The RationalistSkip to content


We have registered
204.318.538 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Catholicism » History of Church » General history

Markiz de Pombal i ojciec Malagrida - rozsądek w walce z ignorancją i fanatyzmem [3]
Author of this text:

Do budynków jakie zniszczyło trzęsienie ziemi należał pałac królewski (z biblioteką zawierającą 70.000 woluminów, w tym wiele przełomowych dzieł oceanograficznych i licznymi dziełami sztuki) Ribeira ukończony w 1511 roku. Józef I miał szczęście, że w dniu trzęsienia ziemi nie było go w pałacu (byli na mszy w podmiejskim Belém, gdyż księżniczka miała ochotę spędzić dzień Wszystkich Świętych poza miastem.), który został kompletnie zniszczony. Władca uważał to za znak, że Bóg nad nim czuwa [ 37 ]. Rodzina królewska przeniosła się więc do pałaców w dzielnicach Ajuda i Belém. W efekcie katastrofy król nabawił się fobii przebywania w zamkniętym pomieszczeniu i resztę życia spędził mieszkając w luksusowych konstrukcjach namiotowych. Trzęsienie ziemi zniszczyło największe kościoły Lizbony i klasztor Do Carmo w centrum miasta (ruiny, pozostawiono jako wspomnienie kataklizmu).

Trzęsienie ziemi zniszczyło większą część południowego wybrzeża aż do Algarve. Na obszarze niedotkniętym przez morze szalały przez ok. 5 dni setki pożarów. Jego siła była tak wielka, że odczuwali je również mieszkańcy dalekiej Wenecji, co w swych pamiętnikach odnotował Giacomo Casanova. Fale tsunami pojawiły się w całej Europie i na północy Afryki (w Maroko zginęło tego dnia co najmniej 10.000 osób).

Katastrofa wstrząsnęła Europą. Dla Voltaire’a, który napisał: Poème sur le désastre de Lisbonne i wielu katastrofa znaczyła potwierdzenie słuszności deizmu - tj. przekonania, że bóg nie ingeruje w życie ludzkie, bowiem tylko tak może pozostać dobrym. Fakt wystąpienia trzęsienia ziemi w Lizbonie i zniszczenia wielu ważnych obiektów sakralnych, właśnie w dzień świąteczny wzbudził wiele zainteresowania kwestiami polityki Kościoła w całej Europie. Z punktu widzenia przeciętnego XVIII-wiecznego katolika, mieszkańca Europy, było to bardzo trudne do zrozumienia, szokujące zrządzenie nadprzyrodzone. Listopadowa Gazeta de Lisboa pisała, że tragiczny dzień pozostanie na wieki w pamięci tych, którzy przeżyli. Jeśli chodzi o wpływ na umysły europejskie, trzęsienie 1755 roku, porównuje się z holocaustem. Nie wszyscy traktowali sprawę śmiertelnie poważnie. Ambasador Francji w Lizbonie (w l. 1752-1759), François, hrabia de Baschy, de Saint-Estève et du Cayla, który nie stracił w katastrofie żadnych sprzętów ani służby, rozśmieszał madame Pompadour opowiadając o szczegółach śmierci hrabiego Peralady [ 38 ]. W europejskich salonach porównywano mieszkańców „gostyko-orientalnej" Lizbony do hebrajczyków przekraczających Morze Czerwone. Szwedzki „Mercure" donosił, naginając nieco fakty, o zwaleniu się gmachu Inkwizycji, które uratowało pewnego kalwinistę od stosu [ 39 ]. W Hadze ukazała się w 1756 roku praca: Discours politique sur les avanntagesqeu la Portugal pour raittirer de son malheur, której autor-anglofob doradzał Portugalii, wykorzystać katastrofę, dla unieważnieniu sojuszu z Londynem, co nie było zbyt fair, zważywszy na to, że Brytyjczycy przysłali do zniszczonej Lizbony wielka flotę z pieniędzmi i ryżem, mąką warzywami i narzędziami, podczas gdy np. Francja zadowoliła się tylko deklaracją typu: „jeśli byście czegoś potrzebowali, dajcie znać" [ 40 ]. Finanse brytyjskie były bardzo zaangażowane w Portugalii i czułe na zmiany rynku. Giełda londyńska notowała wzrost cen złota, gdy tylko brazylijska flota z kruszcem nieco się spóźniała, a po trzęsieniu ziemi, londyńska City splajtowała [ 41 ]. Brytyjskie koła arystokratyczne i kupieckie rozmawiały ile kto stracił w English Factory, a Goethe wspominał, że katastrofa lizbońska wznieciła w Niemczech „demona strachu", podważając wiarę wielu osób [ 42 ].

Sebastião de Melo miał duże szczęście, że był poza stolicą. Przebywał bowiem w swym domu na sielskiej reu Formosa. Wstrząsy rozlały ponoć stojącą na jego biurku herbatę, po czym zrobiły się tak silne, że waletowi ministra ze strachu zbytnio trzęsły się ręce, i Pombal musiał sam ułożyć swoją perukę [ 43 ]. Dotarłszy do centrum, minister natychmiast zaczął działać, wygłaszając słynne zdanie na pytanie: „Co teraz?": „Pochowamy martwych i nakarmimy żywych" — E agora? Enterram-se osmortos e alimentam-se osvivos"). Chodziło o to by uniknąć epidemii, której wybuchowi sprzyjałyby rozkładające się ciała. Ponieważ nie było wiadomo, która z leżących na ziemi ofiar, jeszcze oddycha, Pombal kazał posypać wapnem wszystkich. Nie liczono ofiar, bo bano się, że rozgniewa to boga [ 44 ]. Straty szacowano na 2284 miliony francuskich liwrów [ 45 ].

Minister był niezmordowany; objechał swym powozem cale zrujnowane miasto. Widziano jak miał przypaloną perukę i zakurzony surdut. Nic nie jadł przez całą dobę, poza bulionem, na którego spożycie nalegała żona. Przestraszony król (Pombal z trudem przekonał króla by pozostał w Belem, a nie uciekał do Coimbry [ 46 ]) dał mu wolą rękę na wszelkie potrzebne działania, samemu myśląc jedynie o modleniu się. Wiekowy minister Pedro da Mota e Silva zgłupiał i zachorzał — 3 medyków krzątało się wokół niego, a DiogoMendonça gdzieś znikł.

Wieczorem po katastrofie, żołnierze zorganizowali biwaki dla siebie i mieszkańców, by mogli się ogrzać przy ognisku i posilić. Statki mogły cumować w porcie dopiero następnego dnia rano (dotąd pływały w kółko, by uniknąć losu wyrzuconych na brzeg przez tsunami) Wielu jednak wolało okraść ogrodników, lub uchodzić z „przeklętego miasta". Podczas wielotysięcznego exodusu kantyczki przeplatały się z przekleństwami. Wszystkie klasy społeczne się zmieszały. Wszyscy byli brudni od sadzy. Kobiety z bogatych rodzin miały zbyt delikatne stopy i szybko musiały przerwać marsz (nigdy tak daleko nie szły), by przysiąść nieco na przydrożnych kamieniach i odpocząć. Tą samą kolumną szli uciekinierzy z rozbitych więzień, włóczędzy, zbiegli murzyni, wojskowi maruderzy. Z tych trzech ostatnich grup minister stworzył (regimenty z prowincji zatrzymywały falę ludzką) łańcuch do walki z ogniem trawiącym zniszczone miasto [ 47 ]. Kardynał obwiniał kler za „zepsucie" i ściągniecie gniewu bożego i zawracał głowę zajętemu ministrowi, który taktownie dał się zdenerwowanemu duchownemu się wygadać. Dopiero głód kazał tłumowi uciekinierów zawrócić, w panice nie wzięli ze sobą bowiem żadnej żywności. Gdy powrócili i nakarmiono ich zapasami z magazynów, panika uległa zmniejszeniu. Mnisi robili opatrunki, lekarze, a za nimi grabarze oglądali ciała. Przeszukiwano statki w poszukiwaniu jadła. Jeśli coś znaleziono — kierowano do magazynów i do ludzi koczujących wśród ruin [ 48 ]. Wyłapywano prostytutki, dziwki, włóczęgów, dezerterów, niewolników, więźniów, galerników, i kolporterów horoskopów. Wśród ruin było to nawet prostsze niż ongiś w stojącym mieście. Nieporadny Diogo de Mendonça nie odzyskał już nigdy swej pozycji, a jeden z faworytów króla, Antonio de Costa Freire, który ewakuował się do Santarem, dostał rozkaz pozostania tam do śmierci, „aby uniknąć aktów przemocy" [ 49 ].

Jezuita o. Malagrida opowiadał wśród tłumów, że nastał czas gniewu boga i skruchy, wzbudzając panikę. By przeciwdziałać tej propagandzie, Pombal postarał się, by każdy wiedział, że fala tsunami uderzyła nie tylko w „prawowierną" Portugalię, ale i w Skandynawie i Nową Anglię (heretyków), oraz w Maroko (muzułmanów). Kilku aktywniejszych kaznodziejów dyskretnie wysłano do Angoli. Był to więc typowy konflikt między informacją i oświeceniem, a bezmyślnością i fanatyzmem.

Gdy Malagrida wydał broszurę, oskarżając „grzesznych" lizbończyków za katastrofę, Sebastião de Carvalho e Melo, kazał interweniować nuncjuszowi (najpierw prosił o interwencję prymasa Portugalii, lecz ten odpowiedział — ku wzburzeniu ministra - panegirykiem na cześć jezuity), który wysłał Malagridę do Setubal po drugiej stronie Tagu. Trzeba tu zaznaczyć, że sam Pombal również był bardzo pobożny, ale nade wszystko bał się fanatyzmu religijnego [ 50 ]. Dopiero 17 listopada (po 2 tygodniach) do miasta powrócił kult religijny. W całym mieście Inkwizycja starała się uniemożliwić skazańcom ucieczkę ze zniszczonych więzień. Tych, który czekali na przesłuchanie, przywiązano do mułów i wysłano do aresztów w Coimbrze. Bogacze ładowali swój dobytek na statki, cudzoziemcy tłoczyli się w ogrodach położonej na wzgórzu dzielnicy ambasad, które kataklizm oszczędził. Kramarze przeszukiwali swe zniszczone domy w poszukiwaniu pieniędzy i resztek nadającego się do czegokolwiek towaru, inni szukali w gruzach ulubionych posążków i religijnych obrazków [ 51 ].

Zabroniono odbudowy budynków, zanim ogłosi się plan ogólny. Plan ten nosi datę 12 czerwca 1758 roku [ 52 ]. Ci, którzy nie mieli środków by odbudować swoje domy w ciągu 5 lat, wg planu tracił własność na rzecz tego, kto mógł kupić działkę. Częstokroć zrujnowana szlachta musiała ustąpić pola zamożnym kupcom. W roku 1763 stało już wiele gotowych domów, ale stały one puste, a lizbończycy przyzwyczaili się tymczasem do życia w szopach.

Miasto odbudowano według planów markiza de Pombal, stąd dolne miasto stało się potem znane jako Baixa Pombalina. Stanęły w niej zupełnie nowe budynki. Sebastião de Melo kazał wznieść zupełnie nową klasycystyczną dzielnicę Baixa (dosł. Dolna, z uwagi na położenie w przylegającej do Tagu kotlinie) stanowi prawdopodobnie pierwszy w historii przykład zastosowania rozwiązań architektonicznych odpornych na trzęsienia ziemi. Wszystkie nowo wybudowane kamienice były (najpierw w formie modeli z drewna) poddawane testom maszerującego dookoła nich wojska. Klasycystyczny rozmach przedsięwzięcia (uderza troska o jednolitość — nawet doniczek zakazano stawiać w oknach, by nie zakłócały ogólnego wrażenia harmonii [ 53 ]), szerokie prostopadłe ulice wykładane mozaikami budziły w zrujnowanym kraju podziw i uznanie. Jednocześnie tradycyjnym, obfitującym w detale płytkom azulejos (te osiemnastowieczne były zwykle niebiesko-białe) przeciwstawiono proste, geometryczne flizy określane później jako pombalińskie [ 54 ], a ulicom nadano nazwy poszczególnych cechów rzemieślniczych. W owym czasie ktoś spytał De Melo: „Na co komu tak szerokie ulice?". W odpowiedzi usłyszał: „Pewnego dnia okażą się za wąskie" . Pombal uważany jest za jednego z pionierów sejsmologii dzięki nakazaniu gubernatorom w 1756 sporządzania corocznych raportów o stanie zabezpieczeń przed trzęsieniami i rozpisaniu ankiety dotyczącej trzęsienia ziemi, w której zapytywano ludność jak długo trwało trzęsienie, ile razy powracało, jakie straty spowodowało, jak reagowały zwierzęta i co się stało ze studniami? Odpowiedzi zdeponowano w archiwum Torre do Tombo. Również, w Anglii, Royal Society, zainteresowało się poważnie sejsmologią [ 55 ].


1 2 3 4 5 6 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Religia jest chorym i okrutnym żartem
Co jest dla mnie cudowne

 See comments (7)..   


 Footnotes:
[ 37 ] S. Chantal, La vie quotidienne au Portugal après le tremblement de terre de Lisbonne de 1755, s. 26.
[ 38 ] S. Chantal, , La vie quotidienne au Portugal après le tremblement de terre de Lisbonne de 1755, s. 53.
[ 39 ] S. Chantal, , La vie quotidienne au Portugal après le tremblement de terre de Lisbonne de 1755, s. 54.
[ 40 ] S. Chantal, , La vie quotidienne au Portugal après le tremblement de terre de Lisbonne de 1755, s. 55.
[ 41 ] S. Chantal, , La vie quotidienne au Portugal après le tremblement de terre de Lisbonne de 1755, s. 176.
[ 42 ] D. Birmingham, A concise history of Portugal, s. 79.
[ 43 ] S. Chantal, La vie quotidienne au Portugal après le tremblement de terre de Lisbonne de 1755, s. 24.
[ 44 ] S. Chantal, La vie quotidienne au Portugal après le tremblement de terre de Lisbonne de 1755, s. 37.
[ 45 ] S. Chantal, La vie quotidienne au Portugal après le tremblement de terre de Lisbonne de 1755, s. 57.
[ 46 ] S. Chantal, La vie quotidienne au Portugal après le tremblement de terre de Lisbonne de 1755, s. 40.
[ 47 ] S. Chantal, La vie quotidienne au Portugal après le tremblement de terre de Lisbonne de 1755, s. 30-32.
[ 48 ] S. Chantal, La vie quotidienne au Portugal après le tremblement de terre de Lisbonne de 1755, s. 37-38.
[ 49 ] S. Chantal, La vie quotidienne au Portugal après le tremblement de terre de Lisbonne de 1755, s. 41.
[ 50 ] S. Chantal, La vie quotidienne au Portugal après le tremblement de terre de Lisbonne de 1755, s. 43.
[ 51 ] D. Birmingham, A concise history of Portugal, s.75.
[ 52 ] J. Hermano Saraiva, Krótka historia Portugalii, s. 256.
[ 53 ] J. Hermano Saraiva, Krótka historia Portugalii, s. 256.
[ 54 ] Płytki te maja jeszcze mauretański rodowód. W XVII wieku były zwykle wielokolorowe, a w XVIII wieku niebiesko-białe, vide: J. Pałęcka, O. Sobański, Libońskie ABC, s. 5.
[ 55 ] D. Birmingham, A concise history of Portugal, s. 79.

« General history   (Published: 19-10-2011 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Piotr Napierała
Urodzony w 1982r. w Poznaniu - historyk; zajmuje się myślą polityczną oświecenia i jego przeciwników i dyplomacją Francji i Anglii XVIII wieku, a także kwestiami związanymi z ustrojem państw (Niemcy, Szwecja, W. Brytania, Francja) w tej epoce.
 Private site

 Number of texts in service: 74  Show other texts of this author
 Newest author's article: Bernard-Henri Lévy American Vertigo
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 7470 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)