|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Philosophy » »
Wybrane zagadnienia epistemologiczne egzystencjalizmu Jean-Paula Sartre'a Author of this text: Oskar Wiśniewski
I.
WSTĘP
Niewiele
jest prac poświęconych zagadnieniom epistemologicznym Sartre’owskiego
egzystencjalizmu. Skąd to wynika? Moim zdaniem ciężko jest po prostu kwestie
stricte epistemologiczne wydzielić z ogółu rozważań tego filozofa, gdyż
główną ich osią jest raczej szeroko pojęta ontologia niż teoria poznania.
Sartre- ontolog zdobył o wiele większą filozoficzną sławę (bądź niesławę)
niż Sartre- epistemolog. Dlaczego tak jest? Spróbuję zastanowić się nad
tym. Najpierw warto przybliżyć ogólne założenia egzystencjalizmu
ateistycznego w wykonaniu jednego z najbardziej wpływowych myślicieli XX
wieku.
II.
ZARYS
POGLĄDÓW
Podstawowym
założeniem tego nurtu (podchwyconym tak chętnie przez lud), jakkolwiek
trywialnie by to nie brzmiało, było stwierdzenie, że „egzystencja poprzedza
esencję". Hasło to, wielokrotnie później spłycane (a po takim spłyceniu
funkcjonujące w tzw. nurcie kawiarnianym egzystencjalizmu), znaczyło ni mniej,
ni więcej niż to, że człowiek najpierw rodzi się, zostaje rzucony w nicość, a dopiero później kształtuje samego siebie. Istota, jak wiemy, jest zwykle
uznawana za czynnik trwały, immanentnie związany z danym bytem. Brak
narzuconej istoty oznacza więc brak jakiejkolwiek predestynacji człowieka do
czegokolwiek. Zauważmy, że wyżej przytoczone hasło egzystencjalistów
dotyczy wyłącznie istoty ludzkiej; istnieją jednak sytuacje (ale nie
„sytuacje" w sensie egzystencjalistycznym, o których mowa będzie później),
kiedy to esencja wyprzedza egzystencje. Sam „papież egzystencjalizmu"
wymienia przykład stołu lub noża do papieru- otóż bez wątpienia nie są
one bytami rzuconymi w nicość, a raczej zaprojektowano je wcześniej, by służyły
człowiekowi, by były zdatne do określonego użytku. Tutaj Sartre rozróżnia
byt-w-sobie, którym jest np. wspomniany nóż do papieru i byt-dla-siebie, który
jest kategorią bytu przynależną wyłącznie człowiekowi. Etyka
egzystencjalizmu, wielokrotnie oskarżana o relatywizm, zakładała, że skoro
brak jakiejkolwiek stałości w świecie, to brak również uniwersalnych zasad
moralnych, które mogłyby być wskazówkami dla człowieka. Powszechna moralność-
to było coś, wobec czego Sartre czuł największe obrzydzenie- kojarzyło się
mu to z zakłamaną obyczajowością mieszczańską, od której w pewnym
okresie swojej twórczości bardzo chciał się odciąć.
Zdaję
sobie sprawę, że powyższe streszczenie ontologii i etyki tego autora o ogromnym dorobku, zarówno literackim, jak i filozoficznym, może być uznane za
spłaszczenie jego poglądów rodem z kawiarni wspomnianych wcześniej,
ale moim zadaniem jest skupienie się tutaj na epistemologii. Potraktuję ją o wiele bardziej szczegółowo, a odniesienia do ogólnych założeń
egzystencjalizmu będę opisywał, gdy będzie to potrzebne przy opisywaniu
danego zagadnienia z teorii poznania. Rozważania epistemologiczne w przypadku tego nurtu filozoficznego będą dotyczyły głównie zastosowania
fenomenologii przy poznawaniu dwóch rodzajów bytu, „bycia się" tych bytów i ich relacji z podmiotem poznającym, świadomości ludzkiej jako takiej
oraz wyobraźni, której to Jean- Paul Sartre poświęcił jedną ze swoich
pierwszych prac filozoficznych.
III.
WOKÓŁ
EPISTEMOLOGII
Podtytuł
opus magnum Jean- Paula Sartre’a,
Bytu i nicości, brzmi: zarys
ontologii fenomenologicznej. Fenomenologia którą stosuje autor Mdłości
została przejęta z metod Husserla oraz Heideggera (chociaż z lekkimi
modyfikacjami), co sam przyznaje we wstępie tego dzieła. Sartre, wprowadzając
metodę fenomenologiczną, ma ambicję pozbycia się wszelkich dualizmów, które
do tej pory wychodziły na jaw przy zagłębianiu się w rozmaite zawiłe
kwestie filozoficzne. Definiuje fenomen jako coś, co się jawi i co poza tym jawieniem
się nie skrywa pod żadną powłoką czegoś innego, żadnej istoty. Znaczy
to ni mniej, ni więcej niż to, że podmiot poznający, patrząc na przykład
na szklankę z wodą, widzi serię wyglądów, za którą nie kryje się
nic innego. Widzimy szklankę i jesteśmy pewni, że ta szklanka „nie jest
nami", przytaczając słowa autora. I to wszystko. Seria wyglądów, będąca
tożsama z bytem, jest nieskończona, bowiem, jak zaznacza Sartre, skończoność
wyglądów musiałaby prowadzić do wniosku, że wszystkie „szklankowatości"
szklanki mogłyby pojawić się jednocześnie, co jest absurdem. Poznanie
bytu- fenomenu może dokonywać się na nieskończoną ilość sposobów, gdyż
są one zależne od podmiotu. Autor Bytu i nicości odcina się wyraźnie i stanowczo od idealizmu, twierdząc, że
postrzeżenie, które jest niezbędne do ukonstytuowania się fenomenu, jest
bytem, a więc nie istnieje żadna idea bytu doskonałego. Obiektywność bytu
(która, według Sartre’a, jest równoważna jego realności w potocznym
rozumieniu) polega na tym, że seria wyglądów będąca bytem pojawia się
niezależnie od naszych intencji. Człowiek musi odejść od doszukiwania się
filozoficznego „drugiego dna", bo ono po prostu nie istnieje.
Powyższe
opisy metody fenomenologicznej mogą prowadzić do spostrzeżenia, że jest to
przekazanie w nowy sposób tego, co kilkaset lat wcześniej dał już do
zrozumienia Berkeley- esse est percipi.
Tutaj pojawia się jedna z charakterystycznych cech epistemologii
Sartre’owskiej- mianowicie traktuje on poznanie jako pewien byt, który u Berkeleya został wprowadzony bez żadnego rzeczywistego oparcia:
"Jeśli
każda metafizyka zakłada faktycznie pewną teorię poznania, to z drugiej
strony wszelka teoria poznania zakłada pewną metafizykę"
(J.-P.
Sartre, Byt i nicość, wyd. Zielona
Sowa, Kraków 2007,s. 11)
Najprościej
rzecz ujmując: jeżeli traktuje się byt poznania (postrzegania) jako pewnego
rodzaju aksjomat, a później stwierdza się, że być to znaczy postrzegać, to
nie ma to sensu z racji tego, że przyjęło się w sposób bezkrytyczny
obecność poznania (postrzegania) W jaki więc sposób postrzegamy? Odpowiedź
brzmi: to świadomość jest bytem postrzegającym. Tym samym uznaje się prymat
bytu w ogóle nad poznaniem; według autora, istnienie
świadomości jest dostatecznym warunkiem do tego, aby przyjąć ją za byt
postrzegający. Istotne jest, aby przyjrzeć się teraz relacjami między
poznaniem, a byciem-w-sobie oraz byciem-dla-siebie. Człowiek, jako istota, która
jest świadoma samego siebie, tym różniąca się od bytu-w-sobie, że nie jest
„wypełniona" swoim byciem do granic możliwości, ma obowiązek
przekraczania granic, które są właściwe dla bytów pozaludzkich. Poznanie
jest potwierdzeniem bycia-dla-siebie, umożliwia stwierdzenie własnego
dualizmu, tj. obecności także powłoki fizycznej, która jest bytem-w-sobie.
Jeden z traktatów filozoficznych Jean- Paula Sartre’a, Wyobrażenie, pochodzący z wczesnego okresu twórczości (dokładnie
rzecz ujmując został napisany długo przed fascynacją filozofa marksizmem)
zawiera dokładną analizę istoty świadomości i tego, co w niej się
znajduje. Sartre za Kartezjuszem uznaje, że świadomość refleksyjna jest źródłem
danych absolutnie pewnych, tj. kiedy uświadamiamy sobie, że wyobrażamy sobie
coś, wówczas jesteśmy tego niezawodnie
pewni. Przy czym świadomość jest zawsze świadomością czegoś, za każdym
razem jest ukierunkowana na przedmiot poznania. Nie istnieje świadomość sama w sobie, wypełniona jakąś neutralną treścią, która byłaby okresowo zastępowana
wyobrażeniami czy refleksjami. Zresztą wyobrażenie jest pewnym rodzajem świadomości, a nie czymś, co ją zaludnia. Takie potoczne rozumienie czegoś, co kryje się
pod pojęciem wyobrażenia Sartre, za Hume’em, przypisuje ludzkiemu
przyzwyczajeniu do posługiwania się kategoriami fizycznymi. Francuski filozof
idzie dalej, jeżeli chodzi o czerpanie z dorobku autora Traktatu o naturze ludzkiej — utożsamia Hume’owskie idee z czymś,
czemu on nadaje miano wyobrażenia. Idea jakiegoś przedmiotu, która
funkcjonuje w danej chwili w świadomości podmiotu, odnosi się tylko
jednokierunkowo do obiektywnie istniejącego przedmiotu. Moja idea leżącej
przede mną książki Sartre’a, według tego ostatniego zaświadcza o obiektywnym (=realnym) istnieniu tej książki, natomiast istniejąca książka
niczego nie mówi o idei, którą posiadam.
Filozof
zastanawia się również nad tym, o czym tak naprawdę mówi nam refleksja:
"Gdy
postrzegam krzesło, absurdem jest powiedzenie, iż krzesło jest w moim
postrzeżeniu. Zgodnie z przyjętą przez nas terminologią moje postrzeżenie
jest pewną świadomością a krzesło jest przedmiotem tej świadomości.
Obecnie zamykam oczy i wytwarzam wyobrażenie krzesła, które postrzegałem.
Krzesło, które udostępnia się teraz w wyobrażeniu, nie może, jak
poprzednio, wejść do świadomości. Wyobrażenie krzesła nie jest i nie może
być krzesłem."
(J.-P. Sartre, Wyobrażenie,
wyd. PWN, Warszawa 1970,s. 19)
W
Wyobrażeniu
znalazł się też rozdzialik poświęcony wiedzy. Najogólniej rzecz ujmując
jest ona potraktowana jako możliwość zasiania w umyśle pewnej bazy
przedstawienia wzrokowego. Innymi słowy jest to zdolność do wytworzenia
jakichś wyobrażeń bez udziału obiektywnego przedmiotu. Dywagacje dotyczące
wiedzy skupiają się raczej nie na jej zdefiniowaniu, ale na omówieniu
psychologicznych aspektów bycia przekonanym o swojej wiedzy.
IV.
DYSKUSJA I KRYTYKA
Powyżej
starałem się przedstawić najciekawsze i najistotniejsze, według mnie,
zagadnienia epistemologiczne, których można doszukać się w Sartre’owskiej
filozofii egzystencji. No właśnie, „doszukać się"… . Problem z Sartre’em
jest taki, że nigdy nie napisał on żadnego traktatu czy choćby artykułu, który
systematycznie porządkowałby jego epistemologię. Dlaczego interesowała go
ona mniej niż np. etyka? Głównym powodem, moim zdaniem, jest kontekst
historyczny egzystencjalizmu. Mimo, że początki fascynacji Sartre’a
zagadnieniami egzystencji, trwogi człowieka (Kierkegaard) czy sensu istnienia,
sięgają okresu jego studiów (widać to we wczesnych pracach) i czasu, kiedy
przebywał w Instytucie Francuskim w Berlinie, gdzie zapoznał się z niemiecką
fenomenologią, nie będącą w programie akademickim, to w pełni swój system
rozwinął dopiero po II wojnie światowej. Było to zaspokojenie pewnej
potrzeby społecznej. Egzystencjalizm wydawał się być bardzo dobrą propozycją
opisu kondycji ówczesnego człowieka, zszarganego i zdehumanizowanego przez
dwie kolejne wojny. Nic dziwnego, że kwestie etyczne interesowały Sartre’a
najbardziej. Oparł swoją etykę o wolność człowieka, ograniczaną jedynie
(aż?) przez tzw. sytuacje, które zawężały pulę możliwych wyborów. To właśnie
slogany takie jak: "piekło to inni",
"człowiek jest skazany na wolność" czy "absurdem jest, żeśmy się urodzili i absurdem, że umrzemy", całkowicie
oderwane od kontekstu, przedostały się do świadomości społecznej i do tej
pory dają wypaczone świadectwo egzystencjalizmowi.
Kontrastują z przekonaniami Sartre’a poglądy analityków, np. Alfreda Julesa Ayera,
będącego jego światopoglądowym (jeżeli chodzi o kwestie polityczne)
krewniakiem. Uderzają one w przeświadczenie
tego pierwszego o braku jakiejkolwiek logiki w świecie. Ayer, logiczny
pozytywista, postuluje zastosowanie metody naukowej, jako jedynej możliwości
zdobycia prawdziwej wiedzy. Tym samym uznaje wszystkie Sartre’owskie
metafizyczne dywagacje za bezsensowne, bo pozbawione możliwości weryfikacji. Również
epistemologię znaturalizowaną Quine’a kontrastuje się z epistemologią
omawianego autora- próbuje się ukazać kompletnie odmienne podejście
francuskiego i amerykańskiego filozofa, wskazując na chęć przyporządkowania
epistemologii domenie psychologii i potraktowania jej jako czegoś, co bada
rzeczy dane, bez zgłębiania się w ich istotę (Quine) oraz, z drugiej
strony, na chęć przede wszystkim ugruntowania epistemologii w ontologii
(Sartre).
Jean-
Paul Sartre nie został, zdaje mi się, uznany za epistemologia tzw. wysokich
lotów. Dlaczego? Sądzę, że pierwszą dużą wadą jego systemu
filozoficznego jest hermetyczność. Wyjaśnienia epistemologiczne są do
zaakceptowania wyłącznie po przyjęciu jego wersji ontologii, która nie ma
swojego odpowiednika w żadnym z innych systemów. Drugim zaś mankamentem
jest styl jego pisarstwa filozoficznego- wprowadza on mnóstwo nowych pojęć,
przedefiniowuje wcześniej wprowadzone do filozofii, pisze często zawile i niezrozumiale. Egzystencjalizm wyłożony w dziełach filozoficznych właśnie, a nie literackich (Drogi wolności, Mdłości) stanowczo nie może być uznany za filozofię dla ludu. Frapującą
kwestią jest to, czy Sartre rzeczywiście został zrozumiany, tak, jak chciał
być, pisząc swoje dzieła. Jego siłą, mimo tego, co sam twierdził, była
mimo wszystko negacja. Nie podawał gotowych rozwiązań, mówił bardziej o tym, czego nie ma, niż o tym, co jest, namawiał do nieustannego tworzenia
siebie- co może spotkać się z uśmiechem politowania ze strony poważnych
filozofów analitycznych- mając na myśli coś, co wbrew pozorom jest
intuicyjne. Chodziło mu chyba o kształtowanie własnego życia za pomocą
dokonywanych wyborów, na co skazana jest każda istota ludzka. Zdolnością do
poznania i wykorzystywaniem tej zdolności udowadniamy swoje człowieczeństwo,
potwierdzamy to „skazanie na wolność", bo nieustannie musimy wybierać i tylko my za te wyboru ponosimy odpowiedzialność.
LITERATURA:
1.
Sartre
J.-P., Byt i nicość, wyd. Zielona
Sowa, Kraków 2007
2.
Sartre
J.-P., Wyobrażenie, PWN, Warszawa
1970
3.
Tatarkiewicz
W., Historia filozofii, t. 3, PWN,
Warszawa 2011
4.
Ziemińska
R., Zwrot naturalistyczny we współczesnej
epistemologii w:
Filo-Sofija
1/2001
« (Published: 22-06-2012 Last change: 23-06-2012)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 8132 |
|