|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Culture »
Kondycjonalizm humanitarystyczny – propozycja teorii [3] Author of this text: Jerzy Drewnowski
Paradoksalnie, nie mniej szkodliwą ślepotę na
rzeczywiste warunki dziania się rzeczy powoduje otumanienie płynące z tradycji
oświeceniowej. Mianowicie, skierowany przeciw nietolerancji, a konstytuujący mentalność naszych czasów
subiektywizm poznawczy. Wyrosły z upowszechnianej przez Lessinga tezy o równej moralnej wartości różnych
skłóconych ze sobą prawd religijnych, chce się odnosić także do wszelkiej innej
prawdy. Z rozumnej obserwacji, że niejednakowe opisy rzeczywistości zróżnicowane w wyniku odmiennych punktów widzenia mogą być jednakowo prawdziwe, a także
wspierać się i korygować wzajemnie, czyni bezsensowną karykaturę. Głosząc
równouprawnienie bezwzględne wszelkich najbardziej nawet sprzecznych relacji o świecie, znajduje rzesze
propagatorów tak bezkrytycznych, iż budzi śmiech i grozę jednocześnie. Jak na
przykład w pracy naukowej, zakończonej zastrzeżeniem, iż jej wyniki — to tylko
przekonanie autora, ale jest to naprawdę jego przekonanie własne. Zanikowi
zainteresowania tym, jak się rzeczy mają rzeczywiście, towarzyszy rosnąca
gotowość puszczania w obieg jaskrawej bzdury, także w kręgach i środowiskach
uchodzących za intelektualne lub naukowe.
Nasuwa się złośliwe pytanie retoryczne, dlaczego
nie dzieje się tak wśród bankowców,
techników i technologów, kiedy podejmują
decyzje ważne dla nich pod względem finansowym. Dlaczego nikt nie chce
tam twierdzić na przykład, że jednakowo prawdziwe i słuszne są wszystkie
dyskursy i opinie na temat rentownej produkcji samolotów?
W odniesieniu do wiedzy o człowieku, o społeczeństwie i kulturze, a poniekąd
także do wizji kosmosu i przyrody, zanika wszelki wstyd w nadużywaniu moralnej wolności głoszenia czegokolwiek i byle czego. A można głosić bez wstydu wszelki bezsens, który przyjdzie na myśl, byleby tylko
nie urażać cudzych uczuć. Przy czym nie jest to zakaz bezwzględny, bo któż dba o uczucia „pospolitych leni" lub „nieudaczników"? Tak czy, inaczej poprawność
logiczną oraz zgodność z metodyczną obserwacją, doświadczeniem i eksperymentem
zastępuje — jak w średniowieczu — poprawność myślenia natury moralnej.
Zauważmy też, że w tej moralnej
poprawności, zwanej nieprecyzyjnie polityczną, zaznacza się
wyraźny powrót do myślenia godnościowego znanego z minionych tysiącleci.
Powrót do łamiącej tok logicznego wywodu interwencji zewnętrznej, która pewne
wnioski nakazuje odrzucać, a to z tego powodu, że „się nie godzi", byśmy je przyjmowali.
"Non decet hoc de ea re cogitare" — „nie wypada tak myśleć o tej
sprawie".
I znowu trudno się powstrzymać od kąśliwej
uwagi. Mianowicie od podejrzenia, że „poprawne" mówienie odniesione do słabych i poszkodowanych jest w znacznym stopniu nieszczere; że w bardzo istotnej mierze
jest ono symboliczną namiastką działania; tanim erzacem kosztowniejszej pracy
nad lepszymi warunkami życia tej kategorii ludzi; na przykład zgodnie z dewizą:
„co do biednych i nędzarzy, najważniejsze — nie obrażać ich poczucia godności".
Wyrwane z rygorów logiki i adekwatności do
świata myślenie subiektywne czyni wrażenie na wskroś wolnego i własnego.
Jednakże pozbywszy się tych rygorów, staje się nierzadko myśleniem
na wskroś cudzym, próżnią, która się zapełnia recypowanymi nie całkiem
świadomie dogmatami. Z jednej strony
będącymi nadal w obiegu łatwymi dogmatami dawnych autorytarnych tradycji, z drugiej — antydemokratycznymi treściami sączonymi nieustannie
przez masmedia w imię koncentracji władzy i posiadania.
Edukacja mas dokonująca się tą drogą, choć powiązana z liberalizmami
religijnym, obyczajowym i ekonomicznym, jest antyliberalna co najmniej w dwóch aspektach bardzo istotnych. Po pierwsze, oduczając od pytania o argumenty i każąc ufać ocenom typu raczej emocjonalno-estetycznego niż
rozumowego, owocuje nieodpornością na wszelkiego typu manipulację. Po drugie,
sprawia — z tegoż powodu — że szczupleje zasób potocznych pojęć mogących
stanowić intelektualne narzędzia
samoobrony przed przemocą czynną. Polityczną, prawną, ekonomiczną.
Lecz to nie wszystko: kiedy rzeczową
argumentację zastępuje przywiązanie do poglądów własnych jako własnych, a w
rzeczywistości są one nawykiem powielania cudzych najprymitywniejszych
uproszczeń, ginie motywacja do rozumienia świata w jego złożoności. Trudno
wówczas także o motywację do niełatwego, bo wnikliwego ze swej natury myślenia o charakterze systemowym. Rzecz w tym, że bez systemowej percepcji rzeczywistości,
nie sposób się obejść w realizacji jakiegokolwiek trudniejszego zadania.
Bez tego wyposażenia również
wszelka etyka, choćby w swym
zamierzeniu najkrytyczniejsza, staje się mało sprawna. Lecz najwięcej do
stracenia i zyskania ma ta, która pragnie pomagać człowiekowi rzeczywiście i w
sposób intelektualnie przejrzysty. Szczególnie wyczulona na poznawczą
bylejakość, potrzebuje taka etyka maksymalnej poznawczej sprawności także do
permanentnych dekonstrukcyjnych zwarć z etykami mniej człowiekowi życzliwymi.
Przedstawiony opór, dawny, pradawny i obecny,
przeciwko racjonalniejszym uznośnieniom ludzkiego bytowania zasługuje na uwagę
większą od tej, którą mu poświęcamy zazwyczaj. Zasługuje na nią także dlatego,
że samoświadomość propagowanej tu humanitarystycznej opcji moralnej jest ciągle
jeszcze — mimo tysiącleci jej przyrodzonego związku z racjonalizmem — w powijakach.
6.
Swoistość wyróżnionego podejścia raz jeszcze.
Jak widać z tych rozważań, propagowana w nich
etyka odpowiedzialności za warunki życia własnego i cudzego, za ich
rozpoznawanie i korygowanie, i przez to także — za światopogląd,
jest
par excellence racjonalistyczna. Jak równie silnie podkreślono, w racjonalizmie się mimo to nie zamyka i nie daje się z niego wyprowadzić. Nie
daje się zredukować także do utylitaryzmu lub pragmatyzmu, nie jest równoznaczna z racjonalizmem, utylitaryzmem i pragmatyzmem także wtedy, gdy są
rozumiane etycznie, lecz w sposób
ogólnikowy i niejednoznaczny. Świadoma niebezpieczeństw kryjących się w niedopowiedzeniach, przywiązuje wagę do upartego powtarzania, że chce być
utożsamiana z humanitaryzmem, lecz z humanitaryzmem
szczególnym — całościowym i konsekwentnym, wyczulonym na owocność. Unikając niedopowiedzeń, podkreśla i to
wreszcie, iż nie wyczerpuje się w zachętach do
odpowiedzialnej troski o konsekwencje czynów. Że mianowicie,
zachęcając do tworzenia
lub współtworzenia godziwych warunków życia, zachęca tym samym do
wykraczania poza rozpoznania aktualne ku możliwościom jeszcze nieodkrytym — na
podobieństwo ekspansywnej ekonomii szukającej nowych zysków.
Jest
etyką otwartą i poszukującą, nastawioną na rozwiązywanie konkretnych,
zawsze tak czy inaczej nowych i niepowtarzalnych
problemów praktycznych.
Zarazem jednak przywiązuje wagę do prawd odkrytych przed tysiącleciami, takich
jak ta, iż nie można służyć
jednocześnie człowieczeństwu i mamonie. Że porządek zysku jako
wartości głównej pozostaje w koniecznej niezgodzie nie tylko z porządkiem
społecznego dobrostanu, ale i radości życia zbudowanej na jej dzieleniu z innymi. Prowadzi więc etyka taka ze
swej natury do pewnych
realizowalnych utopii. Choćby -
skromnie i realistycznie — do tworzenia
przyjacielskich kręgów ludzi świadomie współżyjących i kooperujących
inaczej niż wedle zysku. Poniekąd zgodnie z zasadą, iż optymalne współżycie
buduje harmonia interesów tak zaprojektowana, jakby uczestników łączyła ze sobą
odpowiedzialna miłość. Nie sposób
zaprzeczyć, że takich kręgów jest na świecie — mimo wszystko — ogromna ilość.
Streszczając. I ta moralno-poznawcza
opcja jest głównym punktem zaproponowanej tu dzisiaj teorii kondycjonalizmu
nazwanej hortatywną lub zachęcającą. Teorii zachęcającej między innymi do
dostrzegania ekonomiczno-politycznych przyczyn, dla których słabnie w naszym czasie tak refleksja etyczna nad warunkami dobrostanów, jak i myślenie etyczne w kategoriach systemu. Teorii, która — jak widzieliśmy — daje
wyraz przekonaniu, iż szczere i silne pozytywne zaangażowanie w humanizację
stosunków międzyludzkich usposabia jak żadne inne do wnikliwego i szerokiego
patrzenia na warunki dziania się rzeczy. Która chce poza tym wyczulać na to, iż
do istoty odpowiedzialności moralnej należy odpowiedzialność za
tworzone czy współtworzone warunki cudzego lub własnego życia i że wynika z takiej perspektywy odpowiedzialność intelektualna za właściwe rozumienie
siebie i świata. I która,
oczywiście, nie może nie wychodzić z ogólnego ontologicznego założenia, że — w bynajmniej nie przenośnym sensie tego sformułowania — warunki bytowania
stwarzają byt.
W sumie — propozycja
reagowania na zjawiska nazwane kiedyś retenebracją, czyli powrotem
mroków. Powrotem mroków, który prowokuje do ponownego podejmowania zagadnień
najbardziej generalnych.
1 2 3
« (Published: 27-11-2011 )
Jerzy DrewnowskiUr.1941, historyk nauki i filozof, były pracownik PAN, Akademii Lessinga i Uniwersytetu Technicznego w Cottbus, kilkakrotny stypendysta Deutsche Forschungsgemeinschaft i Biblioteki Księcia Augusta w Wolfenbüttel. Współzałożyciel Uniwersytetu Europejskiego Viadrina we Frankfurcie nad Odrą. Pracował przez wiele lat, w Polsce i w Niemczech, nad edycją „Dzieł Wszystkich” Mikołaja Kopernika. Kopernikowi, jako uczonemu czynnemu politycznie, poświęcił pracę doktorską. W pracy habilitacyjnej zajął się moralną i społeczną samoświadomością uczonych polskich XIV i XV wieku. Od 1989 r. mieszka w Niemczech, wiele czasu spędzając w Polsce - w Jedlni Letnisku koło Radomia, gdzie wraz ze Stanisławem Matułą stworzył nieformalne miejsce spotkań ludzi duchowo niezależnych z kraju i zagranicy. Swoją obecną refleksję filozoficzną zalicza do „europejskiej filozofii wyzwolenia”. Nadaje jej formę esejów, wierszy i powiastek filozoficznych. Private site
Number of texts in service: 24 Show other texts of this author Newest author's article: Niezapomniane oko Polifema. Opowiadanie dla licealistów | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 7570 |
|