|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Outlook on life »
Zbędne pytania Author of this text: Tomasz Bohdanowicz
Otacza nas świat, który znamy,
mieliśmy dużo czasu by go poznać. Wystarczająco dużo czasu by podporządkować
sobie jego dobra, czerpać z nich korzyści. Poznaliśmy również porządek społeczny
jaki dziś panuje. Porządek w jakim wszyscy działamy, określamy swoje cele,
wartości. Porządek, który podrzuca nam marzenia, a w zamian oczekuje oddania i posłuszeństwa. Nie sposób ten porządek krytykować. Jesteśmy wspaniale ułożeni,
jeden nad drugim, trzeci obok czwartego. Są niziny, wyżyny, depresje i góry.
Każdy z nas jest w odpowiedniej warstwie społecznej, takiej na jaką sobie
zapracował, lub pozwoliło mu urodzenie. Wierzymy, że to nie pieniądz daje
szczęście, jednak bez niego nie możemy istnieć w naszym porządku. Trzymamy
się więc tych rzeczy, które powinny to szczęście zapewnić. Rodzina, wiara i satysfakcjonująca praca. Praca, która zapewni nam byt. Jeśli spełniamy
wszystkie trzy warunki, możemy dumnie mówić o szczęściu, a przede wszystkim
triumfie porządku. Recepta jest prosta, wystarczy być odpowiednio dobrze
zintegrowanym z innymi, łączyć się we wspólnych celach, poglądach. Dzięki
temu szybko odnajdziemy się w naszym porządku. Nie warto odbiegać zbytnio od
reszty, bo możemy się zgubić, a jeśli raz się zgubimy to trudno będzie z powrotem wrócić do bezpiecznego miejsca, doświadczamy kary jaką jest samotność. Z czasem samotność przerodzić się może w stan permanentnej podejrzliwości,
nieufności wobec innych. Zupełnie jak by człowiek przyzwyczajał się do
samotności, a następnie uzależniał, tworząc odpowiednie bariery, które mają
chronić przed niechcianą ingerencją z zewnątrz. Ale co się znajduje po
drugiej stronie bariery? Inny świat? Świat zapomniany, w którym wszyscy żyją w harmonii i szczęściu, czy to jest to przed czym chroni bariera? Nigdy nie
miałaby prawa powstać. Świat jednych myśli, złotej myśli mas. Ułóż
sobie życie. Spróbuj wziąć się w garść.
Otacza nas porządek dający możliwość
współistnienia z innymi ludźmi, bądź odrzucenia. Wiara, która z każdym
dniem wydaje się być bardziej absurdalna, do tego rutyna i obżarstwo. Ile z nas jest przejedzonych życiem, zmęczonych codzienną ciągłością i tylko
abstrakcyjną możliwością wyboru. Jaki mamy wybór? Jesteśmy tym kim jesteśmy,
dokonujemy tego co w danym momencie możemy zrobić lub jeszcze mniej. Gonimy
nasze szczęście nie zastanawiając się jaki jest powód, powód samego
pragnienia. Chcę być szczęśliwy bo mam ku temu prawo, bo każdy powinien mieć
równe szanse, bo tak zostałem nauczony? Czy może po prostu tacy jesteśmy?
Wiele jest książek mówiących o szczęściu, jedne mają charakter naukowy,
inne wywodzą się z nurtu zwanym new age. Jednak dla mnie pytaniem zasadniczym
powinno być: gdzie ja jestem? Co motywuje mnie do działania, co skłania nas
wszystkich do tego by funkcjonować tak, a nie inaczej. Jesteśmy niewolnikami
porządku i nie mamy żadnej alternatywy. Oczywiście są przykłady społeczeństw,
które żyły przed nami, ale to właśnie one doprowadziły do obecnego porządku.
Jaki jest więc ostateczny cel? Brniemy do przodu, pracujemy, bawimy się, myślimy,
popadamy w szaleństwo, umieramy. A to wszystko w ramach wielkiego nieskończonego
planu, który realizowany jest bez względu na ilość ofiar czy nasz poziom
szczęścia. Mamy za cel być dobrymi ludźmi, rozwijać się, nadać początek
nowemu życiu, przeżyć. Nie jest to krytyka, jednak przedstawienie pewnego
punktu widzenia. Punktu w którym nasze
życie wydaje się być zbyt proste, wytłumaczalne, tak samo wytłumaczalne jak
cały otaczający nas świat. 'Wsiądź
na łódź, zrób swoje i wracaj do domu...'
Problemem więc określam taki
sposób postrzegania świata, w którym
nie występuje nuta zadumy, zdziwienia, a nawet wewnętrznego sprzeciwu, która
pozwoliłaby nam określić właściwy dystans lub też odpowiedni stosunek do
zjawisk jakie zachodzą wokół nas. Może to brzmi banalnie, ale czy nie równie
banalnym jest sposób postrzegania wszystkiego jako coś zwykłego? Na zasadzie
coś po prostu jest, a my mamy w tym uczestniczyć, będąc pochłoniętymi
kolejnymi szansami jakie się przed nami pojawiają. Szanse, które generuje społeczeństwo i system w jakim ono funkcjonuje. Mamy przecież mocny grunt pod nogami w postaci wartości, religii. Wszystko jest więc wytłumaczone, jasne i wszelkie
pytania są tutaj zbędne, przecież dokładnie wiemy dlaczego tu jesteśmy, jak
powstał świat i co nas czeka. Zupełnie jak w filmie 'The Truman Show',
kiedy to młody bohater oświadcza, że zamierza zostać odkrywcą. W odpowiedzi
nauczycielka natychmiast go zniechęca mówiąc, że wszystko już zostało
odkryte. Do nas należy wybór czy z tego świata uciekniemy, czy zostaniemy
akceptując gotowe odpowiedzi, wcześniej nie zadając ani jednego pytania.
Dochodzimy więc do wniosku, że
wiara oraz idące z nią wartości, zasady tworzą nam pewien rodzaj podłoża,
solidnego i trwałego. My zaś powinniśmy funkcjonować jedynie w jego obrębie, w ramach jego granic, a w razie jego opuszczenia szczerze przeprosić. W praktyce wygląda to jednak zupełnie inaczej, wartości, wiara są jedynie
gdzieś zawieszone w naszej świadomości. Wiemy co wolno, a czego nie, kiedy
trzeba iść do kościoła i jakie święta są dla nas najważniejsze. Wiemy też,
że powinniśmy szanować innych bez względu na to jak bardzo się od nas różnią,
ich zdanie, poglądy, bez konieczności akceptacji. Wiemy, że powinniśmy
przestrzegać podstawowych praw człowieka jak prawo wolności wyznania,
nienaruszalności osobistej. Dlaczego jednak niektóre środowiska tych, którzy
mają być duchowymi przewodnikami drastycznie odchodzą od ustalonych zasad?
Dlaczego niekiedy wręcz promują nienawiść do niektórych narodowości?
Dlaczego wykorzystują swój autorytet do promowania zachowań przeciwko człowiekowi?
To wszystko odbija się na społeczeństwie, zostaje po części przyjęte i wdrożone w ogólny porządek. Ilu naprawdę młodych ludzi okazuje swoją
nienawiść do Żydów, do ludzi o innym kolorze skóry posługując się typowo
rasistowskimi hasłami, mimo iż większość z nich nigdy nie miała okazji
poznać takiego człowieka. Im głębiej będziemy zakopywać się w wielki porządek
tym trudniej będzie nam spojrzeć na daną rzecz z innej perspektywy, trudniej
będzie zaakceptować jakiekolwiek zmiany lub w ogóle przestanie nas interesować
wszystko co nie będzie nas dotyczyć bezpośrednio. Z drugiej strony ułatwia
nam to popadanie w słodką rutynę, przepełnioną pospolitością i konformizmem, rutynę, która dla wielu z nas jest pociągająca bo powszechna i bezpieczna.
Podsumowując, jest to jedynie
skromny apel ukazujący pewne spojrzenie na naszą rzeczywistość. Do nas należy
kreowanie tej rzeczywistości, czy tego chcemy czy nie. Pochłonięci mnóstwem
ważnych spraw, spotkań, zajęć, być może znajdziemy chwilkę, by zadać
sobie tylko jedno pytanie: czy możliwe
jest, że to wszystko skończy się inaczej niż mi powiedziano?
« (Published: 01-05-2008 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 5860 |
|