The RationalistSkip to content


We have registered
204.380.531 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Reading room »

Enfant terrible boże [4]
Author of this text:

— No, to kamień spadł mi z serca! — woła anioł i dla pewności pyta Stwórcę:

— A więc okażesz im Panie swe nieskończone miłosierdzie i przebaczysz im to — drobne w istocie — nieposłuszeństwo?

Lecz ku jego najwyższemu zdumieniu, Bóg odpowiada podniesionym głosem:

— Nie ma mowy! Nie posłuchali mojego zakazu, więc muszą zostać ukarani! Choćby dla przykładu, aby ich potomkowie nie myśleli, że stworzenie może bezkarnie przeciwstawić się swemu Stwórcy!

— I nie ma znaczenia dla ciebie Panie, że skłoniło ich do tego twoje własne — aczkolwiek bardzo dziwne — stworzenie; mówiący wąż, przedstawiając im bardzo perfidnie pomyślany argument?! Taki, któremu notabene nie oparłaby się żadna rozumna istota? Powiedział im, że po zjedzeniu zakazanego owocu , otworzą się im oczy i staną się bliżsi swemu Stwórcy,.. ale zaraz! — anioł zrobił zdziwioną minę, jakby dopiero teraz zrozumiał coś ważnego.

— Przecież ty Panie stworzyłeś ludzi na swoje podobieństwo i obraz, a oni dopiero po zjedzeniu zakazanego owocu mogli być bliżsi swemu ideałowi; tak jak ty mogli znać dobro i zło. Wygląda więc na to, iż ten wąż chciał się przypodobać ci, Panie, a nie przeciwstawić! No, niech mnie! Przecież to oczywiste! Jak mogłem tego nie dostrzec!? — zawołał anioł, bliżej podchodząc do Boga i wpatrując się uważnie w jego oblicze, jakby tam chciał znaleźć pozawerbalną odpowiedź.

Stwórca uśmiechnął się nieznacznie i z tajemniczą miną odparł: — No, też żeś teraz wymyślił! Ale gdyby nawet tak miało być,.. to co to ma do rzeczy?! Liczy się, że nie posłuchali mojego zakazu! Wszystko inne nie ma najmniejszego znaczenia!

— Więc tak wygląda twoja sprawiedliwość, Panie?! Żadne okoliczności łagodzące twoją karę nie wchodzą w rachubę? Ich posłuszeństwo jest dla ciebie sprawą ambicjonalną, jak widzę!.. Zatem nie jesteś Panie sprawiedliwy, a już na pewno nie miłosierny.. — Satanael nie skończył, gdyż Bóg zawołał z groźną miną:

— No, no! Wypraszam sobie taką tendencyjną ocenę! Bacz gdzie jesteś i do kogo mówisz! Bo przy okazji mogę i ciebie ukarać, jeśli będziesz sobie na zbyt wiele pozwalał! Uważaj więc!

Anioł pochylił głowę, ale nie mógł się oprzeć by nie wypowiedzieć Bogu:

— Tendencyjna ocena?! To jest tendencyjna ocena, tak? A ten dziwny epizod z mówiącym wężem? Jak on mógł tak szybko… — przerwał i zasłonił usta dłonią. Bóg przyjrzał mu się podejrzliwie i spytał: — A konkretnie co masz na myśli? Możesz lepiej sprecyzować ten niepoważny zarzut? Słucham, słucham..

Satanael miał oczywiście na myśli epizod z powtórnym pojawieniem się węża po tym, kiedy go wyekspediował daleko poza teren ogrodu. Jego nagłe pojawienie się i doprowadzenie do końca swego podstępnego działania, najwyraźniej świadczyło, że Bóg musiał brać udział w tej zaplanowanej z góry akcji. Gdyby jednak anioł chciał przedstawić Bogu ten oczywisty dowód na jego nieczystą grę w stosunku do ludzi, musiałby przyznać się także do swojego w niej udziału.

Wolał jednak nie przekonywać się jak Bóg zareagowałby na to wyznanie. Dlatego musiał inaczej wybrnąć z tej patowej sytuacji:

— Chodzi mi o to po prostu, że główną winę za to co się stało ponosi ten mówiący wąż, a nie ludzie. Skąd on się wziął w tej oazie doskonałości, jaką ponoć jest rajski ogród? Jakim cudem posiadł on umiejętność posługiwania się ludzką mową? Po co w ogóle stworzyłeś Panie takie przebiegłe, podstępne i niebezpieczne — z powodu tych cech — stworzenie? Dlaczego pozwoliłeś aby znalazło się ono akurat w tym miejscu i czasie, i zrealizowało swój perfidny plan? Czy to wszystko razem wzięte, nie jest zbyt podejrzane? — zakończył anioł, nie spuszczając wzroku z boskiego oblicza.

— I o co ci chodzi w końcu? Przecież ukarałem węża także, czyż nie? I to nawet wcześniej niż ludzi! Czy to nie jest oznaką mojej sprawiedliwości? No, przyznaj tak sam...

Bóg najwyraźniej nie miał zamiaru tłumaczyć się ze wszystkich zarzutów. Tego już było za wiele Satanaelowi. Nie zważając na konsekwencje, zawołał wzburzony w najwyższym stopniu: — Jaja sobie robisz Panie, czy co?! Takie bajki to możesz dzieciom opowiadać, ale nie mnie! Jaką to „sprawiedliwość" masz na myśli?! To, że wszystkie następne pokolenia tych dwojga ludzi — wskazał wyciągniętą dłonią na stojącą obok parę, nie świadomą powagi sytuacji — będą się rodziły ze skażoną grzechem naturą, uważasz za sprawiedliwe?! A co oni będą mieli wspólnego z winą swych prarodziców, prócz tego, że urodzą się ludźmi? Będą ukarani zanim się urodzą,.. i to jest według ciebie Panie takie sprawiedliwe?!.. Ale gdyby to tylko o to chodziło! Największa niesprawiedliwość z twojej strony jest w tym przede wszystkim, że ty Panie — jako istota mająca absolutne, czyli niczym nie ograniczone możliwości i wiedząca wszystko wcześniej cokolwiek ma się wydarzyć w twoim dziele — nie musisz wcale karać swoich stworzeń!

Przy twoich możliwościach przecież, nic nie może zaistnieć bez twojej wiedzy i woli, w dziele, którego jesteś jedynym stwórcą, czyż nie? Nawet teraz ta sytuacja nie jest nieodwracalna; możesz w każdej chwili cofnąć czas do momentu zanim ludzie zjedli ten nieszczęsny owoc zakazany i zapobiec tej nieprzewidzianej jakoby ingerencji węża! Czyż to nie jest prostsze, lepiej świadczące o tobie Panie i bardziej sprawiedliwe rozwiązanie, niż to, które będzie kontynuacją rzeczywistości obłożonej twoją karą, ciążącą wielkim brzemieniem nad rodzajem ludzkim?!

Bóg spojrzał groźnie na Satanaela.

— Co ja słyszę?! Otwarta krytyka, ba! Krytykanctwo nawet! Nie podoba ci się moja koncepcja mojego dzieła?! — położył wyraźny nacisk na ostatnie słowa, dając aniołowi do zrozumienia, że swoją nieodpowiedzialną krytyką, wkracza w kompetencje Stwórcy tegoż dzieła. Przez chwilę patrzył na niego spod groźnie zmarszczonych brwi, by w końcu powiedzieć:

— Musisz zatem wybrać; albo jesteś ze mną, albo przeciwko mnie,.. albo trzymasz z ludźmi, albo z ich stwórcą,.. albo godzisz się ze wszystkim co wynika z mojej woli i nie masz co do tego żadnych zastrzeżeń, albo dam ci przywilej krytykowania  mego dzieła,.. lecz od tego momentu będziesz już moim przeciwnikiem, a nie moim alter ego. Twoje dotychczasowe imię Satanael, zostanie zmienione na Szatan, co będzie odzwierciedlać twój stosunek do mnie,.. czy chcesz tego? Zastanów się dobrze, póki nie jest za późno,.. a wy ,..

Bóg zwraca się do ludzi stojących nadal w pobliżu:

— Macie się stąd zabierać natychmiast! Kiedy jutro będę spacerował ścieżkami ogrodu, w czasie powiewu wiatru — was ma tu już nie być, czy to jasne?! — ludzie pochylają głowy, pochlipując z cicha - Przedtem jednak zajrzyjcie do mnie, to sporządzę dla was ubiory ze skór i przyodzieję was na drogę .

Niewiasta i mężczyzna nie przestając pociągać nosami, kiwają głowami na znak zgody, więc Bóg odwraca się na pięcie i nie zaszczyciwszy spojrzeniem anioła, znika po chwili między bujną roślinnością ogrodu. Ludzie w milczeniu podchodzą do Satanaela i nieśmiało podają mu ręce, jakby chcieli tym gestem podziękować mu za wstawiennictwo u Stwórcy i obronę, choć zapewne niewiele z niej zrozumieli.

Anioł patrzy teraz z bliska w ich oczy nabiegłe łzami, zastanawiając się jednocześnie na ile są oni świadomi sytuacji, w której się znaleźli. Czuje jak coś ściska go za gardło, więc przytula ich oboje do swej szerokiej, opierzonej piersi,.. a potem odwraca się i szybko odchodzi, nie oglądając się za siebie. Nie słyszy więc jak Bóg wypowiada do kogoś dziwne słowa:

— Oto człowiek stał się taki jak my, zna dobro i zło. Niechaj teraz nie wyciągnie przypadkiem ręki aby zerwać owoc także z drzewa życia, zjeść go i żyć na wieki.

A potem upewniwszy się, że ludzi już nie ma w pobliżu, pochyla się i dodaje:

— No i poszło wszystko zgodnie z planem! Ten anioł taki niby cwany, a i tak nie połapał się, że prawdziwym owocem zakazanym dla ludzi, był owoc z drzewa życia. Dzięki za pomoc i przepraszam, że musiałeś znosić te wszystkie niedogodności z powodu tego nadgorliwego anioła. Zrewanżuję się przy najbliższej nadarzającej się okazji,.. a teraz zmykaj stąd, lepiej żeby nas razem nie widziano! — i Bóg odwrócił się na pięcie, a w trawie coś zaszeleściło cicho i na tym się zakończył ten rajski epizod.

Od tego pamiętnego dnia minął jakiś czas...

3. Satanael — jak było do przewidzenia — wybrał tę drugą ewentualność, zostając w ten sposób Szatanem. Co prawda wcale się nie czuł przeciwnikiem Boga, po prostu lubił szukać „dziury w całym", cokolwiek miało by to znaczyć. Jednakże według samego Stwórcy, fakt opowiedzenia się po stronie jego stworzenia — człowieka, widocznie w jego oczach czynił go takowym. Mówi się trudno; anioł zresztą i tak miał za dużo wątpliwości i zastrzeżeń do jego dzieła, a przynajmniej do niektórych jego aspektów. Więc przywilej jego krytykowania odpowiadał mu bardziej niż rola służalczego potakiwacza. Było to bliższe jego buntowniczej i niezależnej naturze, a także niewątpliwie ciekawsze, choć oczywiście łączyło się z pewnymi niedogodnościami, związanymi z tą niewdzięczną rolą, w jakiej odtąd miał występować. Między innymi musiał za karę pozostać na ziemi, jednak do wszystkiego można się przyzwyczaić, a z czasem zaczęła mu się ta przymusowa banicja nawet podobać.

Jak już powiedziałem, od tego nieszczęsnego wydarzenia minęło wiele lat. Ludzie zachowywali się zgodnie ze swoją grzeszną naturą, więc nic dziwnego, że zaczęli płodzić potomstwo, tak jak tego oczekiwał po nich Stwórca. No i oczywiście czynili sobie ziemię poddaną przez cały ten czas. Pewnego razu Szatan (tak, tak, teraz już Szatan) z niemałym zdumieniem zauważył jak pierwsi synowie Adama i Ewy, składają swemu Bogu ofiarę; każdy z tego czym się trudnił. Abel jako pasterz — pierwociny ze swej trzody, a Kain jako rolnik — płody roli.

Anioł uśmiał się niemało obserwując (samemu będąc niewidoczny) ich zabiegi podczas tej ceremonii, polegającej na spaleniu ofiary, na prymitywnym ołtarzu z kamieni. Śmiał się z nich dlatego, iż oczyma wyobraźni widział już minę Boga, którego człowiek chce w ten niewyszukany sposób zadowolić i przychylnie do siebie usposobić. Boga — notabene — stwórcę całego niewyobrażalnie wielkiego Wszechświata, w którym takich gwiazd jak nasze Słońce, jest miliardy miliardów.


1 2 3 4 5 6 7 8 9 Dalej..
 See comments (28)..   


«    (Published: 14-06-2012 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Number of texts in service: 130  Show other texts of this author
 Newest author's article: Słabość ateizmu
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 8113 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)