|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Philosophy Złota Księga moich spotkań z filozofią XX w. [4] Author of this text: Andrzej Rusław Nowicki
DĄBROWSKI, Kazimierz
1902-1980. Budując własną teorię osobowości, zacząłem od wygłoszenia w Kole Filozoficznym studentów Uniwersytetu Warszawskiego dnia 12 maja 1939 referatu, w którym ujawniłem jej pluralistyczny fundament: „jednemu organicznemu ciału odpowiada nie jedna dusza, ale wiele dusz. Wiele walczących ze sobą tendencji, wiele podmiotów, naszym zadaniem etycznym jest je zharmonizować". Nazwałem tę teorię „polipsychizmem" i uważałem, że patronują tej mojej teorii Goethe („Zwei Seelen …" z „Fausta"), Platon (czarny koń, biały koń i woźnica), Freud (Es, Ego, Superego) i William McDougall. Dwadzieścia kilka lat później dołączyłem do tych patronów polskiego psychologa, Kazimierza Dąbrowskiego, biorąc od niego teorię "dezintegracji pozytywnej". Pisałem o tym wielokrotnie m.in. w książce „Człowiek w świecie dzieł" (1974, s. 36-37), w rozprawie „Metoda inkontrologiczna w historii filozofii a policentryczna struktura osobowości filozofów" („Studia Filozoficzne", 1983, nr 4, s. 87-93), w książce „Spotkania w rzeczach" (1991, s. 220, 340).
CARBONARA, Cleto 1904 — Poznałem go w 1963; kilkanaście lat przyjaźni i współpracy. Odwiedzałem go w Neapolu, organizował mi odczyty, drukował moje prace w „Aktach Akademii". Zaproszony przeze mnie, był w Polsce. Wziąłem od niego przeciwstawienie „noetyki" estetyce. Estetyka (zgodnie z etymologią) zajmuje się wrażeniami zmysłowymi, noetyka zwraca uwagę przede wszystkim na ukrytą w dziele sztuki myśl. Napisałem o nim pracę w języku włoskim: „Come l`uom s`eterna". Saggio sull`immortalita` del pensiero (w: „Scritti in onore di Cleto Carbonara" (Napoli 1976, s.615-624, przekład polski w: „Spotkania w rzeczach", 1991, s. 115-125). Pisałem o nim we „Współczesnej filozofii włoskiej" (1977, s. 6, 14, 21-24, 36, 53, 76, 85, 90, 92-93, 99-100, 109, 126, 156-160,166,171-174, 225, 275-281, 285, 293, 306-309,422, 433-440).
SARTRE, Jean-Paul
1905-1980. Egzystencjalizmem zainteresowałem się w latach 1946-1947, w czasie pobytu we Włoszech. Poznawałem egzystencjalizm od razu w kilku różnych wersjach: ateistycznej i katolickiej, włoskiej, niemieckiej i francuskiej, pesymistycznej i optymistycznej. Najwięcej sympatii wzbudziła we mnie ta wersja (optymistyczna, konstruktywna, koegzystencjalistyczna), którą zaproponował Abbagnano. W latach czterdziestych i pięćdziesiątych przeczytałem wiele dzieł Sartre`a, kilka po francusku, większość w przekładach polskich, dramaty, powieści, dzieła filozoficzne — ale nie znalazłem w nich niczego dla siebie. Ani „Diabeł i Pan Bóg", ani „Ladacznica z zasadami", ani „Drogi wolności", ani „Mdłości", ani później „Critique de la raison dialectique". I chyba Sartre nie znalazłby się w mojej „Złotej Księdze", gdyby nie „Słowa", które przeczytałem 20 listopada 1965, a później kilkakrotnie. Trudno jednak powiedzieć, że książka ta wywarła wpływ na moje poglądy. Zachwyt dla znalezionych tam kilku zdań miał swoje źródło w tym, że wyrażały one dokładnie to, do czego sam doszedłem. Przytoczę je: „Znalazłem swoją religię, nic ponad książkę nie wydawało mi się ważniejsze. Bibliotekę poczytywałem za świątynię" (s. 46);
Wielcy pisarze „nie powymierali (...) przeobrazili się w książki" (s.50);
„Byłem prawie niczym (...) Zrodziłem się z pisania (...) Pisząc istniałem (...) ale istniałem tylko po to, żeby pisać, jeśli więc mówiłem: ja, znaczyło to: ja, który piszę" (s. 121);
„Byłem synem dzieł własnych" (s. 136);
"Moje cechy szczególne, jako podmiotu, o tyle tylko w moich oczach były interesujące, o ile przygotowywały moment, który zmieniłby mnie w przedmiot" (s. 158), „w książkę" (s.153), „biorą mnie do rąk, otwierają (...) czytają mnie (...) olśniewam (...) jestem wszędzie" (s.154-155) [przełożył Julian Rogoziński].
Nie przeszkadza mi, że „stary" Sartre przedstawia to jako myśli chłopca, mającego 7-10 lat. Nie wiem, dlaczego się od nich odcina. Ja, mając przeszło 80 lat, uważam za wielkie szczęście, że są one od 13 roku życia wciąż — i coraz bardziej — moimi myślami. A jeśli ktoś będzie mi chciał dokuczyć i złośliwie powie, że moja filozofia jest „filozofią siedmioletniego chłopca", zrozumiem te słowa w ten sposób, że mam życie nie „już za sobą", ale „wciąż jeszcze przed sobą" i że nie istnieje lepsze „pole do startowania" myśli do coraz dalszych gwiazdozbiorów.
Sartre znalazł się w moich „Wypisach z historii krytyki religii" (1962, s. 464-465), ale najważniejsze jest to, co napisałem o nim w książce „Człowiek w świecie dzieł" (1974, s.154, 205-206). 8.7.2000.
CAGE, John
15.9.1912-1992.
Osobna kartka
GENNARO, Emanuele
26.3.1916-8.8.1990. Filozof i malarz, autor wielu książek i około setki obrazów olejnych wyobrażających różne systemy filozoficzne. Poznałem go 18.10.1972, odwiedzając go w jego pracowni w Genui. Wziąłem od niego pojęcie „malarstwa filozoficznego". Potem 12 lat przyjaźni i współpracy. Kilka spotkań (na zjazdach filozoficznych). Pisałem o nim w książkach „Portrety filozofów" (1978, s.239-242) i „Spotkania w rzeczach" (1991, s. 183, 389-391) a także po włosku: „I miei incontri con le tele di Emanuele Gennaro" („Presenza Taurisanese", 1991, nr 8-9, s. 13-14). Przełożyłem i wydrukowałem dwie jego prace: „O warsztacie malarstwa filozoficznego" (w: Filozofia warsztatu, 1990, s. 159-167) i „Moje spotkania malarskie z wielkimi filozofami" (w: „Filozofia portretu", 1992, s. 193-199). Ofiarował mi dwa rysunki wyobrażające życie i filozofię Kazimierza Łyszczyńskiego, a także — na moje 70 urodziny — obraz olejny wyobrażający filozofię Lukrecjusza.
ROSSI, Mario
5.12.1916-2.8.1978. Poznałem go w 1969 roku, odwiedzając go w jego katedrze na Uniwersytecie w Messynie. Pięć lat później, w lipcu 1974, zachwyciła mnie jego książka „Cultura e rivoluzione" (1974) a zwłaszcza znalezione w niej zdanie "La cultura siamo noi" [To my jesteśmy kulturą], ponieważ sam doszedłem do tej samej myśli na innej drodze. Radość z pojawienia się potężnego sojusznika sprawiła, że napisałem entuzjastyczną recenzję („Studia Filozoficzne" 1975, nr 1, s. 167-174). Rossi jest obecny w mojej książce „Współczesna filozofia włoska" (1977, s. 37-38, 56-57, 69-74, 285-289, 317-323, 418-420, 544-548). Dwanaście lat po jego śmierci ukazała się moja rozprawa w języku włoskim: „La cultura siamo noi" ossia, sulla presenza dell`uomo negli oggetti, w księdze pamiątkowej: „Storia e sapere dell`Uomo. Marxismo, etica e filosofia in Mario Rossi" (1990, s. 95-109). W tytule mojej włoskiej rozprawy piszę o „obecności człowieka w rzeczach". Otóż do budowanej przeze mnie filozofii ergantropii Mario Rossi wniósł cenny wkład, istotne uzupełnienie i potwierdzenie moich rozważań o aktywności podmiotu. Sam zajmowałem się trzema obszarami: sztuką, filozofią i logiką. Na terenie sztuk pięknych przedmiotem moich ataków stał się John Cage, ponieważ w utworze muzycznym chciał słyszeć „muzykę, a nie Beethovena", szukał więc sposobów na eliminowanie osoby kompozytora, domagając się, żeby w procesie komponowania decydowało poszczególnych elementach utworu (takich jak kolejny dźwięk, jego wysokość, barwa, głośność, długość trwania itd.) decydował nie kompozytor, ale Przypadek. Na terenie filozofii — przedmiotem moich ataków byli Hegel (ponieważ domagał się od filozofa zduszenia własnej subiektywności, sądząc, że tylko w ten sposób bezosobowe twierdzenia nabiorą charakteru „obiektywnego") i Husserl (ponieważ domagał się brania osobowości badacza w nawias). Na terenie logiki — przedmiotem moich ataków był Frege, który uważał, że logiczny rachunek zdań możliwy jest tylko wtedy, gdy przez abstrahowanie od osoby wypowiadającej określone zdanie, można przenieść je z obszaru psychologii na obszar logiki. Zwalczając Fregego twierdzę, że sens zdania określony jest przez kontekst, a istotnym składnikiem kontekstu jest osoba, która to zdanie wypowiada. Wyrwane z kontekstu zdanie traci sens i staje się pustą formą, na której nie można dokonywać żadnych operacji logicznych, chyba że się tę formę napełni jakąś nową treścią, a ponieważ ta treść może pochodzić tylko od jakiejś osoby, więc zdanie to natychmiast staje się zdaniem psychologicznym, określonym przez kontekst jej wiedzy, doświadczeń życiowych, uczuć, pragnień, obaw i skojarzeń. Nie mając odpowiednich kompetencji nie zabierałem głosu w sprawach konkretnych nauk, ale właśnie na tym obszarze toczył podobną batalię Mario Rossi.. Używając terminów Giordana Bruna można rozważania Rossiego przełożyć na jego kategorie i powiedzieć, że
— jak pisarz ma swój własny modus loquendi,
— czytelnik — swój własny modus intelligendi,
— artysta — swój własny modus creandi,
tak każdy badacz ma swój własny modus investigandi
czyli w każdej pracy naukowej można stwierdzić „realną obecność podmiotowości badacza", obecnego w swoich badaniach charakterystycznymi dla siebie sposobami badania, kwestionariuszem, metodami, narzędziami pojęciowymi. Przytoczę tu (z książki "Cultura e rivoluzione) kilka zdań , których znalezienie sprawiło mi największą radość: Badacz — pisze Mario Rossi — jest zawsze obecny w swoich badaniach „ z całym światem swoich dotychczasowych doświadczeń" (tutto il mondo di esperienze passate, s. 43). Natura odpowiada tylko na postawione jej pytania. Jeśli badacz nie stawia żadnych pytań, natura milczy. Wynik badań — zarówno w naukach przyrodniczych jak w naukach społecznych, zawsze zależy od kwestionariusza, a więc od tego, co badacz (czy autor zastosowanego kwestionariusza) uznał za interesujące i istotne (s. 10). W zdaniu „to my jesteśmy kulturą" zawarte jest więc także zdanie, że „to my jesteśmy nauką". Osobowość badacza (z konkretnym społecznym zaangażowaniem) jest istotną cząstką każdego badania naukowego.
WÓJCIK, Tadeusz
1917-1975. Poznałem go w 1953 roku. W pierwszej rozmowie zapoznał mnie ze swoją krytyką tradycyjnej notacji muzycznej. Wiele lat później przestudiowałem jego książkę: „Prakseosemiotyka. Zarys teorii optymalnego znaku" (1968) i od tego czasu często wymieniam w moich pracach jego nazwisko. Najbardziej zafascynowała mnie jego myśl, że w mowie potocznej czytelnik jest podmiotem gramatycznym zdania o książce jako czytanym przedmiocie, gdy w rzeczywistości to czytana książka jest podmiotem zmieniającym umysł czytelnika. Pisałem o tym w marcu 1972 r. w rozprawie „O sposobach istnienia człowieka w książce" („Studia o Książce" t.4, 1974, s.3-24) a później w rozprawie „O czytaniu spacjocentrycznym" („Studia o Książce", t.17, 1987, s.287-299) i w „Ergantropii" („Studia Filozoficzne" 1987, nr 11, s. 3-11) i w książce „Spotkania w rzeczach" (1991, s.74, 292, 326). Budziła moją sympatię jego pasja odkrywania ogromnych obszarów nieracjonalności z różnych dziedzinach kultury i życia codziennego i towarzysząca jej pasja racjonalizowania i optymalizowania „wszystkiego" (kalendarza, języka, pisma, notacji muzycznej itd.).
1 2 3 4 5 Dalej..
« Philosophy (Published: 25-09-2008 )
Andrzej Rusław NowickiUr. 1919. Filozof kultury, historyk filozofii i ateizmu, italianista, religioznawca, twórca ergantropijno-inkontrologicznego systemu „filozofii spotkań w rzeczach". Profesor emerytowany, związany dawniej z UW, UWr i UMCS. Współzałożyciel i prezes Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli oraz Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Założyciel i redaktor naczelny pisma "Euhemer". Następnie związany z wolnomularstwem (w latach 1997-2001 był Wielkim Mistrzem Wielkiego Wschodu Polski, obecnie Honorowy Wielki Mistrz). Jego prace obejmują ponad 1200 pozycji, w tym w języku polskim przeszło 1000, włoskim 142, reszta w 10 innych językach. Napisał ok. 50 książek. Specjalizacje: filozofia Bruna, Vaniniego i Trentowskiego; Witwicki oraz Łyszczyński. Zainteresowania: sny, Chiny, muzyka, portrety. Private site
Number of texts in service: 52 Show other texts of this author Newest author's article: W chiński akwen... Wolność w Hongloumeng | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 6096 |
|