|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Outlook on life »
Domowe piekło Author of this text: Krzysztof Sykta
W pewnym wieku, w pewnym stanie ducha człowiek zaczyna WIDZIEĆ,
opadają mu klapki założone w dzieciństwie, pielęgnowane przez cały młodzieńczy
żywot. Następuje metamorfoza, nie tylko fizyczna, ale przede wszystkim psychiczna.
Dziecko zaczyna dorastać, zaczyna zrzucać narzucane jarzmo obowiązku i posłuszeństwa. Człowiek dorosły jest partnerem dla innych dorosłych ludzi,
przynajmniej być nim powinien, lecz ci, którzy stworzeni zostali po to by pomagać i wspierać wielokrotnie urządzają mu z życia piekło. Zamknięci w swych malutkich
światach przesyconych nienawiścią, zamknięci w swych własnych iluzjach.
Wybiera własną drogę sprzeczną z przekonaniami swych domowych
>bogów< pragnących po wsze czasy zachować nad nim totalną kontrolę. Wybiera
własną szkołę, własną partnerkę, własną pracę, a przede wszystkim własny, niezależny
światopogląd. W takich przypadkach najdobitniej wychodzi na wierzch drugie,
sekciarskie dno katolicyzmu. Pokorne owieczki klęczące przed proboszczem zamieniają
się w ujadające wilki. Człowiek, który pragnie odrobiny niezależności, staje
się niejednokrotnie przedmiotem emocjonalnego szantażu, gróźb i wyzwisk. „Patrz,
co robisz z naszą rodziną, przez ciebie ojciec się powiesi, on tego nie wytrzyma.
Jak możesz nam to robić…”
Młody człowiek poddany zmasowanemu atakowi pseudo-troski
(oni przecież dbają o jego duszę… ) zaczyna miewać wątpliwości, czy
dobrze postępuje, czy nie za dużo traci. Pozostając przy swoich przekonaniach i nie znajdując nawet odrobiny akceptacji co słabsze jednostki mogą ulec załamaniu.
Tracą wszystko co mają, miłość rodziców, wiarę we własną przyszłość, sens dalszego
trwania w domowym piekle. Życie zmienia się w koszmar. Koszmar nie jest wart
tego by go dalej ciągnąć. Świat traci swój sens, życie schodzi na plan dalszy.
Jedyne co się liczy w chwili depresji to przerwanie cierpienia, a z takim myśleniem
już tylko krok do tragedii.
Śmierć oznacza porażkę, niezależne życie zwycięstwo. Wszystko
kiedyś mija, więc kiedyś musi być lepiej.
Należy zdać sobie sprawę z jednej podstawowej rzeczy – osobista
wolność stanowi wartość nadrzędną. Mamy prawo do samodzielnego kształtowania
swojej rzeczywistości. Bo tylko to mamy, własne życie, które dla nas jest wszystkim.
Człowiek ma prawo wyboru, może godzić się na to by przez całe swe życie pozostawać
pod czujnym okiem Opiekunów, może jednak wybrać własną ścieżkę.
Dorosłość oznacza niezależność. Niezależność oznacza siłę.
Siła jest przejawem męskości.
Dość mamy w naszym kraju zniewieściałych facetów budujących
swe życie u boku mamusi. Ludzie tacy, z wdrukowanym przez rodziców poczuciem
bezradności i braku własnej wartości, szukają kolejnej silnej kobiety, która
się nimi zaopiekuje i poprowadzi za rączkę. Mężczyzna nieśmiały to przeważnie
człowiek degradowany i uzależniony od własnej matki. Ona stanowiła dla niego
od pierwszych chwil Boginię dającą ciepło. Ona go karmiła, lecz jednocześnie
dawała do zrozumienia, że jest na tym świecie niepotrzebny, jego los zależy
wyłącznie od niej. Narodziłeś się przez przypadek, zepsułeś całą moją karierę,
moje małżeństwo. Matka zrzuca odpowiedzialność za swe zmarnowane życie na dziecko.
Ono bierze to do siebie. Nie wypowiadają słów. Pewne rzeczy zachodzą na poziomie
ciała, odtrącenie. Brak rozmowy. Brak dotyku. Odepchnięcie.
W pewnym momencie trzeba zdać sobie sprawę z tego, że nie
jest się płodem związanym pępowiną z matczynym łonem. Nigdy nie jest za późno.
Aby cokolwiek uzyskać należy okazać własną siłę, pokazać i udowodnić, że jak
najbardziej dajemy sobie radę w życiu – bez boga i bez boskich rodziców.
Niechęć ze strony bliskich powinna właśnie stanowić najwyższą
motywację – naszym głównym celem staje się udowodnienie sobie i innym własnej
wartości. Stawiamy sobie kolejne cele – wykształcenie, praca, partnerka, własne
mieszkanie. Bez niczyjej pomocy. Tworzymy własne życie, nowe życie i nową rzeczywistość.
„Bez boga nie dasz sobie rady”. A ileż ludzi pomimo zawierzenia bogu nie daje
sobie rady? Mimo wszystko zostajemy wystarczająco silnie zmotywowani, by wykazać,
że bez boga można dać sobie radę. Można być szczęśliwym, pomimo tych
wszystkich, którzy szczęścia tego próbują nas pozbawić.
Życie, które posiadamy jest jedynym życiem a przez to stanowi
ono dla nas najwyższą wartość. Życie jest bezcenne, życie jest święte. Osoby
degradujące i próbujące nami manipulować nie zasługują na to, by się nimi przejmować.
Możemy im współczuć, możemy ich nienawidzić, najważniejsze, by iść dalej, tworzyć
życie wg własnych zamierzeń i marzeń a nie pod dyktando innych.
Człowiek, który komuś ubliża nie jest człowiekiem. Nie jest
samym sobą. Przez chwile jest jedynie zwierzęciem pozbawionym maski człowieczeństwa.
Na światło dzienne wychodzą demony podświadomości.
Człowiek, który krzykiem żąda miłości zamienia się w groteskowego
stwora. W rozmowie z nim liczy się opanowanie i argumentacja. Zejście na poziom
kłótni i wzajemnych wyzwisk skazuje na porażkę. Kocioł się rozkręca. Potworom
należy się odrobina wyrozumiałości. Odrobina życzliwej pogardy. Potwór powinien
wzbudzać śmiech i współczucie a nie przerażenie.
Krzykiem żądają miłości. Wrzaskiem rozkazują by uczestniczyć w celebrowaniu miłości. Ważne jest wykazywanie braku logiki w argumentacji nawiedzonych
fanatyków. Czy na tym polega religia miłości bliźniego? Na tym polega radosna
religia tolerancji? Na krzyku i mieszaniu drugiego człowieka z błotem?
„Bóg obdarzył cię tyloma wspaniałymi cechami a ty tak mu
się odwdzięczasz!” Miłosierny bóg… jednych ludzi obdarza a innych obdarza
inaczej, sprawiając, że rodzą się kalekami, niepełnosprawnymi fizycznie bądź
umysłowo. Jednych obdarza bogactwem a innych biedą, robactwem zżerającym od
wewnątrz.
Argumentów do dyskusji jest zawsze pod dostatkiem. Gdyby
bóg nie chciał bym został ateistą (buddystą/ baptystą etc.), nie dopuściłby
do tego… Widocznie taka jest jego wola...:) A skoro bogiem jest jakoby miłosiernym
to z pewnością podejdzie do każdego heretyka o wiele życzliwiej niż jego rodzice,
przepełnieni misyjnym zapałem i wiarą w pośmiertne męki...
Przede wszystkim należy się nie przejmować. Przejmowanie
się jest pierwszym krokiem do sfiksowania. Niewłaściwe słowo, niewłaściwe zachowanie,
co ludzie powiedzą? To, co było już więcej nie powróci. Czas stanowi najlepsze
lekarstwo. Wszelkie kłótnie i delikatne perswazje, („może byś jednak poszedł
do naszego kościółka”), z czasem zaczynają słabnąć. Nie przynoszą rezultatów.
Płacz nie przynosi rezultatów. Szantaż nie przynosi rezultatów. Manipulator
zaczyna wątpić, zaczyna się nudzić, zaczyna się przyzwyczajać. Domowy ateista
przestaje być czymś szokującym. Jest jak nowa lampa, widzimy ją przez pierwsze
dwa tygodnie, później już nie dostrzegamy.
Czy fanatyka można lub trzeba nawracać? To tak jak uczenie
psa by jadł mięso nożem i widelcem. Tak jak my żądamy spokoju dla siebie tak
też dajmy i my im spokój. Niech żyją we własnych światach. Jeśli nie przeszkadzają
nie ma problemu. Gorzej gdy nie są na tyle uprzejmi. Grunt to się nie przejmować i żyć własnym życiem a nie życiem innych.
Napisano: „przebaczajcie jeśli macie coś przeciwko komu”, a ja wam powiadam: nie musicie nikomu przebaczać. Możecie nienawidzić do woli.
Tyle, że nienawiść do niczego nie prowadzi. Rozkręca spiralę. Czy nienawidzimy
kamień za to, że leży na naszej drodze? Po prostu go omijamy. Ludzie są jak
kamienie, jedne, drogocenne, trzymamy blisko siebie, inne omijamy, innymi się
nie przejmujemy.
Nasze życie zależy wyłącznie od nas, choć wiele osób stara
się narzucić pogląd odmienny, pogląd, w którym zepchnięci zostajemy do roli
potulnych owieczek, grzesznego i nieposłusznego robactwa. Jak możesz mi to robić…
Myślenie wyłącznie o sobie. Nadtroska, narzucanie ludziom kagańca, przejmowanie
kontroli. Wolność nie zna kompromisów, nie można być trochę wolnym a trochę
zniewolonym, po to tylko by komuś robić dobrze. Stoimy przed wyborem, wyborem
trudnym, pomiędzy życiem świadomym a egzystencją potulnej marionetki.
Świadomość siebie jest pierwszym krokiem do samoakceptacji,
do zerwania z okowami bezwiednej deprecjacji własnej jaźni. Jest pierwszym krokiem w drodze do pełnego wyzwolenia.
« (Published: 27-06-2002 Last change: 06-09-2003)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 663 |
|