|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Culture »
Polityczne religie – fenomen nowoczesności [1] Author of this text: Marcin Punpur
"Religia to entuzjazm,
a bez entuzjazmu nie można
stworzyć niczego wielkiego"
W.Łunaczarski
"Starzy bogowie, odczarowani i stąd w bezosobowej
postaci,
powstają ze swych grobów, dążą do władzy nad naszym
życiem i ponownie rozpoczynają wieczną walkę ze sobą."
M. Weber Max Weber definiował nowoczesność jako proces wzmożonej
racjonalizacji, wskutek której świat stawał się bardziej przewidywalny i obliczalny, a elementy magiczne ulegały wyparciu. Owo „odczarowanie" nie
przebiegało jednak tak płynnie i skutecznie, jakby można było wnioskować po
weberowskiej analizie [ 1 ]. Wprawdzie religia straciła wiele ze swojej dawnej potęgi:
rozdział państwa i kościoła, świecka edukacja, subiektywizacja sfery
duchowej; to nadal wywierała i wciąż wywiera silny wpływ na społeczną praxis.
Tymczasem, obok sekularyzacji, rodziło się zupełnie nowe zjawisko. Był to
proces swoistej sakralizacji sfery publicznej, który w efekcie doprowadził do
powstania fenomenu politycznej religii, fenomenu, który na zawsze odmienił
oblicze polityki. Samo pojęcie staje się znane stosunkowo wcześnie,
już w latach trzydziestych ubiegłego wieku, dzięki rozprawie E.
Voegelina pod tytułem „Polityczne religie" (1938). Po drugiej wojnie światowej
koncepcja ta pojawia się znowu w pracach R. Arona, a ostatnio przede wszystkim,
wywołując ponownie burzliwe dyskusje, dzięki twórczości H. Maiera i włoskiego
politologa E. Gentile. Wszyscy ci autorzy stosują kategorie politycznej
religii jako klucz do interpretacji dwudziestowiecznych systemów totalitarnych.
Wychodzą bowiem z założenia, że faszyzm, nazizm, czy komunizm wymagają
nowej perspektywy, by móc odpowiednio oddać ich „wyjątkowość". Takie
terminy jak dyktatura, tyrania, czy nawet totalitaryzm okazują się zatem
niewystarczające, albowiem pomijają ważny aspekt tożsamości tych ruchów,
tj. ich religijny charakter. Paradoks politycznej religii polega bowiem na tym,
że rodzi się ona w warunkach stricte
świeckich, z rozdziałem państwa i kościoła oraz redukcją religii do sfery
prywatnej, a jednocześnie poszukuje legitymizacji władzy w na wskroś
religijny sposób. Nie jest ruchem religijnym zaangażowanym w sakralizację
sfery publicznej, lecz polityczną ideologią o religijnym zabarwieniu. Z założenia
ma więc charakter sekularny, ze względu na logikę działania wpisuje się
jednak w poczet tradycyjnych religii. Nie idzie zatem o to by udowodnić, że
religia bywa totalitarna (co notabene często okazuje się być prawdą), lecz o to by pokazać że totalitaryzmy przybierają religijną postać. I Narodziny W Europie sacrum
i profanum były ze sobą w bliskim
kontakcie od dawna. Co prawda chrześcijaństwo proklamowało od początku
rozdział religii i polityki, wyrażający się w formule: „oddaj Bogu co
boskie, a cesarzowi co cesarskie", w rzeczywistości jednak to „co
boskie" było tożsame z tym „co cesarskie" [ 2 ].
Prawdziwy przełom nastąpił dopiero wraz z wybuchem Rewolucji Francuskiej, która
ugruntowała rozdział państwa i Kościoła. Jest to wydarzenie doniosłe,
albowiem wraz z nim pojawia się po raz pierwszy wola zastąpienia tradycyjnej
religii jej polityczną odmianą. W centrum tej religijnej transformacji pojawia
się naród — nowy przedmiot kultu i wiary. W jednej ze swoich przemów M. Robespierre
woła do zgromadzonej publiczności takimi oto pełnymi czci i nabożnego
szacunku słowami: „ O wzniosły narodzie! Tobie poświęcam się całkowicie i w pełni! Szczęśliwy ten, kto od urodzenia do ciebie należy! Jeszcze szczęśliwszy,
kto za twoje szczęście umrzeć może!" [ 3 ]. Nowa wiara w naród
miała zagwarantować jedność walczącym stanom oraz scementować nowy porządek
polityczny. W efekcie doprowadziło to do swoistej deifikacji narodu i powstania
narodowej religii. Za cel postawiono sobie również stworzenie odpowiedniego
systemu państwowych świąt, uroczystości, rytuałów oraz świeckiej edukacji
obywateli. Dla Robespierre’a odpowiedni system świąt stanowił jednocześnie
podstawę narodowej solidarności oraz skuteczny środek regeneracji człowieczeństwa:
„wszystkie te święta powinny budzić szlachetne uczucia oraz wydobywać i umacniać piękno ludzkiego życia, zachwyt dla wolności, miłości do
ojczyzny, a także szacunku dla prawa" [ 4 ].
Obchody pierwszej rocznicy
zdobycia Bastylii — rok 1790
Poprzez nowe instytucje i rytuały stworzono mit „nowego człowieka" — patrioty oddanego całkowicie
ojczyźnie i gotowego na wszelkie poświęcenia w imię jej „pomyślności". Motyw regeneracji człowieczeństwa
poprzez politykę pojawiać się będzie, w tej czy innej formie, u wszystkich
następnych pokoleń „reformatorów". Owa
deifikacja narodu ma swe źródło w filozofii Rousseau, którego w odróżnieniu
do większości philosophes, Robespierre darzył ogromnym szacunkiem,
uznając go wręcz za ucieleśnienie „nauczyciela ludzkości". Co ciekawe
jednak, jakkolwiek Rousseau przyznał ogółowi prawo do absolutnej suwerenności,
to bynajmniej nie wola ludu, tj. wola większości, mającą jedynie subiektywny
charakter, była prawomocnym źródłem legitymizacji władzy w jego koncepcji,
lecz „wola powszechna", która stanowiła swoistą manifestacją
obiektywnego interesu państwa. Jego zdaniem, każdy, kto się tej woli
sprzeciwia, powinien być zmuszony do posłuszeństwa, „co nie oznacza niczego
innego, jak że będzie zmuszony do wolności". Być wolnym zatem to tyle
co chcieć tego, co chce wola powszechna. Ta ostatnia z kolei będzie „pragnęła"
różnych rzeczy. Zdaniem G. L. Mosse, wola powszechna stanie się sekularną
religią, kultem ludzi oddających cześć samym sobie, któremu nowe ruchy
polityczne będą starały się nadać właściwą formę i kierunek [ 5 ]. II Młodość I tak na przykład u K. Marksa „wola
powszechna" przybierze postać „woli proletariatu". Marks w iście
mesjanistycznej wizji komunizmu kreśli dzieje ludzkości jako dzieje walki
klas. Oto proletariat niczym mesjasz-odkupiciel wybrany przez historię ma stać
się zbawcą całej ludzkości. Mechanizm wyzwolenia przypomina tu stricte
religijne odkupienie winy. Tak jak w tradycji chrześcijańskiej bowiem, finał
historii ma poprzedzać eskalacja cierpienia i nieszczęścia. Nie brak także
idei millenarystycznej. Jej fundamentem jest znany z wielu religii, choć
zakamuflowany, bo immanentny, dualizm świata. Rzeczywistość społeczeństwa
kapitalistycznego symbolizuje życie doczesne, pełne udręki i niewoli.
Komunizm natomiast jako wymiar prawdziwej wolności stanowi obietnicę świeckiego
zbawienia. Jest to wizja końca cierpienia i początku ziemskiego królestwa
szczęścia. Wyraźne są także motywy eschatologiczne. Marksizm bowiem niczym
tajemna wiedza przenika sens Historii i określa przeznaczenie człowieka.
Zabsolutyzowany rozum historyczny pełni funkcję boga, człowiek z kolei
odgrywa rolę posłusznego stworzenia. Tak jak w dramacie religijnym, tak i tu
wolność podlega instrumentalizacji. Człowiek staje się jedynie narzędziem w rękach historii. Jest wolny o tyle, o ile realizuje jej cele. Zjednoczenie woli
proletariatu z „wolą dziejów" jest tu jedynie pochodną religijnego
zjednoczenia woli człowieka z wolą bożą, inną wersją unia
mistica. W obu wypadkach jednakże, czego można byłoby się zgodnie z logiką spodziewać, nie dochodzi do akceptacji fatalizmu, a tym samym
zniesienia ludzkiej odpowiedzialności, lecz paradoksalnie, ze względu „na
powagę chwili", zwiększa się jej zakres. Stąd zamiast pasywności
postuluje się aktywność: „filozofowie jedynie różnie interpretowali świat,
idzie jednak o to, by go zmieniać". Marksizm antycypuje polityczną religię jedynie połowicznie.
Mamy tu co prawda religijną doktrynę, brak jednak odpowiedniego systemu rytuałów i ceremonii. Tę lukę znakomicie wypełniły ruchy nacjonalistyczne, które
stanowią preludium do politycznych religii sensu
stricte. Od czasów Rewolucji Francuskiej naród zaczął pełnić funkcję
zasady legitymizującej porządek społeczny. Upadek monarchii absolutnych i industrializm przyniósł nowe zmiany i wyzwania. Nie wszyscy byli im w stanie
sprostać. Dla tych, którzy czuli się wyobcowani i bezradni, otworzyła się
szansa na nową tożsamość — tożsamość narodową. Jej budowa nie mogła
się jednak obyć bez mitu, który, wolny od ograniczeń historycznych oraz poważnych
roszczeń do prawdy, stał się odtąd jej bazą. Jak stwierdza Mosse, przy jego
pomocy usiłowano uczynić świat ponownie całym oraz odbudować poczucie wspólnoty
zatomizowanego społeczeństwa [ 6 ]. Wiązało się to ze swoistym umasowieniem rzesz ludzkich i rozkwitem świąt, festiwali, ceremonii a także produkcją narodowej symboliki.
Pomniki sławiące narodowych bohaterów, flagi, emblematy, chórki, śpiewnie
relacjonujące ludowe tradycje, narodowa literatura, sztuka w ogóle, w połączeniu z masowymi zebraniami i pochodami, wszystko to czyniło nową zasadę panowania
bardziej realną i konkretną, a masy prowadziło do narodowej ekstazy i ucieczki w świat nacjonalistycznych symboli.
Nacjonalizm był próbą przezwyciężania kryzysu
jaki zapanował w Europie pod koniec XIX i na początku XX wieku. Pierwsza wojna
światowa była jedynie następstwem tego kryzysu, spełnieniem długo
oczekiwanej apokalipsy, która w przeświadczeniu wielu, miała przynieść
narodziny n o w e g o. Stąd nie może dziwić niesamowity entuzjazm, jaki wywoła
wieść o jej wybuchu. Co prawda byli tacy jak B. Russell, którzy mimo wszystko
dziwili się: „widoki na przyszłość przerażały mnie, ale jeszcze większe
przerażenie wywoływał we mnie fakt, że perspektywa rzezi cieszy około
dziewięćdziesięciu procent ludności. (...) Sądziłem, że większość
ludzi najbardziej lubi pieniądze, odkryłem jednak, że jeszcze bardziej ludzie
lubią zagładę" [ 7 ].Wkrótce Europa stała w zgliszczach, zrujnowana materialnie i moralnie, a na horyzoncie jawiła się
kolejna apokalipsa.
1 2 3 Dalej..
Footnotes: [ 1 ] Sam Weber był tego świadom, o czym może świadczyć
powyższy cytat. [ 2 ] W zasadzie wszystko zależało
od politycznej koniunktury. Jeśli władza świecka okazywała się zbyt słaba
na samodzielne rządzenie, wówczas sięgano po boskie namaszczenie, z reguły
bez sprzeciwu hierarchów kościelnych. Jeśli jednak było odwrotnie, wtedy Kościół,
broniąc własnej suwerenności, postulował formułę rozdziału.
Konflikt jednak był nieunikniony jak wszędzie tam, gdzie stawką jest władza. [ 3 ] M. Robiesppiere, Ausgewählte Texte, Hamburg 1989, s. 658. Chodzi o przemówienie z 7 maja 1794 roku pod tytułem: „O stosunku religijnych i moralnych idei do
republikańskich zasad oraz o narodowych świętach". [ 5 ] G. L.
Mosse, Nationalization of the Masses: Political Symbolism and Mass Movements in
Germany from the Napoleonic Wars through the Third Reich, New York, 1975, s.
2. [ 6 ] G.L. Mosse, op. Cit.,
s. 6. [ 7 ] B. Russel, Autobiografia 1914-1944, t. II, Warszawa
1998, s. 12. « (Published: 19-01-2008 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 5697 |
|