|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Philosophy »
Bóg, człowiek i zło w myśli Emila Ciorana [4] Author of this text: Sławomir Piechaczek
Człowiek jest skończony, jest żywym trupem nie wówczas, gdy przestaje
kochać, lecz nienawidzić. Nienawiść konserwuje; to w niej właśnie, w jej
chemii tkwi „tajemnica" życia. Nie bez przyczyny jest ona nadal najlepszym,
jaki kiedykolwiek wynaleziono, środkiem wzmacniającym, ponadto tolerowanym
przez każdy, choćby i najsłabszy organizm [ 66 ].
Człowiek jest człowiekiem przez nietolerancję. Podsycając i pielęgnując w sobie nienawiść zaczynamy rozkwitać, nasze życie przestaje być banalne i
mdłe,
zaś myśl o zemście dodatkowo wzmaga naszą witalność i czyni nas jeszcze
bardziej obecnymi w świecie [ 67 ].
Wbrew temu, co mówił Rousseau, człowiek nie jest z natury dobry, i gdyby nasi
najbliżsi mogli się dowiedzieć jakie mamy o nich zdanie lub ile już razy życzyliśmy
im śmierci, natychmiast ze słowników zniknęłyby raz na zawsze takie słowa
jak „przyjaźń" czy „miłość". Żeby zrobić coś, co nie ma nic wspólnego
ze złem, musimy się do tego zmuszać, zadawać sobie gwałt. Nie potrafimy
czynić dobra naturalnie i bez wysiłku, postrzegamy je jako anemiczne i pozbawione siły. Cioran nie ma wątpliwości, że:
Dobro było albo będzie, ale nigdy nie jest. Pasożytuje na wspomnieniu lub
przeczuciu, już się stało bądź może przyjdzie, lecz aktualność czy
trwanie nie jest mu dane. Dopóki jest, świadomość nic o nim nie wie; chwyta
je dopiero, gdy znika. Wszystko dowodzi jego niesubstancjalności. To wielka
nierzeczywista siła, zasada poroniona już na samym początku [...] [ 68 ]
Zdaniem autora Księgi złudzeń to, że człowiek poza nielicznymi
przypadkami, wcale nie skłania się ku dobru może oznaczać, iż całe
istnienie zostało skażone już u swych początków. Codzienne doświadczenie
zdecydowanie przeczy boskiemu pochodzeniu człowieka i trudno uwierzyć, by w skandalu, jakim było stworzenie mógł brać udział dobry Bóg Ojciec.
Bardziej prawdopodobne, iż w ogóle nie miał on z tym nic wspólnego, zaś świat
jest dziełem boga pozbawionego skrupułów i ułomnego [ 69 ]. W tradycji chrześcijańskiej nieskończona dobroć czyni z Boga istotę wyjątkową i dodaje mu blasku, natomiast według rumuńskiego myśliciela jest ona oznaką
słabości i bierności. Dobro, któremu brak siły stwórczej i wyobraźni
skazuje Najwyższego na niemoc, czyniąc z niego postać mało interesującą i nieskuteczną. Wyzbyte dynamiki i nieśmiałe nie potrafi się zamanifestować i pchnąć go do działania. Jedyne czego możemy się spodziewać po niebiosach
to przerażająca monotonia odgłosu hymnów pochwalnych i bezruch przypominający
ten sprzed boskiego fiat [ 70 ].
Zło przeciwnie, ponieważ rozciąga swą władzę nad wszystkim, co
zniszczalne, jego obecność jest stale wyczuwalna i raczej mija się z celem
dowodzenie, że ma w sobie mniej bytu niż dobro. Mimo iż nadajemy mu miano
„tajemnicy", wydaje się ono czymś najoczywistszym i najwyraźniejszym na
tym padole [ 71 ].
Zaaferowane i zaraźliwe jak choroba, pragnie rozprzestrzeniać się żerując
na naszej ciekawości — fascynuje i kusi ciągłą innowacją, by ostatecznie
pochłonąć nas bez reszty i wpędzić w obsesję czynu. Bóg, aby stworzyć świat, nie mógł obejść się bez zasady ruchu, a ponieważ zło stanowi warunek konieczny każdego aktu twórczego i jest motorem
wszelkiego działania, Najwyższy musiał być zły. W Ćwiczeniach z zachwytu Cioran pisze:
Bóg nie mógł uniknąć wpływu zła — źródła czynu, narzędzia niezbędnego
każdemu, kto, poirytowany spokojem własnego Ja, pragnie wyjść poza siebie i w upodleniu dać się nieść czasowi. Gdyby zło — sekret naszej witalności — przestało towarzyszyć naszemu życiu, wegetowalibyśmy w monotonnej
doskonałości dobra, które — jeśli wierzyć Księdze Rodzaju poprzedzało
sam Byt. Walka między zasadami dobra i zła odbywa się zatem na wszystkich
poziomach egzystencji, wieczności nie wyłączając [ 72 ].
Tak więc Cioran, dobremu Bogu tradycji chrześcijańskiej przeciwstawia złego
Demiurga. Rumuński myśliciel odwołuje się tutaj do mitologii gnostyckiej, a w szczególności do herezjarchy Marcjona [ 73 ],
który odrzucał Stary Testament w całości, twierdząc, iż jest to księga zła,
zaś winę za nieudolność stworzenia ponosi Jahwe — bóg wymuszający swoiście
pojętą sprawiedliwość za pomocą gwałtu, brutalności i bezprawia. Nie mogąc
przystać na jednowładztwo złego Boga, Marcjon doszedł do wniosku, że musi
istnieć jeszcze jeden, w przeciwieństwie do tamtego, dobry Bóg, który jest
zawsze ukryty i nie da się go w żaden sposób określić [ 74 ]. Nie mając nic
wspólnego z Demiurgiem, światem przez niego stworzonym i człowiekiem, nie
odpowiada za zło istniejące na tym świecie, jak również jest wolny od obowiązków
względem człowieka. Mimo iż Cioran czerpie pełnymi garściami z tradycji gnostyckiej, wydaje się
przypisywać rolę pierwszoplanową nie dobremu Bogu, lecz Demiurgowi, którego
wcale nie utożsamia wyłącznie ze złem. Wyobraża sobie, że w trakcie
procesu tworzenia Demiurg był szarpany zarówno przez zło — innowację, jaki i przez dobro — inercję, zaś skutkiem tej zgubnej dla zła walki było to, iż
uległo ono wpływowi dobra, co z kolei tłumaczy „dlaczego stworzenie nigdy
nie może być całkowicie złe" [ 75 ].
Cioran pisze:
Zasada dobra i zła współistnieją i mieszają się w bogu, podobnie jak
współistnieją i mieszają się w świecie. Idea winy boga nie jest
bezpodstawna, lecz konieczna i doskonale zgodna z ideą jego wszechmocy: tylko
ona czyni historię jako tako zrozumiałą, tylko ona tłumaczy to, co w historii przerażające, bezsensowne, śmieszne. Przypisywać twórcy istnienia
czystość i dobroć, to rezygnować ze zrozumienia większości zdarzeń, a wśród
nich najważniejszego: Stworzenia [ 76 ].
Niedoskonałość Demiurga popchnęła go do obmyślenia i zrealizowania
stworzenia, które, będąc dziełem istoty ułomnej, przejęło wszystkie jej
cechy. Między nami a nim jest jakaś tajemnicza więź, trudno jest nam się z nim rozstać, gdyż właśnie on jest nam najbliższy. Każda chwila głosi jego
istnienie. Dostrzegamy w nim przyczynę naszych utrapień, myślimy o nim w związku z najdrobniejszym poruszeniem naszego życia, które jest cudem przerażającym,
jednak, mimo wszystko, pochodzącym od niego. Będąc źródłem naszych
nikczemności, służy nam do tłumaczenia się ze wszystkiego — jest kimś,
na kogo możemy zrzucić wszystkie nasze niedostatki i przywary, i poczuć się w ten sposób lepiej, czyściej. Dobry, aczkolwiek bezwładny Bóg, jest nam
bliski, gdy odwracamy się od świata i historii, gdy nie mamy już siły na
sarkazmy i ironię, jednak z chwilą powtórnego wkroczenia do królestwa
Demiurga, przestaje nas fascynować, staje się z gruntu obcy i niezrozumiały,
co więcej, chcemy go jak najszybciej przepędzić. Rozczarowani biernością
Najwyższego i przywykli do nieprzerwanego pochodu wydarzeń zwracamy się w stronę Demiurga i naśladujemy jego „niezdolność do trwania wsobnego"
[ 77 ].
Tworząc wybrakowany byt, przekazał nam moc tworzenia bytów wybrakowanych
[ 78 ] i zmusił do współpracy polegającej na działaniu i płodzeniu. Nic nie potrafi usunąć z mego umysłu przekonania, iż ten świat jest dziełem
jakiegoś mrocznego boga, którego cień sam przedłużam, oraz że do mnie należy
wyczerpanie wszelkich konsekwencji przekleństwa wiszącego nad nim i nad jego
dziełem [ 79 ]. Zanurzeni w przygodzie stworzenia, kroczymy drogą wyznaczoną nam
przez Demiurga, jednocześnie podtrzymując i umacniając powszechny nieład.
Niestety, w przeciwieństwie do Najgorszego, na każdym kroku musimy zmagać się z niedoskonałością nas samych i bytu, a to czyni nas stokroć nieszczęśliwszymi
od niego.
1 2 3 4
Footnotes: [ 66 ] E. M. Cioran, Zły
Demiurg..., s. 77. [ 67 ] Por. E.
M. Cioran, Brewiarz zwyciężonych..., s. 54. [ 68 ] E. M.
Cioran, Zły Demiurg..., s. 3. [ 69 ] Por. E. M. Cioran,
Zły Demiurg..., s. 4. [ 70 ] Powołanie idei złego Demiurga można uznać
za swego rodzaju obronę dobrego Boga, która polega na tym, iż odbierając mu
wszechmoc, zachowujemy jednocześnie jego dobroć (Por. J. Filek, Słów kilka o ostatnim z potężnej gromadki Rumunów, „Kwartalnik Filozoficzny"
1997, z. 2, s. 75). [ 72 ] E. M.
Cioran, Ćwiczenia z zachwytu..., s. 16-17. [ 73 ] Marcjon urodził się ok. roku
100 w Synopie. Już jako młodzieniec, za głoszenie poglądów sprzecznych z nauką Kościoła, został ekskomunikowany przez własnego ojca, biskupa Synopy.
Po powtórnej ekskomunice, w roku 144, założył kościół zwany „sektą
marcjonitów". Opracował pierwszy w historii kanon pism chrześcijańskich,
zachęcając w ten sposób swoich przeciwników do tworzenia własnych kanonów,
czego ostatecznym rezultatem stał się Nowy Testament. Swoje poglądy Marcjon
wyraził w dziele pt. Antytezy, które nie zachowało się do naszych
czasów, ale którego główne tezy przytoczył Tertulian w piśmie pt. Przeciw
Marcjonowi (Por. R. H. Zamojski, Schizmy i herezje. [ 74 ] Według
Marcjona wiedzę o istnieniu dobrego Boga uzyskaliśmy dzięki Jezusowi, który
przybył na świat, by odkupić nas spod władzy Demiurga (Por. G. M. Kuta, "Zły
Demiurg" w myśli Emila M. Ciorana..., s. 123). [ 75 ] E. M. Cioran, Zły Demiurg...,
s. 4. [ 76 ] E. M. Cioran, Ćwiczenia z zachwytu..., s. 16-17. [ 77 ] E. M. Cioran, Zły Demiurg..., s. 9. [ 78 ] C. Wodziński, Światłocienie zła..., s. 285. [ 79 ] E. M. Cioran, Zły Demiurg..., s. 83 « (Published: 24-05-2008 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 5896 |
|