|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Reading room Opowieść o umieraniu [6] Author of this text: Klaudia Bączyk
„...Długo stał z twarzą nabiegłą krwią i z zaciśniętymi pięściami, ciężko oddychając.
Aż nagle padł na kolana i z furią począł rozrywać wilgotną murawę przy
źródle, po czym garście ziemi oraz strzępów trawy ciskał na wytryskującą z ziemi wodę, chcąc ją zasypać. Lecz jedynie zmącił źródło, woda
dalej przeciskała się przez narastający zwał, szeroko się wokół
rozlewając, tylko kolor zmieniła, utraciła krystaliczna przejrzystość, była
ciemna. I zapłakał Kain nad swoją bezsilnością". (T.N., s. 56.) Idąc
do Abla, rozstaje się z wszystkim tym, co wiązało go z rodziną, opuszcza
milczącego ojca, którego zdaje się nie traktuje poważnie i również obcą
matkę, która zagubiona w świecie patriarchatu, prosi go o ostatni przejaw
miłosierdzia, o zlitowanie nad samotnym losem starej kobiety. Jego wędrówka
staje się zatem ostatecznym rozrachunkiem z przeszłością:
„I nagle wielki
żal ogarnął Kaina, i poczuł w sobie wielką słabość, lecz zaledwie ją
poczuł — poczuł też i ogromną tęsknotę za dziecięciem". (T.N., s.
71.)
Zdaje się jednak, iż Kain dokonał owego okrutnego mordu
nie w pełni zdając sobie sprawę z własnego w występku. Jednocześnie
bowiem zapomniał on o bardzo istotnej kwestii, wspominanej już wcześniej między
innymi przez A. Hitlera, mówiącego, iż:
„Możliwości percepcji mas są bardzo
ograniczone, a ich zdolność rozumienia słaba… Z drugiej strony masy
szybko zapominają… tylko ciągłość powtarzania doprowadzi w końcu do
wbicia jakiejś idei w pamięć tłumu… kiedy ludzie zobaczą
bezkompromisowy, zaciekły atak
na przeciwnika, zawsze przyjmą to jako dowód, że racja leży po
stronie atakującego". [ 60 ]
Mordując
zatem, Kain jeszcze bardziej wyolbrzymił całą sytuację. Co prawda pobudki
jego poczynań wynikały z miłości, jednakże po latach, zdaje się,
iż nikt nie pamięta o owych motywacjach, pozostawiając w pamięci sam czyn. Zabijając,
spowodował
on bowiem, iż każdy pamięta o owym pierwszym grzechu, o przerażającej
zbrodni i niewinności ofiary. Abel podyktowany chęcią odnalezienia siebie w świecie Boga, nieświadomie zesłał zatem na swego brata opinię
niszczyciela sfery sacrum. Kain natomiast poprzez ów czyn staje się
pierwszym buntownikiem przeciwko cudzej wierze,
niejako prowodyrem nietolerancji, stając się duchowym katem ich
odrodzenia.
Kain u J. Andrzejewskiego podobnie jak u A. Wata dokonuje
mordu w wyniku nieszczęśliwej miłości, nagłego opuszczenia i osamotnienia. Owym postępowaniem zbliża się on niejako do bohaterów
romantycznych, którzy nie potrafiąc okiełznać własnych emocji, rozładowywali
je podczas aktów destrukcji bądź autodestrukcji. W przypadku Kaina
owo
niszczenie zdaje się dotyczyć zarówno jego osoby, jak i jego brata, bowiem
siebie niszczy wewnętrznie, natomiast Abla jak najbardziej fizycznie,
odbierając mu możliwość
do swobodnego kierowania własnym życiem. Powtarzając za Z. Freudem:
"Instynkt śmierci
jest skierowany przeciwko samemu organizmowi, a tym samym stanowi popęd
autodestrukcyjny, albo skierowany jest na zewnątrz, i w tym przypadku niszczy
innych zamiast siebie… człowiek poddany jest władzy bodźca popędowego
zmierzającego
do zniszczenia jego lub innych i nie potrafi w skuteczny sposób uniknąć
tej tragicznej alternatywy. Z roli, jaką przyznaje się instynktowi śmierci,
wynika więc, że agresja nie jest w istocie reakcją na bodziec, ale nieprzerwanie ewokowanym popędem
zakorzenionym w strukturze ludzkiego organizmu [ 61 ]
Pod
wpływem doznanego okrucieństwa, rodzi się w nim poczucie wiekuistego
rozdarcia wewnętrznego, przemijalnej indywidualności cielesnej i duchowej. Ból i gorycz stają się następstwem zdrady i odrzucenia. Stosunek do ukochanego
oraz budząca się w Kainie nienawiść do tworu, jakim ma być Bóg leżą u podstaw nowego spojrzenia na otaczającą
go rzeczywistość. Kain okazuje się zatem w pewien sposób egoistą,
bowiem mając nieograniczoną możliwość kierowania własnym życiem,
odbiera ją innym, pragnąc,
choć może nie będąc w pełni świadomym, powtórzyć los swego
ojca, stając się tym samym patriarchą, głuchym na głos rodziny, nieczułym
władcą. Zamykając się w skorupie ojca mógłby on bowiem oddalić od
siebie usilną potrzebę kochania i bycia kochanym, wybijając się ponad
szarość dnia codziennego w poczuciu cichego posiadania dusz… Tymczasem
zostaje on jednak skazanym na samotną śmierć, widząc przed sobą rozświetlone
bramy Pana:
„I tańcząc,
biegł przed siebie, a niekiedy jego umęczoną twarz uspokajał promienny uśmiech,
widział bowiem wówczas, tańcząc, ogromną tęczę bram Raju i na jej tle
jasnowłosego Anioła z płomiennym mieczem". (T.N., s. 80.)
Między pragnieniem Boga a szatańską cielesnością
W pewnym momencie życia nadchodzi moment refleksji. Najczęściej jest
on ściśle związany z okresem dojrzewania i potrzebą uwolnienia narastającego w człowieku buntu. Na
ową melancholię nie muszą nakładać się jakiekolwiek porażki życiowe, a tylko chwila zadumy, pojawiająca się czasem w umysłach młodzieńczych. Wówczas,
ludzie prześladowani przez ów natłok myśli, zdają się być uciekinierami
przed życiem i wiecznie kroczącą za nimi prawdą. Jeszcze nie w pełni
gotowi, by ją odkryć, krążą oni po świecie, zamykając oczy, zatykając
uszy, starając się nie czuć odpowiedzialności za czyhającą na nich
przyszłość. Uciekają oni wówczas od życia, od tego straszliwego cienia,
który nie pozwala
im prawidłowo egzystować, burząc jakąkolwiek myśl o szczęściu...
Jedną z takich postaci, stojących na rozdrożu dróg życiowych i będących zmuszonym do dokonania wyboru jest Abel, najmłodszy syn Adama i Chawy. To właśnie jego rozwój można zaobserwować na tle zarysowującej się
fabuły mikropowieści. Nazywany przez swą rodzinę: „dziecięciem" (T.
N., s. 46.), kolejno staje się dojrzałym mężczyzną, kroczącym drogą ku
tajemniczym bramom Raju. Jego opętanie chęcią odnalezienia Boga i niezwykłego
ogrodu staje się tak silne, iż decyduje się on oddać życie za owo
pragnienie, za marzenie o pięknym świecie Pana. Już samo jego imię ukazuje kruchość
ludzkiego żywota, bowiem powtarzając za „Słownikiem Nowego Testamentu"
Abel oznacza:
hebr. Hebel:
„podmuch wiatru, znikomość". Abel, młodszy syn Adama i Ewy, został
zamordowany przez Kaina, swego starszego brata, który nie mógł znieść
tego, ze Bóg znajdował upodobanie w uczynkach Abla. Jest Abel typem
sprawiedliwego, który cierpi prześladowanie. Jego niewinnie przelana krew
znaczy u Boga bardzo wiele, ale jeszcze większą wartość posiada krew
Jezusa [ 62 ]
J.
Andrzejewski zdaje się wielokrotnie powielać ów stereotyp, krążący wokół
postaci młodego Abla. W Teraz na ciebie zagłada został on wykreowany
jako niewinny młodzieniec, będący pod silnym wpływem ojca oraz starszego
brata. W początkowych fragmentach dzieła, jest on w pewien sposób uzależniony
od rodziny, ściśle wykonując
ich polecenia. Zdaje się nawet, iż wielokrotnie postępuje wbrew
sobie, jednakże lęk przed odrzuceniem i braku bliskości nie pozwala mu na
jakikolwiek bunt. Czasem stara się on przedstawić własne poglądy, jednak
czyni to jak nieśmiałe, stłamszone dziecko, lękające się odrzucenia.
Widać to szczególnie w momencie, gdy Kain decyduje się przedrzeźniać
ojca:
-
Czy to jego głos? — spytał Kain i szyderczo uśmiechając się zaskrzeczał
starczo: — Mój Ludu!
Abel
wyciągnął przed siebie oba ramiona, jakby bronił się przed tym głosem
karykaturalnie wynaturzonym. — Och, nie, Kainie! Nie przedrzeźniaj w ten sposób
ojczulka, ja bardzo lubię, kiedy on do nas i do mateczki mówi: mój Ludu! Wydaje mi się wówczas, że jesteśmy bardzo
liczni, wielu jest nas synów i wiele córek… (T.N., s. 19.)
W owej
sytuacji szczególnie mocno zauważyć można przywiązanie Abla do rodziców,
których nazywa stosując zdrobnienia. Zdaje się być do nich niezwykle
przywiązany, jednakże jeszcze silniejszą więź odczuwa z Kainem, któremu
nie potrafi się stanowczo przeciwstawić. Nie tylko bowiem słowa świadczą o pragnieniu, a jednocześnie niemożności wypowiadania własnych poglądów.
Częstokrotnie pokazują to także czyny samego Abla, który jawi się
jako postać nieśmiała, nieświadoma swego człowieczeństwa [ 63 ].
Będąc jednostką słabą oddaje się on we władanie Kaina, pozwalając mu
decydować o swoim ciele i duszy.
Ów emocjonalny związek w pewien sposób stanowi ucieczkę przed
samotnością, ale zdaje się, iż głównym jego celem jest pewnego rodzaju
kierownictwo, wybranie przywódcy, któremu można by się podporządkować,
przy którym można by czuć się bezpiecznie. Abel bowiem dzięki bliskości
Kaina zyskuje nad wyraz wiele. Staje się on cichym powiernikiem myśli swego
starszego brata, ma dostęp do drzewa figowego, podczas gdy inni umierają z głodu [ 64 ],
otrzymuje miłość, choć jeszcze nie w pełni rozumiejąc, czym ona tak
naprawdę jest. Traktuje ją jako oazę bezpieczeństwa, niezwykłą moc, dzięki
której ma pożywienie i poczucie bliskości z drugim człowiekiem [ 65 ].
Zdaje się podchodzić do owego uczucia bardzo naiwnie, uznając je bardziej
jako zależność od drugiego człowieka, aniżeli niezwykły związek dusz.
Wielokrotnie bowiem Abel prezentuje swój obiekt kochania jako człowieka
niezwykle silnego, który może dać mu wszystko co najlepsze, być jego
opiekunem i obrońcą
przed wszelkim złem [ 66 ].
Sam zresztą powtarza, iż miłość jest dla niego pewnego rodzaju tarczą
przed śmiercią, a Kain jego obrońcą:
— Biedne one. Muszą bardzo cierpieć. Myślisz,
że wszyscy pomrzemy? Nie spadnie deszcz i zabije nas susza?
-
Nie bój się, ja cię uratuję.
-
Och, Kainie! Nie chciałbym umierać. (T. N., s. 16.)
1 2 3 4 5 6 7 8 9 Dalej..
Footnotes: [ 60 ] [Cyt. za:] H. Bortnowska, op. cit., s. 80. [ 61 ] [Cyt. za:] E. Fromm, Anatomia..., op.
cit., s. 24. [ 62 ] X. Léon-Dufour, op. cit., s. 120. [ 63 ] Często
dostrzec można Abla szukającego poparcia w bracie: „Klęknąwszy, Abel
obejrzał się w stronę brata." (T.N., s. 18.) bądź wstydzącego się
swych wcześniejszych wypowiedzi: „Abel potrząsnął pochyloną głową."
(T.N., s. 19.) [ 64 ] "- Figowiec! Jaki piękny! I ma liście żywe.../ — Nie tylko
liście ma/… — Och, Kainie! — zawołał Abel rozpromieniony — wszystkie
figowce wokół nas usychają i już nie dają owoców..." (T. N., s. 17.) [ 65 ] Ową potrzebę oddania się
drugiemu człowiekowi opisuje E. Fromm: "Tak więc najgłębszą potrzebą człowieka
jest przezwyciężenie swego odosobnienia, opuszczenie więzienia samotności.
Całkowite niepowodzenie w osiągnięciu tego celu prowadzi do błędu, jako że
paniczny lęk przed zupełną izolacją można przezwyciężyć jedynie przez
radykalne wycofanie się ze świata zewnętrznego, aż znika uczucie osamotnienia — ponieważ świat zewnętrzny, z którego człowiek się wyobcował,
przestaje istnieć." (E. Fromm, O sztuce miłości, przeł. A. Bogdański,
Warszawa 2001, s. 13.) [ 66 ] "- Więc, zanieść cię?/ — Tak, weź mnie na ręce i zanieś do źródła. O, jak cudownie! Jak lekko idziesz, Kainie, wcale nie
czuję kołysania, wydaje mi się, że płynę niesiony łagodną falą. Co by
się stało, gdybym nagle miał skrzydła i pofrunął?/ — Nie pofruniesz,
trzymam cię mocno." (T. N., s. 16.) « Reading room (Published: 25-08-2007 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 5522 |
|