The RationalistSkip to content


We have registered
204.980.609 visits
There are 7362 articles   written by 1064 authors. They could occupy 29015 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Dorota Terakowska - Samotność Bogów
Stanisław Lem - Kongres futurologiczny
Stanisław Lem - Dzienniki gwiazdowe

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"
 Reading room »

Enfant terrible boże [7]
Author of this text:

— Natychmiast leć po męża i za pięć minut macie oboje stawić się przede mną!.. Czy to jasne?!

— Ale modlitwa na Anioł Pański… — nieśmiało oponowała niewiasta, składając ręce, lecz Bóg krzyknął z niepohamowaną irytacją w głosie:

— Ja ci zaraz dam modlitwę! Na wszystkich moich aniołów, a nie tylko na tego jednego!.. No, nie! Trzymajcie mnie bo nie zdzierżę! - dodał, wznosząc oczy ku niebu, kiedy kobieta — chcąc nie chcąc — pobiegła po mężczyznę.

Kiedy po chwili stanęli przed Bogiem z wystraszonymi minami, ten nie wdając się z nimi w żadne dysputy teologiczne, uśpił ich jednym ruchem dłoni, a kiedy bezwładnie osunęli się na trawę, powiedział do siebie:

— Już ja ich wyleczę z potrzeby tych „bogobojnych" zachowań! Będą mi tu psia mać jakiś idiotyczny cyrk odstawiać!.. Płodzenie potomstwa nie ma dla was sensu?! .. No, to ja wam znajdę ten sens! — tak mrucząc do siebie, obnażył ludziom ich mózgi i szybkimi jak myśl ruchami swoich zwinnych palców, dokonał odpowiedniej korekty. Następnie wymazał im pamięć od rozmowy z Szatanem, a potem klasnąwszy w dłonie, obudził ich i nakazał im wracać do siebie.

Ludzie nie wiedzieli co poprzedzało chwilę ich przebudzenia i nie byli świadomi zmian jakie w nich zaszły. A były one dość istotne; kobieta została obdarzona silniejszym libidem, potrzebą macierzyństwa i opiekuńczości, oraz strachem przed staropanieństwem. Mężczyzna zaś oprócz potrzeby zapłodnienia możliwie dużej ilości partnerek, dostał od swego Stwórcy zadowolenie z wykonywanej pracy, do tego stopnia silne, że staje się ona często sensem jego życia. Oboje też dostali potrzebę kochania drugiej, bliskiej sobie istoty; potrzebę miłości.

Co jeszcze Bóg zmienił niejako przy okazji? Otóż po tej jego ingerencji, kalendarzyk małżeński stał się bardzo niepewną metodą zapobiegania ciąży (inaczej by nie był akceptowany przez Kościół kat.). Odtąd ludzie — szczególnie w młodym wieku — nie zastanawiają się nad sensem życia. Nie dociera do nich fakt, że płodząc potomstwo, nieuchronnie skazują je na śmierć, ale też na starzenie się, na przeróżne choroby, cierpienia i niedomagania związane z wiekiem starczym, jak i na odczuwanie strachu przed śmiercią. A także na wszelkie zło, jakiego nie oszczędza im los. Po prostu ludzie o tym nie myślą, żyją dniem dzisiejszym i cieszą się chwilą obecną.

Tak Bóg rozwiązał ten egzystencjalny problem u swych stworzeń, w swej nieskończonej dobroci; miast zlikwidować śmierć — ograniczył ludziom świadomość własnej śmiertelności. Prawie do końca wierzymy, że to nas nie dotyczy. Po to byśmy mogli żyć beztroskim życiem, mimo tego wiszącego nad nami przez cały czas miecza Damoklesa,.. o pardon: kosy Tanatosa. Jak widać z historii religii (albo ogólnie rzecz biorąc; z historii naszej cywilizacji), Bóg zrobił to dość nieskutecznie, skoro tylu mężczyznom i kobietom wydaje się, że gwałcąc lub tłumiąc potrzeby swej natury służą Bogu i są mu przez to milsi i bliżsi od tych, którzy poddają się w pełni jej prawom, wpisanym głęboko przez Stwórcę w nasze jestestwa. Ale to tylko taka luźna dygresja, wracajmy do tematu.

5. Pewnego razu Szatan zagadnął Stwórcę:

— Panie, dlaczego ludzie tak się zmieniają?

Ten uniósł jedną brew do góry i spytał: — Co masz na myśli?

— Ich wygląd,.. już na początku mi się nie podobali, choć potem przyzwyczaiłem się do ich dziwacznych postaci,.. ale teraz to już całkiem wyglądają obrzydliwie; powłoka,.. to znaczy skóra tak im się dziwnie pomarszczyła,.. owłosienie zmieniło kolor na siwy i znacznie się przerzedziło,.. szczególnie u mężczyzn. Chodzą wolniej i jakby z wysiłkiem,.. przygarbieni na dodatek,.. uzębienie im się zniszczyło i powypadało. Rzadziej się śmieją i w ogóle jacyś tacy,.. jakby mniej szczęśliwi i zadowoleni z życia,.. czy to normalne, Panie?

Bóg, domyślając się do czego anioł zmierza, z wyraźną niechęcią odparł:

— To zależy, co rozumiesz przez normalność...

— My aniołowie nie starzejemy się, a też jesteśmy twoimi stworzeniami, Panie.. — zaczął Szatan, ale Bóg mu przerwał bezceremonialnie:

— Ale wasz rodzaj nie dostąpił upadku w efekcie którego, wasza natura zostałaby skażona grzesznymi skłonnościami,.. a oni tak!

Szatan pokręcił przecząco głową:

— Chodzi mi o to Panie, że kiedy wymieniałeś w ogrodzie Eden to wszystko czego ludzie doświadczą jako karę za swoje nieposłuszeństwo — starzenia się nie było pośród tych przypadłości, które wtedy wymieniłeś..

— I co z tego?! Nie było też niedomagań związanych z wiekiem starczym, chorób i mnóstwa innych rzeczy, które są z nim związane! Gdybym chciał dokładnie to wszystko wymienić co czeka ludzi w przyszłości z powodu ich upadku w raju, moje Słowo do nich musiałoby mieć dwa razy większą objętość! Po co?! Przecież to się rozumie samo przez się! — dokończył Bóg.

Anioł milczał przez chwilę wpatrując się uważnie w oblicze Stwórcy, a potem spytał:

— I nie przeszkadza ci Panie — jako ich stwórcy - kiedy oglądasz tę ich przegraną walkę z czasem,.. nie tylko w ostatecznym efekcie rozumianym jako nieuchronny koniec ich egzystencji, ale każdego roku, każdego upływającego dnia,.. każdej mijającej chwili,.. czy to nie smutne?

— Sami sobie winni! — odparł Stwórca impulsywnie - Wiem do czego zmierzasz, ale nie czuję się winnym tego stanu rzeczy, jeśli już o to ci chodzi!

— Ale dlaczego Panie?! Biorąc pod uwagę twoje nieskończone możliwości, powinieneś czuć się winny.. — anioł nie dokończył zdania, gdyż Bóg mu przerwał gwałtownie:

— Tak! Tak! Znam twoje dziwne poglądy na ten temat! Myślisz jednak na ograniczony anielski sposób, a nie na transcendentalny boski. Zastanów się jakby to wyglądało, gdybym to ja — wszechmocny Bóg i Pan całego wszechświata — korzył się przed swoim własnym stworzeniem?!

Szatan zastanowił się, a potem z ledwie dostrzegalnym uśmiechem odparł:

— To prawda,.. wyglądałoby to dość dziwnie,.. więc uczyń Panie coś takiego, abyś nie musiał się wstydzić za swoje stworzenie — człowieka, który ponoć miał być zwieńczeniem twojego dzieła, a okazał się jego przekleństwem,.. czy to przekracza twoje możliwości?

Stwórca nie raczył udzielić odpowiedzi aniołowi, odwrócił się i odszedł bez słowa.

6. Od tego wydarzenia minęło wiele lat, dekad a nawet stuleci. Ludzie na ziemi żyli ze swą grzeszną naturą i rozmnażali się z nią, na efekty więc nie trzeba było długo czekać; ogólnie i bardzo delikatnie rzecz ujmując, sytuacja bożych stworzeń stała się do tego stopnia moralnie niewłaściwa, iż Bóg postanowił położyć temu wreszcie kres i wytracić wszystko jak leci w ogólnoświatowym potopie. Tylko Noego Bóg sobie upodobał i jego to wraz z rodziną zamierzał uratować od zagłady, jak i po parze zwierząt z każdego gatunku żyjącego na ziemi. W tym celu nakazał mu zbudowanie arki, która miała zapewnić im wszystkim przetrwanie tego wodnego kataklizmu.

Pewnego razu do Szatana dotarły pogłoski o tym pomyśle Stwórcy, a ponieważ wydał mu się on nieprawdopodobny i bezsensowny zarazem (w kontekście bożych atrybutów), postanowił to sprawdzić osobiście i dowiedzieć się od samych zainteresowanych, a zatem najlepiej zorientowanych, jak sądził.

Jeszcze zanim wylądował na ziemi, obejrzał z góry dokładnie cały plac budowy, oblatując go kilkakrotnie dookoła. Mnóstwo naciętych pni drzew leżących wszędzie gdzie tylko spojrzeć, a pośrodku coś, co wyglądało na dno korabu; w miarę równa płaszczyzna połączonych ze sobą bierwion z wystającymi do góry belkami na bokach, będącymi zapewne zaczątkami wręg podtrzymujących burty statku. Walające się wszędzie narzędzia bez ładu i składu, dopełniały całości obrazu, tej pierwszej w dziejach ludzkości stoczni.

Anioł wybrał na tę inspekcję późny wieczór, kiedy ludzie już spali, utrudzeni całodzienną ciężką pracą. Synowie Noego — jak na młodzieniaszków przystało, bo przecież po sto lat mieli zaledwie — chrapali, śpiąc snem sprawiedliwych. Jedynie Noe jeszcze nie spał, siedząc oparty plecami o jakąś wielką kadź i popijając coś z glinianego dzbana. Mruczał pod nosem jakieś niezrozumiałe słowa, wpatrując się niewidzącym wzrokiem w ogień małego ogniska, palącego się u jego stóp. Od czasu do czasu wykonywał jakiś gwałtowny gest dłonią, jakby z kimś rozmawiał w myślach.

Szatan postanowił nie kryć się przed tym zacnym człowiekiem, którego nawet Bóg darzył życzliwością. Wylądował więc obok z cichym szelestem swych potężnych skrzydeł, wzbijając w górę iskry z ogniska. Noe uniósł głowę nieco zaskoczony, a widząc przed sobą anioła, spytał z wyraźnym sarkazmem w głosie:

— Czyżby Bogu coś ważnego się przypomniało, że o tak późnej porze postanowił zaszczycić mnie twoją wizytą?

Anioł złożył skrzydła i siadając obok człowieka na podwiniętych nogach, odparł swobodnie: — Tym razem nie, dobry człowieku,.. jestem tu incognito .

— Że co?! — Noe odchylił głowę i przyjrzał mu się podejrzliwie. Szatan roześmiał się.

— Prywatnie i w tajemnicy nawet,.. chciałem po prostu z tobą pogadać,.. tak z ciekawości .

— Aaa,.. z ciekawości?.. To co innego! A już myślałem.. — nie dokończył jednak co myślał, miast tego pociągnął solidny łyk napoju z dzbana i ręką otarł wąsy.

— Powiedz mi, cóż to za napój pijesz?.. Musi być bardzo smaczny, jak widzę? — zagadnął anioł człowieka, bo trochę dziwne wydawały mu się jego błyszczące oczy w świetle ogniska i zaczerwienione policzki.

— A właśnie! Spróbuj sam i powiedz mi, czy nie szkoda tego zmarnować?! — rozejrzał się wokoło i znalazłszy jakiś kubek, wytarł go starannie rękawem, a potem nalał doń rubinowego, aromatycznego napoju i podał z szacunkiem aniołowi.

Ten wpierw powąchał go i uniósł brwi ze zdziwienia, potem ostrożnie upił mały łyk i skinąwszy głową z uznaniem, zaczął delektować się pozostałością.

— Dobre!.. A nawet bardzo dobre! Przypomina w smaku naszą ambrozję,.. a i aromat ma wyśmienity!.. Wyborny trunek!.. Co to jest konkretnie? — spytał z zainteresowaniem Noego.

— To mój wynalazek; sfermentowane w odpowiednich warunkach owoce winorośli,.. nazwałem go winem,.. prawda, że dobre? — odparł człowiek z dumą, zadowolony, że nawet aniołowi bożemu smakuje jego trunek. Zaraz jednak dodał impulsywnie:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 Dalej..
 See comments (28)..   


«    (Published: 14-06-2012 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Number of texts in service: 130  Show other texts of this author
 Newest author's article: Słabość ateizmu
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 8113 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)