|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Culture »
Polityczne religie – fenomen nowoczesności [2] Author of this text: Marcin Punpur
III Dojrzałość W tych oto warunkach: ogólnego kryzysu tożsamości
europejskiej, ciągle żywego ruchu nacjonalistycznego oraz tragedii wojny światowej
zaczęły powstawać polityczne religie. Zdaniem E. Vogelina najistotniejsze było
jednak co innego. Jego zdaniem powstanie masowych ideologicznych ruchów o zabarwieniu religijnym było reakcją na sekularyzm i wyparcie religii z życia
publicznego. „Świat jako zawartość wyparł świat jako egzystencję"
[ 8 ]. Stąd sukces
materializmu i światopoglądu naukowego. Potrzeba religijności jednak, jego
zdaniem, ciągle była żywa w duszach wielu ludzi i kiedy symbole ponadświatowej
religii zostały zakazane, to na ich miejsce pojawiła się przebrana w naukowe
szaty religia wewnątrzświatowa [ 9 ]. W jej
ramach mit wytwarza się świadomie, by masy emocjonalnie związać oraz wtłoczyć w politycznie skuteczny stan oczekiwania na uzdrowienie [ 10 ]. Mit
zatem jest czynnikiem mobilizującym i wprowadzającym stan permanentnej gotowości.
Centralne miejsce przysługuje również wspólnocie. To co wzmacnia wspólnotę,
stanowi prawdę. Dlatego też znajomość i stosowanie propagandy oraz
psychologicznych technik manipulacji nie jest jedynie odpowiednie ze względów
technicznych, tj. ze względu na ekspansję władzy, lecz słuszne ze względu
na pomyślność całej wspólnoty [ 11 ]. A to oznacza że propaganda nie jest jedynie środkiem do władzy, lecz celem
samym w sobie. Bo wszystko to, co wspiera kolektyw, jest słuszne i dobre. Powojenne Włochy były znakomitym gruntem dla takich
idei. Tuż po I wojnie światowej S. Panunzio pisał tak: „Istnieje desperacka
potrzeba pewnej religii. Występuje ogólne poczucie religijności… lecz samej
religii brakuje" [ 12 ]. Włochy potrzebowały nowej wiary, która by
zjednoczyła naród i wzmocniła nowe państwo. Nie był to jedynie cel sporej
rzeszy kombatantów, ale wiara podzielana przez polityków i intelektualistów
zarówno z lewa, jak i prawa. Faszyzm wyszedł ku tej potrzebie i spełnił ją z nawiązką. Narodził się on jako „ruch afirmujący prawo do zwycięstwa i realizacji 'włoskiej rewolucji', do walki przeciwko 'wewnętrznym
wrogom' i przeciwko klasom rządzącym, by przynieść moralną i duchową
jedność nowych Włoch" [ 13 ]. Na początku nie wyróżniał się
niczym szczególnym na tle innych nacjonalistycznych organizacji. Z czasem
jednak urósł do rangi ruchu masowego i zyskał monopol na patriotyzm, co w tym
wypadku oznaczało przemianę symboli państwa w symbole faszystowskie. Pod względem
programowym cechował go synkretyzm, łączący wiele doktryn, w tym katolicyzm,
określany jako „religia ojców". Centralne miejsce przysługiwało
rzymskiej mitologii, która stała się źródłem faszystowskiej symboliki oraz
stanowiła uprawomocnienie dla imperialnych zapędów — kontynuacja
pierwotnego przeznaczenia Włoch w postaci Imperium Romanum. To wszystko
prowadziło do swoistej absolutyzacji państwa, a w efekcie do głębokiej
depersonifikacji i instrumentalizacji jednostki. Bo jak głosił jeden z tekstów: „Państwo jest wszystkim i nie istnieje nic ludzkiego bądź
duchowego, co miałoby jakąś wartość bez Państwa. W tym sensie faszyzm jest
totalitarny, a państwo faszystowskie jako synteza i jedność, leży u podstaw
każdej wartości (...) Państwo jest absolutne i w porównaniu z państwem
wszystkie jednostki są względne" [ 14 ]. Nie sama władza
jednak była celem, lecz źródło ludzkiej moralności — sumienie. W jednym z wydań Il Mondo z 1923 roku można przeczytać następujący fragment:
„Partia może przejąć kontrolę nad publicznym życiem, ale nigdy nie
przekroczy granicy ludzkiego sumienia(...). Faszyzm jednakże w zasadzie nie dąży
jedynie do przejęcia władzy we Włoszech, co do monopolizacji kontroli nad
sumieniem Włochów. Posiadanie władzy nie wystarczy: faszyzm pragnie posiadać
osobiste sumienie każdego obywatela, pragnie nawrócenia Włochów"
[ 15 ]. Swój sukces jednakże faszyzm zawdzięcza przede
wszystkim rozbudowanemu systemowi ceremonii i rytuałów. Był to pierwszy ruch,
który świadomie i metodycznie wprowadził religijną liturgię do politycznej
sfery. Rytuały przejścia dla nowych członków, bogate ceremonie pogrzebowe,
kult wojny i epos heroizmu, nowy kalendarz regulujący święta narodowe, liczne
pochody, procesje i manifestacje z flagami i ogniem (jako symbolem zniszczenia i regeneracji), monumentalne budowle i pomniki… Wszystko to miało służyć
legitymizacji nowego porządku. Bez kultu Duce jednakżeprawdopodobnie
spełzłoby na niczym. Benito Mussolini pełnił rolę protagonisty i głównego
architekta zwycięstwa faszyzmu [ 16 ].
Wraz z rozbudową reżimu kult Duce przybrał rozmiary niespotykanego jak
dotąd bałwochwalstwa. Jak pisze Gentile "jego namaszczenie jako proroka,
zbawcy, twórcy i przewodnika narodu było tylko jednym aspektem jego mitycznej
przemiany. Był pokazywany jako najwyższy na włoskiej scenie, jako summum i synteza każdej formy wielkości, największy myśliciel i człowiek czynu
wszystkich czasów. Był mężem stanu, prawodawcą, filozofem, pisarzem, artystą,
uniwersalnym geniuszem, prorokiem, mesjaszem, apostołem, nieomylnym
nauczycielem, emisariuszem Boga (...) Jego wielkość była opisywana przez
analogię do Cezara, Augusta, Machiavellego, Napoleona, Sokratesa, Platona,
Mazziniego i Garibaldiego, nie wyłączając świętego Franciszka z Asyżu,
Chrystusa i samego Boga, ponieważ jak napisał Asvero Gravelli 'Bóg i historia dziś znaczą Mussolini'" [ 17 ]. A skoro tak, to nie może dziwić, zaszczepiany nowym członkom, religijny
imperatyw tego typu: „Zawsze mniej wiarę. Mussolini dał tobie wiarę(...).
Cokolwiek Duce powie jest prawdą. Słowa Duce nie mogą być podważane(...).
Każdego poranka, po twoim wyznaniu wiary w Boga, recytuj twoją 'wiarę w Mussoliniego'. Sam Mussolini jednak również wierzył. W "Doktrynie
Faszyzmu" pisał tak: „faszyzm jest religijną koncepcją życia, w której
człowiek jest postrzegany w jego immanentnym związku z wyższym prawem, z obiektywną wolą, która przekracza każde indywiduum i wznosi go do rangi członka
duchowej społeczności" [ 18 ]. Nie była to jedynie retoryka,
bo chociaż Mussolini deklarował się jako ateista, to w rzeczywistości
wielokrotnie dawał wyraz swej wiary w faszyzm i jego zbawienną misję we Włoszech. Rosja była kolejnym krajem, w którym podjęto się
realizacji projektu politycznej religii. To tutaj po raz pierwszy postanowiono
wziąć teorię Marksa na „serio" i „wcielić ją w życie". Nie
zamierzano jednak czekać, aż zgodnie z logiką dziejów nastąpi przejście od
kapitalizmu do socjalizmu (co w przypadku ówczesnej Rosji, tkwiącej głęboko w feudalizmie, oznaczało daleką przyszłość), lecz
zdecydowano się przyspieszyć bieg historii i dokonać skoku w komunizm o własnych siłach. Zadania tego podjął się Włodzimierz Lenin [ 19 ]. Dokonując jedynie słusznej interpretacji marksizmu (namiętnie
zwalczając przy tym wszystkie inne), odrzucił uprzywilejowaną pozycję
proletariatu, przenosząc ciężar historycznej misji na „awangardę klasy
robotniczej" — partię komunistyczną. Partia, przeświadczona o swej wyjątkowej
roli, przejęła wszystkie funkcję administracyjne, pozostawiając władzę
wykonawczą w rękach Lenina. Prowadziło to ostatecznie do totalnej
centralizacji aparatu państwowego oraz kultu wodza, posiadającego władzę
absolutną. Ta struktura organizacji przypominała Kościół, z nieomylnym
papieżem na czele. Kościół ten posiadał swe dogmaty, hierarchów, cenzurę,
święte teksty, ekskomunikę, heretyków, a także manichejską wizję
rzeczywistości. Warto w tym miejscu przytoczyć fragment preambuły do
konstytucji z 1923 roku: „Od czasu powstania republik radzieckich kraje świata
podzieliły się na dwa obozy: obóz kapitalizmu i obóz socjalizmu. W obozie
kapitalizmu panuje narodowa wrogość, nierówność, kolonialne niewolnictwo,
szowinizm, narodowy ucisk i pogromy, imperialistyczne okrucieństwo i wojny. W obozie socjalistycznym natomiast panuje obustronne zaufanie i przyjaźń,
narodowa wolność i równość, pokojowe współżycie i braterska współpraca
narodów" [ 20 ].
Świat zatem to scena walki dwóch sił: socjalistycznej i kapitalistycznej.
Pierwsza reprezentuje bezwzględne dobro, druga absolutne zło. Partia prowadzi
do zwycięstwa dobra nad złem i urzeczywistnienia komunistycznego raju na
ziemi. Jedyne co pozostaje to likwidacja „wrogów ludu" — źródła
wszelkiego nieszczęścia.
Po przejęciu władzy przez
Stalina, „wróg ludu" urasta do rangi centralnej kategorii nowego ładu
politycznego. Centralnej i wygodnej zarazem, gdyż czyni się go odpowiedzialnym
za wszelkie porażki i niedoskonałości systemu. Stalin wykorzystał także
kult Lenina, by móc obwieścić się jego następcą. W tym celu posłużył się
machiną propagandową występując w różnych filmach i kreując siebie jako
jedynego prawowitego spadkobiercę nauk swego poprzednika. Poza tym nakazał
zmumifikować ciało Lenina i umieścić go w mauzoleum na Placu Czerwonym. Odtąd
stało się ono miejscem kultu i masowych pielgrzymek. To jednak Stalin okazał
się największym bożyszczem ludu. Stawiono mu liczne pomniki, jego imieniem
nazywano instytucje, szkoły, zakłady pracy, a nawet miasta. Artyści malowali
obrazy z jego wizerunkiem, tworzyli wiersze i poematy na jego cześć. Określano
go „lokomotywą historii", „słońcem narodów", „bolszewikiem z granitu", „człowiekiem ze stali"… by pół wieku później zrozumieć,
że był największym
masowym mordercą wszechczasów. Podobny los spotkał kolejnego „herosa" -
Adolfa Hitlera. Ten „największy z Niemców" wzbudzał nie tylko strach, ale
także uwielbienie i zachwyt, graniczący często z nabożną czcią. Istnieją
liczne świadectwa opisujące głębokie przeżycia religijne, jakich doświadczali
słuchacze jego przemówień. Oto jedno z nich, autorstwa prowincjonalnego kupca — K. Luedecke: „Jego słowa były jak uderzenia bicza. Gdy mówił o wstydzie
Niemiec, byłem w stanie ruszyć na każdego przeciwnika. Jego apel do
niemieckiej godności był dla mnie zawołaniem do broni, nauka którą wygłaszał,
objawieniem. Jawił mi się jako drugi Luter. (...). Kiedy siebie obserwowałem,
spostrzegłem, że jego siła sugestii wprawia w urok zarówno tysiące jak i jednego. (...). Siła woli tego człowieka, namiętność jego szczerych
przekonań, wydawały się ogarniać mnie całego. Miałem przeżycie, które można
porównać jedynie z religijnym nawróceniem" [ 21 ].
1 2 3 Dalej..
Footnotes: [ 8 ] E. Voegelin, Politische Religionen, München, 1993, s. 50. [ 9 ] Por. Voegelin, op. cit., s. 50. [ 11 ] Por. Voegelin, op. cit., s. 53-54. [ 12 ] E. Gentile, The Sacralization of Politics in Fascist
Italy, Harvard 1996, s. 16. [ 16 ] Jakkolwiek trudno jednoznacznie określić
na ile funkcja jaką zajął w faszystowskiej organizacji wynikała z jego
osobistej charyzmy, a na ile była jedynie zbiegiem okoliczności, to z pewnością
nie można mu odmówić skuteczności w realizacji wyznaczonego mu zadania. [ 19 ] A właściwie
Władimir Iljicz Uljanow, gdyż Lenin był na początku jedynie pseudonimem
literackim. [ 20 ] Konstytucja ZSRR z 6 lipca 1923 r. przekł. z niem. [ 21 ] J.
Fest, Hitler. Eine Biographie, Hamburg, 2006, s. 256. Na marginesie warto
podkreślić, że relacja ta pochodzi od człowieka, który pomimo tego, że później
trafił do obozu koncentracyjnego nie potrafił wyzbyć się nabożnego uczucia
do swego Führera. « (Published: 19-01-2008 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 5697 |
|