|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Various topics »
Gardnerowe bałamuctwa - uwagi Author of this text: Krzysztof Sykta
Kilka spraw z listów
pana L. Stępniewskiego [polemika]
Krzysztof Sykta
W swoich listach i wypowiedziach [zobacz]
pan Lech Stępniewski poruszył
kilka spraw, które wymagają komentarza. Warto
by go [Deschnera — przyp.] więc zapytać, czemuż to owi światli Arabowie nie są dziś potęgą naukową
(choć polityczną byli jeszcze przynajmniej do XVIII stulecia). Owszem, pewne
nauki praktyczne (np. medycyna) dość długo stały u nich wyżej niż w Europie,
ale jeśli idzie o naukę sensu stricto (tworzenie abstrakcyjnych teorii)
właściwie nigdy nie mogli się z Europa równać — zatrzymali się gdzieś
tak na poziomie Arystotelesa. Może to dlatego, że nie mieli, biedni, scholastyki?
Otóż cały europejski postęp techniczny można przypisać — pomijając protestancki kult pracy a nie lenistwa — upadkowi Bizancjum i związanemu z tym eksportowi wiedzy (uczonych i dzieł) do Europy — zmiana świadomości
zapoczątkowała podbój kolonialny, odkrywanie i kolonizację nowych światów, to z kolei przyczyniło się do rewolucji technicznej (konieczność zwiększenia wydajności
przetwórstwa przy zwiększonym napływie dóbr, bawełny itp.). Arabowie mieli po
prostu pecha, to że ich nauki abstrakcyjne były na kieprawym poziomie, w porównaniu
do jakoby genialnej scholastyki, jest tezą nieco naciąganą. Arabowie już w IX
wieku brylowali w dziedzinie trygonometrii płaskiej (twierdzenie cosinusów jest
zasługą Nasira ad-Dina z XIII wieku). Matematyka stała u nich na naprawdę wysokim
poziomie, do którego Europa doszła dopiero w epoce Odrodzenia jeśli nawet nie
później.
Otóż
uważam, że z chrześcijaństwem stan naszej cywilizacji wygląda nader kiepsko,
ale bez chrześcijaństwa — tragicznie. Sprawa Rosji nie jest wg mnie „wyimaginowanym
problemem". Zgoda, że lud był tam ciemny, ale właśnie dlatego ów „eksperyment"
przedstawia się „laboratoryjnie czysto" — nie wchodzą w grę inne czynniki
poza cienka warstewką chrześcijaństwa.
Autor zapomina, że łagry nie są wymysłem Stalina, istniały
już w chrześcijańskim państwie carów, ogólnie rzecz biorąc — obozy pracy,
represje itd. wynikają nie z systemu społecznego, lecz politycznego —
są atrybutem każdej dyktatury [rządów autorytarnych], która w obawie o swą władzę tępi wszelkie przejawy działalności negującej daną władzę.
Za sanacji to niby posłów nie więziono… Współczesne Chiny przypominają nieco
imperium rzymskie — tępione są te wszystkie sekty i kulty, które ośmielają
się przeciwstawić istniejącemu systemowi, wyznania kontrolowane przez państwo
[nieszkodliwe] rozwijają się bez przeszkód.
Kwestia wrodzonych instynktów ludobójczych tkwiących jakoby w ateizmie i państwach ateistycznych . Zauważmy po pierwsze, że ZSRR nie był
państwem ateistycznym — religią państwową był leninizm-stalinizm, nie
mający wiele wspólnego z marksizmem. Każdy pierwszy sekretarz pełnił funkcję
króla-kapłana, mesjasza, ojca narodu, któremu należało oddawać cześć niemal
boską (podobnie w dzisiejszym muzułmańskim Iraku — dyktator pełni rolę
Wodza i półboga, namaszczonego wybrańca, od którego zależy los całej społeczności.
Jego śmierć jest niczym śmierć Adonisa.
Ktoś kiedyś stwierdził (bodajże jeden z moich byłych profesorów),
że marksizm najpełniej wyraził się w szwedzkim systemie państwa opiekuńczego. W rzeczy samej w Europie Zachodniej, a przynajmniej w niektórych jej państwach,
istnieje obecnie świecki system rządów. Kapłani nie są zapraszani do otwierania
nowych gmachów, nie panoszą się w massmediach, a przy tym trudno zauważyć by
Republika Federalna wykazywała w związku z postępującą laicyzacją i ateizacją
jakieś szczególne ciągoty do mordowania innych ludzi. Za to między religijnymi
Izraelczykami i Arabami panuje zapewne szczególny rodzaj miłości bliźniego.
Fragmenty z tekstu p. Stępniewskiego
„Gardnerowskie bałamuctwa"
Jest
także bezczelnym kłamstwem, że „Dzieje Apostolskie stwierdzają, że brat
Jezusa Jakub, i święty Paweł byli przywódcami sekty nazareńczyków". Gdzie
stwierdzają??!!!
Służę uprzejmie: [DzAp, Żydzi o Pawle:]
24.3.
Uznajemy to, najdostojniejszy Feliksie, z wszelką wdzięcznością, zawsze i wszędzie.
24.4.
Lecz aby cię zbyt długo nie zatrzymywać, proszę, abyś nas pokrótce w dobroci
swojej wysłuchał.
24.5. Mąż ten, stwierdziliśmy to bowiem, jest
rozsadnikiem zarazy i zarzewiem niepokojów wśród wszystkich Żydów na całym świecie
i przywódcą sekty Nazorejczyków.
24.6a.
Usiłował on nawet zbezcześcić świątynię, przeto ujęliśmy go.
Przywództwo
Jakuba wynika z kolei z listu do Galatów (a nie z DzAp) — Gal 2.9,11-12
(tutaj Gardner nie ma więc racji, Jakub w DzAp jest marginalizowany).
Na
kosmiczną głupotę zakrawa jednak upieranie się, że Jezus nie pochodził z Nazaretu
(czyli w terminologii Gardnera — nie był Nazaretańczykiem), lecz jakimś tajemniczym
„nazareńczykiem". W ewangeliach kilkanaście razy mówi się jasno, że Jezus jest prorokiem z Nazaretu,
Błąd, w NT funkcjonują trzy określenia Jezusa:
1. „Z Nazaretu" (apo nadzareth) — mk 1.9,
mt 3.13,21.11,
2. „ Nazareńczyk" (nadzarene) — mk 1.24,
10,47, 16.6, łk 4.34
3. "Nazorejczyk [Nazoreusz]" (nadzo:raios) —
łk 18.37, mt 2.23, 26.71, jan, dzieje ap.,
Termin ‘prorok z Nazaretu’ pojawia się w tekście
raz (a nie kilkanaście — mt 21.11).
Nazorejczyk to nie to samo
co Nazareńczyk (chrześcijańskie przekłady nie czynią tu różnicy i tłumaczą wszystko
tak samo). Słowo to może oznaczać mieszkańca Nazary (naggar — cieśla)
lub członka sekty nazorejczyków, zamieszkującej w dzielnicy esseńskiej w Jerozolimie. W tym drugim wypadku można by było mówić o „nazoreuszach" (tak jak o faryzeuszach, saduceuszach itd.).
Po drugie: sama mieścina z której Jezus miał pochodzić występuje w trzech wersjach: Nazaret, Nazareth i Nazara.
Po trzecie: o grupie nazorejczyków piszą również ojcowie
kościoła, Jakuba Sprawiedliwego przedstawiają jako nazirejczyka (podobnie i
jego braci) stąd też pomyłka jest tutaj jak najbardziej uzasadniona, z terminami w stylu ‘kosmiczna głupota’ radzę się więc pohamować (dodajmy, że
wg Dziejów Paweł również był nazirejczykiem co nie przeszkadzało mu jakoś spożywać
wino).
Dalej: To, że syn człowieczy przedstawiony jest jako przyjaciel
celników, kurew [pornoi] i biedoty, co nie bardzo pasuje do obrazu wstrzemięźliwego
nazirejczyka, stanowić może równie dobrze chrześcijańską propagandę, która w
tych grupach społecznych szerzyła swe nauki o mesjaszu, przyjacielu ciemiężonych i niedouczonych.
Nawet
jeśli zawierzymy Mortonowi Smithowi, uznamy, że odpis [Sekretnej Ew. Marka]
naprawdę istnieje i pochodzi z XVII-XVIII wieku etc., to i tak niewykluczone,
że to po prostu dowcip nudzącego się klasztornego bibliotekarza.
Gwoli wyjaśnienia: po kilkudziesięciu latach badań lingwistycznych
stwierdzono autentyczność listu odnalezionego przez Smitha. Biblista
S. Patterson pisze: „The handwriting can be dated to around 1750. Smith
published the letter in 1973. Early discussion of it was marred by accusations
of forgery and fraud, no doubt owing in part to its controversial comments.
Today, however, there is almost unanimous agreement among Clementine scholars
that the letter is authentic." Co jak sądzę tłumaczenia nie wymaga. Ponadto, w 1982 omawiany List Klemensa został włączony do oficjalnego zestawienia listów
ojców kościoła aleksandryjskiego.
Jednakowoż, dalsze wnioski
nt. pana Gardnera są jak najbardziej słuszne. Autor albo nieświadomie pewne
dane pokręcił (coś mu się kiedyś o uszy obiło) albo też kłamie (bądź
fantazjuje) z premedytacją, licząc na większy zysk ze swoich książeczek.
Dalej
następują żenujące bajeczki o małżeństwie Jezusa i Marii Magdaleny.
Wbrew temu, co twierdzi Gardner, nie ma na ten temat nawet cienia aluzji we
fragmentach „tajemnej ewangelii Marka" przytoczonych przez Klemensa.
Innym „dowodem" ma być rzekome umieszczanie Marii Magdaleny we wszelkich
wyliczeniach ewangelicznych na pierwszym miejscu [nb. w bardzo ważnej scenie
pod krzyżem w ewangelii Jana (19,25) Maria Magdalena jest wymieniona na OSTATNIM
miejscu].
Ten akurat fragment Jana
należy do najpóźniejszych, jest albo zniekształcony, albo wręcz stanowi prymitywne
fałszerstwo — Jan jako jedyny wspomina o Marii Klopasowej, rzekomej siostrze
Marii matki Jezusa. U synoptyków kobiety pod krzyżem nie stoją, tylko ‘patrzą z daleka’ (bo skazanych pilnowali żołnierze, których Jan jakoś zbywa milczeniem,
pewnie całą grupkę przepuścili po znajomości) a uczniowie pouciekali. To, że
Maria Magdalena mogła być żoną Jezusa niczym specjalnym nie jest, chyba, że
kogoś brzydzi dotykanie kobiety, ale to już jego sprawa. M.M. zachowuje się
jak żona we fragmentach nt. wizyty w Betanii w ew. Jana [H. Mynarek], a ‘żoną’
jest nazwana w apokryficznej ew. Filipa, gdzie też uczniowie bulwersują się
ich wspólnymi pocałunkami. Tak więc koncepcja ‘żony’ Jezusa nie
jest współczesnym wymysłem, ale była popularna już w głębokich początkach chrześcijaństwa, w nurtach przeciwnych oficjalnej linii ‘aseksualnej’, która to z
Marii uczyniła dziewicę, z Józefa starego prawiczka a z Jezusa bezpłciowego
boga (seks jak wiadomo w chrześcijańskim ujęciu jest dziedziną przynależną „władcy
tego świata", aż dziw bierze, że kościół nie wpadł jeszcze na to by,
idąc za budującym przykładem św. Orygenesa, wyświęconych kapłanów kastrować;
wtedy nie było żadnego problemu z aferami pedofilskimi:).)
« (Published: 18-06-2002 Last change: 06-09-2003)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 589 |
|