The RationalistSkip to content


We have registered
204.314.372 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Philosophy » »

Niedogodności kondycji ludzkiej według Ciorana [1]
Author of this text:

W miejscu znanej tradycji filozoficznej Zachodu perspektywy progresywnej, pojawia się u Ciorana perspektywa regresywna, zaś ludzie zamiast przekształcać się w bogów, przekształcają się w insekty. Stąd też pogarda rumuńskiego myśliciela dla filozofii, która według niego jest li tylko sztuką maskowania uczuć i duchowych udręk, po to, by oszukać świat co do prawdziwych korzeni filozofii. Robimy wszystko, co tylko w naszej mocy, by nie pozostawać z samymi sobą sam na sam. Zawieramy nowe znajomości, poszukujemy jednomyślności, nieustannie „przeżuwamy” w myślach ślady pozostawione w nas przez innych, gdyż wyobrażamy sobie, że każde słowo zamienione z drugim człowiekiem jest zwycięstwem nad nicością...

1. Człowiek jako chore zwierzę

Według Ciorana człowiek od zawsze zazdrościł bogom, że mimo porównywalnej z nim, a nawet większej od niego świadomości, nie muszą zmagać się z własną, ulegającą wpływowi czasu, cielesnością i tym samym przeżywać dramatu istnienia. Podczas gdy oni raczą się nektarem wieczności, a towarzysząca temu błogość usypia ich myśli, cierpienia będące konsekwencją niszczenia pierwiastka materialnego, zmuszają naszą świadomość do nieprzerwanej aktywności, czuwania pobudzanego bólem i okrzykami rozpaczy. Wyraźne, wyodrębnione i indywidualne, nie pozwalają na włączanie tego, co wokół w strumień naszych przeżyć i na określanie siebie za pomocą przedmiotów – nie dając o sobie zapomnieć, separują nas od życia. Cały wszechświat stoi naprzeciwko nas, w żaden sposób nie możemy stać się jego częścią i zatracić się w nim. Rzeczywistość, którą inni witalizują ze względu na to, iż jest dla nich nieustannym pretekstem, dla cierpiącego stanowi jedynie garstkę martwych i surowych faktów, staje się zewnętrzna, obiektywna i nieistotna. Pogrążony w udrękach traci on bezpośredniość odczuwania i uzyskuje status zwierzęcia nie wprost. [ 1 ] Wbrew temu, co mówi tradycja chrześcijańska, cierpienie nie jest wcale drogą do miłości, lecz do piekła i ciemności, zawiera w sobie pierwiastek diabelski:

Lidia Beata BarejCierpienie to droga oddzielenia, odrywania się, to siła odśrodkowa separująca cię od jądra życia, od światowego centrum przyciągania, w którym wszystko pragnie się zjednoczyć w miłości i intymności. Jeśli zasadę boską cechuje wysiłek kosmicznej syntezy i metafizycznego współuczestnictwa w istocie wszechcałości, to cierpienie przebywa na antypodach tej zasady. Zasada szatańska – jako zasada rozprężenia, rozdwojenia i dramatyzacji – w całości przepaja jądro życia, jest bowiem immanentna, organiczna i podstawowa. [ 2 ]

Niegdyś stanowiliśmy jedność ze światem natury, szliśmy z nim w jednym szeregu, ból wyrwał nas z niego, odłączył od uśpionej całości i skazał na świadomość. Pytanie „jak” i „dlaczego” oraz poszukiwanie pierwszej przyczyny są objawami zaburzenia funkcji fizjologicznych i pokazują, że istnieje pewna współzależność między pytaniami metafizycznymi i niedyspozycją fizyczną [ 3 ]. Gdy zdrowie podupada zaczynamy tworzyć wszechświat wraz z jego zagadkami, a więc wszystko to, co stanowi naddatek względem czystej, pozbawionej treści egzystencji, którą wiedliśmy przed wyjściem ze stanu zwierzęcego. Niedola, będąc architektem różnorodności oraz bodźcem dla myśli i czynów, skazała człowieka na wieczne zapytywanie i poszukiwania, uczyniła go zwierzęciem metafizycznym:

"[…] staliśmy się ludźmi, wychodząc z raju bytu. Byliśmy Absolutem, teraz wiemy, że jesteśmy w nim: tak więc już nie jesteśmy nim, ani sobą. Poznanie wzniosło między człowiekiem a szczęściem mur nie do sforsowania. – Cierpienie jest tym właśnie: świadomością Absolutu" [ 4 ].

W tym kontekście okazuje się, że źródłem historii jest w pierwszym rzędzie nie grzech, lecz choroba jako czynnik oddzielający, aktywna zasada indywiduacji. W cierpieniu więzi łączące nas z rzeczami rozluźniają się, wyzwala ono od wszystkiego prócz poczucia, że jesteśmy jednostką. Co jest odczuwane przez nas jako niedogodność, pozwala nam się zdefiniować, tak, iż niedyspozycja ustala naszą tożsamość. Równowaga organiczna i zdrowie stawiają nas na tym samym poziomie, co cały wszechświat, nie niosą żadnych istotnych treści, natomiast cierpienie daje wiedzę pozwalającą wymknąć się ze świata przedmiotów, być sobą, podmiotem. Jak podkreśla rumuński myśliciel jedyne wartościowe poznanie możemy uzyskać poprzez chorobę, i gdyby nie ona, prawdopodobnie konkurowalibyśmy dziś z owcami [ 5 ]. Nie potrafimy wyobrazić sobie samych siebie w oderwaniu od cierpienia i nawet jeśli uznamy, że istnieje niezależnie od nas, jest ono nie tylko substancją naszego bytu, ale również jego przyczyną. W Zarysie rozkładu Cioran stwierdza:

Zdrowiem jest wszystko to, co nie stanowi o naszej swoistości i odrębności: czynnikiem indywiduacji są odruchy wstrętu; to smutek nadaje każdemu imię, utraty na nowo czynią nas panami naszego „ja”. Stajemy się sobą jedynie poprzez sumę naszych klęsk. [ 6 ]

W przeciwieństwie do innych stanów, które są sugerowane, „książkowe” i nie mają nic wspólnego z tym, co rozpłomienia i porusza najbardziej, choroba i wszelkiego rodzaju nieszczęścia są źródłem doświadczeń autentycznych i dotykających w nas tego, co najgłębiej ukryte. Człowiek zdrowy nie ma nic do przekazania, jest neutralny aż do utraty tożsamości. Dzieje się tak, gdyż zdrowie to nic nie znaczący stan doskonałości, szczelne zamknięcie na świat i na samego siebie. Jego wyzbyte dolegliwości ciało jest echem odbijającym pulsowanie świata, zaś on sam to jeszcze jedne skrzypce w orkiestrze stworzenia [ 7 ]. Cierpienie jest przyczyną kosmicznego zgrzytu, jest odstępstwem od powszechnego letargu. Nierealności jednostajnej melodii natury przeciwstawiamy doznania – jedynie intensywność bólu wydobywa nas z pustki oraz z kompletnego wyzucia i braku, mówi nam, że coś jednak istnieje, że my sami istniejemy [ 8 ]. Cierpiąc jesteśmy całkowicie sobą, nie utożsamiamy się z niczym prócz siebie, czuwamy tylko i wyłącznie nad samymi sobą. Zadajemy sobie ból, by podrażnić własną podmiotowość, pragniemy wiecznie zachowywać świadomość i żyć w nieustannej jawie [ 9 ]. W końcu zaczynamy marzyć o każdym cierpieniu, które zdolne byłoby nas jeszcze bardziej otrzeźwić, wyrwać z pustki i nieokreśloności. Szukamy go nawet tam, gdzie go nie ma, gdyż bez niego wszystko wydaje nam się szare i niepotrzebne. Będąc z natury intensywne, przywiązuje nas do siebie i jak każda intensywność staje się poddaństwem, podległością.

Ponieważ rejestrujemy wyłącznie pęknięcia naszej egzystencji, wydarzenia, które nie są w stanie nas pogrążyć, nie mają żadnego znaczenia. Ból zawsze jest pełen sensu, nawet jeśli negatywnego. Kto lubuje się w wewnętrznych poszukiwaniach, każdorazowo przedkłada porażkę nad sukces, który dotyka nas li tylko powierzchownie i nie niesie ze sobą niczego istotnego, odsłaniającego nas samym sobie. W Zmierzchu myśli Cioran podkreśla:

„Kiedy żyjemy w zdrowiu, szczęściu i pomyślności, nasze myśli pokrywają się kurzem, a umysł zasypia. Nieszczęście jest najsilniejszym bodźcem do myślenia" [ 10 ].

Choroba i cierpienie, chociaż nikogo nie ulepszają i nie mogą zostać w żaden sposób zachowane, pomagają nam zobaczyć rzeczy, do których bez nich nigdy nie mielibyśmy dostępu. Ich misja polega na otwieraniu oczu. Z jednej strony unicestwiają nas, jednak z drugiej posiadają aspekt objawiający. Ponieważ sięgają do korzeni naszego istnienia, zmieniają wszystko to, co w nas najbardziej podstawowe, nasz stosunek do świata, pojmowanie, charaktery, zachowania i perspektywy. Wyniszczając nas, uświadamiają nam naszą skończoność oraz nadają naszemu życiu wymiar egzystencjalny – pokazują, że bycie człowiekiem oznacza nieustanne zmaganie się z sytuacją istoty śmiertelnej, a co najważniejsze, zdającej sobie sprawę z własnej przemijalności. Chronią nas od pospolitości i wszystko, co wzbudza nasze przerażenie opatrują mianem tajemnicy, a więc czegoś, czego nie jesteśmy w stanie rozwiązać, ale co musimy nieustannie zgłębiać. Bez nich bylibyśmy postaciami bez wyrazistości i konsystencji, przypominającymi bardziej marionetki, niż ludzi:

„Myśl nie naznaczona tajemnym piętnem fatalności warta jest tyleż samo, co każda inna, czyli nic, jest tylko myślą…" [ 11 ]

Dla normalnego, zrośniętego z życiem i oddanego codziennej krzątaninie człowieka spotykająca go choroba jest objawieniem zbyt wielkim, by mógł ją pojąć jako coś więcej niż li tylko chorobę. Postrzega wszystko przez jej pryzmat, nieustannie żałuje swego zrujnowanego życia i zastanawia się, czy dalsze istnienie ma jakikolwiek sens. Podczas gdy wcześniej w działaniach mógł kierować się własnym interesem i upodobaniami, świadomość powolnego niszczenia organizmu odbiera mu taką wolność. Pozbawiony wszelkich związków ze światem i zarazem odczuwając wszystkie jego niuanse nigdy nie wie, co za chwilę się stanie, co zrobi i jaka czeka go katastrofa [ 12 ]. Nie dostrzega, że życie jest dobrem posiadającym głębię tylko wtedy, gdy w każdej chwili możemy je stracić. Może nawet ceni cierpienie, ale zawsze w oddaleniu od życia, tracąc w ten sposób zarówno samo życie jak i moment zwieńczający wszystkie dolegliwości – własną śmierć. W jego przypadku choroba, miast wzbudzać i utrzymywać życie oraz opóźniać nadejście ostatniej chwili, unicestwia je i znosi. Odsuwając ból poza margines własnego istnienia, nie zdaje on sobie sprawy z tego, iż to, co stara się nas sparaliżować, może być również środkiem i podnietą, gdyż cierpienie, bez względu na to przez co zostało wywołane, pozwala „wydobyć z życia więcej, niż może ono dać” [ 13 ]. Aby ból stał się znośny, zaś nieszczęście rzeczą najnormalniejszą w świecie, musimy oswoić swoje choroby i zacząć traktować je jako coś, co nie przychodzi z zewnątrz, lecz jest integralną, wypływającą z naszej niedoskonałości, częścią nas samych. Zdaniem Ciorana chorobę należy uczynić czymś pozytywnym i przytulić do piersi tak, by światła życia stały się jeszcze jaśniejsze. Kiedy dolegliwości przeszkadzają nam normalnie funkcjonować, powinniśmy „dać świadectwo woli organicznej afirmacji” [ 14 ], zacisnąć zęby i pięści, spoliczkować się, wyrządzić sobie jakąś krzywdę – to przywróci nas do życia i pozwoli wycisnąć z niego o wiele więcej niż zazwyczaj jesteśmy w stanie. Zadajemy sobie męki, by bez reszty nie oddać się panowaniu choroby i by nie pochłonęło nas nasze własne piekło świadomości zarażonej myślą o przemijaniu. Paradoksalnie, okazuje się więc, że tym, co dodaje nam siły, a cierpienie czyni znośnym, jest jeszcze większy ból oraz umartwianie się i samoudręka. W Świętych i łzach Cioran podkreśla:


1 2 3 4 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Bóg, człowiek i zło w myśli Emila Ciorana
Bezużyteczny Cioran

 See comments (1)..   


 Footnotes:
[ 1 ] Por. E. M. Cioran, Na szczytach rozpaczy…, s. 158.
[ 2 ] Ibid., s. 155.
[ 3 ] Por. E. M. Cioran, Rozmowy z Cioranem…, s. 100.
[ 4 ] E. M. Cioran, Zmierzch myśli…, s. 231.
[ 5 ] „Na tym polega poznanie. Uzyskujemy je drogą cierpień, nie lektury. Lektura ustanawia jakby dystans. Prawdziwym doświadczeniem jest życie — porażki, jakich możemy doznać, wypływające z nich refleksje. To, co nie jest wewnętrznym doświadczeniem, nie ma głębi.” Dlatego też, zdaniem Ciorana, najgłębszym pisarzem był Dostojewski, którego życie przypominało piekło i który właśnie dzięki temu posunął się najdalej w analizie człowieka (Por. E. M. Cioran, Rozmowy z Cioranem…, s. 219).
[ 6 ] E. M. Cioran, Zarys rozkładu…, s. 85.
[ 7 ] W Wyznaniach i anatemach Cioran pisze: „Osoby o doskonałym zdrowiu są nierzeczywiste. Mają wszystko prócz bycia, które daje wyłącznie słabe zdrowie” (E. M. Cioran, Wyznania i anatemy…, s. 20).
[ 8 ] Zdaniem rumuńskiego myśliciela naprawdę rzeczywiste są tylko doznania bolesne (Por. E. M. Cioran, O niedogodności narodzin…, s. 73).
[ 9 ] Cioran nie ma wątpliwości, że „istniejemy na tyle tylko, na ile cierpimy” (Por. E. M. Cioran, Zarys rozkładu…, s. 41).
[ 10 ] E. M. Cioran, Zmierzch myśli…, s. 229.
[ 11 ] E. M. Cioran, O niedogodności narodzin…, s. 163.
[ 12 ] Por. E. M. Cioran, Zmierzch myśli…, s. 44.
[ 13 ] E. M. Cioran, Księga złudzeń…, s. 79.
[ 14 ] Ibid., s. 83.

«    (Published: 28-07-2008 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Sławomir Piechaczek
Absolwent filozofii Uniwersytetu Opolskiego

 Number of texts in service: 3  Show other texts of this author
 Number of translations: 1  Show translations of this author
 Latest author's article: Bóg, człowiek i zło w myśli Emila Ciorana
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 5985 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)