy rzeczywistość dzisiejszą, nie akceptowaliśmy minionej. Nad wyraz chętnie przyjmujemy dotyczące ją mity i legendy. Dlaczego? Bo jest to po prostu łatwiejsze...

Połączenie fatalnej jakości rządzenia, z fatalną jakością naszych wartości narodowych, z odwiecznym na czele, upodobaniem do klęski, nieumiejętnością wyciągania zeń wniosków, a jedynie czerpania z nich zastanawiająco wiele satysfakcji, wręcz masochistycznej powoduje, że zaczyna mi brakować nawet odruchów optymizmu.

Teatralność naszej histerycznej ekspresji każe nam kiwać się w rytm tańca chochoła i w rytmie tym wkroczyliśmy do Brukseli...


 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Po prostu szok
Pornografii mówimy „nie”

 Comment on this article..   See comments (3)..   


«    (Published: 09-06-2007 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Andrzej Kleina
Studiował "nauki fizyczne" w Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie. Ukończył Studium Nauczycielskie o profilu wychowania fizycznego w Gdańsku Oliwie oraz psychologię na Wydziale Filozoficzno-Historycznym Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Aktualnie współpracuje z Kurierem Iławskim, tygodnikiem powiatowym w województwie warmińsko- mazurskim.   Biographical note

 Number of texts in service: 9  Show other texts of this author
 Newest author's article: Czy teletubiś jest gejem
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 5408 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)