|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Outlook on life »
W obronie rozumu Author of this text: Marcin Punpur
"Jedynie krytyczna droga pozostaje otwarta."
I. Kant
Pisać obronę rozumu to rzecz
trudna i frapująca. Z jednej strony dlatego, że w pełni racjonalnym nikt nie
jest i nie chce być. Dziś, w epoce instant — gdzie im szybciej, łatwiej i przyjemniej, tym lepiej — niechęć ta przybiera być może większe rozmiary niż
kiedykolwiek. Z drugiej strony każda obrona rozumu musi się uporać z radykalizmem samych oskarżeń, które rozciągają się od zarzutów o formalizm i bezduszność do absurdalnych tez o współudział w zbrodniach totalitarnych.
Dodatkowo nakłada się na to wyjątkowość samego aktu oskarżycielskiego, za którym
stoi nie kto inny jak rozum właśnie. Rozum krytykujący i krytykowany to przecież
ten sam rozum. Bronić rozumu zatem to nic innego jak krytykować rozum,
dostrzegając jego słabe i mocne strony. To pozwala wydobyć niezależność rozumu
na jaką nie mogą sobie pozwolić inne instancje pretendujące do roli zastępstwa.
Na początku warto wyjaśnić co
będziemy rozumieć przez postawę racjonalną. Najogólniej rzecz biorąc racjonalizm
to sztuka krytycznego myślenia. W słowniku wyrazów obcych PWN postawę krytyczną
definiuje się jako „postawę poznawczą, postulującą dociekanie racji własnych
przekonań, wystrzegającą się uznawania twierdzeń nienależycie uzasadnionych,
charakteryzującą się też gotowością do zmiany już uznanych przekonań wobec
nowych faktów". Racjonalizm to postawa, która daje pierwszeństwo „lepszemu
argumentowi", nawet wówczas, kiedy nie jest on w naszym posiadaniu. Bycie
racjonalistą wymaga zatem otwartości, umiejętności rozważania za i przeciw,
sztuki argumentacji i uzasadniania oraz podejrzliwości wobec wszystkich
twierdzeń przyjmowanych na wiarę bądź na mocy autorytetu. To czyni z racjonalisty osobę konfrontacyjną, a nawet wywrotową, jeśli wspólnota w której
żyje uznaje pewne prawdy za święte i niepodważalne.
Pojmowanie racjonalizmu w duchu
krytyki pozwala zbić wszelkie zarzuty o absolutyzację rozumu. Historia zna
oczywiście takie przypadki, jednak co warto podkreślić, próby owe zawsze były
podejmowane wbrew rozumowi, a nie za jego zgodą. Jeśli rozum jest wyrocznią
prawdy, to dzieje się tak nie dlatego, że mówi nam o tym jakaś stara księga,
wiara przodków, czy „wewnętrzny demon", ale sama empiria utwierdza nas w tym
przekonaniu. Nauka — ucieleśnienie ideału racjonalności — stanowi tego naoczny
dowód.
Podobnie rzecz ma się z uczuciami.
Nieporozumieniem jest czynić z rozumu wroga uczuć. Żaden racjonalista nigdy nie
twierdził, że człowiek jest wyłącznie istotą rozumną i niczym poza tym. Bywa on
zarówno racjonalny jak i emocjonalny. Absurdem byłoby wymagać od niego by
wyrzekł się jednego kosztem drugiego. Oczywiście konflikt pomiędzy jedną a drugą ze sfer jest możliwy i racjonalista zawsze będzie skłaniał się bardziej ku
rozumowi, ale celem nie jest konflikt lecz równowaga. Poza tym spośród uczuć da
się wyróżnić te pozytywne i destrukcyjne. Do tych ostatnich należą na przykład
lęk czy zazdrość, które prowadzą do erozji stosunków z innymi. Krytyczna praca
rozumu polega w tym przypadku na ich demaskacji i odpowiedniej kontroli.
Rozum, tak jak zresztą wszystkie
ideały, był oskarżany o różne nadużycia. Warto w tym miejscu rozprawić się z być może z najbardziej absurdalnym, mianowicie oskarżeniem o współudział w zbrodniach systemów totalitarnych. Zarzut ten podnoszony głównie przez filozofów
postmodernistycznych opierał się na wieloznaczności pojęcia racjonalności i sugerował, że skoro obozy koncentracyjne były prowadzone w sposób zorganizowany i zaplanowany na wzór dobrze prosperującego przedsiębiorstwa, to rozum należy
uznać za współwinnego zbrodni. Racjonalność o której tu mowa to racjonalność
zwana przez niektórych filozofów (np. M Horkheimer) instrumentalną i w tym
rozumieniu jest synonimem narzędzia służącego wyłącznie dobieraniu odpowiednich
środków do z góry wyznaczonych celów. Te ostatnie jednak wcale nie muszą być
racjonalne. Jaki sens bowiem miało wymordowanie sześciu milionów Żydów poza
spełnieniem urojeń pewnego Austriaka i jego świty? Totalitaryzm był powrotem do
stanu zwierzęcego, co prawda dokonanego nowoczesnymi środkami, ale przecież
ciągle barbarzyństwa, które z racjonalnością miało tyle wspólnego co krzesło z krzesłem elektrycznym.
Nie posiadamy innego narzędzia
krytyki poza władzą rozumu. Każdy substytut: intuicja, instynkt, czucie, „wola
mocy" prowadzą nas w końcu na manowce. Poza tym by uznać ważność owych
zastępczych instancji muszą one przybrać dyskursywny, to znaczy
intersubiektywnie zrozumiały charakter, a zatem stać się choć w pewnej części
racjonalne. Jak zauważył bowiem niemiecki filozof H. Schnaedelbach każda forma
irracjonalizmu zawiera pewien pierwiastek racjonalizmu, który gwarantuje jej
spójność i zrozumiałość jako teorii. Innymi słowy, o ile chcemy pozostać
krytyczni jesteśmy skazani na rozum w tej czy innej postaci.
Co ciekawe sam rozum jest
krytyczny wobec siebie. Jest to jedyna władza poznawcza, która kontestuje własne
kompetencje i podważa własne granice. Jeśli bowiem krytykujemy pracę rozumu z reguły korzystamy z pomocy rozumu. Ta samozwrotność racjonalności stanowi o jej
antydogmatycznym charakterze. Im bardziej stajemy się istotami refleksyjnymi tym
bardziej owa cecha staje się aktywna. Czasami rodzi to niepewność i zwątpienie.
Pewne pytania na przykład te o sens życia, pozostaną w wielu wypadkach bez
odpowiedzi. W innych natomiast ich nadmiar może doprowadzić do większej
dezorientacji, aniżeli brak jakichkolwiek. Niepewność i zwątpienie to naturalny
stan każdego racjonalisty.
Czasami mogą się one przerodzić w sceptycyzm, który niczym mantrę powtarza, że nic nie wiadomo na pewno. Błędem
jest jednak utożsamiać sceptyka z racjonalistą. Pomimo postawy wątpiącej, która
łączy obu, racjonalista nie może pozwolić sobie na luksus zawieszenia sądu i pozostawienia spraw samym sobie. Konsekwentny sceptyk pozostaje amoralny (nie
mylić z niemoralny), gdyż zgodnie z jego filozofią nie da się wyróżnić jednych
wartości nad inne. To z kolei pokazuje jak sceptycyzm, przynajmniej w swej
radykalnej wersji, jest daleko od życiowej praktyki. Nie da się być
konsekwentnym sceptykiem w prawdziwym życiu, albowiem żyjąc z innymi jesteśmy
skazani na moralne decyzje, a te implikują co najmniej podstawową hierarchię
wartości. Nawet prekursor sceptycyzmu Pyrron z Elidy musiał to przyznać reagując
stanowczo, kiedy jego siostra została obrażona, co mu później wytykano jako brak
konsekwencji.
Racjonalizm, jako postawa
zaangażowana, łączy się więc zawsze z jakąś moralnością. Nie da się jednak
wyprowadzić z niego jednego systemu wartości na wzór matematycznego równania.
Racjonaliści miewają różne przekonania moralne. Co ich łączy to wola i umiejętność ich racjonalnego uzasadnienia oraz awersja do wszelkich ekstremizów z relatywizmem włącznie.
To samo odnosi się do polityki.
Racjonalista może mieć zarówno prawicowe jak i lewicowe poglądy. Może być
również, jak swego czasu ujął to L. Kołakowski, konserwatywno-liberalnym
socjalistą, łączącym wiele opcji ideologicznych naraz. Racjonalista nie może
jednak niezależnego myślenia zastępować myśleniem ideologicznym, które zamiast
myśl dopasowywać do rzeczywistości, rzeczywistość dopasowuje do myśli. Nie może
nie tylko dlatego, że prowadzi to do zaniku krytycznego potencjału, ale też
dlatego, ponieważ przestało być to możliwe. Żyjemy w „odczarowanym świecie", w którym otaczającej nas rzeczywistości nie da się już opisać przy pomocy jednej
formuły ideowej — jak to było dawniej chociażby w przypadku religii czy później
marksizmu — lecz jedynie we fragmentach. Racjonalizm akceptuje ten nowy stan
rzeczy, próbując przeciwdziałać narastającej dezorientacji i chaosowi rzucając
kotwicę rozumu w płynnym i szybko zmieniającym się świecie.
Określenie postawy I. Kanta jako
pozycji pomiędzy dogmatyzmem, a sceptycyzmem wydaje się zatem wciąż aktualne.
Podobnie zresztą, jak etos samodzielnego myślenia wyrażony hasłem sapere aude.
Dziś również potrzeba odwagi, by myśleć niezależnie, choć obecnie niewielu
kojarzy rozum z wolnością, co w czasach Kanta było akurat oczywistością. Wiąże
się to w dużej mierze z instrumentalizacją rozumu, która doprowadziła do
trywializacji projektu oświecenia. Łatwo się natknąć na krytykę dla krytyki,
trudniej na krytykę zorientowaną na prawdę, która stanowi o jej istocie. Krytyka
dla krytyki to rodzaj sofistyki, intelektualnej szermierki, który pozwala
wprawdzie utrzymać intelektualną kondycję w formie, ale nie jest w stanie
dostarczyć długookresowej motywacji.
Proces dochodzenia do prawdy bywa
żmudny i nie gwarantuje poznawczego sukcesu. Co więcej sama prawda może okazać
się gorzka i rozczarowująca, a fałsz wprost przeciwnie, przyjemny i satysfakcjonujący. Weźmy na przykład kwestię wiary. Ludzie kultywują wiarę w Boga nie dlatego, że stoją za nią silne, obiektywne argumenty, ale dlatego, że
ta wiara daje im poczucie sensu własnej egzystencji i psychicznego ukojenia. To
pokazuje, że teza słabo uzasadniona albo w ogóle fałszywa może być pożyteczna, a to nie jest najlepsza reklama dla prawdy jako takiej.
Niektórzy wyciągają z tego
wniosek, że człowiek nie potrafi żyć bez iluzji. Że potrzebuje mitów by
neutralizować egzystencjalne lęki oraz zachować wewnętrzną równowagę i wspólnotowe więzi. Dla racjonalisty jest to nadużycie. Jakkolwiek bowiem kwestia
pozbycia się wszelkich iluzji z ludzkiej egzystencji pozostaje trudna do
zrealizowania, to ich celowe podtrzymywanie w imię niejasno zdefiniowanej
użyteczności jest dla racjonalisty z gruntu szkodliwe. Każdy mit bowiem ma swoją
cenę. Za spokój i bezpieczeństwo płaci się tu jednostkową autonomią i wolnością. Ów spokój bywa ponadto krótkotrwały, a przez to złudny. Pewnych
lęków, w szczególności tych związanych z kruchością i skończonością ludzkiego
życia nie da się w pełni usunąć, można je co najwyżej oswoić. Dlatego też
żerowanie na ludzkim strachu jest działaniem w istocie niemoralnym, nawet jeśli
istnieje na nie przyzwolenie ze strony osób nim dotkniętych.
Nie wolno przy tym zapominać o społecznej roli rozumu. W pradawnych czasach rozum służył wyłącznie jako
narzędzie przetrwania w świecie przyrody, dziś natomiast jako medium
demokratycznej negocjacji pozwala pacyfikować społeczne konflikty. Jego
koncyliacyjna funkcja zorientowana na kompromis i konsensus stała się niezbędna
we współczesnej cywilizacji i stanowi nową jakość w porównaniu ze wspólnotami
przednowoczesnymi, gdzie proces decyzyjny miał scentralizowany i arbitralny
charakter. Należy zgodzić się w tym sensie z J. Habermasem, z którego teorii da
się wysnuć wniosek, że komunikacyjny aspekt racjonalności jest fundamentem
wszystkich pozostałych.
Kontrowersje wokół rozumu nie
ustaną zapewne nigdy. Nie pozwala na to sam rozum, który naturalnie buntuje się
przeciw sobie. Warto o tym przypominać każdemu, kto w potępieńczym zapale
postanowi zaatakować rozum przy pomocy jego własnych narzędzi.
« (Published: 18-08-2009 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 6742 |
|