|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Reading room » Publishing novelties
Nieistniejący Bóg, czyli fałszem podbity optymizm teistów [6] Author of this text: Lucjan Ferus
A co wobec tego z wiedzą
religioznawczą, którą chyba — jako wieloletni ateista — powinien
autor posiadać, a która przecież bardzo wyraźnie wskazuje na jeden konkretny
aspekt pochodzenia naszych „bogów" i wierzeń religijnych? Np. w doskonałej
książce pt. Jak człowiek stworzył bogów jej autor Jerzy Cepik napisał:
„Mały wojowniczy Bóg Jahwe (postać prawdopodobnie zrodzona z egipsko
-mezopotamskiego boga Jao i bogini Jahu), długo nie mógł się równać z bogami Syrii, z wpływami Ela, Baala pod różnymi imionami czy z Panią Baalat z Byblos. Jego religia długo musiała czerpać ze starych znakomicie
opracowanych teologii egipskich i mezopotamskich, zanim gdzieś w VI w. pne.,
objawi się jako monoteistyczna, to znaczy wyłączająca wszystkich innych bogów
jacy rządzą światem i człowiekiem. Przyczyną jego dominacji i jedynowładztwa
będą warunki bardziej polityczne niż religijne."
"Nowy mit nowego boga, łączący w sobie mitologię egipską i mezopotamską, egipskie przykazania moralne, egipską ideę boga poprzez słowo, egipskie i mezopotamskie prawa — zwłaszcza zasadnicze
punkty zaczerpnięte z kodeksu Hammurabiego, sumeryjskie fragmenty mitu o potopie jako karze za grzechy ludzkie oraz przeróżne wątki teologiczne.
Wszystko to znajduje się w Starym
Testamencie /.../ zwłaszcza mity mezopotamskie miały użyczyć
„historycznej prawdy" żydowskim autorom objawionej wiary".
„Jezus jako postać łącząca Stary Testament z Nowym, łączył w sobie wszystkie cechy starych bogów, także to, że tak często występowali
oni pod postacią Trójcy, czyli jednego boga, jednej boskiej siły w różnych
postaciach działającej".
„Na życiorys
Jezusa składają się bogate stare mity i rytuały świata starożytnego, sięgające
nawet w prehistorię /.../ Na Krecie znano na przykład grób śmiertelnego
Zeusa, boga, który dzielił chleb i wino, umierał i zmartwychwstawał /.../
Podczas wiosennych misteriów Wielkiej Matki Kybelii /.../ jej kapłani
oznajmiali: "Radujcie się, gdyż Bóg jest zbawiony i wy także będziecie
zbawieni". Zbawienie mieli uzyskać wtajemniczeni w misteria Izydy i Ozyrysa
/.../ Idea tych misteriów podyktowała autorom Egipskiej Księgi Umarłych
takie słowa: „Jak prawdą jest to, że żył Ozyrys, tak i on /zmarły/ żyć
będzie. Jak nie umarł Ozyrys, tak i on też nie umrze". Tę myśl powtórzy
idealnie św. Paweł, autor „Listu do Koryntian" z Nowego Testamentu: „Jeśli
Chrystus nie powstał, próżne jest przepowiadanie nasze i próżna wiara
nasza".
„Są to tylko nieliczne fragmenty rozległego systemu wątków
religijnych, przetwarzanych w różnych kulturach i mitach od tysięcy lat.
Fakty te mówią z ilu mitologii musieli czerpać autorzy Nowego Testamentu /../
na przykład: Sąd Boży chrześcijan był zapożyczeniem Sądu Ozyrysa, mitu
starszego o tysiące lat, ale wtajemniczenie w mity i teologie Egiptu nie było
dostępne szerokim masom. W rzeczywistości cała historia Judasza, Sądu Żydowskiego,
wydania Jezusa Rzymianom o Golgota, to jest droga męki i ukrzyżowanie — były
przenośnią literacką tej nowej filozofii religijnej, nowego mitu".
„Idea oczekiwania przez ludzi jakiegoś zbawiciela,
mesjasza, sotera, połączyła teologię Starego Testamentu z Nowym
Testamentem".
Wnioski do jakich doszedł autor tej książki są następujące:
„Nasza cywilizacja, nasi bogowie rodzili się z nas, przez nas, na ziemi. Z naszych lęków, z naszej niewiedzy, z naszej ciekawości poznania". Oraz:
„Człowiek zawsze tworzył swoich bogów /../ pod wrażeniem, pod ciążeniem
niesamowitej niezrozumiałości sił przyrody". A także: „W dziejach
cywilizacji naszej planety, jedynym stwórcą i twórcą był człowiek. Nie było
żadnych cudów ani działań ponadludzkich i nikt spoza ziemi do interesów
naszej rodziny się nie wtrącał". Mam takie same poglądy, dotyczące
religijnych wierzeń człowieka. Czy ta wiedza nie powinna dać do myślenia -
nie tylko ateiście — ale każdemu człowiekowi, uważającemu się za myślącego?
Czy warto było przeczytać książkę Bóg istnieje A. Flew'a? I tak i nie. Nic wartościowego nie wniosła ona do mojego światopoglądu, poza
mało istotnymi szczegółami. Więc z tej strony patrząc — nie warto. Jednakże
wnioski jakie się narzucają po jej lekturze są na tyle interesujące, że
jednak warto było.
Przede wszystkim chciałbym zwrócić uwagę na to, że jej autor nie
jest odkrywczy; ani w pomyśle
wykorzystywania autorytetu nauki do udowadniania istnienia Boga, ani w argumentacji, która powiela od dawna już funkcjonujące rozumowania „obrońców
Boga". Na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat, ukazało się zapewne
wiele takich pozycji, jak choćby ta, którą cytowałem w niniejszym tekście (Sto dowodów na istnienie
Boga), i która ukazała się ponad 30 lat
temu.
Jest napisana wg tego samego schematu co Bóg istnieje, tylko jest w niej o wiele więcej owych „dowodów" (100 jak sugeruje sam tytuł) i o
wiele więcej argumentów z autorytetu, czyli cytowanych wypowiedzi o Bogu,
znanych naukowców. Poza tym są tam wykorzystane wszelkie znane odkrycia współczesnej
nauki (czyli sprzed kilkudziesięciu lat i dużo starsze), aby potwierdzić nimi
istnienie Boga. Są więc tam dokonania: astronomii, kosmologii i kosmogonii,
astrofizyki, fizyki kwantowej, teoria względności Einsteina, biologii,
medycyny, geologii, ba! nawet ewolucja i prawo entropii (gdyby autor znał teorię
czasoprzestrzeni, też by ją uwzględnił, bo się nadaje jak mało która).
Nie licząc filozofii i teologii, bo to oczywiste.
Jest w tej książce wszystko to, za co kiedyś (stosunkowo nie tak znów
dawno) Kościół kat. palił ludzi na stosach, torturował ich i wyrywał im języki,
rzucał na nich klątwy i ekskomuniki, pod groźbą surowej kary nakazywał im wypierać się publicznie owych nieprawomyślnych poglądów, palił
na stosach i chłostał (!!!) ich rękopisy (Jak np. Listy filozoficzne
Woltera w 1734r. i „Słownik filozoficzny" tego autora w 1765r.), zakazywał
wydawania i rozpowszechniania ich dzieł, oraz zamykał w aresztach domowych. A teraz proszę: te wszystkie dokonania myśli ludzkiej — kiedyś potępiane i usuwane siłą — obecnie
wykorzystywane są do udowadniania
istnienia Boga! Niech ktoś powie, że Kościół nie potrafi odnaleźć się
we współczesnym świecie.
Ten perfidnie pomyślany pęd teistów do powoływania się na autorytety
naukowe i odkrycia nowoczesnej nauki, podczas dowodzenia istnienia Boga, czasami
daje zabawne skutki. Np. w wyżej wymienionej książce na jednej i tej samej
stronie podane są cztery różne „wieki" wszechświata: ok. 5mld lat, 6mld
lat, ok. 6mld lat i „nie przekracza 10mld lat". A wszystko to ma dowodzić
istnienia Boga (dowód nr.14). Tyle, że żaden z nich nie jest już aktualny! To samo jest z nieaktualną już ilością gwiazd w naszej Galaktyce, która ma ponoć (ta ilość) świadczyć o istnieniu Boga.
I pomyśleć, że ta bezsensowna i pseudonaukowa zbitka informacji z przeróżnych dziedzin poznawania świata
przez rozum ludzki, jest serwowana jako koronny dowód na to, iż naukowe
odkrycia potwierdzają wszystkie główne
prawdy religijne (oczywiście naszej religii, jakże by inaczej!). Ergo: Bóg
istnieje, a jest nim nie kto inny, jak osobowy Bóg chrześcijaństwa.
Charakterystyczne jest dla tego rodzaju publikacji, iż żadna z nich nie stara
się rozwiązać (wyjaśnić) wewnętrznych
sprzeczności tkwiących w religiach. Każda zaś woli przekonywać
czytelników, że odkrycia naukowe potwierdzają prawdy religijne. Oczywiście
wiadomo o co tu chodzi: przekonując wierzących do poglądu, że ich wiara ma
uzasadnienie naukowe, zyskuje się aprobatę tych wszystkich, którzy są przeświadczeni,
że wierzą racjonalnie. Oni i tak zresztą nie są świadomi tych
wszystkich sprzeczności i absurdów tkwiących w ich religiach, więc można im
wciskać taki „kit".
Teraz drugi aspekt książki Bóg istnieje, ten ważniejszy: we wstępie
napisałem, że jest to bardzo dziwna książka, wyjaśnię więc dlaczego tak
uważam. Otóż nie spotkałem się jak dotąd z sytuacją, w której autor -
stosując się do tej samej zasady rozumowania (przypomnę: „za danym
rozumowaniem musimy iść, dokądkolwiek prowadzi" Sokrates) — poszedł w przeciwne do siebie drogi rozumowania (ciekawe czy wycofał z obiegu te
wszystkie swoje publikacje napisane z pozycji ateistycznych? Przecież to jego
nawrócenie na wiarę w Boga udowodniło, że są one całkowicie bezwartościowe!).
Od samego początku tej lektury miałem nieodparte wrażenie jakiegoś fałszu w niej istniejącego. Dopiero jednak po jej skończeniu (szczególnie tego
znamiennego dodatku B), dotarło do mnie na czym on polega. Postaram się więc
teraz przedstawić tą sprzeczną z logiką
wymowę przedstawionych argumentów, jak i zawartego tam rozumowania. W dużym
skrócie wygląda to tak:
Przez ok. 60 lat autor owej książki był zdeklarowanym ateistą, który
miał ponoć ogromne dokonania w tej dziedzinie (liczne publikacje). Mając już
ponad 80 lat, dostrzegł, że niektóre odkrycia nowoczesnej nauki (szczególnie
kosmologia), mogą świadczyć na rzecz istnienia Stwórcy naszego wszechświata.
Do zmiany poglądów przekonały go też na nowo zinterpretowane, klasyczne
filozoficzne dowody na istnienie Boga. Więc dalszy ciąg powinien moim zdaniem
wyglądać następująco: Dokonania na niwie ateistycznej tak znamienitego myśliciela
powinny się opierać przede wszystkim na wiedzy religioznawczej, która jest wręcz kopalnią informacji o wszystkich dotychczasowych bogach człowieka; ich genezie, ewoluowaniu tej idei w różnych systemach religijnych, przenikaniu się wierzeń w kulturach
ludzkich, okoliczności tworzenia mitów i ich rola w rozumieniu świata przez
ówczesnych ludzi, historia Kościołów, ich doktryn religijnych, dogmatów,
itd., itd.
Zatem bogata wiedza religioznawcza (którą chyba każdy szanujący się
ateista powinien posiadać), mówi wyraźnie i jednoznacznie, że wszyscy
bogowie, którzy dotąd istnieli w historii naszych religii, zostali stworzeni
wyobraźnią ludzką, z psychologicznie umotywowanych powodów, w konkretnych
okolicznościach polityczno — religijnych. Jednym słowem wierzenia religijne człowieka
są immanentnym elementem jego kultury, która wraz z nim ewoluowała,
przybierając przeróżne formy i przejawy. To był (i jest nadal) nieustanny proces kulturowy, odbywający się bez żadnych nadprzyrodzonych
objawień, epifanii, czyli bezpośrednich kontaktów ze Stwórcą. Nikt spoza
ziemi w nim nie uczestniczył.
Gdyby więc autor owej książki w ten sposób przedstawił problem
zmiany swoich poglądów: odkrycia nowoczesnej kosmologii mogą świadczyć, iż
przyczyną powstania naszego wszechświata był nieskończenie inteligentny Umysł,
nazywany przez ludzi Bogiem. Najprawdopodobniej nie miał on nic wspólnego z bogami wyznawanymi i czczonymi przez ludzi, którzy są jednym z elementów
naszej lokalnej kultury, przejawiającej się w różnych wierzeniach
religijnych,. ale pewności nie mam. W tym wypadku nie mogę uważać się za
100% ateistę, nie pozwala mi na to uczciwość w stosunku do nowo nabytej
wiedzy.
1 2 3 4 5 6 7 Dalej..
« Publishing novelties (Published: 24-05-2012 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 8059 |
|